Każdemu po równo? Bezwarunkowy dochód podstawowy kosztowałby ponad dwa razy więcej niż cały „socjal”
Zbyt wysoki dochód, zbyt hojna emerytura, brak dzieci, tylko jedno dziecko, za duża działka, inna forma zatrudnienia, za dużo lat na koncie… Niejeden rodzic, pracownik, senior czy podatnik w polskim systemie świadczeń socjalnych zderzył się ze ścianą, bo nie spełniał wymaganych kryteriów. A gdyby tak pozbyć się ograniczeń i przyznać pieniądze każdemu – bez żadnych warunków? Ministerstwo Finansów odpowiedziało na pytania o bezwarunkowy dochód podstawowy.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Skąd wziął się pomysł wypłaty obywatelom jednakowego świadczenia, niezależnie od dochodu.
- Czy taka reforma ma szanse realizacji w Polsce i ile by kosztowała.
- Czy gotówka zawsze jest skutecznym narzędziem polityki socjalnej.
Bezwarunkowy dochód podstawowy (BDP, ang. Universal Basic Income – UBI) to w największym skrócie koncepcja polegająca na przyznaniu wszystkim obywatelom stałego, comiesięcznego świadczenia pieniężnego. Transfer ten byłby niezależny od sytuacji finansowej beneficjenta i – jak sama nazwa wskazuje – pozbawiony wszelkich obwarowań. Pytanie jednak brzmi: czy w Polsce taki system jest realnym scenariuszem, czy pozostaje jedynie utopijną wizją przyszłości?
Dwie wizje
O UBI rozmawiamy z prof. Joanną Tyrowicz z ośrodka badawczego GRAPE. Nasza rozmówczyni wyjaśnia, że na problem można spojrzeć dwojako.
– „Ewangeliści technologii” przekonują, że automatyzacja zabierze ludziom pracę, co powinno nas skłonić do natychmiastowego opodatkowania maszyn i uruchomienia bezwarunkowego dochodu gwarantowanego. Taka narracja zakłada, że rynek pracy oparty na sile ludzkich rąk przestaje istnieć. Godzimy się więc z bezrobociem, co staje się przesłanką do wypłaty powszechnego świadczenia. Idąc dalej tym tokiem myślenia, redukujemy społeczeństwo do jednego wymiaru – każdy ma taki sam dochód i żyje z „dywidendy technologicznej”. To wizja diametralnie inna od rzeczywistości, w której funkcjonujemy. W takim scenariuszu człowiek nie przedstawia już żadnej wartości na rynku zdominowanym przez technologię – wyjaśnia ekspertka.
„Ewangeliści technologii” przekonują, że automatyzacja zabierze ludziom pracę, co powinno nas skłonić do natychmiastowego opodatkowania maszyn i uruchomienia bezwarunkowego dochodu gwarantowanego.
Prof. Tyrowicz słusznie dodaje, że technologia nie jest jednak w stanie zastąpić ludzkiej pracy w każdej dziedzinie, stąd wyżej przedstawiona prognoza wydaje się nierealna. Bardziej prawdopodobnym kierunkiem jest zmiana „jedynie” na poziomie redystrybucji świadczeń – tak jak np. w Finlandii.
Test „pieniędzy za darmo”
– Było to pokłosie dyskusji o złożoności różnych instrumentów wsparcia dla osób borykających się z ubóstwem i bezrobociem. Mnogość narzędzi niekoniecznie służyła obywatelom. Znalezienie pracy często wiązało się z całkowitą utratą wsparcia, co uniemożliwiało wielu osobom normalne funkcjonowanie. Politycy nie mogli dojść do porozumienia w sprawie modernizacji systemu, więc poprawienie go stało się niemożliwe. Postanowiono przeciąć węzeł gordyjski i zaproponowano eksperyment, w którym rozmaite świadczenia zastąpiono jednym – bezwarunkowym – wyjaśnia prof. Tyrowicz.
Głównym celem fińskiego testu UBI było sprawdzenie jego wpływu na rynek pracy i dobrostan beneficjentów. W eksperymencie udział wzięło 2 tys. bezrobotnych, którzy w latach 2017-2018 otrzymywali przez dwa lata po 560 euro miesięcznie. Wnioski? Program nie miał istotnego wpływu na zatrudnienie, ale poprawił dobrostan uczestników i zwiększył ich zaufanie do państwa. O podobnym rozwiązaniu myślą także włodarze norweskiego miasta Bodø. Bezwarunkowe świadczenia miałoby położyć kres depopulacji regionu i zachęcić ludzi do osiedlania się.
UBI testowano także m.in. w Kanadzie, na Alasce i w Kenii. Czy podobny eksperyment doczeka się realizacji także w Polsce? O opinię resortu finansów w interpelacji nr 10988 zapytał poseł Prawa i Sprawiedliwości Michał Kowalski.
UBI w Polsce
Parlamentarzysta zapytał, czy polski rząd rozważa w przyszłości wprowadzenie BDP nie dla wybranych grup, lecz dla całego społeczeństwa. We wniosku wskazał, że chodzi o regularne świadczenie miesięczne w wysokości 1,3 tys. zł.
Ministerstwo Finansów wyliczyło, że realizacja takiego programu oznaczałaby:
- 480 mld zł rocznych wydatków budżetowych,
- kwotę równą 75 proc. wszystkich dochodów państwa,
- koszt sięgający 12 proc. PKB.

Ministerstwo Finansów wskazało, że obecnie świadczenia o charakterze pozaubezpieczeniowym (takie jak 800 plus czy „babciowe”) pochłaniają niespełna 200 mld zł rocznie. To ponad dwukrotnie mniej niż prognozowany koszt wprowadzenia BDP w Polsce. Jaki byłby efekt takiej rewolucji w polityce socjalnej?
Resort podkreślił, że zwiększenie nakładów na świadczenia mogłoby doprowadzić do wzrostu inflacji. Jednocześnie zaznaczono, że doświadczenia innych krajów, które testowały podobne rozwiązania, nie dają wystarczających podstaw do oszacowania pełnych skutków gospodarczych.
„Większość dostępnych analiz opiera się na krótkoterminowych eksperymentach na niewielkich grupach, co ogranicza możliwość generalizacji wyników na całe społeczeństwo. Nierozstrzygnięte pozostają również kwestie finansowania BDP, jego długoterminowej stabilności oraz wpływu na istniejące polityki społeczne, w tym na dostępność usług publicznych” – czytamy w odpowiedzi resortu finansów.
Podsumowując, resort poinformował, że nie planuje wprowadzenia bezwarunkowego dochodu podstawowego.
Pieniądze lepsze od pakietu świadczeń?
Prof. Joanna Tyrowicz, pytana o źródła samej idei UBI, wskazuje na eksperyment przeprowadzony w Stanach Zjednoczonych na początku XX w.
W okresie oszczędności po Wielkim Kryzysie niektóre regiony, zamiast kierować dzieci wdów do sierocińców, zdecydowały się na wypłatę bezwarunkowego zasiłku dla matek. Choć świadczenie było niższe niż koszty utrzymania ówczesnych placówek opiekuńczych, pozwalało w znacznym stopniu utrzymać siebie i dzieci. Po latach wnioski z badań nad tą reformą opublikowano w „American Economic Review”. Wynikało z nich, że dzieci, które mogły pozostać z matkami, osiągały lepsze wyniki w nauce i cieszyły się lepszym zdrowiem niż rówieśnicy z instytucjonalnej opieki. Eksperyment pokazał, że w tym przypadku bezwarunkowe świadczenie sprawdzało się lepiej niż pakiet usług publicznych oferowanych w domach dziecka.
Nasz konwencjonalny sposób myślenia, który mówi o tym, żeby dawać wędkę, a nie rybę, nie okazał się uniwersalny.
– Bezwarunkowe świadczenie dla wdów zapewniło dzieciom lepszy start niż ówczesna opieka instytucjonalna. Tym samym nasz konwencjonalny sposób myślenia, który mówi o tym, żeby dawać wędkę, a nie rybę, nie okazał się uniwersalny – podkreśla prof. Tyrowicz.
Cel przede wszystkim
Jak dodaje nasza rozmówczyni, w debatach o nowych rozwiązaniach nie powinniśmy pomijać tzw. reguły Tinbergena.
– Mówiąc krótko: w polityce społecznej ani gospodarczej nie ma magicznych rozwiązań. Jeśli stawiamy określony cel, do każdego z nich potrzebny jest osobny instrument polityki gospodarczej. Nie wolno zakładać, że jeden instrument pozwoli osiągnąć kilka różnych rezultatów. Dobrze byłoby jasno określić, co chcemy uzyskać dzięki bezwarunkowemu dochodowi podstawowemu. Trzeba pamiętać, że jeden instrument nie wystarczy do realizacji wielu celów – podkreśla prof. Tyrowicz.
Nieprzypadkowo w dyskusji o BDP często pojawia się odniesienie do programu 800 plus. Pierwotnie miał on poprawić wskaźnik dzietności. Tymczasem od 2017 r. współczynnik ten nieustannie spada. Z czasem politycy zaczęli chwalić program głównie za ograniczanie ubóstwa.
– Warto szczerze rozmawiać o celach. Dla wielu wyzwań społecznych barierą nie są finanse, lecz organizacja, współpraca instytucji, dostęp do usług publicznych i inne złożone problemy – dodaje ekspertka.
U podstaw BDP leży przekonanie, że beneficjenci najlepiej wiedzą, jak zarządzać własnym bezwarunkowym dochodem. Ponadczasowe pozostaje jednak pytanie o koszt takiego zaufania.
Główne wnioski
- Bezwarunkowy dochód podstawowy testowano dotąd wyłącznie w ograniczonych eksperymentach – ich skala nie pozwala ocenić skuteczności tego narzędzia.
- Ministerstwo Finansów przyznało, że wprowadzenie BDP w Polsce nie jest planowane. Z obliczeń resortu wynika, że takie świadczenie kosztowałoby ponad dwa razy więcej niż cały obecny „socjal”.
- Fundamentem polityki społecznej nie powinno być przekonanie, że wyłącznie gotówka jest odpowiedzią na wszystkie problemy społeczne.


