Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Lifestyle

Rośnie popularność win bezalkoholowych w Polsce. Skąd pochodzą te najlepsze?

Jeszcze kilka lat temu piwa i wina bezalkoholowe, czy mocktaile traktowano jako ciekawostkę. Dzisiaj to wręcz pozycje obowiązkowe w kartach menu większości restauracji, barów i hoteli.

degustacja wina
Warianty bezalkoholowe win musujących, białych i różowych nie odstają smakiem od win alkoholowych. Fot. Kuba Szymek

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jaka jest obecnie pozycja win bezalkoholowych w Polsce.
  2. Które rodzaje win bez procentów są najpopularniejsze.
  3. Które kraje produkują aktualnie najlepsze wina dealkoholizowane.

O ile piwa bez procentów zbudowały już sobie dość mocną pozycję na rynku, to wina ciągle nad tym pracują. Jednak czy wypada je określać ciągle jako niszę na rynku?

– Na rynkach europejskich segment win bezalkoholowych notuje ok. 10 proc. wzrostu rocznie. Natomiast w Polsce z roku na roku wzrosty są dwucyfrowe. Polska jest rosnącym rynkiem, więc moim zdaniem to już nie jest nisza, a mocny trend, który wszedł do mainstreamu. Momentem, w którym naprawdę poczuliśmy siłę tego trendu, było zaproszenie nas do współpracy przez Chefs Culinar – jednego z największych dystrybutorów HoReCa w Polsce. To był wyraźny sygnał, że wina bezalkoholowe przestały być ciekawostką, a zaczęły być potrzebą w ofercie – mówi Kaja Moskaluk, współwłaścicielka i założycielka firmy Pure Drinks, będącej dystrybutorem win bezalkoholowych na polski rynek.

– Jeden z menadżerów restauracji w Sopocie nie tak dawno w rozmowie ze mną wspominał, jak 10-15 lat temu wprowadzali z obawą do oferty piwa bezalkoholowe. Mieli wątpliwości, czy to się przyjmie. Dzisiaj piwa bez procentów sprzedają się lepiej niż te z alkoholem. Myślę, że podobnie może być z winami bezalkoholowymi. Już teraz coraz więcej restauracji dodaje je do swojej oferty – dodaje Kaja Moskaluk.

W Warszawie Pure Drinks współpracuje z restauracjami, które zamawiają praktycznie taką samą liczbę win bezalkoholowych co alkoholowych. Ale czy to nie jest trochę taka „bańka warszawska”?

– Bibenda czy Mateusz Gessler zamawiają u nas bardzo dużo win bezalkoholowych. Podobnie jest z restauratorami w Sopocie, Krakowie, Wrocławiu czy Poznaniu. Gorzej wygląda sytuacja w mniejszych miejscowościach. Tam handlowcom trudno jest przekonać restauratorów do wprowadzenia do oferty win bezalkoholowych – zaznacza Kaja Moskaluk.

Winna edukacja bez procentów

Trendy takie jak NoLo, Dry January i Sober October sprawiają, że rośnie liczba osób, które rezygnują lub ograniczają spożycie alkoholu. Zwłaszcza widoczne jest to wśród młodszych pokoleń, które nie jest zainteresowane alkoholem tak jak kiedyś ich rodzice. Jest wśród nich też większa świadomość na temat zdrowego stylu życia.

– O ile piwa bezalkoholowe są już bardzo popularne, to brakuje świadomości i wiedzy wśród ludzi na temat win bezalkoholowych. Nie wiedzą, że może ono smakować tak samo dobrze jak tradycyjne wino. Dlatego kluczowa jest tutaj edukacja – podkreśla nasza rozmówczyni.

Warto uświadomić konsumentów, że niektóre wina bezalkoholowe, podobnie jak piwa rzemieślnicze, mogę zawierać śladowe ilości alkoholu - do 0,5 proc.

– Mamy różne metody dealkoholizacji wina. Jeśli chodzi o wina musujące 0,0 proc., alkohol jest usuwany metodą próżniową. Mówiąc w skrócie, temperatura wrzenia alkoholu jest zupełnie inna niż temperatura wrzenia wody. W próżni wystarczy podgrzać alkohol do 70 stopni, żeby wyparował. Natomiast w przypadku np. naszego bestsellera wina I'm not full, które jest produktem rzemieślniczym, znajdziemy śladowe ilości alkoholu z racji tego, żeby zatrzymać aromaty wina. Jest to jednak to jest naprawdę marginalna ilość, do 0,02 proc – wyjaśnia Kaja Moskaluk.

Dlaczego wino bez procentów kosztuje prawie tyle samo co tradycyjne?

To właśnie technologia związana z usuwaniem alkoholu z wina w dużym stopniu sprawia, że cena wina bez procentów jest podobna do tego z alkoholem, chociaż nie ma tutaj kosztów związanych z akcyzą.

– Cena wina I'm not Full w sklepie to 49 zł, ale już w gastronomii będzie to ok. 200 zł za butelkę – mówi Kaja Moskaluk.

Co ciekawe, więcej wina sprzedaje się jednak w sektorze HoReCa niż w detalu.

– 60-70 proc. naszej sprzedaży stanowi HoReCa, reszta rozkłada się na detal, delivery i e-commerce – wylicza założycielka Pure Drinks.

Zdaje się, że ceny nie przerażają jednak konsumentów. Jak przyznaje Kaja Moskaluk, potencjał tego rynku jest ogromny. Świadczy o tym fakt, że przez ponad pół roku odkąd działa jej firma, udało się dotrzeć do sporej części rynku HoReCa oraz nawiązać współpracę z firmami specjalizującymi się w dostawach i z sieciami sklepów.

– Z końcem sierpnia nasze produkty będzie można kupić w sieci Carrefour. Jesteśmy też w Alcostore, w e-commerce jak Inpost Fresh, Bolt Food, Lisek i Frisco. Popularność naszej działalności rośnie, a co za tym, idzie będziemy powiększać nasze portfolio. Nie będziemy już dystrybutorem tylko jednej marki premium, a w planach mamy mieć ich 5-10 – wylicza Kaja Moskaluk.

Jak dodaje, rozmowy z partnerami handlowymi bywają jednak bardzo trudne.

– HoReCa jest wdzięcznym klientem, gdzie wszystkie tematy oscylują wokół przyjemności, jedzenia, relacji, które są bardzo ważne w tym biznesie. Trudniejsze rozmowy były z przedstawicielami sieci handlowych. Ze względu na ich marże i propozycje zdarzało się, że to my odmawialiśmy współpracy, bo zaproponowane przez sieci warunki były dla nas niekorzystne – mówi założycielka firmy Pure Drinks.

Niemiecka technologia i najlepszy smak

„Jak po sprzęt, to tylko do Niemiec” – mówił grany przez Andrzeja Chyrę, Gerard Nowak w filmie „Dług” w odpowiedzi na pytanie, gdzie kupił aparat fotograficzny. Nasza rozmówczyni wskazuje Niemcy także jako kraj, który obecnie proponuje najlepsze jakościowe wina bez procentów.

– To jest w ogóle nieporównywalne z innymi krajami, jeżeli chodzi o jakość tych win. Chodzi też o maszyny, jakie Niemcy mają i formy dealkoholizacji, które stosują. Jest przepaść między Niemcami a Francją, Hiszpanią czy Włochami. Niemcy są zdecydowanym numerem jeden na rynku win bezalkoholowych – ocenia Kaja Moskaluk.

– Co ciekawe, Włosi dopiero w tym roku mają regulacje prawne. W połowie 2025 roku zostało formalnie uregulowane, że można produkować wina dealkoholizowane. Do tej pory wszystkie wina dealkoholizowane we Włoszech były nazywane sokami. Włosi, z którymi rozmawiamy, twierdzą, że ta forma prawna spowoduje bum na rynku włoskim. Być może dzięki temu Włosi dogonią Niemców. Ale Hiszpania i Francja raczej nie. Co prawda jakość ich win bezalkoholowych jest dobra, ale wciąż to nie jest ten poziom jak u Niemców – dodaje założycielka Pure Drinks.

Najlepsze wina niemieckie powstają na południu kraju, blisko granicy z Francją.

– Świetny jest riesling, który bardzo dobrze się sprzedaje w Polsce – mówi Kaja Moskaluk.

Czerwone to wyzwanie

Nie jest łatwo znaleźć dobrej jakości wina bezalkoholowe. Swego czasu sami sommelierzy często narzekali na jakość tego typu win.

– Z jakością jest nadal bardzo trudno. Dlatego gdy ktoś mówi, że ma na przykład bardzo dobre czerwone wino, to uważam, że nie do końca zna się na tym rynku. Obecnie zrobienie czerwonego wina dealkoholizowanego jest wręcz nieosiągalne. Wspomniane Niemcy prowadzą bardzo duże inwestycje w dealkoholizację win. W porównaniu choćby do pięciu lat wstecz, widać duży progres. Zwłaszcza jeśli chodzi o wina białe czy różowe. Obecnie na rynku mamy świetne wina musujące, które nie odstają smakiem od wariantów alkoholowych. Natomiast największy problem jest z winami czerwonymi – zaznacza Kaja Moskaluk. 

Spoza Europy bardzo dobre wina bezalkoholowe oferują Australia i Nowa Zelandia, w których trendy takie jak NoLo rozwinęły się ponad 10 lat temu.

To globalne trendy, a co za tym idzie oczekiwania konsumentów sprawiły, że w Polsce na sklepowych półkach oraz w restauracjach mamy coraz większy wybór win bez procentów. Pojawiają się one także w ofercie polskich winnic. Pytanie, czy z biegiem czasu dogonimy lub prześcigniemy w tym Zachód. Potencjał do rozwoju na pewno jest.

Zdaniem eksperta

Polskie wina bezalkoholowe na razie pozostają rzadkością. Wszystko przez koszty i przepisy

Zgodnie z danymi CMR, obejmującymi cały segment NoLO z wyłączeniem piwa, dynamika wzrostu sprzedaży w sklepach o powierzchni do 2500 m² oraz w hipermarketach, przekracza 30 proc. To wynik naprawdę imponujący. Co więcej, bezalkoholowe kategorie winiarskie są już dostępne w niemal co drugim sklepie małoformatowym (do 300 m²).

Na rynku win dealkoholizowanych kluczową rolę odgrywają wina musujące. Wszystkie kategorie bezalkoholowe doskonale odpowiadają na potrzeby współczesnych konsumentów, którzy chcą cieszyć się smakiem i celebracją, a jednocześnie świadomie ograniczają spożycie alkoholu. W przypadku win musujących bezalkoholowych istotny jest jednak również wymiar społeczny – ich dostępność sprawia, że każdy może w pełni uczestniczyć w toastach i wspólnym świętowaniu. Dzisiejsi konsumenci coraz częściej to doceniają.

Proces dealkoholizacji wymaga bardzo kosztownych urządzeń i specjalistycznego przygotowania. Z tego względu dopiero pierwsze polskie wina bezalkoholowe trafiają na rynek i na razie pozostają rzadkością.

W przypadku win owocowych, cydrów czy miodów pitnych producenci wciąż czekają na nowelizację polskiej ustawy, która umożliwiłaby wytwarzanie tych napojów w wersji bezalkoholowej. Obecne przepisy bardzo ograniczają im możliwości wejścia w segment NoLo.

Główne wnioski

  1. Popularność trendów takich jak NoLo, Dry January czy Sober October pozywtywnie wpływa na rozwój kategorii win bezalkoholowych w Polsce. Choć segment ten rozwija się wolniej niż choćby piw bezalkoholowych, zyskuje na znaczeniu zwłaszcza na rynku restauracyjnym w dużych miastach.
  2. Pomimo rosnącego zainteresowania winami bez procentów wciąż brakuje świadomości, że dobrej jakości wino bez alkoholu może smakować jak te tradycyjne. Kluczowa jest tutaj jednak edukacja i budowanie świadomości wśród konsumentów na temat jakości oraz procesów powstania win dealkoholizowanych.
  3. Obecnie Niemcy oferują najlepszej jakości wina bezalkoholowe. Nasi zachodni sąsiedzi postawili na inwestycję w technologię i nowoczesne metody usuwania alkoholu z win, wygrywając tym samym konkurencję z krajami typowo winiarskimi jak Włochy, Francja czy Hiszpania.