Konfederacja coraz częściej atakowana przez prezesa PiS. Jaki jest cel Jarosława Kaczyńskiego?
Konfederacja z partii typowanej na koalicjanta Prawa i Sprawiedliwości stała się jednym z głównych celów ataków Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS z jednej strony mówi o możliwości współpracy, by po chwili ustawiać Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka w szeregu. Konfederacja nie pozostaje dłużna.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Do jakich napięć dochodzi między politykami PiS a Konfederacji.
- Jak patrzą na nie politycy obu partii.
- Jaki może być cel Jarosława Kaczyńskiego.
Przed końcem sejmowych wakacji prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zwiększył aktywność publiczną. Podczas partyjnych wieców wskazuje politycznych przeciwników. Obok Donalda Tuska i Unii Europejskiej, które od lat są w tym gronie, znalazła się Konfederacja. Lider PiS coraz chętniej uderza w partię Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka.
Napięcia między PiS a Konfederacją
Pod koniec lipca prezes PiS zaproponował Konfederacji podpisanie tzw. Deklaracji Polskiej. Budziło to skojarzenia z deklaracją toruńską, którą przed drugą turą wyborów prezydenckich po rozmowie ze Sławomirem Mentzenem podpisał Karol Nawrocki. Dokument przedstawiony przez prezesa PiS zaczynał się od zobowiązania do braku współpracy z Donaldem Tuskiem. Kolejne punkty zawierały sprzeciw wobec współpracy z putinowską Rosją oraz gotowość do rozwijania sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi.
Dalsze treści Deklaracji Polskiej to m.in. sprzeciw wobec nielegalnej migracji i zobowiązanie do organizacji referendum w tej sprawie, a także sprzeciw wobec centralizacji Unii Europejskiej i euro. Polityki zagranicznej dotyczył także zapis o interesie Polski jako głównym kryterium współpracy z Ukrainą. Deklaracja mówiła również o sprzeciwie wobec prywatyzacji ochrony zdrowia i edukacji, zobowiązaniu do dążenia do suwerenności energetycznej oraz prowadzeniu polityki mieszkaniowej skupionej na obniżaniu cen, a nie na interesie deweloperów.
Politycy Konfederacji byli krytyczni zwłaszcza wobec gospodarczych elementów tej deklaracji. Od ostatniego punktu odstraszało ich zawarte w dokumencie hasło "Mieszkanie prawem, a nie towarem". Konfederacja od lat popiera prywatyzację usług publicznych, takich jak edukacja i ochrona zdrowia.
Sławomir Mentzen w ostrych słowach odmówił podpisania deklaracji. Prezesa PiS nazwał "politycznym gangsterem" oraz obarczył go odpowiedzialnością za losy dotychczasowych koalicjantów (w przypadku Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobry miały to być poważne choroby, a w przypadku Andrzeja Leppera – śmierć). To oburzyło polityków PiS do tego stopnia, że większość z nich wycofała się z udziału w spotkaniu pod hasłem "Piwo z Mentzenem". Z polityków PiS wziął w nim udział jedynie Mateusz Morawiecki.
Kaczyński uderza w Mentzena
Przed tygodniem Jarosław Kaczyński uderzał w Konfederację podczas partyjnych wieców. W ubiegły poniedziałek w Gdańsku z jednej strony mówił o gotowości do rozmów z partią Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka, by po chwili pokazać im miejsce w szeregu. Wyśmiewał sugestie, jakoby Sławomir Mentzen mógł zostać premierem rządu PiS i Konfederacji (w tej roli Jarosław Kaczyński obecnie widzi raczej Mateusza Morawieckiego).
Prezes PiS sugerował także, że Krzysztof Bosak i Sławomir Mentzen byliby gotowi do wejścia w koalicję z Donaldem Tuskiem. Stwierdził, że takimi hasłami nie podbiją pozycji negocjacyjnej w rozmowach z PiS.
Trzy dni później w Białymstoku Jarosław Kaczyński atakował dalej. Mówił, że Mentzen chce Polski, w której najbogatsi są uprzywilejowani, a inni żyją w biedzie.
Morawiecki kontra Mentzen
Tego samego dnia odbyło się "Piwo z Mentzenem", którego gościem był Mateusz Morawiecki. Na scenie iskrzyło między byłym premierem a liderem Konfederacji. Wiralem stało się nagranie z wymianą zdań na temat gospodarki. Mateusz Morawiecki przekonywał, że należy stawiać na innowacyjność. Lider Konfederacji się z tym nie zgodził.
– Państwa rozwijają się w ten sposób, że przedsiębiorcy rozwijają swoje firmy, szukają nowych źródeł dochodu i jest zupełnie oczywiste – jeżeli w danym państwie są niższe koszty pracy, to jest to pewna przewaga konkurencyjna i z tego się korzysta. Nie ma sensu próbować być na siłę innowacyjnym, bo podejmowanie innowacji to jest ryzyko. Na tym się zwykle traci pieniądze – mówił Sławomir Mentzen, czemu nie dowierzał były premier.
Morawiecki wygrał w sieci
Wystąpienie Mateusza Morawieckiego dało wiatru w żagle narracji PiS wobec Mentzena i Konfederacji. Z analizy Europejskiego Kolektywu Analitycznego Res Futura wynika, że komentarze w sieci popierające Mateusza Morawieckiego stanowią ok. 42 proc. całości. Z kolei komentarze wspierające Sławomira Mentzena to zaledwie ok. 18 proc. W mediach społecznościowych dominuje przekaz o wygranej byłego premiera.
Jak podaje Michał Fedorowicz, analityk i przewodniczący grupy Res Futura, kluczowym momentem była obrona Jarosława Kaczyńskiego przez Morawieckiego. Aktywowała ona lolajność elektoratu i zainicjowała silny, emocjonalny przekaz.
"Wsparcie dla Morawieckiego opierało się na kombinacji merytoryki, emocji oraz skutecznego PR, natomiast Mentzen otrzymał głównie wsparcie symboliczne, bez silnego zaplecza argumentacyjnego. Wizerunkowo były premier odnowił swój autorytet i pokazał się jako polityk zdolny do odzyskiwania inicjatywy. Formuła spotkania, która miała służyć Mentzenowi, została przejęta przez Morawieckiego i wykorzystana jako narzędzie ofensywy" – wskazuje w analizie Michał Fedorowicz.
Już w poniedziałek do tamtego wydarzenia odnosił się w Polsat News Piotr Muller. Były rzecznik rządu Mateusza Morawieckiego określił Sławomira Mentzena mianem "małego Balcerowicza". Były wicepremier i minister finansów w rządzie Tadeusza Mazowieckiego budzi negatywne skojarzenia w elektoracie PiS.
Wypowiedź Mullera również odbiła się szerokim echem. Z analizy grupy Res Futura wynika, że wypowiedzi europosła PiS zostały odebrane jako konfrontacyjne wobec Konfederacji i "doprowadziły do wyraźnego zaostrzenia relacji między obiema formacjami". Zwolennicy Konfederacji odebrali to wystąpienie jako próbę delegitymizacji konkurencji na prawicy. Umocniło to przekaz konieczności zachowywania dystansu wobec PiS. Aż 68 proc. komentarzy sympatyków Konfederacji niesie przekaz o zdecydowanym sprzeciwie wobec koalicji z PiS. 14 proc. akceptuje taki wariant jedynie warunkowo – w przypadku całkowitej zmiany przywództwa w PiS.
Wipler: "początek wojny"
Przemysław Wipler, poseł Konfederacji, w rozmowie z XYZ twierdzi, że druga tura wyborów prezydenckich była dla Jarosława Kaczyńskiego sygnałem alarmowym. Popierany przez PiS Karol Nawrocki wygrał dzięki głosom wyborców Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna. Jak mówi polityk Konfederacji, "momentem ataku była deklaracja, której podpisania zażądał prezes PiS".
Podczas wiecu w Gdańsku w ubiegłym tygodniu Jarosław Kaczyński sugerował, że liderzy Konfederacji powinni ją podpisać, tak jak Karol Nawrocki podpisał deklarację Sławomira Mentzena. Prezes PiS podkreślał, że prezydent Nawrocki wywiązuje się z danego Mentzenowi słowa, nawet jeżeli nie jest to zgodne z linią partii. Odnosił się tu do podwyżki akcyzy na alkohol, którą chce zablokować prezydent, a którą sam Kaczyński by poparł.
– W wielu punktach była zgodna z programem Konfederacji, jednak nie była zgodna z praktyką rządów PiS, dlatego nie wzięliśmy udziału w tej grze. Było jasne, że chodzi o początek wojny. PiS chce zablokować przepływy wyborców z własnego elektoratu i obrzydzić mu Konfederację. Przypomina, że się różnimy, nie jesteśmy prosocjalni i straszy naszymi rządami z Donaldem Tuskiem. Z czego to wynika? Prezes PiS widzi odpływ elektoratu i obawia się, że to potrwa. Widzi też, że wielu jego działaczy patrzy na Konfederację z dużą tęsknotą i czułością, a on chce to uciąć. Jeden z polityków PiS powiedział mi przed chwilą, że wielu jego kolegów przebiera nogami, by wskoczyć Konfederacji do łóżka. Tego rodzaju ciśnienie we własnych szeregach Jarosław Kaczyński chce ukrócić – komentuje Przemysław Wipler.
Prezes PiS widzi odpływ elektoratu ma i obawia się, że to potrwa. Widzi też, że wielu jego działaczy patrzy na Konfederację z dużą tęsknotą i czułością, a on chce to uciąć.
"Rządy PiS nie korzystały z unijnego prawa weta"
Zdaniem Wiplera deklaracja zaproponowana przez Jarosława Kaczyńskiego porusza sprawy, w których PiS jest niewiarygodne. Jako przykład podaje Zielony Ład.
– On mówił, że Zielony Ład jest realizacją programu gospodarczego PiS. Teraz nie ma nikogo, kto by się do niego przyznał i właściwie to zła Angela Merkel wymusiła na komisarzu Januszu Wojciechowskim z PiS tak złą politykę. Mówią, że zawsze byli przeciwko paktowi Mercosur, a gdy negocjacje trwały za rządów Mateusza Morawieckiego, to w fundamentalnych kwestiach rząd był na tak. Rządy PiS nie korzystały z unijnego prawa weta i przyklepywały przepisy, przez które ceny energii i ogrzewania szły w górę. Podobnie z legalnymi migrantami, którzy kupili sobie wizy lub łatwo je zdobyli za rządów rzekomo antyimigranckiego PiS. PiS też głosowało zawsze za pomocą Ukrainie, także za tymi rozwiązaniami, które ostatnio zostały zawetowane przez pana prezydenta Nawrockiego – mówi Przemysław Wipler.
Bez szans na rząd PiS i Konfederacji?
Czy to oznacza, że nie ma szans na koalicyjny rząd PiS i Konfederacji po wyborach parlamentarnych w 2027 r.? Niektórzy w Konfederacji przyznają, że nie jest to wykluczone, jednak obecne napięcia nie sprzyjają rozmowom.
– Jarosław Kaczyński jest zaczadzony wizją samodzielnego rządzenia i wydał rozkaz ataku na Konfederację. Dziwimy się bardzo, dlaczego woli walczyć z Konfederacją niż z Donaldem Tuskiem. Dwa lata przed wyborami trudno mówić o koalicji z kimkolwiek. Czasy się zmieniły. Czy Jarosławowi Kaczyńskiemu to się podoba, czy nie, to Konfederacja jest i będzie obecna na polskiej scenie politycznej. Bez Konfederacji nie uda się stworzyć rządu w 2027 r. To sygnał do wszystkich opcji politycznych, które zechcą realizować nasz program – mówi Bartosz Bocheńczak, sekretarz generalny tworzącej Konfederację Nowej Nadziei oraz bliski współpracownik Sławomira Mentzena.
– Prezydent Duda powiedział u Żurnalisty, że losy Polski nie powinny być w rękach 80-latków. Doskonale wiemy, o kim Andrzej Duda w tym wywiadzie mówił. Zgadzam się z nim w pełni. Nie ma miejsca na rozmowy z PiS, który ma mentalność i rozumienie świata Jarosława Kaczyńskiego – dodaje Przemysław Wipler.
Ozdoba: "łatwo się mówi hasłami"
Co na to politycy PiS? Europoseł PiS Jacek Ozdoba uważa, że wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego to nic nadzwyczajnego.
– To normalna debata publiczna. Politycy PiS sprowadzają na ziemię polityków Konfederacji. Ich pomysły jako hasła są ciekawe, ale praktycy, którzy mieli do czynienia z rządzeniem, wiedzą, że część z nich jest nierealna. Łatwo mówi się hasłami, takimi jak brak jakichkolwiek podatków. Sam nie jestem ich zwolennikiem, ale zdaję sobie sprawę, że w jakimś stopniu muszą funkcjonować. Stanowczo odrzucam nowe i ma ich być jak najmniej, ale u Mentzena często pomysły są mało realne. To kwestia utrzymania armii, systemu opieki zdrowotnej. To trochę jak casus Korwina. Wielokrotnie rzucał hasłami, które nie miały związku z praktycznym doświadczeniem. Pan przewodniczący Mentzen wielokrotnie pokazuje, że prawdziwe doświadczenie jest jeszcze przed nim – komentuje Jacek Ozdoba.
Politycy PiS sprowadzają na ziemię polityków Konfederacji. Ich pomysły jako hasła są ciekawe, ale praktycy, którzy mieli do czynienia z rządzeniem, wiedzą, że część z nich jest nierealna.
Jego zdaniem droga do koalicji z Konfederacją nie jest zamknięta. Przez dwa lata w polskiej polityce może się wiele wydarzyć.
– Należy rozmawiać o współpracy dla Polski niezależnie od tego, że czasem pojawiają się ostre słowa czy szaleńcze pomysły. Pamiętajmy, że alternatywą jest rząd Tuska, Sikorskiego i spółki, który jest największym złem dla Polski – ocenia Jacek Ozdoba.
Cel Jarosława Kaczyńskiego
Inny polityk PiS, będący blisko Jarosława Kaczyńskiego, przyznaje, że prezes PiS odnosi się do "Deklaracji Polskiej". Chce w ten sposób pokazać elektoratowi Konfederacji, że partia Bosaka i Mentzena nie zamyka sobie drogi do ewentualnej koalicji z Donaldem Tuskiem.
Niedawne sondaże napawają liderów PiS optymizmem i wiarą w powrót do samodzielnych rządów.
– Osoby, które uważały, że wszystko jest załatwione, bo będziemy rządzić wspólnie, muszą to zweryfikować. Walczymy o pełną stawkę. Nie chcemy nikogo dyskredytować, ale mówimy, jaki jest stan faktyczny. Stan faktyczny jest taki, że Konfederacja nie wyklucza rządów z Donaldem Tuskiem, o czym mówią niektórzy parlamentarzyści – mówi polityk PiS.
W PiS jest nadzieja, że w ten sposób uda się odzyskać część elektoratu przejętego przez Konfederację.
Partia Mentzena i Bosaka nie pozostaje bierna. W poniedziałek w mediach społecznościowych wystartowała akcja pod hasłem "Nie Jesteśmy Tacy Sami", w ramach której Konfederacja uwypukla różnice w poglądach z PiS.
Trudna sytuacja Kaczyńskiego
Dr Mateusz Zaremba, politolog z Uniwersytetu SWPS, zwraca uwagę na trudne położenie Jarosława Kaczyńskiego. Jego zdaniem prezes PiS nie spodziewał się, że Karol Nawrocki wygra wybory. Gdy ogłaszano jego kandydaturę, postać Nawrockiego nie była programowo określona.
– Teraz prezes PiS znalazł się w sytuacji, w której prezydent Nawrocki zapowiedział, że zawetuje podwyżkę akcyzy na alkohol. Może to być skręt w stronę Konfederacji. Pytanie, jaki ta sytuacja może mieć wydźwięk ekonomicznie, bo PiS ma jednak charakter bardziej prosocjalny i redystrybucyjny. Zakładając wspólne rządzenie z Konfederacją, może ona mieć silne wsparcie w pałacu prezydenckim. Dlatego prezes PiS może chcieć zredefiniować tę sytuację, by Konfederacja nie miała poczucia, że jest jedynym oczywistym koalicjantem. Pytanie, jaka byłaby jej siła. Inny układ może być przy podziale mandatów 200 do 40, a inaczej gdy jest 150 do 90 – ocenia dr Mateusz Zaremba.
Prezes PiS może chcieć zredefiniować tę sytuację, by Konfederacja nie miała poczucia, że jest jedynym oczywistym koalicjantem.
Politolog przypomina sytuację sprzed kilku miesięcy, gdy Jarosław Kaczyński inicjował dyskusję o powołaniu rządu technicznego po wyborach prezydenckich. Odrzucił jednak chęć uczestnictwa w rozmowach zadeklarowaną przez Sławomira Mentzena.
– Już kiedyś prezes PiS próbował paternalistycznie sprowadzić Mentzena do parteru. Teraz, dwa lata przed wyborami, nic to nie kosztuje. To wypowiedzi na użytek wewnętrzny, trochę jak w polityce międzynarodowej. Ma to mieć też wydźwięk środowiskowy – komentuje dr Mateusz Zaremba.
Główne wnioski
- Prezes PiS atakuje Konfederację, która nie chciała podpisać tzw. "Deklaracji Polskiej". Argumentem jest tu deklaracja toruńska realizowana przez prezydenta Karola Nawrockiego. Konfederacja zarzuca PiS brak wiarygodności w kilku punktach tej deklaracji. PiS zarzuca Konfederacji gotowość do rządzenia wspólnie z Donaldem Tuskiem.
- Politycy PiS liczą, że odzyskają część wyborców przejętych przez Konfederację. Rosną ich nadzieje na powrót do samodzielnego rządzenia bez konieczności szukania koalicjanta. Politycy Konfederacji są świadomi tego przeświadczenia w PiS. Przekonują jednak, że bez ich udziału nikomu nie uda się stworzyć rządu po kolejnych wyborach w 2027 r.
- Politolog dr Mateusz Zaremba uważa, że PiS może dążyć do tego, by Konfederacja nie czuła się oczywistym koalicjantem. Jego zdaniem prezes PiS jest jednak w trudnej sytuacji, choćby ze względu na zobowiązania prezydenta Nawrockiego wobec partii Mentzena i Bosaka.