Kategoria artykułu: Społeczeństwo

To nie jest kraj dla menedżerów przed emeryturą. Dlaczego pięćdziesięcioletni dyrektorzy nie mogą znaleźć pracy?

Mężczyźni po pięćdziesiątce coraz częściej skarżą się na dyskryminację ze względu na wiek na rynku pracy. Ale to nie tylko kwestia wieku. To o wiele bardziej skomplikowany zbiór emocji, doświadczeń i skradzionych przez nowe czasy dawnych ambicji.

Na grafice postaci w garniturach uciekają przed czerwoną strzałką
Dlaczego pięćdziesięcioletni dyrektorzy nie mogą znaleźć pracy? Fot. GettyImages

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. O problemach ze znalezieniem pracy przez zwolnionych dyrektorów po pięćdziesiątce.
  2. Jak mężczyźni (nie) poradzili sobie w nowej sytuacji.
  3. Czy na polskim rynku pracy dochodzi do dyskryminacji ze względu na wiek.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

To jest tekst o mężczyznach, ale wszyscy przestrzegają mnie, bym zaczął od informacji, że kobiety mają jeszcze gorzej. A może nie?

18 miesięcy szuka nowej pracy

– Najpierw zwalnia się na dole drabiny. Potem przychodzi kolejna reorganizacja, kiedy duże doświadczenie i umiejętności nikogo już nie uratują. A poza tym stanowisko dyrektorskie finansowo waży przynajmniej trzy razy więcej niż juniorskie – mówi mi 57-latek, który nie chce ujawniać nazwiska.

Z wykształcenia jest inżynierem elektronikiem, w 2002 r. na Uniwersytecie Warszawskim ukończył MBA. Tłumaczy, że chciał budować swoje kompetencje menadżerskie.

20 lat przepracował w centrach biznesowych, ostatnie 17 lat spędził jako kierownik, a potem jako dyrektor service center dużego międzynarodowego banku. Zarządzał kilkoma zespołami, na które składało się 70 osób. Cały ten czas w jednej firmie.

Pracę stracił wiosną 2024 r. Powód? Likwidacja stanowiska. Od półtora roku nie może znaleźć kolejnej pracy.

Ma 57 lat: „Na początku poczułem ulgę”

– Na początku poczułem ulgę, bo od dwóch czy trzech lat miałem świadomość, że jestem na celowniku. Chwilę wcześniej zwolnili też mojego szefa. Ulga, że już nie muszę wciąż kogoś zwalniać, redukować etaty i czekać, kiedy i mnie zwolnią. Poczułem też trochę żalu, że moje doświadczenia, wkład i umiejętności nie znajdują uznania – tłumaczy mężczyzna.

Wszystko odbyło się kulturalnie, zgodnie z literą prawa, ale w odczuciu zwolnionego bez przesadnej czułości. Przepisowy okres wypowiedzenia...

Początki ponoć wyglądają podobnie – zwolnieni menedżerowie czują, że wreszcie mają czas na zrobienie tego, na co nie mieli czasu. Po kilku tygodniach przychodzi czas na rozpoczęcie poszukiwania nowego zajęcia. Nasz rozmówca brał udział w różnych procesach rekrutacyjnych, ale nie skorzystał z pojawiających się wtedy propozycji.

– Pomyślałem sobie, że przecież nie pierwszy raz w swoim życiu zmieniam pracę. Zawsze coś w nich mi nie pasowało. Nie chciałem się też przenosić do innego miasta – wspomina.

Zawsze coś w nich mi nie pasowało. Nie chciałem się też przenosić do innego miasta.

Zaskakująca cisza

– Wreszcie postanowiłem poszukać nowego zajęcia. Ogłoszeń na analogiczne stanowiska było sporo. Wysłałem pierwsze CV – wspomina mężczyzna.

Zaskoczyła go cisza. Kiedy rozmawiamy, odpowiedział już na blisko 200 ofert o pracę. Wziął udział tylko w czterech rozmowach o pracę. Żadna nie skończyła się zatrudnieniem.

– Czy to jest zmiana cywilizacyjna, że teraz po prostu się nie odpowiada? Najbardziej dojmująca jest ta cisza, która mnie zdezorientowała. Nie wiedziałem, co się dzieje. Może popełniam błędy w życiorysie? – relacjonuje.

Metodycznie zabrał się do szukania pracy. Skorzystał z porad ekspertów, z którymi dopracował życiorys i profil na LinkedInie. Specjaliści rekomendowali zmianę akcentów i poszerzenie pola poszukiwań. Z jego relacji te zmiany miały przede wszystkim znaczenie kosmetyczne. Rozesłał wici do znajomych. Znów cisza.

Bezrobocie pożarło oszczędności

– Słyszałem, że po pięćdziesiątce pojawiają się kłopoty ze znalezieniem pracy, ale nigdy nie pomyślałem, że ten problem może mnie dotyczyć. Zawsze uważałem, że po prostu liczą się kwalifikacje – tłumaczy.

Po kilku miesiącach bezowocnego poszukiwania zaczął w siebie wątpić.

"Czy coś ze mną jest nie tak? Czy ja czegoś nie potrafię? Nie zauważyłem jakiejś zmiany na rynku?" – takie myśli zaczęły się pojawiać.

Słyszałem, że po pięćdziesiątce pojawiają się kłopoty ze znalezieniem pracy, ale nigdy nie pomyślałem, że ten problem może mnie dotyczyć.

– A potem zacząłem myśleć, że to nie jest problem ze mną, ale kwestia mojego wieku. Wtedy może było jeszcze gorzej. Bo przecież ja sobie tych lat nie ujmę. To już w żaden sposób ode mnie nie zależy – zauważa nasz rozmówca.

Bezrobocie pożarło oszczędności. Potem sprzedał jedno z mieszkań, musiał z czegoś utrzymać rodzinę. I przyszła bezsenność.

– Nie mogłem spać, budziłem się w środku nocy z gonitwą myśli – opowiada.

Depresja w cieniu poszukiwania pracy

Poszedł do lekarza, ten skierował go do psychiatry. Jak mówi, na szczęście miał w rodzinie doświadczenia z leczeniem depresji po ciężkiej żałobie. Wiedział, że psychiatra może uratować życie.

Bierze leki, próbuje jakoś funkcjonować. I nadal szuka pracy.

– Bycie menedżerem to coś, co naprawdę potrafię i lubię robić. Wierzę, że to nadal gdzieś ma swoją wartość, ale wciąż muszę trafić na to miejsce – tłumaczy.

Dziś 57-latek nie może sobie darować, że kiedyś jako młody menedżer sam przyłożył rękę do dyskryminacji ze względu na wiek.

– Pamiętam, że mieliśmy zastrzeżenia do pracy jednego specjalisty. Zwyczajowo w takiej sytuacji wdrażaliśmy roczny plan naprawczy. W tamtym przypadku zdecydowaliśmy inaczej. To była ostatnia szansa na jego zwolnienie, gdybyśmy dali mu szansę, po roku pracownik wszedłby w ochronny okres przed emeryturą i mielibyśmy związane ręce – przyznaje.

Headhunterka: „Dojrzali faceci w Polsce są wychowani w stereotypowym podziale ról”

Magdę Merk, doświadczoną headhunterkę i specjalistkę od transformacji rynku pracy, takie historie nie zaskakują.

– Wśród menedżerów to mężczyźni częściej utożsamiają się ze swoimi rolami zawodowymi na tyle mocno, że stają się one częścią ich tożsamości. Są szefami nie tylko w pracy, ale czują się nimi także w życiu prywatnym. Kobiety częściej zmieniają role z zawodowych na prywatne po powrocie z pracy, zaś mężczyźni pytani o to, kim są, częściej odpowiadają nazwą swojego stanowiska czy pełnionej roli zawodowej – mówi Magda Merk, na co dzień prowadząca Grupę Kariera 50+ na LinkedIn.

Jej zdaniem zabranie mężczyznom tych ról jest zwykle bardzo bolesne.

– Tym bardziej że dojrzali faceci w Polsce są jeszcze pokoleniem wychowanym w podziale ról: chłopcy silni, nie przyznają się do słabości i bólu, twardziele – twierdzi ekspertka.

W rekrutacji liczą się także umiejętności komunikacyjne, a mężczyźni często mają z nimi kłopot

Czy problem ze znalezieniem pracy po pięćdziesiątce w szczególny sposób dotyka mężczyzn?

Headhunterka zwraca uwagę, że w procesach rekrutacji poza twardymi kompetencjami liczą się umiejętności komunikacyjne, a te w przypadku dojrzałych mężczyzn latami ukrywających swoje emocje i prawdziwe odczucia, często są trudne do zaprezentowania.

– Dojrzały facet na rozmowie rekrutacyjnej chce w większości przypadków odpowiadać na konkretne pytania i oczekuje szacunku dla roli zawodowej, którą pełnił w przeszłości. Nie chce się „gimnastykować" w autoprezentacji, budowaniu narracji pod konkretne stanowisko, dostosowywaniu swojego profilu do kultury organizacji. Oczekuje szacunku i zrozumienia, ma niewielką skłonność dopasowywania swoich umiejętności do wymagań roli – uważa Magda Merk.

Dojrzały facet na rozmowie rekrutacyjnej chce w większości przypadków odpowiadać na konkretne pytania i oczekuje szacunku dla roli zawodowej, którą pełnił w przeszłości.

Pogubiony dojrzały facet

Jej zdaniem kobiety, dzięki "populacyjnie" wyższym umiejętnościom komunikacyjnym, częściej lepiej wypadają na stresujących rozmowach o pracę.

Do tego kobiety chętniej biorą udział w szkoleniach z zakresu, dziś tak kluczowych w pracy, tzw. miękkich umiejętności.

– Pogubiony dojrzały facet nie widzi dla siebie tylu możliwości, jego świat jest bardziej dwubiegunowy niż świat kobiet, podzielony na to, co miał i czego nie ma, bo mu zabrano. Obserwując aktywność dojrzałych kobiet na rynku pracy, widzimy ich wielkie zainteresowanie w szukaniu zupełnie nowych opcji, np. pomysłów na własny biznes czy nową zawodową rolę, kiedy mężczyźni wybierają dla siebie tematy, w których czują się komfortowo: albo to, co już znają, bo latami to robili, albo coś związanego ze swoim hobby – podsumowuje ekspertka.

Kiedyś dyrektor od logistyki, dziś na umowie o dzieło

Kolejny mój rozmówca jest 56-latkiem, który od kilku miesięcy pracuje jako kierownik operacyjny w firmie specjalizującej się w produkcji spersonalizowanych opakowań kartonowych. Współpracuje z pięcioma osobami. Kiedy rozmawiamy, nadal szuka zajęcia.

– To niestabilna praca, jestem na umowie o dzieło. W każdym momencie mogą mi podziękować – przyznaje.

Z wykształcenia jest ekonomistą, ma także dyplom z logistyki międzynarodowej.

Jego kłopoty zawodowe zaczęły się przed pięcioma laty, kiedy po dwudziestu latach pracy w jednej z polskich firm branży FMCG po zmianie prezesa otrzymał wypowiedzenie. Miał wtedy 51 lat.

Zaczął w niej pracę w 2000 r. na stanowisku specjalisty w dziale finansowym. Szybko awansował. W 2005 r. został kierownikiem. Ostatecznie skończył jako dyrektor logistyki. Wtedy koordynował pracę setki osób.

– W czasie mojej pracy zmieniło się kilku prezesów. Dopóki firma miała charakter bardziej rodzinny, póty wszystko było w porządku. Byłem doceniany, od marszałka województwa otrzymałem nawet nagrodę za wkład w rozwój regionu. Aż wreszcie na stanowisko prezesa objęła osoba, która zaczęła układać swoje klocki w firmie zupełnie inaczej. No i wtedy podziękowano mi za pracę – tłumaczy.

Zwolnienie jak rozwód

Mężczyzna mówi, że zwolnienie z pracy po takim okresie jest niemalże jak rozwód.

– Dało się to odczuć w słabym nastroju oraz plątaninie myśli. Poczułem się lekko rozdarty, ale na początku była ulga, że pewien etap się skończył. Zacząłem szukać nowej pracy. I tu pierwsze zaskoczenie: niby człowiek ma duże grono znajomych z powodu licznych wystąpień oraz prelekcji branżowych, ale kiedy zostaje bez pracy, to szybko się ono zawęża. Wtedy pierwszy raz poczułem, że to nie będzie proste – zaznacza.

Przez rok szukał nowego zajęcia. Wtedy po raz pierwszy sam spotkał się z problemem menadżerów po pięćdziesiątce, którzy bezskutecznie szukają pracy. Mężczyzna patrzy w swoje notatki i relacjonuje – "Między 2020 a 2021 rokiem odpowiedziałem na 293 aplikacje, z czego tylko w serwisie Pracuj.pl było ich 186".

Efekt? 11 rozmów o pracę.

Tu pierwsze zaskoczenie: niby człowiek ma duże grono znajomych z powodu licznych wystąpień oraz prelekcji branżowych, ale kiedy zostaje bez pracy, to szybko się ono zawęża.

– Dziwne były to rozmowy. Nikt wprost nie powiedział mi, że dyskryminuje mnie ze względu na wiek. Za to dużo słyszałem wówczas, że zespół jest młody i dynamiczny – wspomina.

Jak przestać wierzyć w samego siebie

Mężczyzna uprzedza moje pytania.

– Tak, konsultowałem swoje CV ze specjalistami z HR. Tak, z czasem zacząłem odpowiadać także na ogłoszenia o pracę nieco poniżej moich kwalifikacji – wyjaśnia.

Po kilku miesiącach trudności ze znalezieniem pracy, kiedy żył ze swoich oszczędności, przestał wierzyć w swoje kompetencje oraz wartość na rynku pracy.

– W moich rocznikach status mocno wiąże się z pracą i ścieżką kariery, więc kiedy z niej wypadniesz, świat zaczyna inaczej na ciebie patrzeć. Może rzeczywiście za bardzo zamknąłem się we własnym świecie i zacząłem unikać znajomych? – mówi.

Po roku znalazł pracę, jako dyrektor operacyjny w firmie zajmującej się sprzedażą elektroniki. Umowa na czas określony na trzy lata z powierzonymi projektami i zadaniami do wykonania, które w tym okresie zostały zrealizowane.

Zwolnienie po raz drugi

Pod koniec tamtej umowy ma kłopoty z kręgosłupem i ląduje w szpitalu na operacji. Kiedy kończy rehabilitację, pozwalającą odzyskać pełną sprawność, zgłasza się do pracodawcy i słyszy, że zespół poradził sobie podczas jego nieobecności. Nie jest zatem już potrzebny i umowa nie będzie przedłużona.

Znów szuka pracy. Jest jeszcze trudniej niż pierwszym razem. Wtedy odpowiedział na 293 ogłoszenia, teraz – 369. Efekt? Sześć rozmów.

Jeśli już uda się spotkać na rozmowie, to słyszy, że w firmach pracują 26-latki. Pytają go, jak planuje się z nimi dogadać. On przekonuje, że według badań, mieszane zespoły składające się z przedstawicieli różnych pokoleń, są wydajniejsze oraz lepiej skomunikowane, co jest podstawą przy rozwoju biznesów. Nie ma jednak wrażenia, by przekonywało to działy HR oraz menedżerów, którzy zlecają działania rekrutacyjne i w efekcie dobierają współpracowników.

„Nie ma sensu kopać się z koniem”

Za to kariera dzisiejszego kolejnego 58-latka zaczęła się w połowie lat 90. w firmie telekomunikacyjnej.

– Przeszedłem przez różne stanowiska, po 10 latach zarządzałem pracą 150 osób. Pięć takich zespołów pokrywało swoim działaniem cały obszar Polski – mówi Paweł Bugajski.

On jako jedyny zgadza się opowiedzieć mi o swoich problemach na rynku pracy pod nazwiskiem.

W 2008 r. firmę objęła kolejna restrukturyzacja przed jej sprzedażą. Doszło do połączenia działów.

– Dostałem szefa, który zupełnie nie rozumiał rynku i zespołu. Był ode mnie o dziesięć lat młodszy. Pojawiły się przytyki, że jestem najstarszy w zespole. Stwierdziłem, że nie ma sensu dalej się kopać z koniem, bo to nie idzie w dobrą stronę. Złożyłem papiery i odszedłem – wspomina Paweł Bugajski.

I dodaje, że tamta sytuacja kosztowała go wiele nerwów.

– Posypałem się zdrowotnie – mówi nasz rozmówca.

Przypomniał sobie, co naprawdę lubi robić

Dopóki pracował, dostawał wiele ofert zmiany pracy. Po odejściu telefon zamilkł. Pojawiły się też problemy osobiste.

– Zostawiła mnie żona, rozwód, walka o kontakt z dziećmi – wspomina Bugajski.

I wtedy przypomniał sobie, co zawsze naprawdę lubił robić. Fotografia, sport. Z robienia zdjęć nie udało mu się wyżyć, ale sport dawał szansę zarobku. Jako instruktor i wychowawca zaczął jeździć na obozy młodzieżowe.

– Zrobiłem też kurs opiekuna medycznego. Pomyślałem, że społeczeństwo się przecież starzeje, może wyjadę gdzieś do pracy za granicę? Jak nie, to zawsze będę mógł pomóc rodzicom na starość. Uznałem, że pogoń za karierą nie ma sensu. Przypomniałem sobie, że zawsze chciałem podróżować i żyć na własnych warunkach. Zacząłem szukać pracy od godz. 8 do 16. Skończę i pojeżdżę na rowerze, zrobię rzeczy, które naprawdę lubię. Zatęskniłem za szarą normalnością – tłumaczy swoją decyzję.

Zaczął pracować dla Caritasu, potem na lotnisku, pracował też "fizycznie" za granicą.

Kiedy dowiedział się, że ma raka, zaczął żyć pełną piersią i na własnych warunkach

Opowiada, że jest szczęśliwy.

– Na szczęście poznałem partnerkę, która nie oceniała mnie przez pryzmat kariery zawodowej i pieniędzy, które zarabiam. Odzyskałem zaufanie do samego siebie. Już nie jestem tylko mężczyzną, który musi utrzymać dom i całą rodzinę. Solidarnie dokładamy się do domowego budżetu – mówi Paweł Bugajski.

Już nie jestem tylko mężczyzną, który musi utrzymać dom i całą rodzinę. Solidarnie dokładamy się do domowego budżetu.

W odnalezieniu siebie paradoksalnie pomogła mu choroba. W 2022 r. dowiedział się, że ma raka. Zaczął żyć pełną piersią, na własnych warunkach.

Od ponad roku lat pracuje w firmie, która zajmuje się organizacją wyjazdów na obozy sportowe dla dzieci i młodzieży.

Rynek pracy potrzebuje reformy?

– Tak, jest tzw. ejdżyzm, tak osobom 50 plus trudniej znaleźć pracę. Przychodzą ze swoim doświadczeniem i kindersztubą przypisaną do ich wieku i nagle siadają z dziewczyną, która ma niewiele ponad 30 lat i ewentualnie ma zostać ich szefową. Trudno wytworzyć taką relację, żeby ona się ich nie wystraszyła – mówi Iwona Grochowska, psycholożka i psychoterapeutka.

Ekspertka zwraca także uwagę nie tylko na sposób budowania relacji w procesie rekrutacji, ale także na fakt, że za mało uwagi poświęcamy na myślenie i praktykowanie, w jaki sposób możemy się uzupełniać w pracy oraz wykorzystywać doświadczenie umiejętności osób w różnym wieku.

Grochowska zauważa, że pokolenie urodzone w okolicy roku 1970 to grupa osób, która pracy poświęciła swoje życie. W ich przypadku często doszło do nałożenia się życia osobistego i zawodowego. Jej zdaniem problem kryzysu psychicznego u pięćdziesięciolatków, którzy niespodziewanie zostają zwolnieni z pracy, nie dotyczy wyłącznie mężczyzn.

Statystyki męskich samobójstw są dramatyczne

– W swoim gabinecie słyszę, w jakim kryzysie znalazły się takie osoby. Często mówią o bardzo błahych z punktu widzenia zewnętrznego obserwatora rzeczach, że np. musieli opuścić organizacje branżowe, nie dostali żadnej kartki czy prezentu na pierwsze „bezrobotne” święta – mówi Grochowska.

I dodaje, że wielu, którzy utracili stanowiska menedżerskie, ma problem z utratą zewnętrznych atrybutów władzy.

– Z pewnością mężczyźni o wiele gorzej radzą sobie z tym problemem – tłumaczy.

Jako dowód przytacza statystyki mówiące, że codziennie w Polsce średnio 15 osób popełnia samobójstwo, aż 12 z nich to mężczyźni.

– A przecież na każde samobójstwo przypada od 15 do 20 prób samobójczych. To dobitnie pokazuje, że mężczyźni mają problem z okazywaniem emocji, mówieniem o nich. Mają problem z przejściem przez pierwszy etap kryzysu, który polega na totalnej dezintegracji i rozsypce – mówi Iwona Grochowska.

Jak wspierać facetów po utracie pracy?

– Kobiety mają swoje stowarzyszenia liderskie, mają gdzie rozmawiać o swoich problemach zawodowych, na takie wsparcie mężczyźni rzadko mogą liczyć – uważa Grochowska.

Zdaniem ekspertki w naszym społeczeństwie wciąż pokutuje stereotyp, że mężczyzna musi być silny i panować nad sytuacją.

– Powinien utrzymać rodzinę. Co prawda coraz więcej mówimy o emocjach i prawie mężczyzn do ich przeżywania, ale nadal więcej w tym deklaracji, niż codziennej praktyki. Kobiety bardzo często deklarują otwartość w tym zakresie, ale kiedy problem dotknie akurat ich faceta, mają z tym duży problem – wyjaśnia psycholożka.

Kobiety mają swoje stowarzyszenia liderskie, mają gdzie rozmawiać o swoich problemach zawodowych, na takie wsparcie mężczyźni rzadko mogą liczyć.

Jak zatem wspierać mężczyzn w kryzysie po utracie pracy? Psycholożka zauważa, że kiedy pyta mężczyzn, komu byliby w stanie powierzyć sekret, czyli coś, czego się wstydzą, zapada cisza.

Nie bać się mówić o własnych porażkach

– Dlatego największą wartością jest otwarcie drugiego mężczyzny na rozmowę i pokazywanie własnym przykładem, że mówienie o emocjach jest w porządku. Można spróbować ją zainicjować samemu, odsłaniając własne słabości. Męska otwartość na wrażliwą rozmowę wydaje mi się kluczowa w pokonaniu emocjonalnych trudności. A jest jej bardzo mało – podkreśla Grochowska.

I dodaje, że ważna jest także praca, którą powinna wykonać osoba, którą dotknął problem.

– Najważniejsze, by w momencie kryzysu odpowiedzieć sobie na pytanie o to, czego naprawdę chcemy od życia. Paradoksalnie kryzys to także szansa na lepszą zmianę. Osoby po pięćdziesiątce, a dotyczy to zarówno kobiet, jak i mężczyzn, często umniejszają swoim umiejętnościom, talentom i możliwościom, z góry ustawiając się na gorszej pozycji w procesie rekrutacji – przestrzega Iwona Grochowska.

Główne wnioski

  1. Pięćdziesięcioletni mężczyźni, menadżerowie z długim stażem i sukcesami nagle tracą pracę. Opowiadają nam, jak długo szukają nowego zajęcia. W ich przekonaniu na dzisiejszym rynku pracuje dyskryminacji z racji wieku.
  2. Magda Merk, doświadczona headhunterka i specjalistka od transformacji rynku pracy, dobrze zna problemy mężczyzn po pięćdziesiątce, którzy nie mogą znaleźć pracy. – Wśród menedżerów to mężczyźni częściej utożsamiają się ze swoimi rolami zawodowymi na tyle mocno, że stają się one częścią ich tożsamości. Są szefami nie tylko w pracy, ale czują się nimi także w życiu prywatnym. Kobiety częściej zmieniają role z zawodowych na prywatne po powrocie z pracy, zaś mężczyźni pytani o to, kim są, częściej odpowiadają nazwą swojego stanowiska czy pełnionej roli zawodowej – mówi Magda Merk.
  3. Psycholożka i psychoterapeutka Iwona Grochowska radzi, jak można konkretnie pomóc mężczyznom, którzy stracili pracę. – Największą wartością jest otwarcie drugiego mężczyzny na rozmowę i pokazywanie własnym przykładem, że mówienie o emocjach jest w porządku. Można spróbować ją zainicjować samemu, odsłaniając własne słabości. Męska otwartość na wrażliwą rozmowę wydaje mi się kluczowa w pokonaniu emocjonalnych trudności. A jest jej bardzo mało – podkreśla Grochowska.