Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Sport

Wizards w Waszyngtonie: Biznesowy sukces mimo sportowych porażek

Ostatnie kilka sezonów wymagało od kibiców Wizards dużej wiary. W co? We włodarzy ukochanego zespołu, że ich decyzje mają sens i w… Boga, który głosił, że ostatni będą pierwszymi. Jeżeli „Czarodzieje” będą wkrótce tak dobrzy, jak dziś są słabi, to wygrają wiele mistrzostw NBA. Na to liczy właściciel, doświadczony biznesmen. 

Muriel Bowser, burmistrz Waszyngtonu (z lewej) i Ted Loensis, prezes Monumental Sports (z prawej) podpisali umowę, w której ramach miasto dokona renowacji hali Capital One Arena, a Wizards będą na niej występować do 2050 r.
Fot. Jess Rapfogel/Getty Images)

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego Washington Wizards odnoszą sukcesy biznesowe mimo słabych wyników sportowych.
  2. Jak klub przyciąga kibiców, choć koszykarze często przegrywają.
  3. Na czym polega strategia biznesowa Washington Wizards i jakie decyzje podjął ich właściciel.

Nie ma w stolicy Polski słabej profesjonalnej drużyny sportowej. Legia Warszawa każdego roku melduje się w górnej połowie tabeli, zarówno piłkarskiej Ekstraklasy, jak i koszykarskiej Basket Ligi. W koszykówce brylują też Dziki Warszawa, a w siatkówce postrach sieje Projekt Warszawa. Nawet Polonia Warszawa, mimo problemów finansowych, radzi sobie coraz lepiej w futbolu i baskecie, zbliżając się stopniowo do najwyższego poziomu rozgrywek. 

Automatycznie chciałoby się założyć, że sytuacja podobnie wygląda w stolicy USA, potężnego mocarstwa, kolebki wielu sportów drużynowych i współczesnego marketingu sportowego. Rzeczywiście, w ostatnim trzydziestoleciu niemal każda drużyna sportowa z Waszyngtonu wygrała mistrzostwo w swojej lidze: Capitals w NHL, Mystics w WNBA, Nationals w MLB, DC United w MLS… Można długo wymieniać. Od dawna nic nie wygrali Commanders (dawni Redskins) w NFL, ale byli postrachem ligi w latach 80. minionego wieku. 

Nie wygrali w tym ani w ubiegłym wieku tylko Washington Wizards. Były okresy, że ocierali się o sukces, dawali kibicom nadzieję (m.in. w latach, gdy w ich barwach występował Marcin Gortat). To jednak dawno i nieprawda – fanom wydaje się, że wieki temu. Od około dwóch lat ukochani “Czarodzieje” zmienili się z przeciętniaków w chłopców do bicia. W poprzednim sezonie wygrali 15 z 82 meczów. W tym roku może uda im się dobić do 20. Właściciel jednak apeluje o cierpliwość. Przekonuje, że w tym szaleństwie jest metoda.  

Washington Wizards należą do portfela firmy Monumental Sports, który jest również właścicielem Capitals w NHL i Mystics w WNBA. Jej prezesem jest Ted Leonsis, który ma też większość udziałów. Pozostałe należą m.in. do Laurene Powell Jobs, wdowy po Steve’ie Jobsie. To Leonsis pociąga jednak za wszystkie sznurki. W rządzeniu “Czarodziejami” pomagają mu Michael Winger, prezydent dywizji koszykarskiej firmy Monumental i Will Dawkins, generalny menadżer Wizards. 

Jak działa draft w NBA? To fani Wizards wiedzą jak nikt inny 

Każdego roku w najlepszej lidze świata odbywa się nabór nowych zawodników. Po zakończeniu sezonu zgłaszają się do niego koszykarze z całego świata. Zespoły mają prawo do wyboru dwóch graczy rocznie, po jednym w dwóch rundach. Kolejność ustalana jest losowo, jednak największe prawdopodobieństwo pierwszeństwa wyboru mają te drużyny, które w minionym sezonie miały słaby bilans zwycięstw i porażek. Służy to wyrównaniu poziomu rozgrywek – im słabiej gra dana drużyna, tym większe ma szanse na pierwszeństwo wyboru w drafcie. 

Dzięki koszmarnym występom w sezonie 2023-2024 Washington Wizards w zeszłorocznym drafcie wybierali zawodnika jako drudzy. Skusili się na Alexa Sarra, młodego wysokiego Francuza z potencjałem. Dzięki temu, że w przeszłości wymienili z innymi zespołami swoich koszykarzy na prawa do wyboru w drafcie, to oprócz Sarra w pierwszej rundzie mogli jeszcze “pozyskać” dwóch zawodników: wybór padł na Buba Carringtona i Kyshawna George’a.  

Jeśli nic Ci te nazwiska nie mówią, to nic złego. To dwudziestoletni chłopcy, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w NBA. Chociaż każdy z nich ma wyjątkowy talent (w NBA bez takiego nikt nie zagrzeje miejsca), to Wizards mają tylu młodziaków, że trudno „się połapać”. Ponad połowa koszykarzy z szerokiego składu “Czarodziejów” urodziła się w XXI w. Będzie ich jeszcze więcej. 

Wizards chcą przegrywać, by w drafcie, po obecnym sezonie wybrać Coopera Flagga z Uniwersytetu Duke lub Dylana Harpera z Uniwersytetu Rutgers. Plan na kolejny sezon? Znowu przegrywać, by mieć szanse wybrać AJ Dybantsę, Camerona Boozera czy Darryna Peterson, obecnie licealistów.

Każdy ze wspomnianych koszykarzy może potencjalnie stać się gwiazdą NBA, jak wynika z raportów skautów. Tylko czy ich sławy doczekają fani Wizards, którzy każdego tygodnia muszą znosić kolejne sromotne porażki swojej drużyny? Ich cierpliwość się kończy.

NBA w Waszyngtonie
Jordan Poole (z lewej) ma tylko 25 lat, a jest jednym z najbardziej doświadczonych zawodników Wizards. Jego dojrzałości i autorytetu potrzebuje trener Brian Keefe (z prawej), który sam czasem przyznaje, że prowadzenie kilkunastu dwudziestoletnich koszykarzy bywa trudne.
Fot. XYZ, Mikołaj Śmiłowski

Coś dla duszy, coś dla ciała. Jak zawalczyć o serca kibiców? 

Mecze NBA to coś więcej niż tylko rozgrywki sportowe. To wielkie show, sposób na spędzenie wieczoru również dla osób, które ostatni raz uprawiały lub oglądały sport na SKS-ie w piątej klasie podstawówki. Dlatego wsparcie kibiców mają również te drużyny, które regularnie przegrywają. Fani pojawiają się na hali, by dobrze zjeść i się zabawić, a przy okazji klasną lub krzykną na cześć lokalnych koszykarzy. 

W tym sezonie na domowych meczach Wizards pojawiało się średnio nieco ponad 16 tys. kibiców. To najmniej w całej NBA, ale czy to mało? Mowa o 33 spotkaniach w ciągu pięciu miesięcy. W Polsce tego typu liczby mają tylko najlepsze zespoły piłkarskiej ekstraklasy, a warto przypomnieć, że o serca kibiców z Waszyngtonu walczą też Capitals z NHL i Commanders z NFL. 

W jaki sposób średnio co cztery dni Wizards przyciągają na halę tyle osób, ile – dla porównania – zamieszkuje polski Bytów? Zapewniają kibicom rozrywkę na światowym poziomie. Ich zespół tancerzy – Wizards Dancers – jest jednym z najwyżej ocenianych w lidze. W przerwach meczów organizują koncerty. Mają świetną DJ-kę zapewniającą najświeższe “bity” i organizują imprezy tematyczne jak noc fanów “Gwiezdnych Wojen” czy Dzień czworonoga. Wizards jako pierwszy zespół w historii NBA na jeden mecz wpuścił kibiców z ich pupilami. 

To wszystko na hali Capital One Arena w centrum Waszyngtonu, w pobliżu słynnego “Chinatown” i kilkanaście przecznic od Białego Domu i Kapitolu. Arena nie należy do najnowszych obiektów, ale wkrótce zyska nowe oblicze. Miasto Waszyngton wyda na renowację hali i jej okolic około 515 mln dolarów. W zamian za pieniądze zagwarantowane przez Muriel Bowser burmistrz Waszyngtonu, Ted Leonsis w imieniu Monumental Sports zobowiązał się utrzymać Wizards w hali w centrum miasta na kolejne 25 lat. 

NBA w Waszyngtonie
Capital One Arena jest w samym w centrum Waszyngtonu, w pobliżu słynnego “Chinatown” i kilkanaście przecznic od Białego Domu i Kapitolu.
Fot. XYZ, Mikołaj Śmiłowski

Biznesowy szach i mat

O tak pozornie prostą umowę Leonsis walczył od kilku lat, sprytnie, niczym bohater serialu “House of Cards” lub “Billions”. Pieniędzy mu nigdy nie brakowało (obecnie jego majątek wycenia się na ponad 3,1 mld dolarów), co nie oznacza, że zamierza sam fundować naprawy w hali, w której gra jego drużyna. Po co, skoro nie musi? 

W Stanach Zjednoczonych miasta jak lwy, walczą o zespoły sportowe. Są dobre dla lokalnej gospodarki, dają radość mieszkańcom i przyciągają turystów.  

Pełną świadomość tego ma Leonsis. Dlatego dwa lata temu, kiedy burmistrz Waszyngtonu nie chciała opłacić renowacji Capital One Areny i okolic, powiedział, że wyniesie się z Wizards na przedmieścia, nie tylko poza granice miasta, ale i stanu (z Dystryktu Kolumbii do Virginii).  

Traktowano to jako blef, dopóki nie zauważono Leonsisa z Glennem Youngkinem, gubernatorem Virginii ogłaszających budowę kompleksu restauracyjno-sportowego w Alexandrii pod Waszyngtonem, do którego mieli przenieść się Wizards i nawet Mystics, występujące w WNBA. Inwestycja miała być warta 2,2 mld dolarów. 

Dziś wiadomo, że to była szopka. Komisja ds. finansów stanu Virginia nie zaakceptowała planów, mimo błogosławieństwa gubernatora. Nie wiedziała tego jednak burmistrz Waszyngtonu i dlatego zdecydowała się przyznać finansowanie na renowacje hali w Waszyngtonie, tylko po to, by Wizards tam zostali.

To nie jedyny sprytny ruch Teda Leonsisa. W 2023 r. kupił telewizję NBC Sports Washington i przemianował ją na Monumental Sports Network. W ten sposób nie tylko wypromował nazwę swojej firmy inwestycyjnej, ale przejął kontrolę nad transmisjami meczów jego drużyn. Przydało się to podczas wspomnianych negocjacji z burmistrz Waszyngtonu. Telewizja Monumental przedstawiała przenosiny Wizards i Mystics do Virginii jako o fakt, wywierając presję na polityka. 

Dwa lata temu Wizards podpisali też trzyletnią umowę z właścicielem platformy inwestycyjnej Robinhood. Jej logotyp jest widoczny nie tylko na koszulkach meczowych zawodników klubu, ale również na gadżetach dla kibiców. Wartość kontraktu nie jest znana, ale na pewno jest godna, bo Wizards umieją zarabiać. Ich przychody za miniony sezon wyniosły 362 mln dolarów, a zysk operacyjny 118 mln dolarów – w obu przypadkach najwięcej w historii. W XXI w. Wizards tylko dwa razy mieli stratę operacyjną. Zysk jest w ich przypadku niemal pewnikiem. 

NBA w Waszyngtonie
Okolice hali Capital One Arena są niezwykle klimatyczne. Ted Leonsis chce, aby były bezpieczniejsze i bardziej przyjazne kibicom. Fot. XYZ, Mikołaj Śmiłowski

Wyniki – najpierw biznesowe, a potem sportowe 

To wszystko się dzieje przy koszmarnych wynikach sportowych. Duża w tym zasługa kibiców, którzy wiernie chodzą na mecze. Pytanie, jak długo jeszcze wytrzymają. Ich drużyna grała beznadziejnie rok temu, teraz również jest słaba i za rok zanosi się na to samo. Wizards nie mają tak mocnej marki jak Chicago Bulls czy Los Angeles Lakers, by utrzymać stosunkowo duże zainteresowanie kibiców.  

Chociaż może marka im niepotrzebna? Wystarczy to, że są w Waszyngtonie. Kibice z tego miasta są jednymi z najwierniejszych, jakich znam. Washington Commanders zawodzili ich od ponad 30 lat, a mimo to cały czas mogli liczyć na wsparcie.  

W tym roku fani Commanders dostali nagrodę – awans do playoffów, odpadli dopiero w półfinałowym meczu. Tak dobrze im szło, bo mieli Jaydena Danielsa, wybranego w zeszłorocznym drafcie. Może Wizards też się w końcu trafi w loterii taki znakomity zawodnik. 

Jako akredytowany dziennikarz NBA co tydzień dostarczam Wam najświeższe wiadomości zza kulis najlepszej koszykarskiej ligi świata. Polecam pozostałe teksty z serii „Rzut za ocean”.

Główne wnioski

  1. Sukces biznesowy mimo porażek sportowych: Washington Wizards mimo słabych wyników sportowych, odnoszą sukcesy biznesowe. Ich przychody i zyski operacyjne są wysokie, co wskazuje na skuteczne zarządzanie finansami przez właściciela, Teda Leonsisa.
  2. Strategia draftu i rozwój młodych zawodników: Wizards wykorzystują słabe wyniki do uzyskania wysokich pozycji w drafcie NBA, co pozwala im wybierać utalentowanych młodych graczy. Ich strategia opiera się na przegrywaniu, w celu zbudowania silniejszego zespołu w przyszłości.
  3. Wsparcie kibiców i ruchy marketingowe: Mimo słabych wyników sportowych Wizards przyciągają kibiców dzięki atrakcyjnym wydarzeniom na hali Capital One Arena. Ich ruchy marketingowe, takie jak organizowanie koncertów i imprez tematycznych, pomagają utrzymać zainteresowanie fanów.