Skuteczny wpływ na prawo w Europie wymaga pracy u podstaw
Ponad 80 proc. przepisów, które kształtują warunki działania polskich firm, powstaje na poziomie Unii Europejskiej. Tymczasem przedsiębiorcy wciąż zmagają się z nadmiarem regulacji i praktyką „pozłacania” unijnych dyrektyw przez krajowych ustawodawców.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego polskie firmy powinny mocniej angażować się w procesy legislacyjne na poziomie Unii Europejskiej.
- Jakie są największe wyzwania związane z nadmiarem przepisów, „pozłacaniem” dyrektyw i brakiem spójności prawa w UE.
- Dlaczego stabilność prawa i czas na dostosowanie się do zmian są kluczowe dla przedsiębiorców.
– Jest nas za mało – tak kwituje zapytana o siłę polskiej reprezentacji biznesowej w Brukseli Kinga Grafa, zastępczyni dyrektor generalnej ds. europejskich Konfederacji Lewiatan.
To ważne, bo ponad 80 proc. obowiązujących w Polsce przepisów powstaje w Brukseli. Zdaniem ekspertki polskie firmy coraz częściej angażują się w działania na poziomie europejskim, organizują wydarzenia, spotkania i są bardziej widoczne. Ale jest jeszcze sporo do poprawy.
– Gdy porównuje się nas z federacjami z innych państw, zwłaszcza z Europy Zachodniej, widać, że jesteśmy jeszcze daleko w tyle – konstatuje Kinga Grafa, którą gościliśmy w studiu XYZ na Europejskim Forum Nowych Idei w Sopocie.
Lobbing w praktyce
Jej zdaniem obecność w Brukseli to inwestycja, która się zwraca.
– Obecność w Brukseli jest inwestycją czasu, umiejętności. Trzeba też nauczyć się obowiązujących tam procesów. Ale na razie efekt zaniechań przeważa nad efektem zaangażowania – uważa Kinga Grafa.
W jej ocenie w Brukseli liczy się nie tylko profesjonalizm, ale także autentyczne historie przedsiębiorców.
– Historia opowiedziana z pierwszej ręki zawsze brzmi lepiej. Zupełnie inaczej słucha się przedsiębiorcy, który mówi, jak dana legislacja bezpośrednio wpłynie na jego firmę, niż kiedy mówimy to jako konfederacja. My natomiast lepiej wspieramy w poruszaniu się po ścieżkach brukselskich procesów – mówi przedstawicielka Lewiatana.
Polityka, populizm i pilność zmian
W świecie mediów społecznościowych i krótkich przekazów polityka coraz częściej opiera się na efektownych hasłach.
– Sytuacja w Parlamencie Europejskim jest bardzo trudna. Widoczne są bardzo skrajne frakcje. Ich narracja po prostu „się sprzedaje”, a głosy wyważone i racjonalne są gdzieś w tle tego szumu – zauważa Kinga Grafa.
Sytuacja w Parlamencie Europejskim jest bardzo trudna. Widoczne są bardzo skrajne frakcje. Ich narracja po prostu „się sprzedaje”, a głosy wyważone i racjonalne są gdzieś w tle tego szumu.
Ale to właśnie z europosłami, którzy mają wyważone poglądy, współpraca w tworzeniu prawa jest najbardziej efektywna.
– Oni potrzebują od nas argumentów i konkretów. Podejścia bazującego na faktach. Tylko w ten sposób poradzimy sobie z falą dezinformacji i populizmu – uważa Kinga Grafa.
Deregulacja czy symplifikacja?
Jednym z kierunków zabiegów przedsiębiorców w zakresie unijnego prawodawstwa są dążenia do deregulacji. Kinga Grafa zwraca uwagę, że w dyskusji na ten temat w Brukseli jest inna niż w Polsce semantyka.
– W Brukseli nie mówimy o deregulacji, ale ułatwieniach, symplifikacji. Słowo „deregulacja” nie kojarzy się tam zbyt dobrze – mówi przedstawicielka Konfederacji Lewiatan.
W Brukseli nie mówimy o deregulacji, ale ułatwieniach, symplifikacji. Słowo „deregulacja” nie kojarzy się tam zbyt dobrze.
Kinga Grafa dodaje, że kluczowe jest, by regulacje były spójne w całej Unii.
– Potrzebujemy spójności. Chodzi o to, żeby w różnych państwach członkowskich nie było różnych przepisów, co utrudnia działalność przedsiębiorcom. Dotyczy to chociażby dokumentacji – wymogi w tym zakresie między krajami potrafią się mocno różnić – zaznacza Kinga Grafa.
Gold plating i potrzeba stabilności prawa
Przedstawicielka Konfederacji Lewiatan krytykuje także praktykę „pozłacania” unijnych regulacji przez polskiego ustawodawcę. Chodzi o dodawanie dodatkowych wymogów ponad to, czego wymaga prawo Unii Europejskiej.
– Na poziomie europejskim jest potrzeba, żeby ograniczać inicjatywy krajowe, które „przedobrzają” to, co jest przyjęte na gruncie unijnym – uważa Kinga Grafa.
Na poziomie europejskim jest potrzeba, żeby ograniczać inicjatywy krajowe, które „przedobrzają” to, co jest przyjęte na gruncie unijnym
Podkreśla też, że przedsiębiorcy potrzebują stabilności prawa i czasu na dostosowanie się do nowych regulacji.
– Żeby mieć wiedzę, jak to prawo stosować i do czego się przygotować, wymagany jest czas. Nie może być tak, że przedsiębiorcy przygotowują się na jakiś scenariusz, a potem są zaskakiwani czymś zupełnie innym. A to się niestety zdarza – przyznaje Kinga Grafa.
Główne wnioski
- Ponad 80 proc. przepisów wpływających na polskie firmy powstaje na poziomie UE, dlatego obecność i aktywność w Brukseli to inwestycja, która się zwraca.
- Największymi problemami są nadmiar regulacji, „gold plating” (czyli dodawanie krajowych wymogów ponad unijne) oraz brak spójności przepisów między państwami członkowskimi.
- Przedsiębiorcy potrzebują stabilności prawa i czasu na dostosowanie się do nowych regulacji – tylko wtedy mogą skutecznie planować i rozwijać działalność.


