MON dociska porty. A Ministerstwo Infrastruktury milczy i zasłania się tajemnicą
Porty nad Bałtykiem to nasze okno na świat i powinny być odpowiednio zabezpieczone. Wytyczne przygotowało w tej kwestii ministerstwo obrony. Ale czy weszły one w życie? To tajemnica. Na pytania nie odpowiadają ani porty, ani nadzorujący je resort infrastruktury.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Kto sprawuje (albo nie) nadzór nad polską infrastrukturą portową.
- Jakie zalecenia w kwestii ochrony portów wystosował resort obrony narodowej.
- Dlaczego nie sprawdza się ochrona polskich portów o znaczeniu strategicznym dla obronności i gospodarki.
Drogą morską do naszego kraju przypływają nie tylko towary, ale także sprzęt wojskowy dla zbrojącej się w rekordowym tempie armii. To również dostawy niezbędnych surowców energetycznych.
Według operatora logistycznego JAS FBG tylko w 2023 roku do polskich portów morskich trafiło 2 958,5 tys. ton ładunków (przywóz). Stanowiło to 47,3 proc. całkowitego międzynarodowego obrotu ładunkowego polskich portów. W tym samym 2023 r. do polskich portów zawinęło 18,9 tys. statków.
Nie ulega zatem wątpliwości, że sprawna obsługa przeładunków i dostaw to dla funkcjonowania naszej gospodarki i obronności warunek sine qua non. A „sprawna” obsługa to przede wszystkim „bezpieczna” obsługa. Czy taka jest?
MON apeluje o wzmocnienie ochrony antydronowej w portach
Nadzór nad portami sprawuje Ministerstwo Infrastruktury. Porty morskie w naszym kraju (Darłowo, Dziwnów, Gdańsk, Gdynia, Hel, Kołobrzeg, Szczecin-Świnoujście, Ustka) są jednak portami szczególnymi.
Gdynia np. to port podwójnego zastosowania. Choć cywilny, to "przechodzą" przez niego wyładunki sprzętu wojskowego dla Polski i Ukrainy. Podobnie jak Hel, Ustka, Darłowo, Kołobrzeg, Dziwnów i Świnoujście, Gdynia ma także w swoich granicach infrastrukturę wojskową. Co sprawia, sporo do powiedzenia w tym zakresie powinien mieć resort obrony.
I tak też jest. MON zdaje sobie sprawę, że po wybuchu wojny w Ukrainie, polskie porty są szczególnie narażone na akty dywersji, sabotażu i ataki. Podobnie zresztą jak morska infrastruktura krytyczna. Czyli platformy wydobywcze na Bałtyku, gazociąg Baltic Pipe, podmorskie kable energetyczne i światłowody czy powstające morskie farmy wiatrowe.
Na razie skupmy się jednak na portach. Przypomnijmy, że nie dalej jak w styczniu 2023 r. wybuchła awantura o „hiszpańskich poławiaczy bursztynu”. W styczniu 2023 r. w Gdyni obywateli Hiszpanii mieli rzekomo „poszukiwać bursztynu”. Warto dodać, że „poszukiwacze” wyruszyli na „poszukiwania” nocą, i sile wiatru – 8 stopni w skali Beauforta. Po „awarii napędu” ich łodzi zostali podjęci przez służbę ratowniczą. Sprawą zainteresowała się też policja, ale nie mając podstaw do zatrzymania, wypuściła nurków. Kim byli i co tak naprawdę robili w pobliżu najważniejszego polskiego portu – nie wiadomo do dziś.
W maju tego roku resort obrony przesłał do resortu infrastruktury niezwykle interesujące pismo. Sygnowane numerem DI-K.0211.1.2024, opisuje ono zalecenia dotyczące ochrony infrastruktury krytycznej w portach. Szczególnie ochrony przeciwko bezzałogowcom, popularnie (choć nie do końca właściwie) zwanych dronami.
W piśmie możemy przeczytać, że „w ramach prowadzonej analizy potrzeb infrastruktury portów morskich oraz lotnisk cywilnych użytku publicznego zidentyfikowano konieczność pozyskania systemów antydronowych do ich osłony”.
MON dodał, że mając to na względzie „niezbędne jest pilne wskazanie możliwych źródeł finansowania. W tym zabezpieczenia środków finansowych na rozpoczęcie wyżej opisanych inwestycji”.
Co zatem zrobiono pod tym kątem?
Porty: to tajne. Ministerstwo Infrastruktury: to tajne (ale analizujemy)
Zwróciliśmy się z pytaniami do zarządów wszystkich portów morskich, czy wdrożono zalecenia MON. W znakomitej większości okazało się, że odpowiedź jest… niejawna.
„Zarząd Morskiego Portu Gdynia S.A. przykłada najwyższą wagę do zagadnień związanych z bezpieczeństwem i ochroną infrastruktury krytycznej. Z tego względu szczegółowe informacje dotyczące rozwiązań technicznych, organizacyjnych czy finansowych w tym obszarze mają charakter niejawny i nie mogą być przedmiotem publicznego udostępniania” – odpowiedział port w Gdyni.
Dodając, że systematycznie rozwija swoje zdolności ochronne, dostosowując je do zmieniających się wyzwań w środowisku morskim, lądowym, powietrznym i cybernetycznym. Podobnie wyglądała odpowiedź portu w Gdańsku i Szczecinie-Świnoujściu.
Port w Helu stwierdził w odpowiedzi, że „zgodnie z §2 pkt 3 ustawy z dnia 20 grudnia o portach i przystaniach morskich (t.j. Dz.U. 2023. 1796) Port w Helu nie zalicza się do portu o podstawowym znaczeniu dla gospodarki narodowej”.
W istocie, jednak port w Helu został w piśmie MON wyszczególniony jako port posiadający w swoim obszarze infrastrukturę wojskową, przeznaczoną do wykorzystywania przez jednostki organizacyjne, podległe MON.
Pytanie – czy pismo ministerstwa obrony w ogóle trafiło do zarządów portów?
Dlaczego Ministerstwo Infrastruktury miga się od odpowiedzi?
Zarządzany przez Dariusza Klimczaka resort odpowiedział, że na bieżąco prowadzone są analizy potrzeb rozwoju infrastruktury transportowej. Dzieje się to we współpracy z podmiotami zarządzającymi poszczególnymi obiektami. I w ramach tych analiz definiowane są możliwości i zdolności w zakresie monitorowania i ochrony infrastruktury krytycznej.
Tyle że – jak dalej czytamy – "z uwagi na to, że analizy dotyczą elementów infrastruktury wrażliwej, mającej znaczenie dla bezpieczeństwa i obronności państwa, ich wyniki podlegają ograniczeniom wynikającym z przepisów o ochronie informacji niejawnych i nie są podawane do informacji publicznej".
Zatem – niejawne. Odpowiedzi nie dostaliśmy.
Resort dodał również, że podmioty zarządzające infrastrukturą krytyczną chronią ją zgodnie z obowiązującymi przepisami. A szczegółowe procedury zawarte są w planach ochrony infrastruktury krytycznej.
MI odparło również, że „wszelkie informacje na temat konkretnych działań, programów i kwot przeznaczonych na ochronę infrastruktury krytycznej w polskich portach morskich mają charakter niejawny ze względu na bezpieczeństwo państwa”.
Zapytaliśmy wprost – czy resort infrastruktury przekazał wytyczne MON do zarządów podległych portów? Ministerstwo wystosowało krótką odpowiedź: „MI podtrzymuje stanowisko przekazane panu we wcześniejszej korespondencji”.
Można więc założyć, że resort infrastruktury zwyczajnie zlekceważył zalecenia MON. Jeśli bowiem faktycznie przesłałby je do portów, po prostu potwierdziłby to w odpowiedzi. Szczególnie że pismo MON nie jest przecież niejawne.
Próbowaliśmy uzyskać w tej sprawie komentarz od nadzorującego tematy portowe wiceministra Arkadiusza Marchewki, jednak bez skutku.
Zdaniem eksperta
"Stan ochrony infrastruktury krytycznej w portach jest praktycznie żaden"
Miał przede wszystkim zapewnić kompleksową ochronę fizyczną od strony morza w celu przeciwdziałania asymetrycznym zagrożeniom nawodnym i podwodnym oraz ograniczyć lub zminimalizować skuteczność oddziaływania grup sabotażowych i dywersyjnych na jednostki pływające, znajdujące się w rejonach bazowania, a także będące w ruchu podczas przejścia morzem i przez rejony ścieśnione. Patrząc szerzej, miał służyć do wykrywania, detekcji, lokalizacji i klasyfikacji obiektów podwodnych, nawodnych, lądowych i powietrznych w tym także ochronie/monitorowaniu morskiej infrastruktury krytycznej. Mógł być zastosowany jako stacjonarny lub mobilny system ochrony ograniczonych rejonów morskich, takich jak porty, bazy przeładunkowe, trasy wodne, redy, rurociągi i kable podwodne, kotwicowiska itp. Czy program został zrealizowany? Nie, nie został. I niewiele się na przestrzeni lat zmieniło.
Jaki jest stan ochrony infrastruktury krytycznej w portach? Według mojej wiedzy – praktycznie żaden. Jedynym miejscem wyposażonym w tego rodzaju infrastrukturę wiele lat temu był port w Gdyni. Niewiele się zmieniło pod kątem zabezpieczenia infrastruktury. Nie mamy żadnych systemów, szczególnie antydronowych. Mamy w portach w zasadzie tylko ochronę fizyczną. Są kamery i systemy monitoringu, ale nie ma według mojej wiedzy systemów ochrony przeciwdywersyjnej czy antydronowej. W portach pilnuje się wejść i wyjść, nabrzeża patroluje straż portowa i to w zasadzie wszystko. Mamy gazoport i naftoport, powinniśmy pilnować także tych instalacji. Wszyscy zdają sobie sprawę, jakie kable i instalacje znajdują się w Bałtyku, a przypadków przecięcia czy uszkodzenia kabli podwodnych było aż nadto. Zależy nam też na tym, aby nikt nie przeniknął od strony morza do portu i nie podczepił czegoś do kadłuba okrętu. W najlepszym razie lokalizatorów GPS, w najgorszym – ładunków wybuchowych.
"Wyzwania geopolityczne związane z agresywną polityką Rosji postawiły Polskę przez nowym wyzwaniem – zapewnieniem większego bezpieczeństwa na samym Bałtyku. Rząd z pełną determinacją i we współpracy z sojusznikami przystąpił do realizacji inicjatyw, które mają wzmocnić ochronę wód Morza Bałtyckiego.
Pojawiła się idea warty bałtyckiej, czyli Baltic Sentry, z użyciem możliwości poszczególnych państw członkowskich NATO znad Morza Bałtyckiego – po to, aby nasze inwestycje, statki, drogi morskie, gazociągi, wiatraki, planowana elektrownia jądrowa, porty – żeby to wszystko było możliwie bezpieczne" (z wystąpienia premiera Donalda Tuska).
Jest to zatem podstawa do ponownego uruchomienia Programu Ostryga z uwzględnieniem nowej sytuacji i doświadczeń. Biorąc pod uwagę doświadczenia wojny w Ukrainie, wszystkim powinno zależeć, abyśmy mieli jak najlepiej rozwiniętą ochronę przeciwlotniczą i przeciwdywersyjną. Już w 2014 r. projektowano wyposażenie okrętów Miecznik i Czapla w brytyjskie pociski CAMM.
Główne wnioski
- Ochrona polskich portów zależy w głównym stopniu od Ministerstwa Infrastruktury. To dostało z MON zalecenia dotyczące ochrony antydronowej, ale nie chce ujawnić, czy przesłało je do podległych portów.
- Na nasze pytania nie chciały odpowiedzieć także same porty, zasłaniając się ochroną informacji niejawnej.
- Zdaniem komandora Dariusza Mientkiewicza, ochrona polskich portów jest iluzoryczna i sprowadza się tylko do systemów monitoringu i patroli.