Krosno Glass zmieni właściciela w wielomilionowej transakcji. Po produktowej rewolucji chce wrócić na GPW
Iwona Pik związana m.in. z Polskim Holdingiem Rybnym ma plan, jak wykrzesać z huty szkła potencjał ponad 100-letniej marki. Fundusz zarządzany przez CVI przystał na sprzedaż większościowego pakietu, by wspólnymi siłami zbudować biznes wart wiele setek milionów złotych i przywrócić go giełdzie.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Z jakimi problemami mierzył się w ostatnich latach Krosno Glass i jak wpłynęło to na jego wyniki.
- Jakie są kulisy ostatniej transakcji i plany wspólników względem przyszłej, wspólnej dezinwestycji.
- Na czym ma polegać transformacja wdrażana już w krośnieńskiej hucie szkła i do jakich efektów doprowadzić.
Zdecydowana większość firm w Polsce, w tym wiele z tych największych, powstała od zera w ciągu kilku dekad po transformacji ustrojowej w 1989 r. Część z kultowych polskich marek, jak np. czekoladowy Wedel będący częścią południowokoreańskiego koncernu Lotte, wciąż są powszechnie rozpoznawalne. Inne, mimo równie bogatej historii, zostały nieco zapomniane.
Tak jest ze świętującym w tym roku 102-lecie Krosno Glassem, znanym wcześniej jako Krośnieńskie Huty Szkła Krosno. Pod tą nazwą kojarzyli go przez lata giełdowi inwestorzy (do 2009 r.), ponieważ był jedną z pierwszych pięciu spółek notowanych na GPW w 1991 r. I niedługo może na nią wrócić.
Krosno Glass myśli o powrocie na GPW
Elementem tego planu jest przygotowywana zmiana właścicielska (kolejna w ciągu kilkunastu lat). Fundusz Noble Fund Mezzanine FIZAN współzarządzany przez CVI DM sprzeda 60 proc. akcji Krosna dwóm spółkom powiązanym z rodziną Pik: Środowisko i Innowacje – Składowisko oraz FMT Group. Wartość planowanej transakcji nie została ujawniona. Z naszych nieoficjalnych ustaleń rynkowych wynika jednak, że wycena firmy wynosi kilkadziesiąt milionów euro.
– W 2028 r. chcielibyśmy wprowadzić spółkę na GPW. Przy osiągnięciu 600 mln zł przychodów zakładamy ok. 100 mln zł zysku EBITDA, zwłaszcza że zwiększając udział własnej marki w sprzedaży, poprawimy rentowność. Biznesów takiej skali potrzebuje polska giełda. Patrząc na rynkowe mnożniki i uwzględniając to, że producenci wyrobów pod własną marką wyceniani są lepiej, wartość firmy mogłaby wynieść „duże” kilkaset milionów złotych – mówi Marcin Leja, partner w CVI.
Nowa inwestorka, Iwona Pik, zaangażowała się w biznes jeszcze w latach 90., podczas studiów. Założyła wtedy biuro rachunkowe i pomagała firmom odnaleźć się w nowej rzeczywistości gospodarczej. Dziś jest operacyjnie i właścicielsko związana z kilkunastoma spółkami o łącznych obrotach sięgających około 1 mld zł. Wśród nich są Polski Holding Rybny (PHR), Evra Fish, Libru Sea oraz wspomniane już Środowisko i Innowacje – Składowisko.
– Sam PHR to prawie 400 mln zł obrotów, czyli więcej niż obecnie Krosno Glass. Do biznesu podchodzę uniwersalnie. Rodzaj produktu nie ma znaczenia. Ważne, by zrozumieć, kto i dlaczego miałby go chcieć – mówi Iwona Pik, nowa prezes Krosno Glassu.
Zdaniem eksperta
Trudno o masowy powrót kultowych marek na GPW
Mimo trendu wzrostowego nie słyszymy o dużej fali spółek wybierających się na giełdę. Widzimy jednak, że biura maklerskie wzmacniają departamenty odpowiedzialne za rynek pierwotny, co sugeruje, że to powinno się zmienić. Silny trend wzrostowy naturalnie zwiększa zainteresowanie podmiotów notowaniami na giełdzie. Gdy jest tanio, rośnie liczba wezwań [do sprzedaży akcji, proces kończący się czasem ściągnięciem spółki z giełdy – red.], a gdy jest drogo – liczba debiutów.
Kolejna zmiana właścicielska w krótkim czasie
Producent kieliszków i innych szklanych wyrobów był przez lata – od upadłości w 2009 r. – zarządzany przez syndyka. Zainteresowanie wyrażał m.in. Zbigniew Jakubas, jeden z najbogatszych Polaków. Najkorzystniejszą ofertę za zorganizowaną część przedsiębiorstwa złożył jednak południowoafrykański fundusz Coast-2-Coast (C2C) i przejął ją w 2016 r. za łącznie 185,1 mln zł. Wehikuł współzarządzany przez CVI wsparł go długiem, a po wycofaniu się C2C z Polski w 2019 r. zmienił rolę z wierzyciela na właściciela.
Zarządzanie powierzył ówczesnemu prezesowi spółki, Pawłowi Szymańskiemu, który został też wspólnikiem w tej transakcji – dlatego w mediach była komunikowana jako wykup menedżerski. Po dwóch latach okazało się jednak, że firma jest w trudniejszej sytuacji, niż wynikało z informacji raportowanych funduszowi. Przejął on więc pełną kontrolę i wymienił zarząd, wprowadzając do niego Ingę Kamińską – znaną ze skutecznej restrukturyzacji w Polskich Fabrykach Porcelany Ćmielów i Chodzież. To samo miała przeprowadzić w Krośnie, by umożliwić właścicielowi exit przy atrakcyjnym zwrocie z inwestycji. Kolejnym elementem tego planu jest przygotowywana transakcja.
– Iwona nie jest dla Krosna strategicznym inwestorem. Jesteśmy umówieni na wspólny exit np. przez wprowadzenie spółki na GPW. Już wcześniej zaczęliśmy sondować zainteresowanie rynku kapitałowego i ze względu na m.in. olbrzymi sentyment do tej marki, jest ono bardzo duże. Krosno było w gronie pierwszych pięciu spółek notowanych na polskiej giełdzie i wielu inwestorów doskonale je pamięta – to byłby spektakularny powrót na GPW. Iwona zapewnia nam możliwość przeprowadzenia niezbędnej transformacji sprzedażowo-marketingowej, by oprzeć wzrost na historycznej marce Krosno, która ma globalny potencjał, a nie tylko na produkcji kontraktowej. Tak, by ten biznes stał się naprawdę atrakcyjny dla szerokiego grona inwestorów – wyjaśnia Marcin Leja.
– Znamy się z Marcinem od kilkunastu lat, CVI finansowało kilka moich projektów. Przy okazji jednej z rozmów jesienią 2024 r. Marcin spytał mimochodem, co sądzę o Krosno Glassie. Zdziwiłam się, bo byłam przekonana, że ta huta przetrwała już tylko w szczątkowej formie. W świątecznym podarunku dostałam od niego zestaw ręcznie robionych, cienkościennych kieliszków Krosna, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie. W marcu pojechałam więc zobaczyć hutę – i to miejsce mnie „wciągnęło”. To jedna z tych fabryk, które potrafią inspirować. Szkło towarzyszy człowiekowi od tysięcy lat, jest surowcem najprzyjaźniejszym środowisku i niezwykle plastycznym. Można z niego zrobić praktycznie wszystko – dodaje Iwona Pik.
Zdaniem eksperta
Krosno z szansą na nowe otwarcie na GPW
Drugie IPO w historii Krosno Glassu raczej nie zwiastuje trendu giełdowych powrotów, to raczej pojedynczy przypadek. Spółka przygotowywała się do tego już kilka lat temu. Jej powrót byłby w zasadzie zupełnie nowym otwarciem. Zarządzających funduszami i inwestorów, którzy kupowali jej akcje w okresie poprzednich notowań, już prawie nie ma na rynku, a ich następcom można opowiedzieć nową historię – bez „tłumaczenia się” z obecności na GPW przed laty.
Potencjalnych emitentów o tak długiej historii działalności, którzy wciąż pozostają w rękach polskich akcjonariuszy i nie są częścią międzynarodowych grup kapitałowych, nie ma wielu. Można by wskazać krajowych producentów ceramiki, ale ostatnie lata raczej nie zwiastują bardzo optymistycznych perspektyw rozwoju tego sektora. Dla giełdy i inwestorów ciekawy mógłby być, przynajmniej wycinkowo, przemysł obronny, który rodził się w okresie II RP – radomski Łucznik, Huta Stalowa Wola itd. – jednak pozostaje on pod kontrolą Skarbu Państwa. Jeden z nielicznych prywatnych podmiotów z tego sektora, który kontynuuje jeszcze przedwojenne tradycje, jest już od niedawna notowany na NewConnect: Grupa Niewiadów [jako Polska Grupa Militarna, z kapitalizacją przekraczającą 200 mln zł – red.]. Wedel pewnie już nie wróci na GPW, ale ciekawym reprezentantem polskiego przemysłu cukierniczego z mocną marką i akcjonariatem, który mógłby podjąć decyzję o debiucie, jest Fabryka Cukiernicza Kopernik.
Ambitny cel sprzedażowy: miliard złotych
Firma ma za sobą trudne lata w związku z zawirowaniami z cenami energii. W 2024 r. miała 266,7 mln zł przychodów, czyli podobnie jak trzy lata wcześniej. Zysk EBITDA wyniósł 24,3 mln zł wobec rekordowych 78,2 mln zł w 2022 r., a na poziomie netto od dwóch lat pojawia się strata. Nie jest to więc najlepszy moment na transakcję dla sprzedającego.
– Posiadanie 100 proc. akcji Krosno Glassu było dla nas już zbyt dużą inwestycją, biorąc pod uwagę skalę funduszu, więc nawet ze względów regulacyjnych byliśmy zmuszeni spieniężyć przynajmniej część udziałów. Oczywiście lepiej byłoby sprzedać firmę zaraz po 2022 r., gdy EBITDA była bliska 80 mln zł, ale wtedy do transakcji nie doszło. Nie chcieliśmy jednak rozstawać się z całym biznesem, bo wierzymy w dynamiczny wzrost jego wartości w najbliższych latach, dlatego zachowaliśmy 40-procentowy pakiet – tłumaczy Marcin Leja.
Równolegle fundusz obejmie „na atrakcyjnych warunkach” 40 proc. udziałów w Polskim Holdingu Rybnym. Dobrze zna tę firmę, ponieważ współfinansował dwa przejęcia w jej wykonaniu.
– Uzgodnienie warunków transakcji zajęło nam dosłownie pięć minut. PHR bardzo szybko się rozwija – w ciągu dwóch lat zysk EBITDA wzrósł z kilku milionów złotych do ok. 40 mln zł prognozowanych w tym roku. To efekt transformacji, którą chcemy powtórzyć w Krośnie. Mamy też podobne doświadczenie z Nowela, gdzie nowoczesne kanały sprzedaży pozwoliły zwielokrotnić skalę biznesu [do historycznego wykupu menedżerskiego doszło w jednym z największych w Polsce producentów pieczywa w grudniu 2024 r. – red.] – mówi partner w CVI.
Iwona Pik wierzy, że do 2028 r. Krosno jest w stanie prawie podwoić sprzedaż do ok. 600 mln zł, a za ambitny cel uznaje dojście do 1 mld zł. Przekonuje, że to możliwe z uwagi na unikatowe przewagi.
– Konkurencja w Europie systematycznie się kurczy, w ostatnich latach kilka dużych polskich hut szkła zniknęło z rynku bezpowrotnie. Osiągały one łącznie w szczycie po 300-400 mln zł obrotów. Kontrahenci mogą szukać dostawców w Turcji, Chinach, w Egipcie czy w Maroku, ale jeśli liczy się dla nich jakość made in Europe – a dla marek premium to priorytet – to muszą zwrócić się do nas. Potrafię wykorzystywać takie sytuacje, bo gdy jeden z głównych rywali PHR wstrzymał ekspansję handlową w oczekiwaniu na zatwierdzenie zmiany właścicielskiej, wypełniliśmy jego miejsce na sklepowych półkach – mówi Iwona Pik.
Krosno ma być marką, nie tylko producentem
Nowa szefowa Krosna zapewnia, że jest mnóstwo obszarów, w których potencjał firmy nie został jeszcze wykorzystywany. Podaje kilka przykładów, zastrzegając, że to nie wszystko.
– Choć nasze szkło jest powszechnie dostępne np. w gastronomii, to jako marka ciągle ma tam niską rozpoznawalność. Jeden z kilkudziesięciu topowych na świecie barów czekał na realizację dostawy kieliszków latami, bo struktury sprzedażowe nie odpowiadają dzisiejszym realiom. Podobnie z e-commerce: weszliśmy m.in. na AliExpress i Alibabę, ale nie wystawiliśmy tam odpowiedniej liczby ofert. Po wielu latach wracamy do tworzenia regularnych kolekcji z pokazami dwa razy w roku, produkcji lamp – będą obecne m.in. w strefach lounge LOT-u – oraz ręcznego wytwarzania kolorowego szkła, w tym tego najdroższego: rubinu – wylicza Iwona Pik.
– Krosno ma doświadczenie w spełnianiu najwyższych kryteriów jakości. Zdecydowana większość światowych marek luksusowych, oferujących produkty szklane, zamawia u nas swoje wyroby. Nawet topowy producent pięknych kryształów kupuje szklanki u nas. Tylko że to wszystko robimy pod obcym brandem – dodaje Marcin Leja.
Iwona Pik uważa, że firma w zbyt dużym stopniu chowa się za markami swoich kontrahentów, zamiast z dumą budować własną.
– Marka Krosno ma historię i potencjał, którego nie wolno marnować. Obecnie odpowiada za około 30 proc. sprzedaży, podczas gdy 70 proc. realizujemy pod obcymi brandami. W ciągu czterech lat chcemy te proporcje całkowicie odwrócić. Sukcesywne zwiększanie udziału Krosna o ok. 10 punktów procentowych rocznie jest jak najbardziej realne – mówi inwestor.

Większy nacisk na Polskę i e-commerce
Firma zamierza zmienić strukturę sprzedaży także pod innymi względami. Po pierwsze, geograficznym. Polska odpowiada obecnie za ok. 15 proc. przychodów, resztę przynosi eksport do kilkudziesięciu krajów.
– Jeśli już coś ma być powodem do wstydu, to ten wynik – z uwagi na historię przedsiębiorstwa. Miesięczna sprzedaż krajowa to ok. 4 mln zł, przy czym jeszcze dwie dekady temu wynosiła 12 mln zł i zamierzamy jak najszybciej wrócić co najmniej do tego poziomu. Bo kieliszki i inne wyroby szklane, jakiej marki chciałby pan sprzedawać w Polsce, jeśli nie Krosna? Mamy tzw. love brand, tylko oferta jest nudna, ale to już zmieniamy. Zrobimy z Krosna markę pierwszego wyboru m.in. dla osób szukających prezentu. W PHR wystarczyły nam dwa lata, by z puszki z niezachęcającym wizerunkiem martwej ryby zrobić produkt, z którym weszliśmy do największych sieci międzynarodowych, prezentując Evra Fish jako "zdrową puszkę" opartą na naturalnych składnikach – mówi Iwona Pik.
Po drugie, wzrosnąć ma znaczenie sprzedaży internetowej. Na bardzo ciasnym rynku e-commerce Krosno ciągle rośnie, uzyskując już ok. 60 mln zł przychodów, ale nie wykorzystuje pełni potencjału.
– Z estymacji Amazona wynika, że dzięki samej zmianie struktury i strategii produktowej moglibyśmy podwoić sprzedaż na jego platformach w kilka miesięcy. Planujemy więc intensywnie poszerzać ofertę online, w tym o szkło jako wyposażenie domu – np. świeczniki czy wazony. Mamy produkty, które pod względem designu i jakości naprawdę trudno skopiować w Chinach. Zakładamy, że w 2026 r. powinniśmy już dobić do 100 mln zł przychodów w e-commerce – zapowiada Iwona Pik.

Niewykorzystany potencjał ręcznej produkcji
Nowy współwłaściciel stawia sobie za cel doprowadzenie do zaprezentowania Krosna przyszłym inwestorom jako nowoczesną, silną markę z globalnym potencjałem.
– Uruchomiliśmy zalążek działu B+R, tworzymy nową strategię marketingowo-sprzedażową, szkolimy kadrę i rozwijamy unikatowe kompetencje, które odróżniają nas od konkurencji. Szczególnie zależy nam na wykorzystaniu doświadczenia najstarszych pracowników – to bezcenny kapitał, którego nie da się zastąpić. Dlatego powołujemy Akademię Krosna, by mistrzowie rzemiosła mogli przekazywać wiedzę kolejnym pokoleniom – wyjaśnia Iwona Pik.
– Mamy największą w Europie załogę produkcji ręcznej – ok. 460 osób – i zamierzamy to wykorzystać, diametralnie zmieniając strukturę. Obecnie tylko ok. 5 proc. produkcji ręcznej wytwarzamy pod marką Krosno – idealnie byłoby 100 proc., ale mierzymy w co najmniej połowę w najbliższych latach. Nasi partnerzy w Hiszpanii czy w Wielkiej Brytanii potrafią sprzedawać za 60-80 euro nasze ręcznie robione produkty, kupowane u nas za niewielkie pieniądze. Nie mamy powodu, by dalej dzielić się marżą w takim stopniu – dodaje Marcin Leja.
Zdaniem eksperta
Błędne koło na GPW
Na pewno problemem dla polskiego rynku kapitałowego jest dominacja transakcji służących dezinwestycji funduszy private equity zamiast zdobyciu kapitału do wzrostu. Allegro i Answear.com zadebiutowali w szczycie boomu na e-commerce i słabo radzą sobie przez lata. Podobnie jest też m.in. z Grupą Pracuj – bardzo dojrzałą spółką, która weszła na GPW po rekordowych wynikach – czy z Żabką, która przeszła przez ręce kilku funduszy PE i została dość mocno „wyciśnięta” pod IPO.
Duży plan inwestycyjny w trudnych warunkach
Partner w CVI przyznaje, że wprowadzenie wszystkich zmian, o których opowiada Iwona Pik, wydaje się oczywiste. Fundusz nie zrobił tego sam, bo musiał ciągle skupiać uwagę na czymś innym. Tuż po przejęciu firmy wybuchła pandemia COVID-19, a gdy sytuacja trochę się unormowała, Rosja zaatakowała Ukrainę i ceny gazu wystrzeliły.
– Rachunek za gaz wzrósł nam w jednym roku z niecałych 30 do blisko 100 mln zł. Priorytetem było więc utrzymanie płynności i miejsc pracy dla ok. 1,4 tys. osób. Doszło do tego, że rozważaliśmy nawet ogłoszenie postępowania sanacyjnego lub restrukturyzacyjnego, ale udało nam się bezpośrednio porozumieć z biznesowymi partnerami – mówi Marcin Leja.
Podkreśla, że nieoceniona okazała się pomoc od państwa. Przekroczyła 40 mln zł w ciągu kilku lat.
– Równolegle przeprowadziliśmy duży plan inwestycyjny. W latach 2019-25 CAPEX wyniósł już ponad 130 mln zł. Przy tym wszystkim brakowało już uwagi na pozyskiwanie nowych klientów. Iwona utwierdziła nas jednak w przekonaniu, że musimy przestać aż tak przyglądać się kosztom, a skupić się na wzroście sprzedaży, by rozwodnić udział kosztów stałych – mówi Marcin Leja.
– Przed hutą stoją olbrzymie inwestycje – zarówno w zespół, jak i w technologię. To projekty sięgające łącznie kilkudziesięciu milionów złotych, które będą realizowane etapami w najbliższych latach. O szczegółach opowiemy jednak za jakiś czas, na razie najważniejsze było dla nas rozpoczęcie transformacji – dodaje Iwona Pik.
Zdaniem eksperta
Blaski i cienie inwestowania w przemysł
Trzeba wycenić nakłady na utrzymanie czy rozbudowę fabryki, a przy mniejszych firmach również np. ryzyko spłonięcia jedynego zakładu produkcyjnego – w innych modelach biznesowych trudno o takie zero-jedynkowe przypadki. Niemniej inwestorzy z doświadczeniem w tym sektorze potrafią wykrzesać z procesów produkcyjnych potencjał wzrostu wartości całego biznesu. Poza tym bez względu na to, czy inwestujemy w przemysł czy w sprzedaż oprogramowania, fundamenty pozostają niezmienne: relacje z klientami, jakość produktu, bariery wejścia, przewagi konkurencyjne itp.
Główne wnioski
- Wyniki
Krosno Glass miał w 2024 r. 266,7 mln zł przychodów, czyli podobnie jak trzy lata wcześniej. Zysk EBITDA wyniósł 24,3 mln zł wobec rekordowych 78,2 mln zł w 2022 r., a na poziomie netto od dwóch lat pojawia się strata. To konsekwencja wielu lat rynkowych zawirowań. Tuż po przejęciu firmy w 2019 r. przez fundusz współzarządzany przez CVI wybuchła pandemia COVID-19, a gdy sytuacja trochę się unormowała, Rosja zaatakowała Ukrainę i ceny gazu wystrzeliły. Rachunek za gaz wzrósł w jednym roku z niecałych 30 do blisko 100 mln zł, a równolegle był prowadzony duży plan inwestycyjny – CAPEX w latach 2019-2025 przekroczył już 130 mln zł. Koncentracja na bieżących problemach utrudniała myślenia o możliwościach rozwoju. - Giełda
Firmy związane z Iwoną Pik mają przejąć 60 proc. akcji Krosno Glassu, wyceniając go, według nieoficjalnych ustaleń, na kilkadziesiąt milionów euro. Optymalny scenariusz dla wspólników to wprowadzenie spółki na GPW w 2028 r. przy ok. 600 mln zł przychodów i ok. 100 mln zł zysku EBITDA, co mogłoby zapewnić wycenę rzędu „dużych” kilkuset milionów złotych. Fundusz już sondował zainteresowanie rynku akcjami Krosno Glassu i zapewnia, że jest ono duże. Krosno było jedną z pierwszych pięciu spółek notowanych na GPW w 1991 r. Zniknęło z giełdy w 2009 r. w związku z upadłością. - Plany
Wzrost udziału marki Krosno w przychodach z ok. 30 do 70 proc. (kosztem produkcji kontraktowej, czyli pod brandami kontrahentów), co najmniej potrojenie krajowej sprzedaży do ok. 12 mln zł miesięcznie i zrobienie z Krosna marki pierwszego wyboru m.in. dla osób szukających prezentu oraz zwiększenie sprzedaży w e-commerce z 60 do 100 mln zł – to wybrane cele, do których osiągnięcia ma doprowadzić obecna transformacja strategii sprzedażowo-marketingowej. Firma wraca po wielu latach m.in. do tworzenia regularnych kolekcji z pokazami dwa razy w roku, produkcji lamp – będą obecne m.in. w strefach lounge LOT-u – oraz ręcznego wytwarzania kolorowego szkła, w tym tego najdroższego: rubinu.
