Tydzień legislacyjnej ofensywy lewicowych partii. O co walczą Nowa Lewica i partia Razem?
Dawni koledzy z klubu parlamentarnego Lewicy od niemal roku rywalizują o głosy lewicowych wyborców. Po czterech miesiącach od wyborów prezydenckich Nowa Lewica balansuje nieco powyżej progu wyborczego, a Razem Adriana Zandberga popiera średnio ok. 4 proc. ankietowanych. Jaki plan na polityczną jesień mają Nowa Lewica i Razem? Czy legislacyjna ofensywa lewicy to dopiero początek szerszej strategii, czy jedynie jednorazowa próba zaistnienia?
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie projekty ustaw złożyły Nowa Lewica i Razem.
- Jak obie partie tracą na ponownie rosnącej polaryzacji sceny politycznej.
- Czy Włodzimierz Czarzasty ma szanse zachować stanowisko szefa Nowej Lewicy.
Szymon Hołownia usuwa się w cień, Donald Tusk szuka sposobu na podreperowanie rządowych notowań, a Nowa Lewica przygotowuje się do wyboru nowego przewodniczącego. Zgodnie z umową koalicyjną, Włodzimierz Czarzasty w listopadzie ma zostać nowym marszałkiem Sejmu w miejsce Hołowni.
Choć po lewej stronie sceny politycznej zapanowała cisza przed burzą, posłowie Nowej Lewicy postanowili działać. Pod koniec września złożyli trzy poselskie projekty ustaw.
Nowe pomysły Nowej Lewicy
Parlamentarzyści tej formacji zaproponowali przepisy dotyczące odbudowy polskiej kolei i transportu zbiorowego oraz ratowania miejsc pracy w sektorze kolejowym. Wśród propozycji znalazł się powszechny bilet na transport regionalny w cenie 50 zł – wzorowany na niemieckim Deutschland-Ticket (58 euro). Jak podkreślała przewodnicząca klubu Lewicy Anna Maria Żukowska, projekt powstawał we współpracy z aktywistami. Chodzi o aktywistów Ostatniego Pokolenia, którzy walczą o identyczny postulat.
Lewica złożyła też własny projekt dotyczący płacy minimalnej. To o tyle interesujące, że na czele Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej stoi posłanka tej formacji, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Projekty różnią się jednak terminami wejścia w życie zmian. W propozycji poselskiej dodatki miałyby zostać wyłączone z definicji płacy minimalnej już od 2027 r., a w projekcie rządowym – dopiero od 2028 r.
– Być może to próba wzmocnienia pozycji negocjacyjnej ministerstwa. To postulaty korzystne dla pracowników, ale trudne do zaakceptowania przez organizacje pracodawców. Ministerstwo zawsze może powiedzieć, że jeśli nie uda się dojść do porozumienia, to w zanadrzu jest projekt poselski – komentuje prof. Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego.
Parlamentarzyści Lewicy przygotowali również projekt wprowadzający ogólnokrajową nocną prohibicję. To reakcja na decyzję Rady Warszawy, gdzie po burzliwych obradach rozpoczęto procedowanie wprowadzenia częściowego zakazu sprzedaży alkoholu nocą. Posłowie chcą rozszerzyć to rozwiązanie na cały kraj. Równolegle opracowali propozycję zapewniającą darmową wodę dla klientów restauracji, choć projekt nie został jeszcze formalnie złożony.
Słabość Polski 2050 siłą Nowej Lewicy
Skąd ta legislacyjna ofensywa? Zdaniem prof. Chwedoruka, to efekt kryzysu Polski 2050.
– Nowa Lewica Włodzimierza Czarzastego jest dziś w ofensywie, bo stała się – nolens volens – podmiotem numer dwa w koalicji rządzącej. Mimo że jej poparcie utrzymuje się na poziomie 6–8 proc., wewnątrzkoalicyjna konkurencja przestała praktycznie istnieć. To potwierdza i wzmacnia pozycję tej formacji – wskazuje politolog.
Jak dodaje, ofensywa Lewicy nie jest przypadkowa.
– Dobrze widać, że jej inicjatywy trafiają w postulaty popularne także wśród wyborców Platformy. To naturalny krok, bo oba elektoraty w dużej mierze się pokrywają – szczególnie wśród wielkomiejskiej klasy średniej i młodszych wyborców – podkreśla prof. Chwedoruk.
Trudna rola lewicowej opozycji
Swój projekt legislacyjny przedstawili też posłowie partii Razem. Chodzi o ustawę wprowadzającą darmowe posiłki. Projekt trafił już do sejmowego obiegu i jest w konsultacjach społecznych.
Mimo że w kole Razem zasiada jedynie pięciu posłów, udało się zdobyć poparcie przedstawicieli innych ugrupowań – m.in. z PiS, Wolnych Republikanów oraz posła Łukasza Litewki z Lewicy.
Profesor Rafał Chwedoruk zauważa, że każda inicjatywa partii Razem jest dla niej na wagę złota.
– W przypadku Razem jest to próba walki o przetrwanie, wykorzystywanie niewielu korzyści wynikających z bycia poza koalicją rządzącą, z funkcjonowania w swoistej szarej strefie pomiędzy Platformą a Prawem i Sprawiedliwością. To także próba przedstawienia siebie jako partii mniej awangardowej niż do tej pory postrzegano ugrupowanie Adriana Zandberga. Nie jest to jednak łatwe, bo sondaże rzadko pokazują wyniki wyższe od tego, który Zandberg uzyskał w wyborach prezydenckich – mówi prof. Chwedoruk.
Polaryzacyjne straty lewej flanki
O krok dalej idzie Łukasz Pawłowski, prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej (OGB). Według niego nie tylko partia Razem straciła względem kampanii prezydenckiej, ale także Nowa Lewica.
Zdaniem eksperta
Lewica przegrywa z polaryzacją
Moim zdaniem obie partie są mocno podatne na fluktuacje związane z bieżącą polityką. W kampanii prezydenckiej miały łatwiej, bo dwaj główni kandydaci wypadali przeciętnie, więc pozostali mogli powalczyć o swoje. Teraz wróciliśmy do polaryzacji Tusk kontra Nawrocki i dla Lewicy jest po prostu dużo trudniej. Naturalnym krokiem w tym położeniu byłoby połączenie sił obu formacji na wspólnych listach.
Jeżeli obie partie balansują na granicy progu, to lepiej się dogadać i stworzyć jeden blok. Problem w tym, że ich elektoraty mocno się różnią – szczególnie w ocenie rządu Tuska. Wyborcy Nowej Lewicy patrzą na ten rząd przychylniej, a wyborcy Razem znacznie gorzej. Trudno więc połączyć ogień z wodą. Jeśli wystartują razem, część kandydatów będzie chwalić dokonania rządu, a część je krytykować. To dziś największe wyzwanie dla obu ugrupowań. Niby to ta sama lewica, niby jedno środowisko, ale kluczową różnicą jest właśnie stosunek do rządu. Razem musiałaby do niego wejść albo Nowa Lewica z niego wyjść. Innej opcji nie widzę. Bez tego wspólna lista jest niemożliwa, a obie partie mogą skończyć pod progiem.
Czarzasty niezagrożony...
Na grudzień zaplanowano wybory partyjne w Nowej Lewicy. Na razie nie wiadomo, czy wystartuje w nich Włodzimierz Czarzasty, który w listopadzie ma przejąć stanowisko marszałka Sejmu. Swój start ogłosili za to wicepremier Krzysztof Gawkowski, szefowa MRPiPS Agnieszka Dziemianowicz-Bąk oraz poseł Tomasz Trela. Zdaniem prof. Rafała Chwedoruka, do zmiany na stanowisku przewodniczącego raczej nie dojdzie.
– Nie sądzę, aby szykowały się jakiekolwiek zmiany w przewodnictwie. Po pierwsze, Lewica przetrwała najtrudniejsze chwile. Po drugie, Czarzasty zawsze będzie miał nimb tego, który uczynił Lewicę ponownie bytem parlamentarnym, a wkrótce także rządzącym. To był precedens w polskiej polityce – podkreśla prof. Chwedoruk.
Profesor zauważa, że żadna partia wcześniej nie wróciła do Sejmu (poza przypadkiem ugrupowania Janusza Korwin-Mikkego z początku lat 90.), a to udało się właśnie Lewicy pod wodzą Czarzastego.
– Jeśli to, co w ostatnich dniach słyszymy w mediach, jest prawdą, to umowa koalicyjna dotycząca rotacji marszałkowskiej zostanie zrealizowana. Lewica będzie miała marszałka Sejmu, co politycznie wzmacnia partię i ułatwia dotarcie do opinii publicznej – dodaje nasz rozmówca.
Wykładowca UW dostrzega też problemy konkurentów Czarzastego.
– Ich kłopot polega na tym, że są to bardzo różni przeciwnicy: od tych, którzy kwestionują taktykę partii, przez sentymentalistów dawnego SLD, po zwolenników zmiany pokoleniowej w przeciwną stronę. Brakuje wspólnego mianownika, który pozwoliłby przeciwstawić się Czarzastemu. Ostatecznie to on sam zadecyduje, czy pozostanie przewodniczącym – mówi prof. Chwedoruk.
Dodaje, że Lewica nie straciła stanowisk w letniej rekonstrukcji rządu.
– To samo w sobie odpowiada na pytanie, czy Czarzasty pozostanie szefem partii – kwituje politolog.
...ale czy z korzyścią dla partii?
Jeśli prognozy Chwedoruka się sprawdzą, Włodzimierz Czarzasty rozpocznie trzecią kadencję na czele Nowej Lewicy (dawniej SLD). Czy z punktu widzenia rozwoju partii to najlepsze rozwiązanie? Wątpliwości ma Łukasz Pawłowski.
– Włodzimierz Czarzasty powinien oddać stanowisko szefa partii. Wynik Magdaleny Biejat w wyborach prezydenckich – bardzo przyzwoity, lepszy niż wynik Ogórek czy Biedronia – pokazał, że potencjał dla Lewicy istnieje. Razem z Zandbergiem mieli kiedyś ok. 12 proc. poparcia. Tylko że Biejat nie jest w Nowej Lewicy. Była promowana jako kandydatka na prezydenta, ale dziś nie może być liderką tej partii. Można odnieść wrażenie, że kampania prezydencka została zmarnowana – ocenia Łukasz Pawłowski.
Dodaje, że w polskich partiach rzadko dochodzi do zmian na szczycie po przegranych wyborach.
– Najważniejsze jest to, że w Polsce liderzy nie rezygnują, jak w Wielkiej Brytanii. Tam po przegranych wyborach przewodniczący ustępuje i oddaje pole nowym. U nas nie ma takich mechanizmów – mówi prezes OGB.
Podkreśla też, że przyszłość partii pozostaje niepewna.
– Trudno przewidzieć, co wydarzy się w Nowej Lewicy. To wiedzą tylko ci, którzy uczestniczą w spotkaniach wewnętrznych i znają realny układ sił – kończy Łukasz Pawłowski.
Główne wnioski
- Nowa Lewica wykorzystuje słabość Polski 2050 i kosztem partii Szymona Hołowni wzmacnia swoją pozycję w rządzie. Formacja Włodzimierza Czarzastego, stabilizując się w granicach 6–8 proc., proponuje popularne społecznie projekty – dotyczące transportu publicznego, płacy minimalnej i ograniczenia sprzedaży alkoholu – aby umocnić swój wizerunek jako drugiej siły koalicji rządzącej.
- Rządowa część lewicy rywalizuje o podobny, wielkomiejski elektorat z Platformą Obywatelską. Z kolei partia Razem, wsparta przez posłów innych ugrupowań, przedstawiła własną inicjatywę legislacyjną. Według prof. Rafała Chwedoruka, naturalnym kierunkiem za dwa lata wydaje się wspólna lista z Nową Lewicą. Jednak różnice w podejściu do rządu Tuska – bardziej krytycznym w Razem, bardziej pragmatycznym w Nowej Lewicy – czynią taki sojusz mało realnym.
- Zdaniem Chwedoruka Włodzimierz Czarzasty pozostaje faworytem w wyścigu o fotel szefa Nowej Lewicy. Z kolei Łukasz Pawłowski uważa, że jego dalsze przywództwo może ograniczyć potencjał odświeżenia partii i zmarnować szansę, jaka pojawiła się w kampanii prezydenckiej – zwłaszcza w kontekście braku w polskiej polityce mechanizmów wymiany liderów po porażkach.

