Z małego miasta w wielki świat. Jak AFC Bournemouth stał się ukochanym klubem Amerykanów
AFC Bournemouth to jeden z najmniejszych klubów w Premier League, ale z wielkimi ambicjami. Zamiast konkurować biznesowo z gigantami na własnym podwórku, „Wisienki” postawiły na mocną ekspansję w USA. Dzięki amerykańskim właścicielom i przemyślanej strategii marketingowej klub z południowej Anglii skutecznie zdobywa serca kibiców za oceanem i to w stylu rodem z Las Vegas.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak AFC Bournemouth zyskał popularność wśród amerykańskich kibiców.
- W jaki sposób amerykańscy właściciele zmieniają wizerunek i strategię klubu.
- Dlaczego Premier League przez lata nie chciała włączyć AFC Bournemouth do tournée w USA.
Jako dziennikarz sportowy i kibic co tydzień dostarczam wam najświeższe wiadomości ze świata brytyjskiej piłki nożnej. Polecam pozostałe teksty z serii Wyspa futbolu.
Kapelusz kowbojski, koszula w czerwoną kratę włożona w niebieskie dżinsy, do tego pasek z dużą klamrą i skórzane buty na lekkim obcasie. Tyle prawdopodobnie wystarczyłoby, żebyście uznali mnie za Amerykanina.
Barwy rodem z Atlanty
W przypadku klubów sportowych bywa podobnie. Dominująca część stale rosnącej grupy amerykańskich kibiców AFC Bournemouth pochodzi z Atlanty. Zaczęli sympatyzować z drużyną z małego angielskiego miasteczka, bo… ma bordowo-czarne stroje. Bardzo podobne do tych, w których grają piłkarze Atlanta United z MLS i futboliści Atlanta Falcons z NFL.
Ludzie odpowiedzialni za strategię marketingową Bournemouth doskonale to rozumieją. Dlatego lobbowali u władz Premier League, by jeden z meczów przedsezonowego tournée w USA odbył się właśnie w największym mieście stanu Georgia. Spotkanie rozegrano na gigantycznym stadionie Mercedes-Benz i mimo przegranej 0:2 z West Hamem, było wielkim sukcesem komercyjnym.

Walka o miejsce
Cudem był fakt, że spotkanie w ogóle się odbyło. Przez lata klub nie miał szans na uwzględnienie w amerykańskich turniejach towarzyskich Premier League. W 2024 r. udało mu się tylko na własną rękę zorganizować dwa mecze towarzyskie w USA.
Liga uważała, że jest duże ryzyko spadku AFC Bournemouth do niższej ligi. Z tego powodu udział klubu w oficjalnych turniejach i inwestowanie w jego promocję za oceanem uznano za nieopłacalne.
Uwzględnienie klubu w „Premier League Summer Series US Tour” przed sezonem 2025/2026 było efektem determinacji Jima Frevoli, Amerykanina i prezesa ds. operacji biznesowych. Doświadczony finansista wywalczył mecze z Evertonem, Manchesterem United i West Hamem, bo miał ku temu mocne, biznesowe argumenty.
Najbardziej amerykański klub w Anglii
Nie ma bowiem w Anglii bardziej amerykańskiego klubu niż AFC Bournemouth. Od 2022 r. jego głównym właścicielem jest Bill Foley – Amerykanin, prezes firmy Fidelity National Financial, który wraz ze wspomnianym Jimem Frevoli współtworzył i zarządza Las Vegas Golden Knights, drużyną NHL.
W grupie właścicielskiej AFC Bournemouth są także aktor Michael B. Jordan i piłkarz Tyler Adams, a mniejszy pakiet akcji posiada rodzina Ryan, współwłaściciele Chicago Bears z NFL.
Klub sportowy z małego miasta
To nie jest jednak tak, że klub po prostu szuka aprobaty wśród amerykańskich kibiców, bo ma jankeskich właścicieli. Strategia jest elementem szerokiej wizji rozwoju biznesu, który pochodzi z wyjątkowo małego rynku.
Nie dalej jak w sezonie 2021/2022 AFC Bournemouth grali jeszcze w lidze EFL Championship, przedsionku Premier League. Trzy lata później, w sezonie 2024/2025, zaliczyli najlepsze w historii dziewiąte miejsce w najlepszej angielskiej lidze. Następnie sprzedali wielu zawodników do największych klubów świata za łączną kwotę 150 mln dolarów. Mimo to teraz idzie im jeszcze lepiej – w momencie pisania tego tekstu zajmują piąte miejsce w tabeli.
Sukcesy sportowe powoli przekładają się na finanse i wartość klubu. AFC Bournemouth są jednak nadal najniżej wycenianym klubem w Premier League. Duży wpływ ma wielkość stadionu oraz stosunkowo mała populacja miasta na południowym zachodzie Anglii. Potencjał komercyjny lokalnego rynku jest bardzo ograniczony.

Jak Bournemouth rozwija się poza boiskiem
W planach jest rozbudowa Vitality Stadium, by przestał być najmniejszym stadionem w lidze. To jednak tylko jeden z kroków rozwoju. Systematycznie rozwijane są lokalne współprace marketingowe, podobnie jak zaangażowanie obecnych i potencjalnych kibiców. W Anglii dosłownie niemal każdy jest kibicem lub sponsorem jakiejś drużyny piłkarskiej, więc to też nie lada wyzwanie.
Dlatego tak bardzo AFC Bournemouth pogłębiają związki z Ameryką. Organizują obozy piłkarskie dla dzieci w Las Vegas. Obejmują oficjalnym partnerstwem kluby kibica zarówno w dużych, jak i małych amerykańskich miastach. Regularnie wysyłają byłych piłkarzy w roli ambasadorów na spotkania z fanami w USA. Do tego, po tegorocznych doświadczeniach, zamierzają już co roku latem rozgrywać towarzyskie potyczki właśnie za oceanem.

„Cherries” w amerykańskim stylu
Jednocześnie na gadżetach klubowych, banerach reklamowych oraz innych materialnych symbolach klubu znacznie częściej niż kiedyś wykorzystywany jest przydomek “Cherries”, czyli Wisienki. Stadion oraz centrum treningowe AFC Bournemouth położone są niedaleko sadów wiśniowych, a bordo na koszulkach klubu też przypomina dojrzały, zerwany z drzewa owoc.
Amerykanie przyzwyczajeni są do tego typu nazw klubów, pochodzących od zwierząt, owoców czy mitycznych stworów. W samej Atlancie, nieoficjalnej amerykańskiej stolicy AFC Bournemouth, grają przecież Orły z NBA i Jastrzębie z NFL.
Kto jest spostrzegawczy, ten wie, że we wspomnianych ligach w przerwach oraz przed i po spotkaniach sportowcy udzielają szybkich wywiadów dziennikarzom przy boisku. Podobny przykaz otrzymali więc piłkarze AFC Bournemouth. W Premier League, gdzie właśnie w obecnym sezonie zaczęto robić krótkie wywiady w przerwie meczu, piłkarze “Wisienek” otrzymali kategoryczny nakaz odpowiadania na wszystkie pytania.
Do tego, w dni treningowe czy podczas wyprawy na mecz wyjazdowy, regularnie muszą udzielać się w filmikach nagrywanych dla mediów społecznościowych klubu – ponownie, na amerykańską modłę. Efekty widać, bo liczba “followersów” rośnie jak na drożdżach. Piszę o nich po angielsku, bo większość z nich jest, jeśli nie z Anglii, to z pewnością z USA.
Główne wnioski
- AFC Bournemouth aktywnie buduje więź z amerykańskimi kibicami, opierając się na podobieństwach wizualnych i powiązaniach właścicielskich.
- Klub stosuje ciekawą strategię marketingową, m.in. organizując eventy w USA i współpracując z lokalnymi fanami, by zwiększyć swój komercyjny potencjał mimo ograniczeń lokalnego rynku w Anglii.
- Zaangażowanie piłkarzy w media społecznościowe oraz stosowanie amerykańskich standardów komunikacji z fanami dodatkowo podnosi rozpoznawalność i liczbę obserwujących AFC Bournemouth.
