Przyciąganie i odpychanie talentów. O imigracji wysoko wykwalifikowanej do USA
Mało jest polityk gospodarczych o tak dużym potencjale pozytywnego wpływu jak przyciąganie osób o wysokich kwalifikacjach. Ostatnie decyzje administracji amerykańskiej zdają się jednak iść w odmiennym kierunku, a powstałą lukę chcą wykorzystać Chiny.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie korzyści przynosi imigracja wysoko wykwalifikowanych pracowników.
- Jaki jest profil typowego migranta do USA na podstawie wiz H-1B dla osób o specjalistycznym wykształceniu.
- Jakie zmiany w polityce wizowej ogłosił niedawno prezydent USA Donald Trump.
Mało kwestii budzi dziś tak wiele kontrowersji jak imigracja, szczególnie ta prowadzona na dużą skalę. Istnieje jednak szeroki konsensus co do potrzeby selektywnego przyjmowania osób o wysokich kwalifikacjach – nawet wśród Amerykanów, którzy uważają, że kraj powinien ograniczyć napływ migrantów.
Według Pew Research Center w 2018 r. aż 63 proc. respondentów w tej grupie uznało, że USA powinny zachęcać wykwalifikowanych specjalistów do osiedlania się i pracy w kraju. W całej populacji taką opinię podziela dziś niemal 80 proc. Amerykanów. Pomaga w tym również fakt, że migracja wysoko wykwalifikowana ma ograniczoną skalę – jest bardziej kontrolowana i ukierunkowana.
Jak więc taka migracja wpływa na gospodarkę kraju przyjmującego? Czym charakteryzuje się amerykański system przyciągania talentów z całego świata? I wreszcie – czy najnowsze zmiany w polityce wizowej administracji Donalda Trumpa rzeczywiście mają szansę zwiększyć jego efektywność?
Wpływ na płace
Większość ekonomistów badających zjawisko migracji – niezależnie od tego, czy są jej zwolennikami, czy przeciwnikami – koncentruje się na wpływie napływu migrantów na poziom wynagrodzeń ludności miejscowej. Jak wygląda to w przypadku przyjmowania osób o wysokich kwalifikacjach?
Przybycie wykwalifikowanych migrantów zmienia strukturę populacji – zwiększa udział osób z wyższym wykształceniem, a zmniejsza odsetek pracowników o niższych kwalifikacjach. Imigracja jednak nie tylko zwiększa podaż pracy, lecz także generuje nowy popyt poprzez wydatki migrantów na dobra i usługi konsumpcyjne.
Zgodnie z teorią ekonomiczną na napływie wysoko wykwalifikowanych specjalistów najbardziej korzystają osoby o niższych dochodach, które nie konkurują z nimi bezpośrednio o miejsca pracy, lecz zyskują dzięki rosnącemu popytowi konsumpcyjnemu.
Premia za college
Efektem tego procesu powinno być zmniejszenie nierówności płacowych. W przypadku Stanów Zjednoczonych są one na tyle wysokie, że większość ekonomistów postrzega ich redukcję jako zjawisko pożądane. W USA od lat 80. XX w. obserwowano dynamiczny wzrost tzw. „premii za college”, czyli różnicy w wynagrodzeniach między osobami z wyższym wykształceniem a absolwentami szkół średnich. W XXI wieku tempo tego wzrostu wyhamowało, lecz różnica pozostała znacząca, utrzymując duże rozwarstwienie płacowe.
Gdy drzewa przysłaniają las: wzrost produktywności w całej gospodarce
O ile powyższe rozważania są istotne, to jeszcze większe znaczenie mają całkowite efekty gospodarcze imigracji wysoko wykwalifikowanych pracowników.
Aby ocenić ich wpływ, naukowcy analizują zmiany w programie przyznawania wiz H-1B, które są kluczowym narzędziem przyciągania talentów do USA. Limit przyznawanych wiz potroił się w 1998 r., a następnie został niemal o połowę zmniejszony w 2004 r. Dodatkowo, ponieważ liczba wniosków zawsze przewyższa limit, o przyznaniu wiz decyduje losowanie spośród kandydatów spełniających kryteria.
Jedno z najczęściej cytowanych badań wskazuje, że wzrost liczby zagranicznych pracowników w sektorze STEM (nauki ścisłe, technologia, inżynieria, matematyka) odpowiadał za 30–50 proc. wzrostu produktywności gospodarki USA w latach 1990–2010. Przełożyło się to na większe możliwości zatrudnienia dla amerykańskich pracowników we wszystkich branżach.
Firmy, które zyskały możliwość zatrudnienia cudzoziemców dzięki szczęściu w losowaniu, okazały się później o 25 proc. bardziej produktywne niż identyczne przedsiębiorstwa, które w loterii przegrały.
Innowacje i rozwój
Jakie mechanizmy stoją za tym zjawiskiem? Ekonomiści Nicholas Bloom i John Van Reenen przeanalizowali wpływ różnych polityk publicznych na innowacje i rozwój gospodarczy.
Z ich badań wynika, że przyciąganie wysoko wykwalifikowanego kapitału ludzkiego to najskuteczniejsze narzędzie spośród dostępnych — bardziej efektywne niż ulgi podatkowe, granty B+R, reformy edukacyjne czy liberalizacja handlu.
Wysoko wykwalifikowani migranci zwiększają ponadproporcjalnie liczbę patentów. Startupy, w których pracują, mają większe szanse odniesienia sukcesu. Wpływają też na zwiększone szanse eksportu do krajów, z których pochodzą.
System przyciągania talentów w USA
Głównym kanałem napływu specjalistów jest wiza H-1B. W roku fiskalnym 2024 (trwającym do września 2024 r.) wydano ok. 400 tys. takich wiz.
Firmy mogą zgłaszać zapotrzebowanie na konkretnych pracowników na stanowiska wymagające specjalistycznej wiedzy teoretycznej i praktycznej. Wiza obowiązuje przez trzy lata, z możliwością jednorazowego przedłużenia, i stanowi jedną z dróg do uzyskania zielonej karty. Z uwagi na ogromny popyt miejsca przydzielane są w drodze losowania.
Profil migranta o wysokich kwalifikacjach...
Kto trafia do USA w ramach wiz H-1B? Typowy beneficjent to mężczyzna z Indii, zatrudniony w branży IT, który ma pracować dla gigantów technologicznych takich jak Amazon, Google czy Microsoft.
Ponad 70 proc. wszystkich przyznanych wiz H-1B w ostatnich latach trafiło do obywateli Indii, a ok. 12 proc. do obywateli Chin. Udział migrantów z pozostałych krajów jest rozproszony – kolejne osiem państw odpowiada łącznie za zaledwie 7 proc. zatwierdzonych aplikacji. Wśród wniosków z Indii aż trzy czwarte składali mężczyźni, co potwierdza dominację sektora technologicznego i jego męski charakter.
Nieco mniejszy stopień koncentracji, choć wciąż bardzo wysoki, występuje wśród zawodów wykonywanych przez migrantów. Branża IT dominuje z ponad 60-procentowym udziałem, a kolejne miejsca zajmują inżynierowie (ok. 10 proc.) oraz pracownicy sektora edukacji (6 proc.).
... i jego zarobki na tle Amerykanów
Poniższy wykres przedstawia wynagrodzenia oparte na zatwierdzonych wizach H-1B w 2024 r. (w tys. dolarów) według kwartyli. Przykładowo, pierwszy kwartyl – czyli 25. percentyl – oznacza, że 25 proc. posiadaczy wiz H-1B zarabia mniej niż 90 tys. dolarów, a pozostałe 75 proc. – więcej.
Mediana wynagrodzeń w tej grupie wynosi 120 tys. dolarów, czyli dwukrotnie więcej niż w całej populacji USA. Najlepiej opłacane branże to informatyka i komunikacja oraz sektor medyczny. Mediana w obu wynosi ok. 125 tys. dolarów, lecz w trzecim kwartylu różnica staje się wyraźna – w medycynie dominują lekarze zarabiający ok. 250 tys. dolarów, podczas gdy w IT jest to ok. 160 tys. dolarów.
System daleki od efektywnego
Paradoksalnie, mimo ogromnych korzyści wynikających z migracji osób wysoko wykwalifikowanych, amerykański system wizowy oceniany jest przez ekspertów raczej krytycznie.
Dla przykładu, wiza H-1B pozwala sprowadzić do USA małżonka i dzieci, ale partner migranta nie ma prawa do pracy. W świecie, w którym małżeństwa coraz częściej tworzą osoby o porównywalnych, wysokich zarobkach, takie ograniczenie zmniejsza atrakcyjność Stanów Zjednoczonych dla najlepszych specjalistów.
Nie znaczy to jednak, że Ameryka przestała przyciągać talenty. Wciąż oferuje najlepsze uniwersytety, wysokie wynagrodzenia oraz możliwość współpracy z czołowymi ekspertami w danej dziedzinie. W gospodarce opartej na wiedzy produktywność pracownika zależy dziś nie tylko od jego indywidualnych kompetencji, lecz także od jakości otoczenia zawodowego.
Z makroekonomicznego punktu widzenia eksperci wskazują na zbyt małą liczbę stałych wiz (zielonych kart) dla osób wykwalifikowanych. Ich liczba nie zmieniła się od 1990 r. i wynosi ok. 140 tys. rocznie, mimo że zatrudnienie poza sektorem rolniczym w USA wzrosło w tym czasie o ok. 50 mln osób – z 110 do 160 mln.
Choć liczba wiz czasowych (w tym H-1B) znacząco wzrosła, prowadzi to do zatorów w systemie – szczególnie wśród osób, które udowodniły swoją wartość na amerykańskim rynku pracy i starają się o stały pobyt. Kolejnym problemem są ograniczenia w zmianie pracodawcy i niemożność zakładania własnych firm przez posiadaczy wiz czasowych.
Kryterium wynagrodzenia a losowanie
W niedawnym raporcie Economic Innovation Group pt. „Exceptional by Design” autorzy proponują odejście od systemu losowego na rzecz mechanizmu rynkowego – czyli przyznawania wiz na podstawie wysokości oferowanego wynagrodzenia. Według nich proponowana płaca jest najlepszym wskaźnikiem potencjalnego wkładu imigranta w gospodarkę.
System losowania sprawia, że firmy często aplikują o pracowników, których łatwo zastąpić, podczas gdy unikalne talenty mogą zostać pominięte. Nowy model mógłby premiować najbardziej pożądanych specjalistów, a zarazem ograniczyć przypadkowość rekrutacji.
Wynagrodzenia musiałyby być jednak skorygowane o wiek, ponieważ osoby na początku kariery zarabiają mniej, ale mogą mieć większy, długofalowy wpływ na gospodarkę – zarówno poprzez podatki, jak i wkład w innowacje. Dane wskazują, że ponad połowa osób z zatwierdzonymi wizami H-1B znajduje się na wczesnym etapie kariery zawodowej, co potwierdza potencjał ich długoterminowego wpływu na amerykański rynek pracy.
Ponadto autorzy raportu postulują większą elastyczność w zmianie pracy – pod warunkiem, że wynagrodzenie nie spadnie poniżej poziomu zadeklarowanego w aplikacji. Proponują również wyjątki dla strategicznych sektorów istotnych z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego, takich jak np. półprzewodniki.
Analitycy pozostają jednak sceptyczni wobec możliwości skutecznego wyznaczania sektorów deficytowych w pracowników, wskazując, że w praktyce byłoby to trudne do precyzyjnego zdefiniowania i aktualizowania.
100 tys. dolarów za wizę
Pod koniec września prezydent USA ogłosił zmiany w programie wizowym H-1B. Najważniejszą z nich jest jednorazowa opłata w wysokości 100 tys. dolarów. Dla porównania, dotychczasowe koszty wynosiły od 2 do 5 tys. dolarów, w zależności od wielkości pracodawcy.
W uzasadnieniu Biały Dom podkreślał potrzebę ochrony amerykańskich pracowników przed rzekomym wypieraniem przez imigrantów. Jednak empiryczne badania ekonomiczne nie potwierdzają tych obaw. Choć w niektórych branżach płace mogą być niższe z powodu zwiększonej podaży pracy, to całkowity wzrost produktywności gospodarki rekompensuje te różnice, a jednocześnie zwiększa zatrudnienie w innych sektorach.
Jaki będzie efekt wprowadzonej płatności? Jak każdy podatek ograniczy on popyt na pracę osób korzystających z rozwiązania. Część firm zamiast sprowadzać pracowników z zagranicy zdecyduje się na zatrudnianie ich w swoich filiach. Stały koszt oznaczać będzie, że relatywnie mniejszy popyt będzie na młodszych pracowników na starcie kariery, niezależnie od skali ich talentu. Efekt będzie również po stronie podażowej: zła atmosfera wokół migracji do USA zniechęci część osób przed takim krokiem.
Zmiany mają również konsekwencje geopolityczne. W ostatnim czasie bardzo popsuły się relacje na linii Indie–USA. Wyrazem tego są wysokie 50-proc. cła nałożone przez administrację amerykańską. A zdecydowana większość pracowników korzystających dotychczas z wiz H-1B to właśnie mieszkańcy Indii. Jednocześnie Chiny ogłosiły wprowadzenie nowego systemu (wizy K), które mają przyciągnąć do Państwa Środka talenty z sektorów STEM. Wojny wizowe pozostają jednak, jak pokazuje przykład USA, w cieniu krajowej polityki.

Główne wnioski
- Przyciąganie wysoko wykwalifikowanych pracowników jest jedną z najbardziej efektywnych polityk wspierających rozwój gospodarczy. Wzrost liczby zagranicznych specjalistów w sektorze STEM odpowiadał za ok. 30–50 proc. wzrostu produktywności w USA w latach 1990–2010. Napływ kapitału ludzkiego wysokiej jakości wpływa na innowacje, co widać m.in. w większej liczbie patentów, zakładaniu nowych firm oraz ich dłuższym przetrwaniu na rynku.
- Najważniejszym kanałem przyciągania talentów do USA pozostaje wiza czasowa H-1B. Ponad 70 proc. posiadaczy zatwierdzonych wiz H-1B pochodzi z Indii, a kolejne ok. 12 proc. z Chin. Branża IT dominuje z ponad 60-proc. udziałem, ale znaczącą grupę stanowią również inżynierowie (10 proc.) i pracownicy edukacji (6 proc.). Mediana wynagrodzeń osób korzystających z tych wiz wynosi 120 tys. dolarów, czyli dwukrotnie więcej niż średnia dla całej populacji USA.
- Najważniejszą zmianą wprowadzoną w polityce wizowej administracji amerykańskiej jest jednorazowa opłata w wysokości 100 tys. dolarów za wizę H-1B. Nowy koszt ograniczy popyt na pracę zagranicznych specjalistów – część firm zamiast sprowadzać ich do USA zdecyduje się na zatrudnianie w swoich filiach za granicą. Stała opłata oznacza również, że mniejszy popyt dotknie młodszych pracowników, znajdujących się na początku kariery, niezależnie od skali ich talentu. Efekt pojawi się także po stronie podażowej – pogarszająca się atmosfera wokół migracji do USA może zniechęcić część specjalistów do wyjazdu. Lukę po Stanach Zjednoczonych starają się wykorzystać inne państwa, zwłaszcza Chiny, które wprowadzają bardziej przyjazną i elastyczną politykę wizową skierowaną do specjalistów i naukowców z kluczowych sektorów.
