Prezes ArcelorMittal Poland: nie wycofujemy się z Polski (WYWIAD)
– Co roku wydajemy w Polsce około 400-450 mln zł na inwestycje. To pokazuje, że widzimy tutaj swoją przyszłość – zapewnia Wojciech Koszuta, prezes ArcelorMittal Poland. Stalowy gigant niedawno wygasił jeden z wielkich pieców w Dąbrowie Górniczej z powodów ekonomicznych, co wywołało falę spekulacji na temat przyszłości grupy w naszym kraju. Szef ArcelorMittal Poland tłumaczy, dlaczego import taniej ukraińskiej stali pogrąża polski przemysł i obala mit, że przemysł zbrojeniowy uratuje krajowe huty.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie plany w Polsce ma ArcelorMittal Poland.
- Dlaczego przemysł stalowy znalazł się w kłopotach.
- Jakie propozycje ma branża stalowa na poprawę konkurencyjności polskiego przemysłu.
Barbara Oksińska, dziennikarka XYZ: Czy zatrzymanie przez ArcelorMittal Poland jednego z dwóch wielkich pieców w stalowni w Dąbrowie Górniczej może być początkiem wycofywania się grupy z naszego kraju?
Wojciech Koszuta, prezes ArcelorMittal Poland: Absolutnie nie! Wygaszenie pieca to działanie tymczasowe, które ma pozwolić nam przetrwać trudną sytuację w przemyśle stalowym. Uruchomimy go, gdy tylko poprawią się warunki prowadzenia działalności. Nie ukrywam jednak, że sytuacja naszej branży jest bardzo trudna. Polski i europejski rynek zalewany jest tanią stalą z krajów, które nie ponoszą takich kosztów jak państwa Unii Europejskiej.
Jestem przekonany, że przy odpowiednich mechanizmach ochrony rynku przemysł stalowy może dalej się rozwijać. Nie oczekujemy żadnych preferencji, a jedynie równych zasad gry dla wszystkich producentów. Koszty produkcji w Europie są zdecydowanie wyższe niż np. na Dalekim Wschodzie.
Jako ArcelorMittal Poland zainwestowaliśmy ogromne pieniądze w modernizację wielkiego pieca numer dwa w Dąbrowie Górniczej, który nadal pracuje. Modernizujemy także zakłady koksownicze w Zdzieszowicach. W sumie co roku wydajemy w Polsce około 400-450 mln zł na inwestycje, a w tym roku nawet 500 mln zł. To pokazuje, że wiążemy swoją przyszłość z Polską. Nie inwestujemy w nasze zakłady po to, aby się wycofać – robimy to, by się rozwijać.
Co musi się wydarzyć, abyście wznowili działanie wygaszonego pieca?
Liczymy na nowy system ochrony unijnego rynku przed napływem taniej stali z krajów trzecich. W październiku Komisja Europejska ogłosiła, że chce zwiększyć cła na stal z 25 do 50 proc., gdy import surowca do Unii Europejskiej przekroczy 18,3 mln ton rocznie. Będziemy nadal naciskać na szybkie wprowadzenie nowego kontyngentu. Ten system ma zastąpić obecnie funkcjonujące limity na import stali spoza UE. To bardzo dobra propozycja, która – mam nadzieję – da szansę na przetrwanie przemysłu stalowego w Europie.
Czekamy również na zmiany w mechanizmie węglowej opłaty wyrównawczej (CBAM), który rusza od przyszłego roku. CBAM ma wyrównać koszty emisji CO2 między producentami stali z UE a importerami spoza UE. Na razie jednak wymaga on korekty. Mamy nadzieję, że nowe mechanizmy ochronne obejmą również import stali z Ukrainy.
Tania ukraińska stal zalewa rynek
Jak bardzo doskwiera wam ukraińska stal?
Od dwóch lat obserwujemy wyraźny wzrost napływu taniej stali z Ukrainy do Polski. Proszę spojrzeć na liczby: Polska wyprodukowała w ubiegłym roku około 7,2 mln ton stali, z czego 3,8 mln ton pochodziło z hut ArcelorMittal Poland. W tym samym czasie import z Ukrainy sięgnął miliona ton. To znaczące ilości, które mają ogromny wpływ na krajowy rynek.
Ukraina nie ponosi takich kosztów emisji CO2 jak my. Nie chodzi o to, by całkowicie blokować import, ale o to, by został on równomiernie rozłożony między wszystkie kraje UE. Obecnie zdecydowana większość ukraińskiej stali po przekroczeniu granicy pozostaje w Polsce.
Skoro Unia Europejska chce wspierać Ukrainę, która ponosi ogromny wysiłek wojenny, róbmy to w sposób, który nie obciąża tylko jednego kraju.
Skoro Unia Europejska chce wspierać Ukrainę, która ponosi ogromny wysiłek wojenny, róbmy to w sposób, który nie obciąża tylko jednego kraju. Podobną sytuację mieliśmy wcześniej z importem ukraińskiego zboża – wtedy udało się wprowadzić mechanizmy ochronne.
Jak to się dzieje, że Ukraina ma tak dużą nadwyżkę stali, skoro potrzebuje jej dla swojego przemysłu zbrojeniowego?
Przemysł obronny nie jest głównym motorem napędzającym producentów stali. Oczywiście ma pewne znaczenie – wyposażenie armii w dużej mierze powstaje ze stali – ale nie są to ilości, które mogłyby wstrząsnąć rynkiem.
Znacznie większe znaczenie mają nowe drogi, umocnienia, transport i infrastruktura, także wojskowa. Naszym głównym odbiorcą pozostaje jednak budownictwo. Przez długi czas, zwłaszcza w Europie Zachodniej, popyt płynął również z branży motoryzacyjnej i przemysłu AGD. Dziś motoryzacja boryka się z ogromnymi wyzwaniami, szczególnie w Niemczech.
Ukraina przed wojną eksportowała stal głównie przez Morze Czarne. Po agresji rosyjskiej musiała zmienić szlaki handlowe – teraz przebiegają one przez polską granicę. Ukraińska stal wjeżdża do Polski bez żadnych ceł, a żaden krajowy producent nie jest w stanie konkurować z takimi warunkami.
Nie chodzi tylko o emisje CO2 – są miesiące, w których Ukraina, mimo wojny, ma niższe ceny energii elektrycznej niż Polska. Dla nas to ogromne utrudnienie, bo przez nadmierny import ceny polskiej stali spadają, a to odbija się na rentowności.
Koszty prądu się różnią
Koszty emisji CO2 uderzają w cały unijny przemysł. Natomiast ceny prądu różnią się między krajami.
Tak, różnice w cenach energii elektrycznej w Europie są bardzo duże. Na przykład we wrześniu średnie ceny hurtowe prądu wynosiły: we Francji 33,6 euro, w Hiszpanii 60 euro, a w Polsce ponad 100 euro za megawatogodzinę. To powoduje, że konkurencyjność polskiego przemysłu spada wobec konkurentów z innych krajów.
Wynika to z faktu, że wciąż duża część energii w Polsce pochodzi z węgla.
Z jednej strony polskie huty płacą wysokie rachunki za energię, a z drugiej płacą za emisje CO2. Jeśli przy produkcji tony stali trzeba wyemitować około dwóch ton dwutlenku węgla, to przy obecnej cenie uprawnień do emisji mamy dodatkowy koszt około 140 euro na tonę stali.
Tych kosztów nie ponoszą importerzy stali spoza Unii. Przemysł stalowy w UE dysponuje jeszcze pewną pulą darmowych uprawnień do emisji, ale będzie się ona systematycznie kurczyć.
Dlatego właśnie podatek CBAM powinien wyrównać szanse producentów stali na unijnym rynku.
Producenci stali muszą redukować emisje
A może przyszłością przemysłu stalowego jest odejście od wysokoemisyjnej produkcji wielkopiecowej, opartej na koksie i rudzie żelaza?
Dekarbonizacja przemysłu w Unii Europejskiej trwa i wymusza na nas opracowanie strategii ograniczania emisji CO2. Nasza branża ma dwie możliwości: przejście na piece elektryczne albo wychwytywanie CO2 z procesu i składowanie go pod ziemią.
W pierwszej kolejności zakładamy przejście na ścieżkę pieców elektrycznych, ale interesująca wydaje się również ta druga opcja –o ile oczywiście technologia wychwytywania, przesyłu i składowania CO2 będzie już dojrzała. Piece elektryczne będą w kolejnych latach mierzyć się z wysokimi cenami energii i ograniczoną dostępnością złomu, który stanowi kluczowy surowiec do produkcji stali. Dlatego przyszłość widzimy także w zmodernizowanej produkcji wielkopiecowej. W Dąbrowie Górniczej zmodernizowaliśmy jeden z pieców, który dzięki tej inwestycji może pracować przez kolejne 15 lat.
Możliwość wychwytywania dwutlenku węgla ze swoich rafinerii i składowania go pod dnem Morza Bałtyckiego analizuje Orlen. Współpracujecie w tym obszarze?
Tak, bierzemy udział w zespole pracującym nad tego typu projektami. Znajdują się w nim również przedstawiciele firm z innych branż, np. cementowej. W naszym przypadku rozważamy transport dwutlenku węgla z południa na północ Polski rurociągami. W grę wchodzi więc współpraca z krajowym operatorem gazociągów – Gaz-Systemem.
Intensywnie nad tym pracujemy i myślę, że wkrótce będziemy mogli podzielić się pierwszymi wnioskami.
Droga do zeroemisyjności
A co z zielonym wodorem, który miał zrewolucjonizować przemysł stalowy? Odnawialny wodór miał zastąpić koks w wielkich piecach. Co poszło nie tak?
Skoro w Europie ceny energii są wyższe niż poza nią, to produkcja paliwa wodorowego jest tutaj po prostu zbyt droga. Dlatego na ten moment lepiej skupić się na innych procesach dekarbonizacyjnych. Możemy powrócić do tego tematu w przyszłości, gdy ceny energii się ustabilizują i w miksie energetycznym znajdzie się więcej OZE. Produkowanie wodoru w oparciu o energię z węgla mija się z celem.
Chcemy natomiast zdobywać doświadczenie w tym obszarze. Dlatego w hucie w Krakowie budujemy instalację do produkcji wodoru. Będzie ona na tyle duża, że część wodoru sprzedamy poza zakładem. Na zastosowanie tego gazu na szerszą skalę w przemyśle stalowym musimy jeszcze poczekać.
Jak zatem ArcelorMittal chce stać się zeroemisyjną grupą do 2050 r.?
Zobaczymy, które technologie okażą się dojrzałe i w jakim kierunku pójdziemy. Dziś nie wiemy jeszcze, czy będziemy dysponować dużą ilością taniej, zielonej energii, czy też zielonego wodoru. Ale tak – naszym celem jest osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r. Kluczem będzie zrealizowanie tego planu przy zachowaniu akceptowalnych dla klientów kosztów produkcji.
Problemy JSW
Czy zmniejszenie produkcji stali w Polsce będzie oznaczało ograniczenie produkcji koksu w waszej koksowni w Zdzieszowicach? Pytam, ponieważ węgiel koksowy dostarcza wam m.in. Jastrzębska Spółka Węglowa, która obecnie walczy teraz o przetrwanie i utrzymanie kontraktów handlowych.
Nasza koksownia w Zdzieszowicach zaopatruje również inne wielkie piece w Europie z naszej grupy. Niektóre nasze huty – np. w Niemczech – nie mają własnych koksowni, dlatego w stu procentach dostarczamy im potrzebny surowiec.
Nasz koks trafia także do Hiszpanii, Austrii czy Francji. Tymczasowe zatrzymanie pieca w Dąbrowie Górniczej nie powoduje żadnych perturbacji na rynku koksu.
Znam oczywiście problemy JSW i liczę na to, że spółka wyjdzie z trudnej sytuacji finansowej. Dla nas to jeden z kluczowych partnerów. W tym roku zwiększyliśmy udział węgla koksowego kupowanego z JSW. Kupujemy również węgiel z krajów zamorskich, który zawsze stanowił część naszego portfolio. Dywersyfikacja dostaw jest niezbędna, aby utrzymać odpowiednią jakość mieszanek węglowych i być przygotowanym na nieprzewidziane zdarzenia, które w przemyśle się zdarzają.
Baterii koksowniczych nie można wyłączyć tak, jak wielkiego pieca, dlatego węgiel musi być zawsze dostępny.
Wiemy, że sytuacja na rynku węgla i koksu jest obecnie niekorzystna dla producentów, i stąd biorą się problemy JSW. Jeśli cena węgla koksowego jest równa cenie koksu, to produkcja koksu staje się nieopłacalna. Od lat pracujemy nad optymalizacją kosztów i dostosowujemy moce produkcyjne do warunków rynkowych. To wymusza na nas podejmowanie trudnych decyzji, ale dzięki temu prowadzimy zdrowy, stabilny biznes.
Kluczowe jest obniżenie cen energii
Jaka powinna być rola państwa w przemyśle?
Jako Europa zdecydowaliśmy się na ambitne cele klimatyczne, które w perspektywie kilkunastu–kilkudziesięciu lat mają doprowadzić nas do przemysłu zeroemisyjnego. Funkcjonuje już system handlu emisjami ETS, obejmujący różne gałęzie przemysłu. Coraz częściej mówi się także o jego nowej odsłonie – ETS2, która obejmie nie tylko firmy, lecz także każdego z nas – jako dodatkowa opłata w cenie paliwa czy ogrzewania, jeśli wciąż będziemy korzystać z paliw kopalnych.
Skoro Unia Europejska podjęła takie decyzje, to muszą im towarzyszyć dodatkowe mechanizmy chroniące lokalny rynek i wyrównujące konkurencyjność europejskich firm wobec reszty świata. Na poziomie krajowym kluczowe jest obniżenie cen energii elektrycznej. Nie chodzi wyłącznie o przemysł stalowy – wysokie ceny energii dotykają wszystkie firmy w Polsce, które w efekcie tracą konkurencyjność.
Oczekujemy więc, jako branża hutnicza, zdecydowanych działań rządu w tym zakresie.
Skoro państwo nie zadbało o dekarbonizację energii elektrycznej, to może prościej byłoby zainwestować we własne źródła energii?
Nasza strategia uwzględnia inwestycje w OZE. Budujemy właśnie pierwszą farmę fotowoltaiczną ArcelorMittal Poland – powstaje ona na terenie zakładu w Świętochłowicach, a w planach mamy kolejne tego typu projekty. To jednak tylko dodatek, bo nasze zapotrzebowanie na energię jest ogromne. Przemysł energochłonny stoi dziś przed decyzją, jak zasilać swoje fabryki w dłuższej perspektywie. To olbrzymie kwoty i strategiczne wybory, w jakim stopniu angażować się w sektor energetyczny.
Ja stoję na stanowisku, że powinniśmy koncentrować się na tym, co jest naszą specjalnością. Najlepiej wychodzi nam produkcja stali, a nie energii elektrycznej. Dlatego wolimy, aby budową elektrowni zajmowali się profesjonaliści w tej dziedzinie.
Może rozwiązaniem dla przemysłu będą małe reaktory jądrowe (SMR-y)? Rozmawiacie z firmami, które rozwijają tę technologię?
Nie, nie rozmawiamy o SMR-ach.

Główne wnioski
- Branża stalowa w Polsce traci rentowność, dlatego stalowy gigant ArcelorMittal zdecydował się czasowo wygasić jeden z wielkich pieców w stalowni w Dąbrowie Górniczej. Mimo to grupa zapewnia, że nie zamierza opuszczać Polski. – Co roku wydajemy w Polsce około 400-450 mln zł na inwestycje. W tym roku jest to 500 mln zł. To pokazuje, że wiążemy swoją przyszłość z Polską. Przecież nie inwestujemy w nasze zakłady po to, aby się wycofać, lecz by się rozwijać – podkreśla Wojciech Koszuta, prezes ArcelorMittal Poland.
- Europejskie huty tracą konkurencyjność wobec producentów stali spoza Unii Europejskiej, którzy nie ponoszą kosztów emisji CO2. – Nie oczekujemy żadnych preferencji, a jedynie równych zasad dla wszystkich producentów. Koszty produkcji w Europie są przecież zdecydowanie wyższe niż np. na Dalekim Wschodzie – wskazuje Koszuta. Dodatkowym problemem dla polskich producentów jest wzrost importu taniej stali z Ukrainy.
- ArcelorMittal planuje osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 r. Grupa rozważa dwie ścieżki transformacji: przejście na piece elektryczne lub wychwytywanie CO2 i składowanie go pod ziemią. W tym drugim obszarze współpracuje już m.in. z Orlenem. Firma inwestuje w Polsce w elektrownie słoneczne, jednak nie planuje pełnego przejścia na własne źródła energii ani inwestycji w małe reaktory jądrowe (SMR-y).


