Nowe motto Danielle Collins. Do psucia tenisa dodała ratowanie zwierząt
Kibice Igi Świątek zapewne do końca życia nie wybaczą Danielle Collins jej zachowania podczas igrzysk w Paryżu. Australijczycy także mogą pozostać nieugięci. Ale reszta świata raczej ulegnie nowemu czarowi przebojowej Amerykanki. Niedawno w Miami uratowała psa i mówi, że dopiero się rozkręca.


Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie słowa Danielle Collins ze styczniowego Australian Open należy uznać za „psucie tenisa” i dlaczego.
- Dlaczego 31-letnia Danielle Collins chciała zakończyć karierę już po poprzednim sezonie.
- Ile zwierząt posiada już Danielle Collins i dlaczego teraz zamierza kupić osła.
Zawsze kochała zwierzęta, ale jej tenisowy pseudonim – „Danimal” – ma inne źródło. Tenisowy świat połączył słowa „Danielle” i „animal” (zwierzę), ponieważ Amerykanka od dawna zachowywała się na korcie wyjątkowo żywiołowo i drapieżnie. Po przykłady nie trzeba sięgać daleko wstecz.
Danielle Collins kontra Iga Świątek
Podczas igrzysk w Paryżu przegrała z Igą Świątek w ćwierćfinale i jeszcze na korcie zarzuciła Polce perfidię. Później, przed dziennikarzami, mówiła, że Świątek jest osobą fałszywą – inną w szatni, a inną przed kamerami. Rozpętała się medialna burza. Polka siłą rzeczy musiała odpowiadać na pytania o te zarzuty. Zdumiona, bezradnie rozkładała ręce, nie mogąc zrozumieć ataku Amerykanki. A zbliżał się półfinał igrzysk – rozegrany już dzień później.
I Świątek przegrała – na paryskiej mączce, na której w poprzednich latach była nie do pokonania. Straciła szansę na olimpijskie złoto. Przyznała później, że po półfinale płakała przez sześć godzin. Jej najwierniejsi kibice pisali w mediach społecznościowych, że brutalne słowa Danielle Collins z poprzedniego dnia mogły mieć wpływ na gorszą formę Polki.
Danielle Collins kontra australijscy kibice
W styczniu bieżącego r. podczas Australian Open Collins ponownie zademonstrowała swój charakter i temperament. W II rundzie stoczyła zacięty pojedynek z reprezentantką gospodarzy – i jeszcze ostrzejszy z australijską publicznością. Kibice żywiołowo dopingowali „swoją”, Collins odpowiadała malowniczymi, prowokującymi gestami. Wygrała – i po ostatniej piłce przeszła samą siebie, choć wtedy wydawało się to przesadą. Rozsyłała szydercze całusy, a następnie, ni mniej, ni więcej, ostentacyjnie poklepywała się po pośladkach. Chyba na zasadzie: „tu mnie możecie…”. Ale to jeszcze nie był gwóźdź programu.
Podczas wywiadu na korcie oraz na konferencji prasowej Collins była w wyśmienitym nastroju – cyniczna, a może nawet: wredna.
– Kocham takie mecze. Myślę sobie wtedy, że jedną z najlepszych rzeczy w moim zawodzie jest to, że ludzie, którzy mnie nienawidzą, opłacają moje rachunki. Bo przecież kupują bilety – mówiła Danielle Collins, finalistka Australian Open z 2022 r.
Następnie na poczekaniu ukuła koncept „Fundacji Danielle Collins”, po czym dodała, że pieniądze kibiców, którzy życzyli jej porażki, właśnie zasiliły konto tej fundacji.
– A moja ekipa uwielbia pięciogwiazdkowe wakacje, np. na Bahamach. Lubimy fajne statki, duże jachty… Zresztą będziemy to relacjonować na naszych mediach społecznościowych – zapewniała w styczniu 31-letnia Danielle Collins.
Dotrzymała słowa, kibice mogli obejrzeć kilka tygodni później, jak bawi na Bahamach w towarzystwie przyjaciół i znów prowokuje. Za wspomniane wyżej zwycięstwo z reprezentantką Australii otrzymała 290 tys. dolarów australijskich, czyli 180 tys. dolarów amerykańskich. Australijscy kibice, którzy oglądali z trybun ów pikantny mecz, istotnie mogli poczuć się jak frajerzy.
Tenisowa emerytura odłożona?
Kibice bardzo często dopingują całym sercem, nierzadko długo odkładając na drogi bilet. Słowa sugerujące, że w gruncie rzeczy są jedynie „małymi żuczkami”, którzy opłacają gwiazdom rachunki i wakacje, wydają się bardzo ryzykowne z punktu widzenia popularności dyscypliny. Szczególnie w czasach, gdy tenisowe gwiazdy zarabiają gigantyczne pieniądze. Za triumf w Australian Open 2025 Amerykanka Madison Keys otrzymała 3,5 mln dolarów australijskich, czyli 2,2 mln dolarów amerykańskich. To kwoty brutto, ale wciąż robią ogromne wrażenie.
Danielle Collins nie rozumowała w ten sposób – mówiła, że mottem jej życia jest gra w tenisa i „kasowanie czeków”. Nie ukrywała, że długo już nie pogra – ba, sezon 2024 miał być jej ostatnim.
Tłumaczyła wtedy, że chce założyć rodzinę, a dla niej urodzenie dziecka po „trzydziestce” będzie o wiele trudniejsze niż dla innych kobiet. Kilka lat temu lekarze zdiagnozowali u niej endometriozę. Amerykanka przyznawała, że ból był nie do zniesienia. Konieczna była operacja – z macicy usunięto dużą cystę, a dodatkowo wycięto zmienione chorobowo tkanki z pęcherza i jelit.

Danielle Collins szuka osła
Nie zrezygnowała po 2024 r. – wręcz przeciwnie, rozpoczęła nowy sezon z niezłym przytupem, jak opisaliśmy wyżej. Kolejne miesiące w wykonaniu Danielle Collins również były interesujące, choć już w zupełnie innej kategorii.
Ostatnio wyznała, że rozwinęła swoje życiowe motto – teraz brzmi ono: „Graj w tenisa, kasuj czeki i ratuj zwierzęta.”
Pod koniec marca, podczas turnieju w Miami, zobaczyła potrąconego psa leżącego niedaleko kortów. Natychmiast zabrała go do weterynarza, który przeprowadził operację. Udaną – zwierzę przeżyło, choć aż przez pięć dni musiało być wspomagane tlenem. Następnie dołączyło do czteroosobowej gromadki psów Collins.
Nazwany został „Crash” (czyli „wypadek”). Collins napisała w mediach społecznościowych: „Był na drodze, mijało go tak wiele osób…”
Gromadka psów Danielle Collins jest już całkiem spora – i wkrótce ma się powiększyć. W jej „gospodarstwie” w New England (USA) mieszka także siedem kurczaków. W planach na najbliższą przyszłość – osioł.
– Osioł jest niezbędny, ponieważ chroni kurczaki przed kojotami. Następnie pomyślę o koniach, bo uwielbiam jazdę konną – powiedziała niedawno Danielle Collins.
Pieniędzy jej nie zabraknie – w końcu dokładają się nawet ci, którzy buczeniem dziękują jej za grę.

Główne wnioski
- Collins wysyła kibicom jasny przekaz: „Możecie na mnie gwizdać, ale musicie wiedzieć, że za bilety, które kupiliście, latam na luksusowe wakacje.” Trudno uznać, że takie słowa przyczyniają się do wzrostu popularności tenisa. Zwłaszcza dziś, gdy najlepsze tenisistki są milionerkami.
- Danielle Collins naraziła się w ostatnim czasie sportowej Polsce i Australii, tracąc wielu kibiców. Prawdopodobnie jednak odzyskała ich z nawiązką, gdy podczas turnieju w Miami uratowała potrąconego psa i go adoptowała.
- Poprzedni sezon miał być jej ostatnim – planowała wówczas założyć rodzinę. Kariery jednak nie zakończyła, a dziś wydaje się, że jej nową rodziną stały się zwierzęta. Ma już pięć psów, siedem kurczaków, niebawem kupi osła, a potem konie.