Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

To już pewne – strategia energetyczna dopiero po wyborach

Polski rząd miał przygotować najważniejsze dla polskiej energetyki dokumenty strategiczne do końca 2024 r. To się nie udało i wiadomo już, że nie uda się przed wyborami prezydenckimi. Resort klimatu mówi wprost – prace związane z przygotowaniem aktualizacji Polityki energetycznej Polski do 2040 r. ruszą najwcześniej w drugiej połowie 2025 r.

Większość strategicznych planów dla energetyki powstaje w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, kierowanym przez Paulinę Hennig-Kloskę. Fot.: PAP/Leszek Szymański

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Na jakie strategiczne dokumenty czeka branża energetyczna.
  2. Kiedy ruszą prace nad aktualizacją Polityki energetycznej Polski do 2040 r.
  3. Co dalej z planem odblokowania inwestycji w farmy wiatrowej na lądzie.

Pomimo obietnic rząd nie przyjął do tej pory żadnego z zapowiadanych strategicznych dokumentów dla polskiej energetyki. Kluczowym dokumentem, który wyznacza kierunki rozwoju całej branży, jest Polityka energetyczna Polski do 2040 r. (PEP2040). Obecna wersja tego dokumentu, przyjęta przez Radę Ministrów w 2021 r., szybko się zdezaktualizowała. Przykładem jest plan rozwoju fotowoltaiki, który przewidywał, że instalacje słoneczne osiągną 5-7 GW mocy zainstalowanej w 2030 r. i 10-16 GW w roku 2040. Tymczasem już na koniec 2022 r. mieliśmy 12 GW w fotowoltaice, a obecnie – ponad 20 GW.

Poprzedni rząd próbował zaktualizować strategię, ale nie pozwoliły na to wewnętrzne spory dotyczące roli OZE i węgla w krajowej gospodarce. Po zmianie rządu pod koniec 2023 r. prace miały ruszyć z kopyta. Nowa wersja dokumentu miała być gotowa w 2024 r., ale do dziś nie udało się nawet przygotować projektu.

Powstał natomiast projekt Krajowego planu na rzecz energii i klimatu do 2030 r. (KPEiK), do którego przygotowania obliguje nas Unia Europejska. I w tym przypadku nie udało się zamknąć prac i zatwierdzić dokumentu. Projekt przewiduje dwa scenariusze – bazowy, oparty na dotychczasowych planach, i ambitny, zakładający szybsze odchodzenie od spalania węgla. Według wcześniejszych informacji rząd miał zdecydować, który scenariusz będzie wiodący dla polskiej energetyki. Dziś jednak słyszymy w kuluarach, że KPEiK może zostać przyjęty bez wskazywania priorytetowej ścieżki. Pozwoliłoby to rządowi nie wchodzić na wojenną ścieżkę ani z branżą OZE, ani z górniczymi związkami zawodowymi. W ambitnym planie w 2040 r. zaledwie 1 proc. energii elektrycznej ma pochodzić z węgla kamiennego, natomiast bazowy scenariusz jest zgodny z umową społeczną z górnikami, która zakłada funkcjonowanie kopalń do 2049 r.

Do tego dochodzą zapowiadane od dawna strategie dla ciepłownictwa i dla energetyki jądrowej. Ich też nie udało się przygotować na czas.

Dziś wiadomo już, że większości strategicznych dokumentów rząd nie przyjmie przed wyborami prezydenckimi, które odbędą się w maju tego roku. Szanse na to ma jedynie KPEiK, ale jeśli faktycznie rząd nie wskaże wiodącego scenariusza, to i tak dokument ten nie będzie miał wielkiej wartości dla branży. Natomiast prace nad aktualizacją najważniejszej strategii – Polityki energetycznej Polski do 2040 r. – ruszą dopiero w drugiej połowie tego roku.

– Prace nad KPEiK zostaną zakończone pod koniec pierwszego kwartału 2025 r., następnie pakiet dokumentów zostanie przekazany do rozpatrzenia przez gremia rządowe, w tym docelowo przez Radę Ministrów, w drugim kwartale 2025 r. Natomiast prace dotyczące przygotowania aktualizacji PEP2040 oraz strategii dla ciepłownictwa zostaną rozpoczęte po zatwierdzeniu KPEiK, czyli najwcześniej w drugiej połowie 2025 r. Priorytetowe dla MKiŚ jest zachowanie kierunkowej spójności pomiędzy tymi dokumentami oraz zgodności prognostyczno-strategicznej – poinformowało nas biuro prasowe Ministerstwa Klimatu i Środowiska.

Aktualizację Programu polskiej energetyki jądrowej przygotowuje natomiast Ministerstwo Przemysłu. Od kilku miesięcy resort przekonuje, że prace są na finiszu, ale efektów wciąż nie widać. Ministerstwo nie odpowiedziało na nasze pytanie, kiedy dokument będzie gotowy i trafi pod obrady Rady Ministrów.

– Polska bardzo pilnie potrzebuje jasnej strategii energetycznej. KPEiK i PEP2040 to dokumenty, które powinny wyznaczać drogę do szybkiego odejścia od węgla i gazu, a jeśli ich nie mamy, to utrudniamy sobie transformację energetyczną. Strategia energetyczna jest bardzo potrzebna, by dać jasność inwestorom co do kierunków rozwoju branży i tempa zmian, jakie zakładamy. Oczywiście kluczowe jest to, by te dokumenty podchodziły do transformacji energetycznej w sposób realistyczny, a więc pokazywały cele realne do osiągnięcia. Wiemy na przykład, że węgiel nie ma racji bytu w długim terminie i już po 2035 r. jego obecność w polskiej energetyce będzie nieopłacalna – komentuje Katarzyna Szeniawska z Greenpeace Polska.

Rząd wciąż boksuje się z wiatrakami

Nie lepiej wygląda procedowanie zmian w prawie, które mają odblokować inwestycje w lądowe farmy wiatrowe. Do nowelizacji ustawy miało dojść szybko, tymczasem jak dotąd projekt nie został jeszcze przyjęty przez Radę Ministrów. Po wielu miesiącach prac resort klimatu przedstawił w końcu propozycje zmian. Najważniejsza z nich polega na zmniejszeniu minimalnej odległości wiatraków od domów do 500 m. Obecne przepisy przewidują tzw. zasadę 10H, a więc zakaz stawiania farm w odległości od budynków mieszkalnych mniejszej niż 10-krotność wysokości wiatraka (w praktyce to 1,5-2 km), z możliwością zmniejszenia minimalnej odległości od domów do 700 m, jeśli zgodzi się na to gmina w ramach procedury planowania miejscowego.

Wydawało się, że w rządzie sprawa jest już przedyskutowana i uzgodniona, ale w ostatniej chwili kilka innych ministerstw zgłosiło rewolucyjne uwagi do projektu. Najcięższe działa wytoczyło Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które stwierdziło, że warto pozostać przy obecnej opcji 700 m odległości wiatraka od zabudowań. Ostatecznie projekt przepadł podczas obrad Stałego Komitetu Rady Ministrów (SKRM).

Jak wynika z naszych informacji, negocjacje resortu klimatu z ministerstwem rolnictwa były bardzo burzliwe. W końcu jednak udało się dojść do porozumienia i pozostać przy odległości 500 m. W międzyczasie pojawił się pomysł, by wprowadzić do ustawy zmiany, które umożliwią modernizację istniejących farm wiatrowych polegającą na montażu turbin o większej mocy. Taka poprawka ma pojawić się w ostatecznej wersji projektu.

– Rządowy projekt nowelizacji ustawy o inwestycjach w elektrownie wiatrowe, który umożliwi przyspieszenie transformacji energetycznej, 16 grudnia 2024 r. został przekazany do rozpatrzenia na Stały Komitet Rady Ministrów. Obecnie trwa etap uzgadniania ostatecznego brzmienia przepisów. Po jego zakończeniu projekt będzie ponownie przedmiotem rozstrzygnięć SKRM – zapewnia biuro prasowe resortu klimatu.

Według Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej każdy rok opóźnienia w inwestycjach wiatrakowych to ogromne straty spowodowane wyższymi cenami energii i koniecznością importu surowców energetycznych. Z szacunków tej organizacji wynika, że sama zmiana odległości minimalnej w ustawie z 700 na 500 metrów uwolni potencjał budowy farm wiatrowych na poziomie ok. 41 GW do 2040 r. A każdy gigawat energii zainstalowanej w wiatrakach na lądzie mógłby obniżyć cenę energii o ponad 9 zł za megawatogodzinę.

– Pilne przyspieszenie inwestycji w odnawialne źródła energii, w tym lądowe farmy wiatrowe, jest kluczowe dla ograniczenia kosztów energii, zapewnienia stabilności gospodarczej i wspierania rozwoju lokalnych społeczności. Każde opóźnienie w tej kwestii to dodatkowe obciążenie finansowe dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw – alarmuje Janusz Gajowiecki, prezes PSEW.

Stowarzyszenie obliczyło, że brak nowych mocy wiatrowych będzie kosztować nas tylko w tym roku 4,43 mld zł, do końca tej dekady roczne koszty wzrosną do ponad 16,5 mld zł.

– Najwyższy czas na przyspieszenie polskiej transformacji zgodnie z przedwyborczymi zapowiedziami. Mamy niepotrzebne opóźnienia, które przynoszą realne straty w całym systemie energetycznym i w dalszej perspektywie będą powodować regres gospodarczy. Energetyka wiatrowa to nie tylko nasza niezależność energetyczna i bezpieczeństwo, ale też najtańszy prąd – jej koszt wytworzenia jest trzy-trzyipółkrotnie niższy niż z paliw kopalnych – dodaje szef PSEW.

Główne wnioski

  1. Strategiczne dokumenty dla polskiej energetyki – Polityka energetyczna Polski do 2040 r. (PEP2040), Krajowy plan na rzecz energii i klimatu do 2030 r. (KPEiK), strategia dla ciepłownictwa i Program polskiej energetyki jądrowej – miały być gotowe do końca 2024 r. Prace się jednak opóźniają.
  2. Z informacji resortu klimatu wynika, że prace nad KPEiK zostaną zakończone pod koniec pierwszego kwartału 2025 r., a w drugim kwartale pakiet dokumentów zostanie przekazany do rozparzenia przez rząd. Natomiast prace dotyczące przygotowania aktualizacji PEP2040 oraz strategii dla ciepłownictwa ruszą najwcześniej w drugiej połowie 2025 r.
  3. Opóźniają się też prace nad nowelizacją ustawy wiatrakowej, która ma odblokować inwestycje w farmy wiatrowe na lądzie. – Najwyższy czas na przyspieszenie polskiej transformacji zgodnie z przedwyborczymi zapowiedziami. Mamy niepotrzebne opóźnienia, które przynoszą realne straty w całym systemie energetycznym i w dalszej perspektywie będą powodować regres gospodarczy – alarmuje Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej.