Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Świat

Prąd na wagę złota? Wyzwania zielonej gospodarki

Jedną z największych przeszkód w zazielenianiu gospodarki jest dostęp do prądu. Nawet tam, gdzie prąd jest tani i pochodzi z odnawialnych źródeł, może pojawić się konieczność racjonowania dla firm. Przypadek Kanady stanowi ostrzeżenie, co może nie zadziałać.

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak popyt na prąd staje się barierą rozwoju gospodarki.
  2. Jest już 239 centrów przetwarzania danych działających w Kanadzie i branża się rozwija.
  3. Nowoczesna fabryka baterii konsumuje tyle prądu ile całe miasto.

Québec to zielona prowincja, prąd pochodzi głównie z wody i wiatru. 94 proc. produkcji to hydroelektrownie, 5 proc. wiatr. To właśnie przyjazny inwestorom Québec stanął przed dylematem: komu przydzielić prąd. Prowincja zużywa 212,9 terawatogodzin (TWh) prądu, co stanowi jedną trzecią dostaw całej Kanady, ale jej moce produkcyjne wynoszą 47078 megawatów (MW). W połowie lutego ub.r. w Québec weszła jednak w życie ustawa „mająca na celu ograniczenie poziomów indeksacji cen w taryfach dla konsumentów w dystrybucji Hydro-Québec i zwiększenie uregulowania obowiązków w zakresie dystrybucji elektryczności”. W trzech akapitach wyjaśnień mowa jest o konsumencie, zobowiązaniach finansowych Hydro-Québec oraz „przekazaniu rządowi uprawnień do określenia” przypadków, w których Hydro-Québec nie musi przydzielać prądu, zaś ministrowi gospodarki, innowacji i energii daje się prawo decyzji.

Dawniej dostawca z automatu akceptował wnioski poniżej 50 MW. Od 16 lutego 2023 r. firmy wnioskowały jednak o ok. 31 tys. MW ponad możliwości Hydro-Québec, podsumował francuskojęzyczny publiczny nadawca Radio-Canada. Po zmianie prawa złożono prawie 170 wniosków o przydział mocy od 5 MW do powyżej 50 MW. Jak przypominał magazyn ekonomiczny „Les Affaires”, Hydro-Québec planuje zwiększyć moce o około 3 tys. MW, ale nie wcześniej niż w 2029 r. Minister gospodarki Pierre Fitzgibbon uspokajał, że sytuacja jest pod kontrolą, jednak we wrześniu br. podał się do dymisji. Już w ubiegłym roku firmy zaczęły składać skargi na niejasne kryteria przydziału mocy, sugerując, że zamiast Québecu wybiorą inne lokalizacje inwestycyjne.

Gospodarka tej prowincji już kiedyś przeżyła podobny kryzys. Od lat 70. XX w. duże firmy zaczęły przenosić się z Montrealu do Toronto. Montreal, jak i cały Québec, był wówczas pod wpływem haseł separatystycznych inspirowanych przemówieniem de Gaulle’a „Niech żyje wolny Québec!”. W 1978 r. ubezpieczyciel Sun Life przeniósł swoją centralę do Toronto, co było szokiem. W efekcie wiele firm opuściło Montreal.

Pouczający casus Northvolta

We wrześniu 2023 r. premier Kanady Justin Trudeau i premier Québecu François Legault ogłosili, że pod Montrealem powstanie gigantyczna fabryka Northvolt. Od roku media opisują paradoks budowy, obejmujący m.in. przenoszenie zniszczonych bagien w nowe miejsce, brak ocen środowiskowych, a od drugiej połowy października także problemy Northvolt z jego inwestorem, Goldman Sachs. Bank miał nawet zażądać od Québecu wycofania się z gwarancji finansowych zapewnianych przez Northvolt.

Northvolt otrzymał przydział na 354 MW, co – jak szybko policzyły media – odpowiada łącznemu zużyciu mieszkańców ćwierćmilionowego Longueuil, piątego co do wielkości miasta prowincji. Jeszcze w czerwcu br. minister Fitzgibbon mówił, że Northvolt planuje inwestycje o wartości co najmniej 16 mld CAD, a może nawet 20 mld CAD. Jednak, jak stwierdził były minister, „będzie przerwa w realizacji nowych projektów strukturalnych” z powodu problemów z przydziałem mocy. Trudno więc jednoznacznie ocenić, czy planowane inwestycje będą rzeczywiście korzystne.

Wycieczka do innych prowincji, czyli ziemia i woda

W rządzonej przez konserwatystów Albercie w ub.r. ogłoszono przerwę w realizacji nowych projektów solarnych i wiatrowych. Alberta to prowincja zarówno rolnicza, jak i produkująca ropę naftową. Decyzja premier Danielle Smith o poparciu moratorium może być kontrowersyjna, ale nie sposób całkowicie pominąć argumentu, że na ziemi ornej pierwszej klasy nie należy stawiać paneli słonecznych. Można narzekać na populizm, ale jak mawiał Czereśniak z „Czterech pancernych”, „trzeba orać i siać!” Moratorium się skończyło, jednak – jak pod koniec października opisywał publiczny nadawca CBC – wielu inwestorów wycofało się z Alberty. W 2023 r. nowe projekty farm wiatrowych zapewniły moc rzędu 1000 MW, podczas gdy w 2024 r. jest to zaledwie 50 MW. Produkcja żywności pozostaje więc kluczowym czynnikiem w planach przemysłowych.

Woda może stać się problemem nawet w zasobnej w nią Kanadzie. Na początku października br. Manitoba Hydro, należąca do rządu prowincji spółka energetyczna, opublikowała roczny raport, w którym wskazała, że 157 mln CAD straty netto za rok fiskalny 2023–2024 wynika z suszy. W Manitobie 96 proc. energii pochodzi z hydroelektrowni, prawie 4 proc. z wiatru, a inne źródła to poniżej 0,7 proc. „Niskie poziomy wód spowodowały spadek nadwyżki energii do sprzedaży hurtowej i konieczność jej importu” – podkreślił prezes Manitoba Hydro Allan Danroth. Susza wystąpiła po raz drugi w ciągu trzech lat i, jak zaznaczył Danroth, „jako firma opierająca się na hydroelektrowniach, jesteśmy zależni od Matki Natury”.

Czai się żarłoczna AI

Canada Energy Regulator, regulator rynku, podał na początku października br., że „obecnie w Kanadzie działa 239 centrów przetwarzania danych, a sektor ten szybko się rozwija”. CER dostrzega przyszłość dla centrów danych w Kanadzie, ze względu na stosunkowo niskie ceny prądu, „czystość” energii (obecnie 80 proc. pochodzi ze źródeł odnawialnych) oraz chłodny klimat. W samym Québecu prognozowany jest wzrost zużycia energii przez centra danych o 4,1 TWh w latach 2023-2032.

We wrześniu br. „Journal de Montréal” opisywał przypadek firmy QScale, która, mimo wsparcia publicznego, zrezygnowała z rozbudowy centrum danych w Lévis i budowy nowego obiektu, ponieważ nie przyznano jej potrzebnych 115 MW mocy. Prezes firmy Martin Bouchard skarżył się, że setki megawatów otrzymał Microsoft.

Montreal jest jednym z kanadyjskich hubów AI, a Yoshua Bengio, jeden z pionierów sztucznej inteligencji, działa właśnie w montrealskim instytucie MILA. W 2018 r. powstała Deklaracja Montrealska, której głównym przesłaniem jest ostrzeżenie, że największym zagrożeniem jest „złudzenie, że można kontrolować przyszłość za pomocą obliczeń”. Pierwsza z dziesięciu zasad Deklaracji głosi: „Sztuczna inteligencja powinna przyczyniać się do zwiększenia dobrostanu wszystkich czujących istot”. Ale co z prądem?

Główne wnioski

  1. Nawet 95 proc. produkcji prądu w hydroelektrowniach to za mało.
  2. Trzeba uwzględniać takie czynniki jak zmiany klimatu i potrzeby rolnictwa w planach rozwoju.
  3. Transformacja energetyczna oznacza już teraz duże zużycie prądu, planowanie jest spóźnione.