Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka Świat

Korea Południowa: prezydent uziemiony, aresztowania w związku z próbą zamachu stanu

Kryzys polityczny w Korei Południowej zatacza coraz szersze kręgi. Opozycja, której w miniony weekend nie udało się doprowadzić do pozbawienia stanowiska prezydenta Yoon Suk Yeola, zapowiada kolejne głosowanie w tej sprawie. W środę mundurowi podjęli próbę przeszukania prezydenckiego biura. Aresztowano też byłego ministra obrony i szefów policji, a do dymisji podał się minister spraw wewnętrznych. Wszyscy mieli być zaangażowani w próbę przeprowadzenia przewrotu, którą kierowała głowa państwa.

Źródło: Ezra Acayan/Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak doszło do prezydenckiej próby zamachu stanu w Korei Południowej.
  2. Kto brał udział w organizacji nieudanego puczu.
  3. Jak na kryzys zareagowali zwykli Koreańczycy i Koreanki.

W Korei Południowej trwa polityczny chaos wokół prób impeachmentu prezydenta Yoon Suk Yeola, który w ubiegłym tygodniu na kilka godzin wprowadził w kraju stan wojenny. W środę policja próbowała przeszukać biuro skompromitowanego prezydenta, któremu dwa dni wcześniej zakazano opuszczania kraju. Prezydencka ochrona nie wpuściła jednak funkcjonariuszy do głównego budynku.

Tego samego dnia aresztowano komendanta głównego oraz szefa stołecznej policji, którzy mieli pomagać w działaniach uznawanych zarówno przez opozycję, jak i członków partii Yoona, za próbę zamachu stanu.

W niedzielę zatrzymano bliskiego współpracownika prezydenta, byłego już ministra obrony Kim Yong Hyuna, który po nieudanym przewrocie sam podał się do dymisji. To właśnie on miał doradzać prezydentowi w sprawie wyprowadzenia wojska na ulice. Dwa dni później Kim usłyszał zarzuty udziału w organizacji zbrojnego zamachu stanu oraz nadużycia władzy. Według miejscowej agencji Yonhap, na krótko przed formalnym aresztowaniem podjął próbę samobójczą. Prawnicy byłego ministra przekazali, że bierze on pełną odpowiedzialność za zaistniałą sytuację, podkreślając, że wszyscy jego podwładni działali na jego polecenie. Były szef resortu obrony jest najwyższym rangą urzędnikiem aresztowanym w związku z wprowadzeniem przez prezydenta stanu wojennego w nocy z 3 na 4 grudnia.

Warto wiedzieć

Co się wydarzyło w Korei Południowej?

3 grudnia późnym wieczorem prezydent Yoon Suk Yeol, uwikłany w liczne skandale, ogłosił w telewizyjnym wystąpieniu zawieszenie parlamentu i przekazanie władzy wojsku, z nim samym na czele. Swoich przeciwników określił jako „jaskinię przestępców” działających na szkodę państwa, oskarżając ich o paraliżowanie działań rządu. Prawicowy lider zapowiedział eliminację „elementów antypaństwowych” sympatyzujących z Koreą Północną. W odpowiedzi lojalni wobec prezydenta szefowie resortów siłowych rozlokowali żołnierzy na ulicach Seulu, a służby mundurowe otoczyły budynki Zgromadzenia Narodowego.

Mimo to parlamentarzyści zdołali wejść do sali obrad i szybko uchwalili unieważnienie prezydenckiego dekretu. W obliczu zdecydowanej reakcji parlamentu Yoon już nad ranem anulował stan wojenny. Obecnie opozycja oskarża go o próbę wojskowego zamachu stanu i zdradę, domagając się jego natychmiastowej rezygnacji oraz aresztowania. Przeciwko prezydentowi prowadzone są postępowania policyjne i prokuratorskie, a jego sojusznicy są systematycznie zatrzymywani. Społeczeństwo masowo wzywa Yoona do ustąpienia, a nawet przewodniczący jego własnej partii przyznał, że stanowi on zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju.

Pomimo tego, rządząca mniejszościowo Partia Władzy Ludowej nie zgadza się na usunięcie prezydenta przez parlament, próbując w ten sposób utrzymać władzę.

XYZ

Nieudany impeachment

W sobotę opozycji nie udało się usunąć skompromitowanego prezydenta Yoon Suk Yeola. Większość członków rządzącej Partii Władzy Ludowej (PPP) zbojkotowała głosowanie nad impeachmentem. Na sali pozostało jedynie trzech parlamentarzystów PPP, a do uzyskania kworum zabrakło pięciu głosów, co uniemożliwiło uznanie głosowania za ważne.

Tuż przed próbą impeachmentu Yoon wygłosił przemówienie, w którym przeprosił obywateli i zapewnił, że nie podejmie kolejnej próby wprowadzenia stanu wojennego. Ale 12 grudnia rano po raz kolejny określił przeciwników mianem „sił antypaństwowych”, broniąc swojej decyzji jako sposobu na rzekome chronienie demokracji i zapowiadając „walkę do końca”.

Opozycja jednak nie zamierza rezygnować. „Ani my, ani naród Korei, nigdy się nie poddamy. Zagwarantujemy pociągnięcie do odpowiedzialności tych, którzy są winni aktów rebelii i wojskowego buntu, i zakończymy trwający w kraju zamęt” – zapewnił przewodniczący Partii Demokratycznej Lee Jae Myung. Lider opozycji określił Yoona mianem „największego zagrożenia dla kraju”. Na 14 grudnia zaplanowano kolejne głosowanie nad usunięciem prezydenta, jednak wynik zależy od przekonania większej liczby członków PPP do poparcia inicjatywy.

Przewodniczący PPP Han Dong Hun zapowiedział, że jego partia dąży do zminimalizowania chaosu politycznego i chce, aby Yoon opuścił stanowisko w „uporządkowany sposób”. Deklarował także, że prezydent nie będzie już angażowany w żadne sprawy państwowe – ani wewnętrzne, ani zagraniczne. Tymczasem policja i prokuratura kontynuują śledztwo w sprawie zdrady stanu, buntu i nadużycia władzy przez Yoona. Z doniesień wynika, że wśród osób, które prezydent planował uwięzić po przejęciu pełni władzy, znajdował się również lider PPP.

Protesty w Seulu

Pomimo wieczornych temperatur spadających znacznie poniżej zera, tysiące ludzi w południowokoreańskiej stolicy protestuje przeciwko prezydentowi Yoon Suk Yeolowi. Demonstranci, wyposażeni we flagi, banery, świeczki i latarki, przy dźwiękach muzyki płynącej z głośników, wykrzykują slogany wzywające głowę państwa do ustąpienia. „Nie ustąpimy, dopóki nie ustąpi Yoon” – zapowiadają protestujący. W demonstracjach uczestniczy największy w kraju związek zawodowy, a także pracownicy instytucji finansowych, w tym banku centralnego.

Soo Yun, pracowniczka stołecznej agencji reklamowej, twierdzi w rozmowie z XYZ, że zdecydowała się wyjść na ulicę, bo chce nadal żyć w demokratycznym państwie.

– Ludzie generalnie nie ufają tu politykom, niezależnie od partii, ale dla wszystkich jest ważne, żeby winni tego kryzysu już nigdy więcej nie mieli dostępu do władzy. Wcześniej wydawało się, że to wszystko to jednorazowe szaleństwo jednego człowieka, ale teraz okazuje się, że za wszystkim stała większa grupa osób. To może zaważyć na naszej przyszłości i wizerunku kraju za granicą – mówi mieszkanka Seulu.

Jak zauważa dr Oskar Pietrewicz, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych zajmujący się Półwyspem Koreańskim, pomimo kryzysu Koreańczycy nadal wierzą w siłę swojej demokracji. Polski badacz przebywał w Seulu w czasie próby zamachu stanu.

– Gdy pojawiły się pierwsze informacje o stanie wojennym, wielu moich rozmówców było naprawdę zaniepokojonych. Stan wojenny kojarzy się Koreańczykom z terrorem rządów wojskowych, więc wiele osób obawiało się represji. Później zaczęły dominować emocje zażenowania, frustracji i wstydu, że do czegoś takiego doszło, bo to uderza w demokratyczny charakter państwa. Teraz Koreańczycy mówią, że to tragifarsa i komedia – relacjonuje badacz.

Jednak, jak podkreśla dr Pietrewicz, udało się szybko i zgodnie z prawem odrzucić stan wojenny, co pokazuje, że demokracja wciąż działa.

– Nie zmienia to faktu, że moment jest bardzo trudny dla Korei Południowej i jeszcze dużo może się wydarzyć – podsumowuje autor dwóch książek o Korei.

Ekspert: sytuacja bez precedensu

Według sondażu instytutu badania opinii Gallup Korea, aż 74 proc. Koreańczyków i Koreanek opowiada się za impeachmentem Yoona Suk Yeola. Oskar Pietrewicz zauważa jednak, że obecna skala ulicznych protestów jest znacznie mniejsza niż ta z lat 2016-2017, kiedy obywatele masowo demonstrowali przeciwko skorumpowanej prezydent Park Geun Hye. Mimo to analityk podkreśla, że napięcia mogą się nasilać, ponieważ nic nie wskazuje na szybkie rozwiązanie obecnego kryzysu.

– Nie widać, aby sytuacja się stabilizowała. Wręcz przeciwnie, stoimy u progu brutalnej walki politycznej z kryzysem konstytucyjnym w tle – ocenia Oskar Pietrewicz.

Jego zdaniem stawką jest przyszłość polityczna kraju, a obie strony konfliktu starają się maksymalnie wzmocnić swoją pozycję, aby zapewnić wybór swojego kandydata na nowego prezydenta. Partia Władzy Ludowej (PPP) nie poparła impeachmentu prezydenta, obawiając się strat politycznych. Jednocześnie ugrupowanie próbuje przedstawić się jako siła stabilizująca sytuację. W najbliższych dniach kluczową rolę odegra szef partii Han Dong Hoon, który zdecydował o bojkocie głosowania nad impeachmentem.

– Teraz będzie chciał się zaprezentować jako architekt porozumienia, które doprowadzi do odejścia Yoona. PPP musi jednak działać ostrożnie, ponieważ działa wbrew nastrojom społecznym, a protesty wyraźnie wzmacniają pozycję opozycji – podkreśla ekspert z PISM.

Nie widać, aby sytuacja się stabilizowała. Wręcz przeciwnie, stoimy u progu brutalnej walki politycznej z kryzysem konstytucyjnym w tle.

Komentatorzy zwracają uwagę, że koreańska konstytucja nie przewiduje przekazania obowiązków prezydenta innym osobom. Obecne działania Partii Władzy Ludowej, która faktycznie przejmuje kontrolę nad sprawami państwa, są uznawane za niezgodne z ustawą zasadniczą. Taki rozwój wydarzeń dodatkowo komplikuje i tak już napiętą sytuację polityczną w kraju.

Niepewność na rynkach

Trwający kryzys polityczny w Korei Południowej znacząco odbił się na rynku finansowym. Wartość południowokoreańskiego wona spadła do najniższego poziomu wobec dolara od 15 lat. Główne indeksy giełdowe w kraju, po początkowych spadkach po wprowadzeniu stanu wojennego i oskarżeniach wobec prezydenta Yoona, zaczęły jednak odrabiać straty.

Mimo utrzymującej się niestabilności, azjatyccy analitycy są zgodni, że wpływ obecnej sytuacji na gospodarkę w dłuższej perspektywie będzie ograniczony. Podkreślają silne fundamenty gospodarcze Korei Południowej, m.in. dobrą kondycję finansową kraju oraz rosnący eksport.

Bank Korei wyraził gotowość do interwencji na rynkach, aby złagodzić skutki politycznego chaosu. Szef instytucji uspokajał, że obecny kryzys będzie miał mniejszy wpływ na gospodarkę niż zapowiadane na przyszły rok cła Donalda Trumpa.

Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego Korea Południowa zajmuje czwartą pozycję w Azji i dwunastą na świecie pod względem wielkości gospodarki. Polska i Korea Południowa rozwijają dynamiczne relacje handlowe – w ciągu ostatnich dwóch dekad wymiana handlowa wzrosła ponad dwudziestokrotnie. Z danych Koreańskiego Stowarzyszenia Handlu Międzynarodowego (KITA) wynika, że w 2023 r. obroty handlowe między krajami wyniosły 10,1 mld dolarów.

Polska jest również kluczowym partnerem Korei w sektorze zbrojeniowym. Umowy na dostarczenie południowokoreańskiego uzbrojenia, w tym czołgów, lekkich myśliwców, samobieżnych armatohaubic i wyrzutni rakietowych, opiewają na 12,3 mld dolarów. Polska odpowiada już za 72 proc. eksportu koreańskiego przemysłu zbrojeniowego.

Pomimo trwającego kryzysu politycznego w Korei Południowej minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz uspokoił, że realizacja kontraktów zbrojeniowych nie jest zagrożona. To potwierdzają zapewnienia ze strony południowokoreańskiego partnera.

Główne wnioski

  1. Śledztwa przeciwko osobom, które przygotowywały nieudany zamach stanu oraz targi o władzę między koreańskim rządem a liberalną opozycją, mogą potrwać przez wiele tygodni.
  2. Zdecydowana większość obywateli opowiada się za pozbawieniem prezydenta Yoona funkcji i pociągnięciem do odpowiedzialności innych osób zaangażowanych w stan wojenny. Rosnące obywatelskie protesty mogą pomóc opozycji.
  3. Mimo że kryzys wpłynął na kurs południowokoreańskiego wona oraz giełdę, gospodarka azjatyckiego kraju pozostaje w dobrej kondycji, a analitycy nie spodziewają się długoterminowych negatywnych efektów.