Zerwał z grą na pianinie, wybrał rower. Dziś jest wielką nadzieją polskiego kolarstwa. Oto Jan Jackowiak
Zdobył niedawno brązowy medal mistrzostw świata juniorów, jest już pod opieką sportowej grupy Bahrain Victorious. Droga Jana Jackowiaka do wielkiego kolarstwa jest bardzo ciekawa, ale jeszcze ciekawsze jest to, jak trafił do tego sportu jego ojciec – Michał Jackowiak. Szef kolarskiej akademii, który od trenerów słyszał: „Prezes! Ty się zdecyduj, czy syn ma być pianistą, czy kolarzem!”
Fot. Kim Ludbrook PAP/EPA
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jaka działalność biznesowa zbliżyła Michała Jackowiaka do kolarstwa.
- Co spowodowało, że Jan Jackowiak postanowił poświęcić się kolarstwu całkowicie.
- Który pianista z Konkursu Chopinowskiego szczególnie zainteresował Jana Jackowiaka.
Brązowy medal mistrzostw świata juniorów 17-letni Jan Jackowiak zdobył na początku października w Rwandzie. Został pierwszym Polakiem, który stanął na podium MŚ w tej kolarskiej kategorii wiekowej. Sezon może uznać za bardzo dobry – kończy go na drugim miejscu w światowym rankingu juniorów. Obecne tygodnie są dla niego już nieco luźniejsze, a zatem – ze względu na jego muzyczną przeszłość – nie sposób nie zapytać go o trwający właśnie Konkurs Chopinowski.
– Rywalizacji pianistów nie śledzę, chyba że akurat trafię na filmik w internecie. Mogę za to powiedzieć, że bardzo zainteresowała mnie historia Koreańczyka Hyuka Lee, który kilka lat temu wystąpił w Konkursie Chopinowskim, a następnie przeprowadził się do Polski i nauczył się naszego języka. Czytałem o nim niedawno, obejrzałem też fragmenty jego tegorocznego występu – mówi Jan Jackowiak.
Jan Jackowiak, najlepszy pianista wśród kolarzy?
Wciąż ma pianino w domu, wciąż raz na jakiś czas dopada go pragnienie, by usiąść i zagrać. Ale czasu na to ma bardzo mało. Kolarstwo to wyjazdy na wyścigi rozgrywane w przeróżnych częściach świata, a do tego dochodzi nauka – Jan Jackowiak w przyszłym roku będzie zdawał maturę (realizuje oczywiście indywidualny tok nauczania).

Szkołę muzyczną I stopnia Jan Jackowiak ukończył kilka lat temu i na tym poprzestał. Wybrał kolarstwo, choć treningi sportowe przez pewien czas opuszczał dość często właśnie ze względu na naukę w szkole muzycznej. Jeden z trenerów powiedział w końcu do Michała Jackowiaka, ojca Jana: „Prezes! Ty się zdecyduj, czy syn ma być pianistą, czy kolarzem!”
Treningi był coraz trudniejsze, młody Janek miał wtedy ok. 12 lat. Michała Jackowiaka tytułowano prezesem, ponieważ szefował on – i nadal pełni tę funkcję – toruńskiej Akademii Michała Kwiatkowskiego Copernicus.
– Z naszym wybitnym kolarzem Michałem Kwiatkowskim, wtedy wschodzącą gwiazdą światowego peletonu, zakładaliśmy tę akademię w 2013 r. Zaangażowani byli też m.in. trenerzy Michała Kwiatkowskiego z młodszych kategorii: Marcin Mientki i Tomasz Owsian. Zostałem prezesem i jestem nim nadal. Jak znalazłem się w tym miejscu? To jest bardzo dobre pytanie – mówi Michał Jackowiak.
Michała Jackowiaka droga do kolarstwa
Historię Michała Jackowiaka najlepiej zacząć od początku. W tym przypadku początkiem był rok 1993 – wtedy Zenon Jaskuła zajął w klasyfikacji generalnej Tour de France trzecie miejsce. Michał Jackowiak miał wtedy ok. 14 lat i na fali sukcesu Jaskuły postanowił wstąpić do Toruńskiego Klubu Kolarskiego.
Trenował tylko dwa lata, ponieważ inne sporty zaczęły fascynować go bardziej. Gdy rozmawiamy, to łapie się za głowę ze śmiechem, mówiąc: „Ja naprawdę jeszcze jako 16-latek marzyłem o grze w NBA!”.
– Szkołę średnią kończyłem w Stanach Zjednoczonych, można powiedzieć – nawigowany przez sport. Ale gwiazdą amerykańskich lig oczywiście nie zostałem… Wróciłem do Polski i już w czasie studiów wszedłem do branży IT – wspomina Michał Jackowiak.
W branży IT Michał Jackowiak osiągnął sukces, a ponieważ zamiłowanie do kolarstwa odżywało, to jego firma została sponsorem jednej z amatorskich toruńskich drużyn (dziś ta firma to Ecom.software).
– Coraz więcej jeździłem na rowerze, coraz mocniej wchodziłem w toruńskie środowisko kolarskie, już mocne na początku ubiegłej dekady. Mocne, ale też trochę podzielone, jeśli chodzi o pomysły na rozwój. Celem naszej grupy stało się stworzenie czegoś nowego. Najstarszy klub kolarski w Toruniu nazywał się „Kopernik”, my postanowiliśmy nieco zmienić tę nazwę na bardziej międzynarodową. Powstał „Copernicus”, Michał Kwiatkowski został patronem, zgodził się użyć w projekcie swojego nazwiska. Wtedy jeszcze finansowo rozłożyliśmy nasz udział w „Copernicusie” mniej więcej po równo (oprócz mnie i Michała Kwiatkowskiego swoje pieniądze zaangażował przedsiębiorca Sebastian Sacharuk), później nasz wielki kolarz nas wyraźnie przebił – opowiada Michał Jackowiak.
Rok po założeniu „Copernicusa” Michał Kwiatkowski został mistrzem świata seniorów, szybko wchodził do ścisłej czołówki światowego kolarstwa. I bardzo szybko dzięki niemu w „Copernicusie” zaczęła rozwijać się infrastruktura. W pewnym momencie np. pojawiły się dwa busy i 20 trenażerów.
Niezwykłe zdjęcie sprzed lat
– Rozwój akademii wymagał też wiele pracy z naszej strony, więc siłą rzeczy często zabierałem ze sobą dzieci. Mam jedno bardzo ciekawe zdjęcie z tamtego czasu. Widać na nim malutkiego Janka oraz malutką Marię Okrucińską, tę samą, która na niedawnych mistrzostwach świata, tych medalowych dla Janka, była siódma podczas jazdy indywidualnej na czas i dziewiąta w wyścigu ze startu wspólnego. Jej ojciec, kolarz Daniel Okruciński, także współzakładał akademię i wszedł do jej zarządu. Janek i Marysia siedzą na rowerkach dla dzieci i jeszcze wtedy nie wiedzą, że będą się ścigać na poważnie – wspomina Michał Jackowiak.

Jan Jackowiak przez pierwsze lata po prostu trenował kolarstwo, bez myśli o poważnej sportowej karierze. Ale do „Copernicusa” przyszła firma CCC i zaoferowała poważne wsparcie, powstał projekt "CCC Copernicus" – od żaka do zawodowca. W pewnym momencie lekarz pracujący z zawodową drużyną CCC zaoferował akademii badania, które pozwalają ocenić potencjał – przede wszystkim wydolnościowy młodych kolarzy. Tym lekarzem był Piotr Kosielski, współpracujący m.in. z Mają Włoszczowską, mistrzynią kolarstwa górskiego.
– Maila z wiadomością o wynikach tych badań mam do dzisiaj. Janek wypadł najlepiej, choć wtedy nie wygrywał wyścigów. Błyszczał tylko na bardzo wymagających podjazdach i w trudnym terenie. Powiedziałem o badaniach synowi, mówiąc, iż ma potencjał, by odnosić w tym sporcie sukcesy. Wtedy podjęliśmy decyzję, że szkołą średnią Janka będzie już szkoła sportowa. Wiedzieliśmy, że warunki do rozwoju będzie miał dobre. Bo chociaż przez pandemię firma CCC wycofała się z profesjonalnego kolarstwa, to jej szef Dariusz Miłek (w młodości – kolarz) powiedział, że nieważne, co się będzie działo, on młodzież będzie wspierał zawsze – wspomina Michał Jackowiak.
Sam Michał Jackowiak może żałować, że nikt nie zaoferował mu tak profesjonalnych badań w latach 90. Może zostałby profesjonalnym kolarzem, bo pewnie w badaniach wypadłby dobrze. Cztery lata temu wygrał w kategorii Open tzw. Pomorską pięćsetkę (Pomorska 500), czyli amatorski wyścig ze Świnoujścia do Gdańska.

Jan Jackowiak pędzi do kolarskiej elity
Kiedy Jan Jackowiak postanowił poświęcić się kolarstwu całkowicie, zaczął efektownie potwierdzać duży talent i wielką moc wydolnościową. Przez współpracę „Copernicusa” z zespołem Bahrain Victorious – projekt zainicjowany przez świetnego polskiego kolarza Michała Gołasia – Jan Jackowiak wszedł w orbitę zainteresowań tej mocnej grupy, wspieranej m.in. przez rząd Bahrajnu. Jeśli tylko będzie się nadal tak szybko rozwijał, to w nieodległej przyszłości zapewne dostanie szanse startu w najsłynniejszych wyścigach.
To już nie są tylko marzenia – jeszcze niedawno w kategoriach juniorskich dobrze szło mu w rywalizacji z kolarzami, którzy w obecnym sezonie błyszczeli podczas niektórych wyścigów światowej elity. Jan Jackowiak walczył koło w koło z takimi wschodzącymi gwiazdami światowego peletonu jak Paul Seixas czy Lorenzo Finn.
Michał Kwiatkowski, patron akademii, zdaje sobie sprawę z talentu młodego następcy. Służy radą i gościnnością. Jan Jackowiak przy okazji naszej rozmowy dzieli się przyjemną anegdotą.
– Michał Kwiatkowski jakiś czas temu pozwolił mi spędzić dzień u siebie w Warszawie, gdy leciałem stamtąd na wyścig. Przejechaliśmy wspólnie trening, a po nim w lodówce znalazłem podpisane dla mnie boxy z odpowiednim dla kolarzy pożywieniem „potreningowym” – mówi Jan Jackowiak.

Główne wnioski
- Jan Jackowiak to pierwszy w historii polski medalista MŚ juniorów w kolarstwie. Obecny sezon zakończył na drugim miejscu w światowym rankingu, zmierza do występów w największych wyścigach na świecie. Sportowo opiekuje się nim już grupa Bahrain Victorious.
- Przygodę z kolarstwem Jan Jackowiak zaczął w akademii Michała Kwiatkowskiego „Copernicus”. To szkoła kolarska założona w 2013 r., którą współtworzył ojciec Jana Jackowiaka, Michał.
- Michał Jackowiak w młodości przez dwa lata trenował kolarstwo, a do „Copernicusa” trafił już jako uznany kolarski sponsor, właściciel firmy ecom.software (branża IT).



