Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

„Nikt dziś nie mówi o zamknięciu kopalni Bogdanka, elektrowni Kozienice lub Połaniec”. Enea ma plan dla węglowych aktywów

– Musimy przygotować się na mniejszą produkcję, ale to nie oznacza, że będziemy robić restrukturyzację i zwalniać ludzi – zapewnia Dalida Gepfert, członkini zarządu Enei. W rozmowie z XYZ opowiada o planie grupy dla elektrowni węglowych i przyszłości kopalni Bogdanka. Wyjaśnia też, czy pozostawienie w grupie węglowych aktywów może przeszkodzić Enei w pozyskiwaniu kredytów na rozwój OZE.

Dalida Gepfert, członkini zarządu Enei. Fot.: Enea
Dalida Gepfert, członkini zarządu Enei. Fot.: Enea

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak Enea planuje poradzić sobie ze spadającą produkcją energii z węgla.
  2. Jaki jest próg rentowności dla kopalni Bogdanka i jaki jest plan na utrzymanie tego zakładu na rynku.
  3. Co zarząd Enei myśli o wydzieleniu aktywów węglowych z koncernów energetycznych.

Barbara Oksińska, dziennikarka XYZ: Plan ograniczenia zużycia węgla z kopalni Bogdanka i zamykania najstarszych bloków węglowych w Kozienicach i Połańcu po 2028 r. budzi ogromne emocje. Pracownicy boją się utraty pracy, a gminy wzrostu bezrobocia i istotnego zmniejszenia wpływów do budżetów. Jak przeprowadzić transformację, by nie pogrążyć tych regionów?

Dalida Gepfert, członkini zarządu Enei: Musimy przystosować się do sytuacji rynkowej i regulacyjnej, której efektem będzie mniejsze wydobycie węgla, ale to nie oznacza zamykania elektrowni czy kopalni lub zwalniania naszej załogi. Każdego roku obserwujemy coraz niższy poziom wykorzystania naszych bloków węglowych, bo przybywa zielonej energii i ona ma pierwszeństwo w systemie. A im więcej będzie OZE w systemie, tym mniej miejsca zostanie na energię z węgla. Dlatego w naszej strategii zakładamy, że w 2030 r. będziemy konsumować o połowę mniej węgla niż w 2024 r., a pięć lat później zużycie spadnie znów o 50 proc. Taka jest nasza prognoza, choć są też eksperci, którzy prognozują jeszcze szybszy spadek zużycia węgla w polskiej energetyce.

Jednak to, że będziemy produkować mniej energii z węgla, nie znaczy, że nasze aktywa węglowe nie będą potrzebne w systemie. Będziemy potrzebować źródeł, które ustabilizują sieć i będą możliwe do wykorzystania w okresach, gdy zielonej energii będzie niewystarczająca ilość. Enea ma bardzo dobre aktywa, w tym nowoczesny blok węglowy w Kozienicach o mocy 1075 MW i blok w Połańcu przystosowany do współspalania biomasy. Zakładamy także, że zachowamy część naszych bloków węglowych w rezerwie strategicznej, by pomagały systemowi w trudnych momentach. Nikt dziś nie mówi więc o zamknięciu kopalni Bogdanka czy elektrowni Kozienice lub Połaniec. Musimy przygotować się do mniejszej produkcji, ale to nie oznacza, że będziemy robić restrukturyzację i zwalniać ludzi.

Nie będzie więc zwolnień w zakładach w Bogdance, Kozienicach ani Połańcu?

W obszarze węglowym pracuje w naszej grupie prawie 9 tys. ludzi. Wierzę, że nowoczesne, zielone technologie są szansą dla tych osób na utrzymanie miejsc pracy. Ogromna część naszej załogi w najbliższych dziesięciu latach będzie przechodzić na emerytury, pozostali będą dla nas cennym zasobem, bo w tych miejscowościach trudno byłoby nam znaleźć innych tak doświadczonych pracowników. Gminy się wyludniają, młodzi ludzie wyjeżdżają, by zdobywać wykształcenie w większych miastach i nie chcą wracać. A w energetyce węglowej potrzebna jest duża kadra, bo pracujemy na trzy, cztery albo pięć zmian przez całą dobę i przez wszystkie dni w roku.

Przygotowujemy właśnie szczegółowe plany dla poszczególnych zakładów, ale w żadnym ze scenariuszy nie ma zwolnień. Stawiamy na reorganizację, przeszkolenie załogi, podchodzimy z szacunkiem i uwagą do osób, które są z tymi zakładami bardzo związane. Transformacji sektora energetycznego jednak nie zatrzymamy, dlatego obrażanie się na ograniczanie spalania węgla nie ma sensu. Zmiany technologiczne spowodowały, że klasyczna energetyka konwencjonalna będzie redukować swoje zasoby, będzie potrzebować też mniej ludzi i teraz jest czas na mądrą zmianę struktury naszej grupy.

Wspomniała pani o pozostawieniu niektórych bloków węglowych w rezerwie strategicznej. Kto zapłaci za ich utrzymywanie w gotowości do pracy? Trzeba przecież opłacić załogę, przeglądy instalacji, a wsparcie publiczne dla elektrowni węglowych nie jest dobrze widziane przez Komisję Europejską.

Nie ma doświadczeń, które moglibyśmy tu wykorzystać, musimy zbudować zupełnie nowy mechanizm. Rozmowy na ten temat z przedstawicielami rządu już się toczą. Mamy rynek mocy, który wynagradza bloki za gotowość do pracy, ale dla aktywów węglowych skończy się on już w 2028 r. Musimy teraz pomyśleć, jak utrzymać część elektrowni w rezerwie, która będzie kluczowa dla bezpieczeństwa dostaw energii w kolejnych latach. Jeden dzień blackoutu to 2 mld zł kosztów dla gospodarki. Nie chcemy takiego scenariusza, dlatego tak ważne jest posiadanie węglowej rezerwy strategicznej, dopóki nie wybudujemy innych stabilnych źródeł energii.

Te inne źródła to m.in. bloki gazowe. Wszystkie koncerny energetyczne planują budowę takich jednostek, ale przykład Enei pokazuje, że nie jest to łatwe. Dla dwóch bloków w Kozienicach nie udało się wygrać aukcji rynku mocy ani wybrać wykonawcy w przetargu.

Rzeczywiście nie jest to łatwy proces. Procedury związane z zamówieniami w postępowaniach publicznych mają swoje niedoskonałości i wymagają czasu. Aukcje rynku mocy są w przypadku gazówek kwestią absolutnie fundamentalną. Takie jednostki nie będą w stanie same się finansować, bo nie będą pracowały w systemie ciągłym. Pierwszeństwo mają zielone instalacje, a bloki gazowe będą tylko wspomagały system, gdy zajdzie taka potrzeba. Podczas grudniowej aukcji wycofaliśmy kozienickie bloki ze względu na cenę, która nie była wystarczająca, by zagwarantować zwrot z inwestycji. Zależy nam jednak, by te bloki powstały, w szczególności w miejscach, w których mamy już doświadczone kadry i odpowiednią infrastrukturę. Szykowane są aukcje dogrywkowe i tam chcemy wywalczyć kontrakty mocowe dla naszych gazówek.

Co dalej z kopalnią Bogdanka? Miała działać do 2049 r., ale strategia Enei zakłada drastyczne ograniczenie zakupu węgla – z 8,5 mln ton w 2024 r. do 4,5 mln ton w 2030 r. i 2,3 mln ton w 2035 r. W praktyce to skazanie kopalni na likwidację już w najbliższej dekadzie.

Był już czas, że Bogdanka wydobywała 4 mln ton węgla rocznie. Wtedy jednak udało się przełamać impas, m.in. za sprawą Enei, która wybudowała duży blok w Kozienicach i zwiększyła zużycie surowca. Zakładamy, że dla Bogdanki próg rentowności to właśnie 4 mln ton, czyli przy takim poziomie produkcji kopalnia jest w stanie pokryć koszty stałe, ale jest to dla niej już punkt krytyczny. To oznacza, że skoro Enea planuje zmniejszać zakupy poniżej tego progu, Bogdanka będzie musiała znaleźć odbiorców na rynku dla pozostałej części wydobycia. Dziś kopalnia niewiele surowca sprzedaje poza grupę Enea, ale jeśli będzie chciała funkcjonować dalej na rynku, musi poszukiwać nowych klientów. W Bogdance wiele osób w najbliższych latach przejdzie na emerytury, więc zmniejszenie zatrudnienia odbywać się będzie w sposób naturalny. Nasza kopalnia wydobywa węgiel taniej niż śląskie zakłady, ale i tak nie jest w stanie sprostać światowej konkurencji, która złoża ma usytuowane płytko pod ziemią i nie musi budować bardzo drogich w utrzymaniu kopalń głębinowych. Teraz przed zarządem Bogdanki stoi zadanie znalezienia nowych rynków zbytu.

A może Bogdanka powinna wejść do programu wsparcia, z którego korzystają śląskie spółki węglowe? Tylko w tym roku dostaną one od państwa 8 mld zł dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych.

Chcielibyśmy, by Bogdanka uczestniczyła w tym programie. Skoro jest taki mechanizm wsparcia, to wszystkie spółki z branży powinny z niego korzystać na jednakowych zasadach. Dla mnie szczególnie ważne jest to, że umowa społeczna rządu z górniczymi związkami zawodowymi daje też dodatkowe osłony dla górników. Bogdanka jest poza tym systemem, a uważam, że pracownicy powinni mieć możliwość korzystania z tych samym przywilejów, co ich koledzy na Śląsku. Ja o to zabiegam i zachęcam też stronę społeczną, by aktywnie włączyła się w tę walkę. Naszym zadaniem jest spokojne przeprowadzenie transformacji grupy z momentu, gdy węgiel jest superważny dla energetyki, do momentu, gdy jego znaczenie będzie marginalne.

Dziś niemal 90 proc. energii Enea produkuje z węgla. Jak będzie wyglądała grupa Enea za 10 lat?

Stawiamy na dwa obszary – produkcję zielonej energii i rozwój sieci dystrybucyjnej. W najbliższych latach planujemy inwestycje w farmy wiatrowe i słoneczne oraz magazyny energii. Ważnym elementem strategii jest też budowa bloków gazowych – w Kozienicach stoimy już w blokach startowych, w planach są także projekty w Połańcu. Jeśli będzie taka potrzeba, jesteśmy gotowi budować gazówki także w innych lokalizacjach. Dekarbonizacja produkcji energii jest dla nas kluczowa, nikt dziś tego nie kwestionuje, tego też oczekują od nas klienci. Obecnie nie mamy zbyt wielu instalacji OZE, ale w ciągu najbliższych pięciu lat chcemy mieć już 2 GW mocy zainstalowanych w tego typu obiektach, a docelowo nawet 5 GW. Natomiast na rozwój sieci dystrybucyjnej planujemy wydać 40 mld zł w ciągu najbliższej dekady. Liczymy na to, że uda się pozyskać na ten cel pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, jesteśmy w trakcie negocjowania umowy w tej sprawie.

Do tej pory koncerny energetyczne przekonywały, że nie będą w stanie finansować inwestycji w OZE i w rozwój sieci, jeśli będą miały w grupie aktywa węglowe. Pomysł wykupienia elektrowni węglowych przez państwo upadł, a spółki podpisują jednak kolejne umowy kredytowe na inwestycje. To w końcu węgiel jest problemem w rozmowach z bankami czy nie?

Tych mitów było w ostatnich latach dużo. Zorganizowaliśmy niedawno spotkanie na ten temat z wieloma bankami i okazało się, że dla nich sam fakt posiadania aktywów węglowych przez Eneę nie jest problemem. Banki też myślą racjonalnie, bo wiedzą, że odstawienie elektrowni węglowych nie jest teraz realne z uwagi na bezpieczeństwo dostaw energii i potrzebny jest czas na wygaszenie tych aktywów. Dla instytucji finansowych ważne jest natomiast, jak wygląda nasza ścieżka zmiany miksu energetycznego i dekarbonizacji. My taką strategię pokazaliśmy i nie mamy problemu w pozyskiwaniu finansowania dla naszych projektów. Szczególnie jeśli chodzi o zieloną energię, a nawet elektrownie gazowe, które muszą jednak mieć możliwość współspalania w przyszłości zielonego wodoru.

Z punktu widzenia systemu i odbiorców energii nie ma tak naprawdę znaczenia, czy elektrownie węglowe pozostaną w grupie, czy będą skupione w Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego. NABE nie było panaceum na wszystkie problemy branży, a wręcz tworzyło nowe wyzwania, dotyczące finansowania, państwowych gwarancji, zabezpieczenia przepływów finansowych. Utrzymywanie wszystkich węglowych aktywów w jednym podmiocie wpłynęłoby na skumulowanie w jednym miejscu ogromnych potrzeb finansowych. Nie ma więc idealnego rozwiązania. Szukamy ścieżki, która będzie najlepsza dla naszego kraju.

Główne wnioski

  1. Enea przewiduje spadek produkcji energii z węgla, ale chce utrzymać elektrownie węglowe w Kozienicach i Połańcu. Część starych bloków przejdzie do rezerwy strategicznej. Zarząd Enei rozmawia już z polskim rządem o tym, jak finansować taką rezerwę. Koncern planuje też zastąpić część węglówek nowymi jednostkami gazowymi. Przewiduje naturalny spadek zatrudnienia poprzez odejścia pracowników na emerytury, w żadnym scenariuszu nie planuje zwolnień załogi.
  2. Enea zakłada, że dla kopalni Bogdanka próg rentowności to 4 mln ton produkcji węgla rocznie. Zdaniem grupy przy takim poziomie zakład jest w stanie utrzymać się na rynku. Enea planuje jednak zmniejszyć zakupy surowca z Bogdanki poniżej tego progu, dlatego kopalnia będzie musiała znaleźć nowych klientów.
  3. Zarząd Enei nie uznaje wydzielenia aktywów węglowych z grup energetycznych do jednej państwowej spółki za panaceum na wszystkie problemy. Koncern przekonuje, że spalanie węgla nie zamyka mu drogi do kredytów bankowych. – Banki też myślą racjonalnie, bo wiedzą, że odstawienie elektrowni węglowych nie jest teraz realne z uwagi na bezpieczeństwo dostaw energii i potrzebny jest czas na wygaszenie tych aktywów. Dla instytucji finansowych ważne jest natomiast, jak wygląda nasza ścieżka zmiany miksu energetycznego i dekarbonizacji. My taką strategię pokazaliśmy i nie mamy problemu w pozyskiwaniu finansowania dla naszych projektów – przekonuje Dalida Gepfert, członkini zarządu Enei.