Budowa elektrowni gazowych z problemami. „Trudna współpraca z koncernami energetycznymi”
Problemy z dostępem do turbin gazowych i rodzimych ekip wykonawczych mogą stanąć na przeszkodzie w budowie kolejnych elektrowni gazowych w naszym kraju. Kontrolowane przez Skarb Państwa spółki energetyczne zostały zobowiązane przez rząd, aby zatrudniały przy inwestycjach lokalne firmy. Jednak według branży budowlanej oferowane przez koncerny warunki współpracy są wyjątkowo niekorzystne. – Jeśli spółki energetyczne nie poprawią warunków współpracy z firmami wykonawczymi, to zakładane plany rozbudowy mocy gazowych w Polsce z pewnością się nie powiodą – ostrzega Damian Kaźmierczak, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Ile bloków gazowych chcą postawić krajowe koncerny energetyczne.
- Dlaczego polskie firmy budowlane nie chcą brać udziału w przetargach.
- Jak sytuację komentują spółki energetyczne.
Budowa elektrowni gazowych to jeden z priorytetów trwającej w Polsce transformacji energetycznej. Nowe bloki opalane błękitnym paliwem mają stopniowo zastępować stare bloki węglowe. Emitują mniej CO2 od „węglówek”, są tańsze w utrzymaniu i bardziej elastyczne, dzięki czemu lepiej współpracują z zależnymi od pogody farmami wiatrowymi czy słonecznymi. Są też szybsze w budowie niż bloki jądrowe, które zaczną stabilizować polski system energetyczny najwcześniej w latach 30.
Plany rozbudowy mocy gazowych mają wszystkie duże polskie koncerny energetyczne. Problemy mnożą się jednak już na starcie.
Kolejki po turbiny gazowe
Pierwszą barierą, przed którą stoją polscy inwestorzy, są wydłużające się kolejki do producentów turbin gazowych. O globalnym niedoborze tych urządzeń, które są „sercem” każdej elektrowni opalanej błękitnym paliwem, informuje Bloomberg. Agencja oszacowała, że trzej producenci turbin: Siemens Energy, GE Vernova i Mitsubishi Heavy Industries odpowiadają za 70 proc. mocy wytwórczych na świecie. Natomiast popyt na te urządzenia już przewyższa podaż i nadal rośnie. W konsekwencji na turbiny czeka się latami, a ich ceny rosną.
O takim ryzyku od dawna mówi prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych Grzegorz Onichimowski. W majowym wywiadzie dla XYZ podkreślił, że polscy inwestorzy będą rywalizować o turbiny nie tylko między sobą, ale z koncernami z całego świata.
– Nie tylko Polska stawia na gaz – taki trend obserwujemy też np. w Stanach Zjednoczonych, które szukają nowych mocy dla centrów danych. Polskie spółki, które nie są dużymi graczami na tym rynku i będą chciały kupić dwie-trzy turbiny, siłą rzeczy nie trafią na początek kolejki. Ale oczywiście życzę wszystkim, by realizowali swoje projekty zgodnie z harmonogramem i w wyznaczonym budżecie – stwierdził Grzegorz Onichimowski.
Producenci turbin analizują zwiększenie mocy produkcyjnych. Taki ruch zapowiada też GE Vernova, która w Polsce ma dwie fabryki dostarczające kluczowe komponenty dla projektów energetyki gazowej realizowanych na całym świecie.
Polscy wykonawcy mają dość
Oprócz problemów z dostawami turbin w Polsce pojawia się także istotna bariera w postaci trudnej współpracy pomiędzy kontrolowanymi przez państwo spółkami energetycznymi a firmami budowlanymi.
– Turbinę prędzej czy później ktoś dostarczy, ale kluczowe jest to, że ktoś musi jeszcze całą elektrownię zbudować. Warunki współpracy oferowane wykonawcom są wyjątkowo niekorzystne: wysokie kary umowne, przerzucanie ryzyka rozruchu elektrowni na wykonawcę oraz brak skutecznych mechanizmów waloryzacji kontraktów. W rezultacie liczba potencjalnych wykonawców elektrowni gazowych jest bardzo ograniczona, a ci, którzy mogliby aktywnie działać na tym rynku, celowo go unikają ze względu na ponadprzeciętne ryzyko – alarmuje Damian Kaźmierczak, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB).
Jako przykład podaje inwestycję Enei, która budowę dwóch bloków gazowych (każdy o mocy 668 MW) w Kozienicach powierzyła tureckiej firmie Çalık Enerji. Kontrakt opiewa na 6,4 mld zł netto. Do tego dochodzi długoterminowa umowa serwisowa warta 620 mln zł netto. Planowany termin oddania obiektów do użytku przypada na maj-czerwiec 2029 r. Enea rozpisała dwa przetargi na realizację tej inwestycji, ale nie wpłynęła żadna oferta. Ostatecznie więc poznański koncern wybrał wykonawcę z wolnej ręki, czyli bez przetargu.
– Żadna krajowa spółka nie zdecydowała się na realizację inwestycji na zaproponowanych warunkach. Turcy po prostu nie wybrzydzali. Jest to bardzo wymowne i trudno mówić tu o przypadku – kwituje Damian Kaźmierczak.
Branża chce rozmawiać
Na początku tego roku Polski Związek Pracodawców Budownictwa przygotował dla Ministerstwa Aktywów Państwowych katalog dobrych praktyk w zakresie umów na roboty budowlane realizowane na zlecenie koncernów energetycznych kontrolowanych przez państwo. Chodziło o poprawę warunków współpracy pomiędzy sektorem budowlanym a spółkami energetycznymi i zachęcenie większej liczby wykonawców do udziału w przetargach.
– Dla zamawiających oznaczałoby to większą konkurencję, a co za tym idzie – niższe ceny, ponieważ wykonawcy nie musieliby uwzględniać wszystkich ryzyk w swoich ofertach. Jako PZPB pozostajemy otwarci na dialog, choć dotychczas spółki energetyczne i resort aktywów państwowych skutecznie go unikały. Stawiam tezę, że jeśli spółki energetyczne nie poprawią warunków współpracy z firmami wykonawczymi, to – biorąc też pod uwagę globalne wąskie gardła w produkcji turbin gazowych – zakładane plany rozbudowy mocy gazowych w Polsce z pewnością się nie powiodą – twierdzi wiceprezes PZBP.
Kolejne przetargi już ruszyły
Największe plany rozwoju energetyki gazowej ma Polska Grupa Energetyczna. Koncern chce mieć nawet 10 GW mocy w elektrowniach gazowych. Na ten cel jest gotowy przeznaczyć 37 mld zł w latach 2025-2035. Z tego do 2030 r. grupa chce wydać 27 mld zł. PGE już wybudowała dwa bloki gazowe w Elektrowni Dolna Odra w Gryfinie o łącznej mocy prawie 1,4 GW. Inwestycja kosztowała ponad 3,7 mld zł netto, a jej wykonawcą było konsorcjum firm w składzie GE Vernova i Polimex Mostostal.
Kolejny blok PGE stawia w Rybniku. Instalacja o mocy 880 MW ma ruszyć w 2027 r. Budowę prowadzą Polimex Mostostal i Siemens Energy. Inwestycja kosztować będzie ponad 3 mld zł netto.
PGE ogłosiło już przetargi na kolejny blok gazowy o mocy 600 MW w Gryfinie i podobną jednostkę w Rybniku. W dalszych planach analizuje postawienie takich obiektów m.in. w Turowie i Ostrowie Wielkopolskim.
Enea z kolei przygotowuje się do postawienia dużych bloków gazowych w Elektrowni Połaniec. Budowę mniejszych jednostek gazowych w miejscu starych elektrowni węglowych analizuje natomiast Tauron. Nowe obiekty mogłyby powstać w Łaziskach, Łagiszy, Sierszy lub Jaworznie.
Energa z grupy Orlen stawia gazówki w Ostrołęce (745 MW) i Grudziądzu (560 MW). Inwestycję w Ostrołęce wykonuje GE Vernova, a w Grudziądzu Siemens Energy i Mytilineos. We wrześniu Energa wyłoniła wykonawców dla kolejnych instalacji, które staną w Gdańsku i Grudziądzu. Prace w Gdańsku wykonają Polimex Mostostal i Siemens Energy, z kolei w Grudziądzu Siemens Energy. Pierwsze roboty na terenach obu inwestycji powinny ruszyć jeszcze w tym roku.
W Adamowie inwestycję w blok o mocy 600 MW realizuje ZE PAK. Wykonawcami są Siemens Energy i Mytilineos.
Jak widać, wśród generalnych wykonawców bloków gazowych jedynym polskim akcentem jest Polimex Mostostal. Pakiet większościowy akcji tej spółki (64,5 proc.) należy do firm energetycznych: Enei, PGE, Orlen Technologie i Energi.
Co na to koncerny energetyczne?
Zapytaliśmy koncerny energetyczne, czy obawiają się dostępności turbin gazowych i czy planują zmienić warunki współpracy z firmami wykonawczymi w kolejnych przetargach. Chcieliśmy się także dowiedzieć, czy w związku z problemami na rynku koszty inwestycji mogą istotnie wzrosnąć, a projekty gazowe opóźnić się lub zakończyć fiaskiem.
PGE poinformowało nas, że jest w trakcie postępowań przetargowych na budowę nowych elektrowni gazowych i nie komentuje trwających przetargów. Zaznacza, że konstrukcja przyjętych przez grupę wymagań technicznych obejmuje możliwość wyboru turbin różnych producentów.
– Mamy nadzieję, że co najmniej 50 proc. wartości kontraktów związanych z budową elektrowni gazowych trafi do polskich firm. Jednocześnie podkreślamy, że zarówno zakończone inwestycje (PGE Gryfino Dolna Odra), jak i obecnie realizowane w segmencie gazowym (PGE Nowy Rybnik) były i są w dużym zakresie wykonywane przez polskie firmy – podkreśla biuro prasowe PGE.
O dostępność turbin nie martwi się Enea.
– Spółka przeprowadziła rozpoznanie rynkowe przed ogłoszeniem postępowania przetargowego na budowę dwóch bloków gazowo-parowych w Połańcu. Wszyscy dostawcy OEM [producenci oryginalnego sprzętu – red.] deklarowali posiadanie slotów produkcyjnych umożliwiających realizację dostaw urządzeń i ukończenie inwestycji w wymaganym przez nas terminie na początku 2030 r. – zapewnia Zbigniew Miazek, prezes Enea Elkogaz.
Enea na początku września ogłosiła przetarg na budowę dwóch bloków w Połańcu. Wprowadziła tam ograniczenia dotyczące udziału państw trzecich w postępowaniu.
– Według naszej oceny proponowane w przetargu warunki techniczne i finansowe oraz postanowienia kontraktu zapewniają odpowiednie partnerskie podejście do jego realizacji, w tym przede wszystkim dla podmiotów polskich. Zamawiający nie otrzymał od wykonawców sygnałów, że proponowane warunki kontraktów utrudniają im ubieganie się o to zamówienie. W ramach pytań do dokumentów zamówienia nie zauważyliśmy pytań wskazujących na istotny problem wykonawców z warunkami współpracy. Co więcej żaden wykonawca nie złożył odwołania do Krajowej Izby Odwoławczej od postanowień projektowanych postanowień umowy, jak to miało miejsce w innym postępowaniu w zakresie budowy bloków gazowych w ostatnim czasie – podkreśla Zbigniew Miazek.
Przyznaje jednocześnie, że od kilku lat, w związku z rosnącym popytem, koszty budowy bloków gazowych rosną na świecie i w Polsce.
– Zobaczymy, jakie zostaną złożone oferty w naszym przetargu. Przystąpimy do realizacji inwestycji tylko w przypadku, jeżeli zaproponowane warunki cenowe i realizacyjne zapewnią odpowiedni zwrot ekonomiczny i spełnią wymogi zewnętrznych instytucji finansujących – podkreśla prezes Enea Elkogaz.
Tauron nie odpowiedział na nasze pytania.
Główne wnioski
- Polska ma ambitne plany rozwoju energetyki gazowej. Inwestycje w tym obszarze planują wszystkie duże koncerny energetyczne. Potężną barierą może być ograniczony dostęp do turbin gazowych. O globalnym niedoborze tych urządzeń informuje Bloomberg. Agencja oszacowała, że trzej producenci turbin: Siemens Energy, GE Vernova i Mitsubishi Heavy Industries odpowiadają za 70 proc. mocy wytwórczych na świecie. Popyt na turbiny rośnie, dlatego do producentów ustawiają się długie kolejki. Na urządzenia czeka się latami, a ich ceny rosną.
- Kolejną barierą są napięte relacje między firmami budowlanymi a koncernami energetycznymi. – Turbinę prędzej czy później ktoś dostarczy, ale kluczowe jest to, że ktoś musi jeszcze całą elektrownię zbudować. Warunki współpracy oferowane wykonawcom są wyjątkowo niekorzystne: wysokie kary umowne, przerzucanie ryzyka rozruchu elektrowni na wykonawcę oraz brak skutecznych mechanizmów waloryzacji kontraktów – informuje Damian Kaźmierczak, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. To zniechęca polskie firmy do udziału w przetargach.
- Koncerny energetyczne rozpisują tymczasem kolejne postępowania na wybór wykonawców bloków gazowych. PGE ma nadzieję, że co najmniej 50 proc. wartości kontraktów związanych z budową elektrowni gazowych trafi do polskich firm.


