Najwięcej nieruchomości wcale nie powstaje w polskich metropoliach. RAPORT
W sześciu największych miastach w kraju deweloperzy wybudowali w 2024 roku około 45 tysięcy mieszkań i domów. Z raportu JLL wynika jednak, że w mniejszych miejscowościach powstało aż 80 tysięcy nieruchomości.
Deweloperzy najbardziej byli aktywni w tzw. obwarzankach, czyli gminach przylegających do dużych aglomeracji. W tych lokalizacjach powstaje średnio rocznie 20 tysięcy nieruchomości, a dużą ich część stanowią domy jednorodzinne.
Skąd takie zachowanie firm deweloperskich? – Za dużą popularność lokalizacji podmiejskich odpowiada kilka czynników, między innymi upowszechnienie się modelu pracy hybrydowej. Mając możliwość pracy z domu przez kilka dni w tygodniu, wielu kupujących zaczęło bardziej przychylnie patrzeć na lokalizacje położone z dala od centrum, ale zapewniające ciszę, spokój oraz kontakt z przyrodą – tłumaczy Aleksandra Gawrońska z JLL. Jak wyjaśnia, najważniejszym jednak powodem są ceny – lokale są tam dużo tańsze niż w metropoliach.
Oprócz obwarzanków, deweloperzy budują też nieruchomości w większych miastach regionalnych, takich jak Szczecin, Lublin czy Rzeszów. W ubiegłym roku powstało tam 20 tysięcy lokali. W przeciwieństwie do obwarzanków, tam powstają jednak głównie mieszkania w blokach.
Z kolei w miastach od 30 do 100 tysięcy mieszkańców powstaje rocznie około 10 tysięcy nieruchomości. Ich nabywcami są głównie lokalni mieszkańcy. Powodzeniem cieszą się też lokalizacje wakacyjne – tam powstają nie tylko nieruchomości rekreacyjne, ale również przeznaczone pod wynajem.
Deweloperzy nie zapominają również o małych miejscowościach. W ośrodkach liczących od około 30 do 100 tysięcy mieszkańców powstaje rocznie około 10 tysięcy mieszkań i domów (średnia z lat 2020–2024). Ich nabywcami są w zdecydowanej większości lokalni mieszkańcy, kupujący nieruchomości na własne potrzeby – jako pierwsze lokum lub w celu poprawy aktualnej sytuacji bytowej.
Czy ten trend będzie się umacniał? Gawrońska ostrzega przed wyciąganiem pochopnych wniosków. – Byłabym ostrożna z długofalowymi scenariuszami. Prognozy demograficzne dla całej Polski, a zwłaszcza dla mniejszych ośrodków miejskich, są negatywne. Natomiast duże miasta i otaczające je „obwarzanki” są raczej pewniakami, jeśli chodzi o przyrosty demograficzne w perspektywie kilkunastoletniej. Do tych lokalizacji dołączyłabym również Rzeszów – podsumowała.