Partia kart ze smokiem. Jak Polska gra z Mińskiem i Pekinem o spokój na granicy?
Polska na blisko dwa tygodnie zablokowała dostęp do Unii Europejskiej 90 proc. chińskich towarów przewożonych koleją. Warszawa sugeruje, że w każdej chwili może powtórzyć ten manewr i liczy, że Chiny przyczynią się do unormowania sytuacji na niespokojnej granicy z Białorusią. Oprócz kija jest i marchewka: możliwość otwarcia nowych przejść.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak bardzo dla Chin ważny jest kolejowy korytarz transportowy biegnący przez Białoruś i Polskę i jakie towary są nim przewożone.
- Jak wojna hybrydowa Mińska doprowadziła do zamknięcia przez Warszawę przejścia granicznego i jak przebiegały rozmowy polskich i chińskich dyplomatów w tej sprawie.
- Jak handel i napięcia z UE wpływają na relacje Chin z Białorusią i czy Pekin jest gotów interweniować w zgodzie z interesami Warszawy.
Liczącym blisko 10 tys. kilometrów szlakiem kolejowym nad Wisłę trafiają rocznie towary o wartości kilkudziesięciu miliardów dolarów. Korytarz transportowy Chiny-Europa, który otwarto w 2011 r., dwa lata później stał się częścią tzw. Nowego Jedwabnego Szlaku. Sieć połączeń kolejowych, drogowych oraz portów miała zapewnić Państwu Środka dostęp do surowców i rynków zbytu. Dla większości chińskich towarów przewożonych koleją główną bramą do Unii Europejskiej stał się zmodernizowany port przeładunkowy w Małaszewiczach na Lubelszczyźnie. Przez 12 lat funkcjonował bez większych przeszkód. Ale we wrześniu napięcia na granicy polsko-białoruskiej sprawiły, że przejazd został po raz pierwszy całkowicie zamknięty.
Wang rozmawia z Sikorskim
Jako powód zablokowania wszystkich przejść granicznych z Białorusią polski rząd podał manewry wojskowe Zapad 2025, prowadzone przez wojska białoruskie i rosyjskie, oraz wojnę hybrydową, którą reżim Łukaszenki prowadzi z Polską. Chodzi przede wszystkim o umożliwianie rosyjskim dronom naruszania naszej przestrzeni powietrznej i o imigrantów, których Mińsk od 2021 r. masowo sprowadza z Afryki i Bliskiego Wschodu i kieruje na granicę Unii Europejskiej.
W Mińsku, Pekinie i Warszawie o sytuacji dyskutowali najważniejsi politycy.
Sprawa była kluczową kwestią w czasie rozmów ministra spraw zagranicznych Chin Wanga Yi z szefem polskiej dyplomacji Radosławem Sikorskim, do których doszło 15 września. Sikorski zaznaczył, że bezpieczny i przewidywalny tranzyt nie jest możliwy, kiedy granice szturmują nielegalni imigranci. Ze źródeł w MSZ wiadomo, że jeszcze podczas spotkania Wang zapewnił, że przyjrzy się sprawie. Po jego powrocie do Pekinu Polska miała otrzymać zapewnienie, że Chiny rozumieją jej punkt widzenia i podejmą odpowiednie kroki.
Brama do Europy
Chociaż kolej odpowiada za niecałe 4 proc. całkowitego handlu pomiędzy Państwem Środka a Europą, to ma duże znaczenie w przypadku towarów o wysokiej wartości, takich jak elektronika, części samochodowe, baterie i ubrania. Transport kolejowy odgrywa szczególnie ważną rolę dla zachodnich prowincji Chin, które nie mają dostępu do morza. Ok. 80 proc. eksportu prowincji Syczuan trafia do Europy przez Małaszewicze.
– Przed pełnoskalową inwazją Rosji na Ukrainę w Europie funkcjonowały dwa istotne dla Chin korytarze kolejowe: pierwszy prowadził z Rosji przez Białoruś i Polskę, a drugi przez Ukrainę, Węgry i Słowację. Ten drugi już wcześniej był mniej ważny, a podczas działań wojennych stał się niemożliwy do użytkowania z powodu zagrożenia i zniszczenia części infrastruktury. To dodatkowo powiększyło znaczenie szlaku przez Polskę. Nawet gdyby wojna skończyła się jutro, to przywrócenie tranzytu na kierunku ukraińskim wymagałoby znaczących inwestycji i odbudowy. Poza tym Chiny dużo zainwestowały na Białorusi, dlatego ten szlak prawdopodobnie utrzyma swoje znaczenie – wyjaśnia Matej Šimalčík, dyrektor Środkowoeuropejskiego Instytutu Studiów Azjatyckich (CEIAS).
Zdaniem Šimalčíka zapewnienie ciągłości połączeń kolejowych przez Białoruś i Polskę jest więc dla Chińczyków konieczne.
Polska karta
22 września w Mińsku z Aleksandrem Łukaszenką spotkał się Li Xi, członek Stałego Komitetu Biura Politycznego chińskiej partii komunistycznej. To jeden z siedmiu najważniejszych decydentów w kraju i najbliższych współpracowników Xi Jinpinga. W partyjnej hierarchii Li stoi o szczebel wyżej od wpływowego szefa dyplomacji Wanga Yi. Choć jego wizyta na Białorusi była zaplanowana już wcześniej, to zdaniem analityków Li niemal na pewno poruszył temat incydentów na granicy z Polską. Dzień po tym spotkaniu premier Donald Tusk ogłosił ponowne otwarcie granicy z sąsiadem. Ostatecznie stanęła otworem w nocy z 24 na 25 września.
Prof. Dominik Mierzejewski, kierownik Ośrodka Spraw Azjatyckich Uniwersytetu Łódzkiego, ocenił we wrześniu w rozmowie z XYZ, że użycie handlu jako karty przetargowej w rozmowach z Chinami to jakościowa zmiana w polskiej polityce wobec Pekinu. Warszawa udowodniła tym samym swoją sprawczość. Zdaniem innych analityków w razie potrzeby tego środka nacisku można używać wielokrotnie.
Cisza o Rosji
Z informacji zebranych w źródłach zbliżonych do MSZ i polskiej dyplomacji wynika, że rozmowy Sikorski-Wang skupiały się wyłącznie na kwestii białoruskiej. Problemy w relacjach z Rosją, która jest kluczowym sojusznikiem i globalnym partnerem ChRL, nie były szczegółowo dyskutowane.
Może to wynikać ze zrozumienia przez Polskę, jak bliski jest sojusz Moskwy i Pekinu.
Chiny mogą być gotowe co najwyżej na taktyczne zmiany względem Mińska, ale nie na strategiczną zmianę swojej polityki zagranicznej.
W lipcu Wang Yi powiedział szefowej unijnej dyplomacji Mai Kallas, że klęska Rosji w wojnie z Ukrainą nie leży w interesie Chin. Kallas ujawniła to publicznie w wywiadzie dla japońskiej telewizji NHK.
– Sprawa polskiej granicy pokazuje konflikt dwóch imperatywów strategicznych w polityce Chińskiej Republiki Ludowej. Pierwszym jest wspieranie handlu, drugim wspieranie Rosji. Chiny mogą być gotowe co najwyżej na taktyczne zmiany względem Mińska, ale nie na strategiczną zmianę swojej polityki zagranicznej i strategii wobec kluczowego sojusznika. Jeżeli sytuacja będzie wymagała, aby dla rosyjskich korzyści Mińsk eskalował na granicy, Chiny prawdopodobnie pozostawią region w gestii Kremla – uważa Matej Šimalčík.
Mimo to zdaniem eksperta użycie karty granicznej było dobrym posunięciem ze strony rządu w Warszawie.
– Polska zakłóciła chiński modus operandi w Europie. Pokazuje to, że Europejczycy mogą wywrzeć ekonomiczną presję na Pekin. Od lat trwają u nas debaty na temat strategicznego uzależnienia naszego kontynentu od Chin, a często zapominamy zapytać o uzależnienie Chin od Europy i o to, do czego jesteśmy Pekinowi potrzebni – podkreśla ekspert.
Warszawa czeka na efekty
Według danych Straży Granicznej w ostatnich dniach notowano dziennie około stu prób nielegalnego przekroczenia granicy białorusko-polskiej. Spadek w porównaniu z wrześniem jest nieduży, choć jeszcze w ubiegłym roku takich przypadków bywało kilkaset na dobę. Dlaczego Warszawa mimo wszystko zdecydowała się na gest wobec problematycznego sąsiada?
– Polska nie chce stawiać Mińska pod ścianą. Dajemy reżimowi Łukaszenki szansę wyjścia z tej sprawy z twarzą. Będzie miał teraz okazję powiedzieć, że decyzję o zakończeniu wojny hybrydowej podjął samodzielnie, a nie w wyniku zewnętrznych nacisków – słyszymy w kręgach dyplomatycznych.
Rząd daje sygnały, że zależy mu na unormowaniu sytuacji z Mińskiem i wznowieniu dialogu, ale czas na reakcję nie będzie nieograniczony.
Szef MSWiA Marcin Kierwiński zastrzegł, że decyzję w sprawie przepływu towarów w każdej chwili można zmienić.
Możliwy jest także odwrotny scenariusz. Z informacji XYZ wynika, że w rozmowach z Chińczykami padła deklaracja, że jeśli sytuacja na pograniczu będzie stabilna, to Polska jest gotowa otworzyć na chiński tranzyt jeszcze co najmniej jedno nowe przejście na granicy z Białorusią.
Może chodzić o jeden z dwóch przejazdów na Podlasiu: w Kuźnicy Białostockiej albo Czeremsze. Szerokie tory prowadzące do obu tych przejść zmodernizowano wkrótce przez wybuchem pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Według TVP Białystok i portalu miesięcznika "Rynek Kolejowy" jeszcze w 2020 r. planowano też budowę nowego terminala przeładunkowego w Geniuszach, na trasie prowadzącej z Grodna przez Kuźnicę. Plany otwarcia przejść wstrzymało MSWiA - to z powodu nieprzyjaznych działań Mińska. O Geniuszach zrobiło się cicho. Niejasna pozostaje też przyszłość rozbudowy infrastruktury w Małaszewiczach, proponowanej przez spółkę Cargotor.
Dla wszystkich stron jest jasne, że otwarcie dodatkowego przejścia pozwoliłoby na zwiększenie przepływu dalekowschodnich towarów. Na razie na przeszkodzie stoi jednak geopolityka. Polskie warunki szerszego otwarcia bram do Europy to zakończenie wysyłania przez Białoruś migrantów na unijną granicę i koniec prześladowań przez Mińsk polskiej mniejszości.
Jeśli sytuacja na pograniczu będzie stabilna, to Polska jest gotowa otworzyć na chiński tranzyt jeszcze co najmniej jedno nowe przejście.
Pekinowi zależy na powiększeniu przepływu swojego eksportu koleją także dlatego, że chociaż taki transport jest droższy, to jest bezpieczniejszy od morskiego. Kontenerowce były narażone na opóźnienia i ataki z powodu konfliktu na Bliskim Wschodzie, co prowadziło do konieczności opływania Afryki. Pod koniec września niemiecki „Handelsblatt” pisał, że Chińczycy testują alternatywny szlak morski przez Arktykę, omijający Cieśninę Tajwańską, Cieśninę Melaka i Kanał Sueski.

Zdaniem eksperta z CEIAS pozostaje jeszcze element wizerunkowy. Kolej Chiny-Europa jest flagowym projektem w ramach globalnej Inicjatywy Pasa i Szlaku (BRI), którą w 2013 roku ogłosił sam Xi Jinping. Ruch pociągów jest więc także sprawą polityczną.
Kluczowy kraj
Chiny określają Białoruś jako ważnego partnera. W czerwcu w Pekinie był prezydent Łukaszenka, a obie strony potwierdziły swoje strategiczne relacje. Chińczycy ponad dekadę temu postawili wszystko na jedną kartę, inwestując na Białorusi miliardy dolarów. Były to głównie inwestycje w kolej, transport, energię oraz park przemysłowy „Wielikij Kamień”, z którego chińscy producenci chcą wysyłać do Europy najbardziej zaawansowane technologicznie produkty. Agencja informacyjna Biełta podaje, że w ciągu ostatnich dwudziestu lat we wschodnioeuropejskim kraju zrealizowano przy chińskim wsparciu 27 projektów inwestycyjnych.
Według waszyngtońskiego think tanku Center for European Policy Analysis (CEPA), chińskie pieniądze i kredyty przyniosły rewolucję na białoruskiej kolei. Powiększyła się prędkość składów, zelektryfikowano wiele tras, powstała też duża liczba miejsc pracy. Blisko 75 proc. ruchu kontenerowego między Europą i Dalekim Wschodem jest obsługiwana przez białoruskie koleje państwowe, zatrudniające około 85 tys. osób. Od 2023 r. liczba pociągów na tej trasie przekracza 10 tys. rocznie. Władze w Mińsku liczą na jeszcze większe korzyści z tranzytu i więcej chińskich inwestycji w przyszłości.
Ale ambicje Aleksandra Łukaszenki niweczą napięcia z UE. Według analityka CEIAS Pavla Hrubana dziś Białoruś jest dla Państwa Środka tym cenniejsza, im szerszy ma dostęp do unijnego rynku. Z nieczynnymi przejściami granicznymi traci swoje znaczenie. Znikają też dochody, które ona i inne kraje tranzytowe zyskują dzięki handlowi z Chinami.
Czy to jednak wystarczy, żeby przekonać Mińsk do polskich racji?
– Tym razem Polsce udało się wykorzystać ważność tego połączenia do złagodzenia napięć. Ale Warszawa nie powinna liczyć na definitywne uspokojenie sytuacji na granicy. Pozostaje też pytanie, jak efektywne byłoby wielokrotne powtarzanie manewru zamykania i otwierania przejść. Jeśli Chiny uznają ostatecznie, że koszty są dla nich zbyt wysokie, mogą zrezygnować z tego szlaku. To kwestia rachunku korzyści i strat – mówi Matej Šimalčík.
Główne wnioski
- Przez liczący ponad 10 tys. kilometrów korytarz kolejowy z Chin trafiają do Europy towary o wartości dziesiątek miliardów dolarów rocznie. To około 4 proc. całego chińskiego handlu, ale dotyczy kluczowych produktów, takich jak elektronika, części samochodowe i ubrania.
- Polska dyplomacja po raz pierwszy wykorzystała szlak, aby przekonać Chiny do wywarcia presji na Mińsk, aby ten przerwał działania hybrydowe przeciwko Polsce i prześladowania polskiej mniejszości.
- Chiny nie mają obecnie alternatywy dla transportu kolejowego do Europy i dużo zainwestowały na Białorusi, dlatego zależy im na utrzymaniu bezpieczeństwa szlaku wiodącego przez ten kraj do Unii Europejskiej. Kładąc większy nacisk na tranzyt pociągami chińscy eksporterzy omijają też niestabilne politycznie regiony na szlakach morskich.
