„Potencjalnie największa partia w kraju”. Poznajemy polskie wędkarstwo
W Polskim Związku Wędkarskim dzieje się bardzo dużo, trwa na przykład nieformalna akcja: „Zamień komórkę na wędkę”. Jest skuteczna, ryby łowi ponad 50 tys. dzieci w wieku od ośmiu do 16 lat. Jedną czwartą stanowią dziewczyny.
Fot. Jakub Kaczmarczyk/PAP
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak wielu członków Polskiego Związku Wędkarskiego płaci składki.
- Która z dyscyplin wędkarskich jest najbliżej tego, by znaleźć się w programie olimpijskim.
- Ile wędkarskich imprez rangi mistrzowskiej odbywa się każdego roku na świecie.
Ludzie, którzy z wyrzutem pytają, co nam właściwie daje piłka nożna, na wędkarstwo powinni spoglądać bardziej przychylnie. Wiąże się bowiem z zaciętą walką o przyrodę. Choć to na pierwszy rzut oka pewien paradoks – wyczynowe wyciąganie ryb z wody nie wydaje się czymś ekologicznym. Nawet jeśli wracają one chwilę później do wody.
Polskim wędkarstwem rządzi Beata Olejarz, pierwsza kobieta na tym stanowisku, z wykształcenia – biolożka. Walczy z kłusownikami, była mocno zaangażowana w sprawę katastrofy na Odrze z 2022 r. Sporo pieniędzy ze składek członkowskich Związku zostaje przeznaczonych na zagospodarowanie wód i opiekę nad nimi.
Dzieci w polskim wędkarstwie
Odciąganiem dzieci od smartfonów – to w czasach TikToka zajęcie równie szczytne, jak walka o przyrodę – zajmuje się w PZW Dariusz Ciechański, wiceprezes Związku do spraw sportowych i młodzieży.
– Oczywiście z przymrużeniem oka mówię o akcji „Zamień komórkę na wędkę”, ale rzeczywiście takie pomysły padają w naszym środowisku. Próbujemy zachęcać dzieci do naszego sportu, które oczywiście składek członkowskich nie płacą. Organizujemy dwie olimpiady letnie i jedną zimową, do tego mistrzostwa Polski. Poza tym dwa 10-dniowe obozy rocznie. Oczywiście wszystko zgłaszamy do Ministerstwa Edukacji, na obozy oprócz ratowników zabieramy też płetwonurków, bo jednak całkowicie od telefonów nikogo nie odcinamy i one niestety czasem wpadają do wody… Mamy w Związku 54 tys. dzieci w wieku od ośmiu do 16 lat. Kobiety stanowią 25 proc. z tej liczby. Rocznie na wędkarstwo młodzieży wydajemy ok. 300 tys. zł – mówi Dariusz Ciechański, w przeszłości utytułowany wędkarz i trener (m.in. reprezentacji kobiet).
Organizujemy dla dzieci dwie olimpiady letnie i jedną zimową, do tego mistrzostwa Polski. Poza tym dwa 10-dniowe obozy rocznie"
Pieniądze przeznaczone dla młodzieży nie pochodzą z żadnych dotacji państwowych, gdyż Polski Związek Wędkarski nie podlega żadnemu ministerstwu. Utrzymuje się ze składek członkowskich. A tych jest niemało, dlatego Dariusz Ciechański mówi z przymrużeniem oka o „potencjalnie największej partii w Polsce”.
Półmilionowa armia wędkarzy
– W 2024 r. składki zapłaciło nieco ponad pół miliona członków Związku. Tutaj już odsetek kobiet jest mniejszy, wynosi ok. 5 proc. Składki oczywiście nie są duże, nikt nie płaci 500 zł rocznie, ale proszę powiedzieć, czy Platforma Obywatelska albo Prawo i Sprawiedliwość mogą pochwalić się takim wynikiem? – pyta Dariusz Ciechański.
Liczba ludzi płacących składki w polskim wędkarstwie jest bardzo duża, niemniej wiceprezes ds. sportu i młodzieży musi obracać każdą złotówkę, zanim ją wyda. Z jednej składki wynoszącej 170 zł w 2024 r. na sport przypadało zaledwie 2 zł i 80 groszy. A rubryka „sport” ma w wędkarstwie mnóstwo wierszy.
Mistrzostwa co chwilę
– Proszę sobie wyobrazić, że rocznie na świecie odbywa się 76 imprez rangi mistrzowskiej w wędkarstwie. Jest bardzo dużo sposobów łowienia, a więc bardzo dużo konkurencji – jest ich na świecie 36. Są przecież nawet mistrzostwa w łowieniu wielkich ryb, czyli np. rekinów. Finansujemy w całości 17 naszych reprezentacji. I dlatego, chociaż mój budżet na sport wynosi 1,3 mln zł, nie jest nam łatwo. Bo oprócz rozgrywek międzynarodowych mamy jeszcze ponad 80 imprez rangi mistrzowskiej w kraju. Są tańsze, przeznaczamy na nie ok. 300 tys. zł, pomagają bardzo sponsorzy. Zostaje 1 mln na wyjazdy zagraniczne i trzeba sobie radzić. W ubiegłym roku udało nam się podpisać dobrą umowę z jedną z firm zajmujących się wypożyczaniem samochodów na lotniskach. Trochę zaoszczędziliśmy – mówi Dariusz Ciechański.
Rocznie na świecie odbywa się 76 imprez rangi mistrzowskiej w wędkarstwie"
Liczba przeróżnych mistrzostw wędkarskich na świecie pozwala nam sobie wyobrazić, z jak potężnym rynkiem mamy do czynienia. Dlaczego zatem nie powstało jeszcze w wędkarstwie lobby na tyle silne, by wprowadzić ten sport na igrzyska olimpijskie? Z takim pytaniem wiąże się inne – czy aby czynnik losowy w wędkarstwie nie jest zbyt duży, by można je było zakwalifikować jako pełnoprawny sport?
– Oczywiście podejmowane są starania, by wprowadzić wędkarstwo na olimpiadę. Najbliżej oczywiście jest wędkarstwo rzutowe, gdyż tam szczęście nie odgrywa właściwie żadnej roli. W tej konkurencji nie łowi się ryb, sprawdzana jest celność, umiejętność rzucania do celu różnymi metodami, różnymi ciężarkami itd. W przypadku innych konkurencji sprawa jest bardziej skomplikowana. Szczęście odgrywa wielką rolę, moim zdaniem może stanowić nawet 50 proc. sukcesu – mówi Dariusz Ciechański.
Szczęście odgrywa w wędkarstwie wielką rolę, moim zdaniem może stanowić nawet 50 proc. sukcesu"
Bez problemów rozumiemy słowa o szczęściu – „biorą czy nie biorą?” – znane jest nawet wędkarskim laikom. Wiceprezes PZW mówi, że również presja może wpływać bardzo wyraźnie na wyniki. Na niedawno zakończonych mistrzostwach świata w Będzinie reprezentacja Polski zajęła czwarte miejsce (wygrała Ukraina przed Włochami i Bułgarią) – „swoja woda” nie pomogła.
– Mam lepsze przykłady tego, że „swoja woda” paraliżuje. Było tak w niedalekiej przeszłości – nasza reprezentacja kobiet na mistrzostwach świata we Wrocławiu nie zmieściła się w pierwszej piątce zawodów. Później pojechała na mistrzostwa do Hiszpanii, trzeba było łowić w trudnej i nieznanej sobie wodzie. I nasze panie przywiozły złoto – wspomina Dariusz Ciechański.
Emocje na rybach? I to jakie
Nowe dyscypliny olimpijskie dobrze kojarzą się polskim kibicom – gdyby nie wprowadzono w 2024 r. wspinaczki do olimpijskiego programu, nasza reprezentacja wróciłaby do kraju bez żadnego złota. Wprowadzenie wędkarstwa do igrzysk byłoby więc w Polsce przyjęte z nadzieją, zwłaszcza że możemy pochwalić się wieloma sukcesami.
Byłoby też chyba emocjonująco – choć mówimy szyderczo: „emocje jak na rybach”, wyobraźmy sobie tykający zegar, polską wędkę i jedną złowioną rybę dzielącą nas od złotego medalu. Do pytania „biorą czy nie biorą?” mógłby dołączyć okrzyk: „bierz, k…!”
Główne wnioski
- Polski Związek Wędkarski to wielkie stowarzyszenie, w którym składki płaci ponad 500 tys. ludzi. Należy do niego także ponad 50 tys. dzieci zwolnionych ze wszystkich opłat. PZW utrzymuje się ze składek członkowskich oraz dzięki pomocy sponsorskiej, nie dostaje żadnych dotacji ministerialnych.
- Światowe władze wędkarstwa starają się o to, by ich dyscyplina znalazła się w programie olimpijskim. Najbliżej tego jest wędkarstwo rzutowe, w którym czynnik losowy nie odgrywa roli. W wędkarstwie rzutowym nie łowi się ryb, liczy się celność rzutów.
- W przypadku innych konkurencji wędkarskich szczęście odgrywa dużą rolę. Wiceprezes PZW Dariusz Ciechański mówi, że szczęście w tym kontekście to połowa (50 proc.) sukcesu.

