„Polskie winiarstwo potrzebuje liczb”. Czy winnica to dobry pomysł na biznes oraz dlaczego polskie wina są tak drogie?
Pod koniec I kwartału 2025 r. w Polsce działało 673 plantatorów, którzy uprawiają winorośl na powierzchni 1023 hektarów oraz 304 przedsiębiorców zajmujących się produkcją wina. To dane Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR). Jeszcze dekadę temu zarejestrowanych było raptem kilkudziesięciu. Skąd taka diametralna zmiana?
Z tego artykułu dowiesz się…
- W jakiej kondycji jest obecnie sektor polskich winnic.
- Dlaczego polskie wina są drogie.
- Jak są postrzegane polskie wina przez sommelierów oraz konsumentów.
Jak wynika z danych KOWR-u, obecnie najwięcej winnic w Polsce znajduje się w pasie województw południowo-wschodnich, południowo-zachodnich i południowych. Warunki klimatyczne sprzyjają tam uprawie winorośli. Jednak w ostatnich latach powstają winnice praktycznie w całej Polsce. Czyżby zatem region nie miał aż tak wielkiego znaczenia?
– Bardzo dużo zależy nie od regionu, a od mikroklimatu i położenia winnicy. Możemy znaleźć winnicę na zachodzie kraju, która będzie miała problem ze zbiorem solarisa, jeżeli posadzono go w złym miejscu. Nie ma dużej różnicy w klimacie w różnych częściach Polski. Owszem na początku sezonu na zachodzie wegetacja wystartuje o dwa tygodnie szybciej niż w innych miejscach. Jednak wschód i południowy-wschód jest znowu klimatem mocniej kontynentalnym. Jak popatrzymy sobie na diagramy nasłonecznienia, to najmocniejsze jest w południowo-wschodniej Polsce, gdzie nadrabiamy później słońcem i zbiory często odbywają się w tym samym terminie jak na zachodzie kraju – tłumaczy Karol Nizio, współwłaściciel rodzinnej winnicy Dwór Sanna w Wierzchowiskach na Lubelszczyźnie.
Kluczowa rola pogody
Mimo tego według KOWR-u województwo lubuskie jest najlepszym rejonem w Polsce do uprawy winorośli, a Zieloną Górę uznaje się za stolicę polskiego winiarstwa. To właśnie tam od prawie 200 lat jest organizowane „Winobranie”, które jest oficjalnym świętem miasta. Niemniej obecnie winobranie trwa praktycznie w całym kraju. Jak wyglądają zbiory w poszczególnych regionach?
– Pogoda była zmienna, mieliśmy sporo opadów, ale cały rocznik na przestrzeni ostatnich miesięcy uważamy za bardzo udany. Długa wegetacja przekłada się na bardzo dobry balans między cukrem a kwasowością i pozwala rozwinąć pełnię aromatycznego potencjału naszych szczepów – mówi nam Jacek Turnau. Razem z ojcem Zbigniewem oraz kuzynami: Grzegorzem i Stanisławem prowadzą rodzinną winnicę Turnau w Baniewicach w Zachodniopomorskim. Ich winnica z 41 hektarami jest uznawana za jedną z największych w Polsce.
Pogoda wpłynęła także na winobranie w innych częściach kraju. Pewne szczepy jak np. solaris zostały już zebrane, inne czekają na swoją kolej.
– Przez pogodę winobranie w tym roku u nas było późniejsze w porównaniu do dwóch poprzednich lat. Mieliśmy w tym roku zimną wiosnę i chłodne lato, przez co wszystko opóźniło się o dwa tygodnie. Chociaż można powiedzieć, że właściwie to wróciło do normalności, ponieważ ostatnie dwa lata to było szaleństwo w przyrodzie. Wszystko działo się za szybko. Zbiory były zbyt wcześnie, w wysokich temperaturach, a nie powinno tak być. Dlatego o tym roku możemy powiedzieć, że jest normalny – podkreśla Maciej Mickiewicz, który od ponad 20 lat prowadzi razem z żoną Marzanną na Lubelszczyźnie rodziną winnicę Mickiewicz.
Jak się okazuje, pogoda jest często dużym wyzwaniem w codziennej pracy i działalności winnicy.
– Z pewnością największym wyzwaniem są wiosenne przymrozki. Szczególnie dotkliwe okazały się w kwietniu zeszłego roku, kiedy to wiele polskich winnic straciła większość swoich plonów. Na szczęście radzimy sobie z nimi coraz lepiej przy użyciu takich technologii jak specjalne wiatraki, które mieszając powietrze podwyższają temperaturę przy gruncie czy specjalne winiarskie świece – dodaje Jacek Turnau.

Zmiany na rynku: jak tworzy się kultura polskiego wina?
Rynek winnic w Polsce rozwija się z roku na rok. Powstają nowe miejsca, a polskie wina stają się coraz lepsze pod kątem jakości.
– Widać progres na rynku. Gdy zaczynaliśmy 20 lat temu, było raptem kilka winnic, natomiast teraz jest wielki bum na winnice. Oprócz takich pasjonatów jak my, którzy zaczynali od 10 krzaków, mamy na rynku biznesmenów, którzy inwestują wielkie pieniądze i tworzą winnice po kilka hektarów. Również rolnicy, zwłaszcza na zachodzie kraju, coraz częściej przebranżawiają różne dotychczasowe uprawy na winnice – zwraca uwagę Maciej Mickiewicz.
Rozwój całego sektora podkreśla także lider z Baniewic.
– Kiedy robiliśmy pierwsze nasadzenia w 2010 roku, w Polsce było zaledwie 37 hektarów winnic. Wówczas nikt nie spodziewał się, że w ciągu kilkunastu lat osiągniemy pułap 1000 hektarów. Tymczasem właśnie się to wydarzyło, a to oznacza przyrost o 2700 proc. w ciągu 15 lat. Mamy już 673 polskich podmiotów uprawiających winorośl. Rynek bardzo dynamicznie się rozwija nie tylko pod względem ilościowym, ale też jakościowym – ocenia Jacek Turnau.
– Doczekaliśmy się prestiżowego rodzimego konkursu – Polskich Korków w Poznaniu – którego jurorami są specjaliści z tytułem Master of Wine i Master Sommelier. Na naszych oczach tworzy się też kultura polskiego wina. Liczne festiwale przyciągają coraz większe grono fanów – podczas sierpniowego Weekendu Otwartych Winnic odwiedziło nas ponad 1500 osób. Tego rodzaju wydarzenia to nie tylko sposób na relaks w pięknych okolicznościach przyrody, ale też świetny rodzaj promocji regionów, jego walorów turystycznych i lokalnej kuchni. Wino staje się u nas tym, czym jest od dawna w cieplejszych krajach Środkowej Europy – Niemczech, Austrii czy Czechach – motorem rozwoju turystyki oraz kapitału kulturowego – dodaje Jacek Turnau.
Zdaniem eksperta
Winiarstwo kształtuje krajobraz polskich wsi i promuje regiony
Nie ma co liczyć na to, że Polska pod względem ilości produkowanego wina dorówna krajom o długich tradycjach winiarskich. Tam mówimy o milionach hektolitrów i setkach tysięcy hektarów winnic. Ale nie o to tu chodzi. Naszą siłą jest butikowy charakter przedsięwzięć i autentyczność, a także połączenie wina z turystyką oraz lokalną specyfiką. Dzięki temu polskie wina mają szansę budować swoją rozpoznawalność i stawać się wizytówką wielu miejsc w naszym kraju.
Czy winnica to rentowny biznes?
Co ciekawe, w wielu przypadkach w Polsce prowadzenie winnic jest połączone z dodatkowymi usługami jak np. agroturystyka, enoturystka czy organizowanie różnych innych wydarzeń na terenie winnicy. Czy to oznacza, że sama produkcja wina nie jest na tyle rentownym biznesem, aby mogła być jedynym źródłem utrzymania dla właścicieli winnicy?
– Trudno stwierdzić, gdzie leży granica. Podejrzewam, że to jest między 5 a 10 hektarów. Jednak niełatwo wskazać konkretny punkt, w którym rzeczywiście da się spokojnie wyżyć, a nawet inwestować w dalszy rozwój. Na pewno warunkiem koniecznym jest tutaj umiejętność produkcji wina albo umiejętność poruszania się na rynku wina. Jeżeli mówimy o małych winnicach, do pięciu hektarów, to raczej jest koniecznością, żeby część agroturystyczna działała w parze z winnicą. Chyba, że ktoś traktuje winnicę nie jako swoje główne źródło dochodu, a jedynie hobby – wyjaśnia Karol Nizio z Dworu Sanna. On w swojej działalności postawił na produkcje win naturalnych i organicznych.
– To była moja ewolucja w podejściu do winiarstwa. Szukałem swojej tożsamości przez ponad pięć lat, czyli kierunku, w jakim będę czuł się dobrze , gdzie widzę potencjał przyszłościowy oraz co jest zgodne z moją etyką. W 2017 roku trafiłem na winiarstwo ekologiczne, w dwa lata później na winiarstwo naturalne. Bardzo mocno mnie to zainspirowało. Poznałem ludzi z zupełnie innym podejściem nie tylko do samej uprawy i przetwórstwa, ale też postrzegania życia. Później przelałem to na ogrodnictwo, serowarstwo, a finalnie na samą kuchnię. Teraz jest to pewnego rodzaju wyznacznikiem wielu produkcji w naszej organizacji – tłumaczy Karol Nizio.
Jak dodaje, jeszcze kilka lat temu wina naturalne i organiczne były traktowane jako ciekawostka. Dzisiaj są coraz bardziej popularne wśród konsumentów.
– Jak popatrzymy sobie na większość dobrych restauracji czy hoteli, to wszystkie mają minimum kilka pozycji tego rodzaju win w portfolio. Dlatego moim zdaniem rynek win naturalnych w Polsce rozwija się i ma przed sobą optymistyczne perspektywy – mówi Karol Nizio.

Potrzeba działania na większą skalę
Duże znaczenie w rentowności biznesu winiarskiego w Polsce ma jego skala. Choć polskie winnice rozwijają się z roku na rok, to na tle innych krajów ciągle pozostają małe.
– Średni areał winnic bardzo różni się w zależności od tego, o jakim kraju mówimy. W Chile normą są posiadłości, które liczą kilka, a nawet kilkanaście tysięcy hektarów. W Hiszpanii nie należą do rzadkości winnice dysponujące kilkuset hektarami. Ten ostatni kraj ma łącznie blisko milion hektarów winnic, Niemcy ponad 100 tys., a Polska 1000. Średnia wielkość winnicy wynosi we Francji 10,5 hektarów, w Niemczech ok. 3, a w Polsce wynosi ok. 1,5. To nieco więcej niż wynosi średnia dla UE (1,4 hektara) i znacznie więcej niż w takich krajach jak Chorwacja, Grecja czy Słowenia, gdzie średnia winnica ma ok. pół hektara – wylicza Jacek Turnau.
I chociaż polskie wina są coraz bardziej doceniane przez konsumentów, to cały sektor potrzebuje działania o dużo większym zasięgu, aby rozwijać się jeszcze bardziej.
– Problemem polskiego winiarstwa są liczby. Owszem, mamy na rynku coraz więcej winnic, ale nie rosną one pod kątem powierzchni. A żeby polskie winiarstwo miało siłę przebicia na polskim i zagranicznym rynku, potrzebujemy więcej dużych winnic takich, co mają 20, 40 czy nawet 100 lub 200 hektarów. Dopóki one nie zaczną się pojawiać, a w dyskontach i innych marketach nie pojawi sie cała półka polskich win w przedziale cenowym 40-50 zł, to polskie winiarstwo cały czas pozostanie niszowe i będzie rozwijać się w wolnym tempie – ocenia Karol Nizio.
Drogie polskie wino. Dlaczego tak jest?
Ceny win z polskich winnic często wynoszą ok.100 zł. Czasami może być trochę drożej lub taniej w zależności od rodzaju wina oraz jego pochodzenia. Z czego wynikają tak wysokie ceny? Często są porównywalne z cenami win bardzo dobrej jakości z krajów o korzeniach winiarskich jak choćby Hiszpania, Francja czy Włochy?
– W Polsce niestety nie mamy winnych tradycji, nie przejmujemy po rodzicach czy po dziadkach gospodarstw typowo winiarskich, a wszystko robimy w pierwszym pokoleniu. Zaczynamy od zera, od założenia winnicy, wybudowania budynków, gdzie jest prowadzona winifikacja, poprzez sprzęt, który jest bardzo drogi, bo wszystko jest wykonane z nierdzewnej stali. To wszystko buduje duże wydatki i też później przekłada się na cenę gotowego produktu – wyjaśnia Maciej Mickiewicz.
Na koszty związane z prowadzeniem działalności zwraca uwagę także Jacek Turnau.
– Na ceny wina składa się wiele czynników, a przede wszystkim ograniczony efekt skali i koszty związane z założeniem winnicy. Te ostatnie wynoszą dzisiaj około pół miliona złotych na każdy hektar, biorąc pod uwagę nie tylko zakup ziemi, ale też całej infrastruktury potrzebnej do produkcji. Przychód nie przychodzi od razu – winnica zaczyna na siebie zarabiać po kilku latach od nasadzeń, a o zwrocie inwestycji możemy mówić w zasadzie w kontekście całego pokolenia. Oprócz pieniędzy kluczowy jest też know how – my mieliśmy od początku szczęście, współpracując z Frankiem Faustem, cenionym winiarzem z Nadrenii, który od początku uczy nas ekologicznego podejścia do uprawy i tworzenia win wysokiej jakości – tłumaczy winiarz.

Polskie wina doceniane w kraju...
Dość wysokie ceny za polskie wina nie zniechęcają jednak konsumentów do zakupów. Ci doceniają jakość oferowanych produktów i są w stanie zapłacić często ponad 100 zł za butelkę dobrego wina z polskiej winnicy.
– Polskie wina są bardzo dobrej jakości, a szczególnie białe. Powiedziałbym nawet, że robimy je lepsze niż inne kraje europejskie. Z czerwonymi ze względu na nasz klimat jest trochę gorzej. Ale wszystkie polskie wina są dużo lepszej jakości niż te kilka czy kilkanaście lat temu. Dodam, że dzisiaj polskie wina są eksportowane m.in. do Skandynawii i Wielkiej Brytanii, co świadczy o ich jakości – mówi Maciej Mickiewicz, współwłaściciel winnicy w Opolu Lubelskim.
A jakie polskie wina są obecnie najbardziej pożądane przez społeczeństwo?
– Obserwujemy stopniowy ruch w kierunku wytrawności.Ma to m.in. związek z tym, że coraz chętniej, jako społeczeństwo, łączymy wino z jedzeniem. Widzimy też coraz większe zapotrzebowanie na wina ze szczepów winorośli szlachetnej. To np. pinot noir, riesling i chardonnay, oraz krzyżówki nowej generacji (tzw. PIWI), takich jak solaris, johanniter, hibernal czy cabernet cortis. Polską specjalnością stały się też cenione wina musujące robione metodą tradycyjną, powstałą przed wiekami w Szampanii. Do niedawna relatywnie krótko dojrzewały na osadzie, dziś, tak jak w naszym przypadku, osiągają już pułap 40 miesięcy dojrzewania. Konsumenci bardzo cenią też inną polską specjalność – wina lodowe. Ostatni rocznik naszego wina pochodzącego z zimowych zbiorów, kiedy grona są zamrożone na kamień, rozszedł się praktycznie w kilka dni – mówi Jacek Turnau.
...i za granicą
Co ciekawe, wina z polskich winnic są również coraz bardziej doceniane za granicą.
– Zmiany klimatyczne sprawiają, że punkt ciężkości światowego winiarstwa przesuwa się stopniowo w stronę regionów uważanych dotąd za umiarkowanie ciepłe lub wręcz chłodne. Zyskują na tym wina z takich krajów jak Wielka Brytania, ale też Polska. Ten trend łączy się ze zmianami stylistycznymi – konsumenci na całym świecie coraz chętniej sięgają po wina, które są lżejsze, mają w sobie mniej alkoholu, za to więcej świeżości. Winiarzom na południu Europy coraz trudniej spełnić te wymagania, nowe możliwości otwierają się za to przed „Nowym Starym Światem”, a więc krajami północnej Europy, które dotąd nie słynęły z produkcji win. To wszystko sprawia, że polskie wina stają się już dla konsumentów i sommelierów w Europie czymś więcej niż ciekawostką – dodaje współwłaściciel winnicy Turnau.
Mówi, że dzięki temu powoli rozwija się też eksport. W przypadku winnicy Turnau wzrósł on w zeszłym roku aż o 80 proc. Najwięcej butelek znalazło nabywców w Wielkiej Brytanii. Na drugim miejscu uplasowała się Dania, na trzecim Niemcy, na czwartym Irlandia. Pozostałe kraje, które uzupełniają listę, to: Ukraina, Belgia, Słowacja, Francja, Finlandia, Turcja, Norwegia, Grecja, Luksemburg, Szwecja, Szwajcaria, Korea i Japonia. Łącznie daje to aż 17 krajów na świecie, a odbiorcami są m.in. gwiazdkowe restauracje w Wielkiej Brytanii
Zdaniem eksperta
Polskie wina mają swoją obraną drogę
Polskie wina dostępne są już w wielu sklepach i restauracjach. To nie jest już jedynie zwrot w kierunku oryginalności, ale świadome wkomponowywanie ich w ofertę, ponieważ ci bardziej świadomi winiarsko konsumenci, coraz chętniej sięgają właśnie po polskie wina. A te nie są dzisiaj dobre, bo polskie, ale dlatego, że znaleźliśmy swoją drogę. Bez trudu można znaleźć wiele winnic, które znakomicie wytwarzają „musiaki”, lekkie i radosne pét-naty oraz wina musujące powstające metodą tradycyjną. To jest w mojej ocenie świetny kierunek rozwoju naszego winiarstwa. Warto również zwrócić uwagę na wina białe. Wiele interpretacji wytwarzanych z odmian riesling, solaris, pinot gris czy chardonnay dorównuje dobrym winom europejskim. Robią one wrażenie również na obcokrajowcach, którzy z dużym zaciekawieniem poznają polskie produkty.
W ofercie polskich producentów odnaleźć można także aktualne trendy winiarskie w postaci win naturalnych i niefiltrowanych. Ponadto wina pomarańczowe, czyli białe wina macerowane na skórkach, zyskują uznanie szczególnie w gastronomii. Warto dodać, iż wielką zaletą polskich win jest ich duży potencjał gastronomiczny. Charakter win białych i musujących znakomicie wpisuje się w smaki kuchni polskiej – zarówno tej tradycyjnej, jak i nowoczesnej.
Główne wnioski
- Chociaż winiarstwo w Polsce nie ma tak długiej tradycji jak w innych krajach, to jednak z roku na rok polskie wina stają się coraz lepsze pod względem jakości, co doceniają sommelierzy, branża HoReCa, a przede wszystkim konsumenci, zarówno w Polsce jak i zagranicą.
- Rozwój rynku winiarskiego w Polsce potwierdzają dane KOWR-u, według których w ciągu dekady liczba winnic w całym kraju wzrosła od zaledwie kilkudziesięciu do ponad kilkuset. Niemniej polskie winnice są ciągle małe w porównaniu do innych krajów, zwłaszcza tych o tradycji winiarskiej jak choćby Hiszpania, Francja czy Włochy.
- Zdaniem ekspertów, aby rynek polskich winnic mógł się jeszcze bardziej rozwijać, potrzebuje działań na zdecydowanie większą skalę i obecności na półkach w dyskontach i marketach. Jak do tej pory spory wpływ na rozwój polskich winnic ma enoturystyka, czyli turystyka winiarska, która staje się coraz bardziej popularna w Polsce.