Prawdziwy urzędnik kontra sztuczna inteligencja. A Kanada tnie koszty
Rząd Kanady ogłasza największą cyfrową reformę administracji w swojej historii – w centrum zmian znalazła się sztuczna inteligencja. AI ma pomóc w redukcji kosztów budżetowych, analizie danych satelitarnych i prognozowaniu decyzji podatkowych. Eksperci ostrzegają jednak, że automatyzacja może oznaczać masowe cięcia etatów, a połowa Kanadyjczyków postrzega nowe technologie jako zagrożenie dla ludzkości.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak rząd Kanady planuje ograniczyć wydatki budżetowe dzięki wykorzystaniu narzędzi sztucznej inteligencji – i jakie skutki może to mieć dla ponad miliona urzędników.
- Do czego już dziś wykorzystywana jest AI w kanadyjskich instytucjach rządowych – od analizy zdjęć satelitarnych po prognozowanie wyników spraw podatkowych.
- Dlaczego połowa Kanadyjczyków postrzega AI jako zagrożenie dla ludzkości i jak rośnie niepokój wobec automatyzacji w sektorze publicznym.
Czy oszczędności budżetowe mogą pochodzić z wdrażania AI? Rząd Kanady jest przekonany, że tak. Według analiz, narzędzia sztucznej inteligencji już dziś mają wpływ na trzy czwarte miejsc pracy w sektorze publicznym. Premier Mark Carney zapowiedział, że oczekuje „większej produktywności po stronie rządu dzięki szerokiemu użyciu AI”.
Choć celem jest zwiększenie efektywności i redukcja kosztów, w praktyce kanadyjska administracja stoi przed największą transformacją od dekad. Jednocześnie trwają przygotowania do budżetowej rewolucji – po raz pierwszy w historii budżet państwa zostanie zaprezentowany jesienią, a nie wiosną. Premier Carney wraz z ministrem finansów François-Philippe’em Champagne’em zapowiadają rozdzielenie części operacyjnej od inwestycyjnej, a oszczędności ma zapewnić właśnie sztuczna inteligencja.
Urzędnik kontra AI: pierwsze starcie
Kanadyjska „budżetówka”, podobnie jak w wielu innych krajach, zmaga się z wizerunkiem powolnej, biurokratycznej machiny. Rząd zatrudnia ponad 1,1 mln osób, a wszystkie resorty otrzymały polecenie redukcji wydatków o 15 proc. w ciągu trzech lat. Według szacunków Canadian Centre for Policy Alternatives, może to oznaczać likwidację 57 tys. stanowisk, co już teraz budzi opór ze strony związków zawodowych.
Public Service Alliance of Canada (PSAC) ostrzega, że tylko w ubiegłym roku zlikwidowano ponad 10 tys. miejsc pracy, a kolejne redukcje są nieuniknione. Związek wezwał pracowników do skorzystania z zapisu umowy zbiorowej – osoby, którym grozi zwolnienie, mogą zamieniać się stanowiskami z tymi, którzy chcą odejść.
W sierpniu rząd podpisał umowę z firmą Cohere, rozwijającą własny model AI. Zadaniem Cohere jest identyfikacja zadań, które można zautomatyzować – od prostych procesów administracyjnych po obsługę dokumentacji. Powstać ma też publiczny rejestr projektów AI w administracji, ale termin jego uruchomienia pozostaje nieznany.
Zdaniem Sharon DeSousa, przewodniczącej PSAC, automatyzacja nie może zastąpić kontaktu z człowiekiem. „Kanadyjczycy potrzebują prawdziwej pomocy od prawdziwych ludzi, nie od chatbotów czy zautomatyzowanych infolinii” – powiedziała w rozmowie z The Canadian Press.
Kanadyjczycy potrzebują prawdziwej pomocy od prawdziwych ludzi, nie od chatbotów czy zautomatyzowanych infolinii.
Iluzja kompetencji?
Sharon DeSousa ma sporo racji – praca z AI wymaga umiejętności zadawania właściwych pytań i, co równie ważne, zdolności do podawania w wątpliwość jej odpowiedzi. Z tym jednak trudność mają nie tylko przeciętni użytkownicy, lecz także urzędnicy, którzy korzystają z AI jako narzędzia wspierającego ich obowiązki.
Specjaliści z firm zajmujących się rozwojem sztucznej inteligencji podkreślają, że pierwszą rzeczą, której uczą się pracownicy, jest kwestionowanie odpowiedzi generowanych przez modele. Wśród zasad obowiązuje też bezwzględny zakaz wykorzystywania wyników uzyskanych od jednego narzędzia AI do weryfikowania odpowiedzi innego modelu – błędne koło wzajemnych potwierdzeń może prowadzić do utrwalenia fałszywych informacji.
Na podobne zagrożenie zwraca uwagę prof. Jordan Loewen-Colón ze Smith School of Business na Queen’s University. W artykule opublikowanym w październiku w magazynie naukowym „The Conversation” pisał o zjawisku, które określił mianem „niebezpiecznej iluzji kompetencji”. Jak wyjaśnia, ponieważ odpowiedzi AI brzmią płynnie i sprawiają wrażenie obiektywnych, użytkownicy często uznają je za wiarygodne bez dodatkowej weryfikacji. Według badań Loewen-Colóna nawet 40 proc. osób pracujących z danymi i wiedzą – np. analityków – przyjmuje odpowiedzi AI bezkrytycznie, traktując je jak fakty.
W czym AI jest bezpieczna?
Mimo ostrzeżeń ekspertów, proces wdrażania AI w kanadyjskich instytucjach trwa w najlepsze. Rząd w Ottawie nie chce powtórzyć błędów amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości, który wdrażał narzędzia AI bez należytej kontroli, ale jednocześnie szuka w automatyzacji sposobu na szybkie oszczędności.
We wrześniu Stephen Burt, szef danych państwowych rządu federalnego, przyznał w rozmowie z agencją The Canadian Press, że wykorzystanie AI doprowadzi do likwidacji części stanowisk urzędniczych. Nie sprecyzował, których dokładnie, ale zapowiedział, że pracownicy otrzymają możliwość szkoleń i zmiany kwalifikacji.
Z dotychczasowych rządowych dokumentów wynika, że AI w Kanadzie jest już stosowana do szeregu zadań administracyjnych – od analizy zdjęć satelitarnych i prognozowania pogody, przez porządkowanie dokumentów wizowych, aż po prognozowanie wyników spraw podatkowych prowadzonych przez kanadyjski urząd skarbowy.
Wszystko to pokazuje, że pytanie nie brzmi już czy, lecz jak bezpiecznie sztuczna inteligencja może zastąpić człowieka – i kto będzie w stanie ją rozliczyć, gdy się pomyli.
Efekt skali
Skalę, w jakiej rząd Kanady planuje wykorzystać sztuczną inteligencję, dobrze pokazuje nowy raport „Gotowi na przyjęcie? Ekspozycja na AI w odniesieniu do miejsc pracy i umiejętności w kanadyjskim sektorze publicznym”. Jego autorzy – badacze z think tanku The Dais przy Toronto Metropolitan University – analizują konsekwencje wdrażania technologii AI w administracji, łącząc perspektywy polityki społecznej, edukacji i technologii.
„Przyjęcie AI przez sektor publiczny jest nie tyle pytaniem „czy”, ale „kiedy” i „jak”” – piszą autorzy. Z raportu wynika, że prawie trzy czwarte miejsc pracy w kanadyjskim sektorze publicznym już jest dotkniętych wpływem AI, a znaczna część stanowisk obejmuje zadania, które obecne technologie mogą częściowo zautomatyzować.
Najbardziej narażeni na zmiany są nie tylko asystenci administracyjni, urzędnicy podatkowi czy analitycy danych, ale także menedżerowie, inżynierowie i prawnicy. Sztuczna inteligencja potrafi analizować duże ilości dokumentów, porządkować dane i przygotowywać streszczenia, przez co zajmuje coraz większą część pracy umysłowej, nie ograniczając się już do prostych czynności biurowych.
Nowy język administracji
Badacze The Dais zaproponowali dwa wskaźniki opisujące wpływ AI:
- ekspozycję na AI, czyli prawdopodobieństwo, że urzędnik będzie na co dzień korzystać z narzędzi sztucznej inteligencji,
- oraz komplementarność, oznaczającą sytuację, w której AI nie zastępuje pracownika, lecz automatyzuje część jego zadań.
Według raportu, 56 proc. kanadyjskich pracowników w jakiejś formie zetknie się z AI w swojej pracy, natomiast w administracji publicznej odsetek ten wzrasta do 74 proc.. To oznacza, że szkolenia z kompetencji cyfrowych muszą rozpocząć się natychmiast, jeśli państwo chce uniknąć chaosu organizacyjnego.
„Atrakcyjność AI polega na zdolności do automatyzacji rutynowych procesów i generowania wniosków na podstawie dużych baz danych, a także na wspieraniu pracowników w rozwiązywaniu złożonych problemów poprzez połączenie ludzkiej oceny i maszynowych możliwości” – podkreślono w raporcie.
Społeczne nastroje i brak szkoleń
Z czerwcowych badań Environics Institute wynika, że 78 proc. użytkowników AI czuje się dzięki niej bardziej produktywnych, a 67 proc. – bardziej kreatywnych. Wiosną 2025 r. narzędzi AI używało już 37 proc. kanadyjskich pracowników, o 9 pkt proc. więcej niż rok wcześniej. Jednocześnie tylko 34 proc. z nich zostało przeszkolonych przez pracodawcę, co rodzi ryzyko błędów i nieświadomego nadużywania technologii.
Równocześnie rosną obawy społeczne. Wrześniowy sondaż Research Co. pokazał, że w ciągu dwóch lat odsetek Kanadyjczyków uznających AI za zagrożenie dla ludzkości wzrósł z 46 do 50 proc.
Dlatego autorzy The Dais ostrzegają, że o sukcesie cyfrowej transformacji zadecyduje nie tylko skala wdrożeń, ale zaufanie obywateli.
„Decyzje, które podejmujemy dziś, określą, czy transformacja AI wzmocni zdolności sektora publicznego, czy też spowoduje krytyczne braki” – czytamy w konkluzji raportu.
Decyzje, które podejmujemy dziś, określą, czy transformacja AI wzmocni zdolności sektora publicznego, czy też spowoduje krytyczne braki.
Kanada staje więc przed paradoksem: AI ma zwiększyć efektywność państwa, ale bez odpowiedniego przygotowania może równie dobrze stać się jego najdroższym eksperymentem biurokratycznym.
Główne wnioski
- AI może dotknąć nawet 75 proc. miejsc pracy w administracji publicznej, podczas gdy w całej gospodarce ten odsetek sięga 56 proc.
- Rządowe cięcia i automatyzacja mogą oznaczać likwidację 57 tys. stanowisk w kanadyjskim sektorze budżetowym w ciągu najbliższych trzech lat.
- Brak przygotowania pracowników to poważne wyzwanie – jedynie 34 proc. osób korzystających już z AI w pracy przeszło szkolenie z jej obsługi.