Dekarbonizacja to szansa na odbudowę produkcji stali w Polsce
Polska stoi przed strategicznym wyborem dotyczącym sektora stalowego: nowe inwestycje lub dalszy wzrost uzależnienia od importu.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Ile wynosi produkcja, zużycie i import netto stali przez Polskę.
- Jakie konsekwencje dla sektora stali w Polsce będzie miała europejska polityka klimatyczna.
- Które inwestycje powinna realizować Polska, żeby odbudować produkcję stali.
Najbliższe lata zdecydują o przyszłości polskiego sektora stalowego. Z jednej strony, krajowa produkcja stali pokrywa tylko połowę zużycia, a druga połowa pochodzi z importu. Sprawia to, że Polska jest największym importerem netto stali w Unii Europejskiej i piątym co do wielkości na świecie. Z drugiej strony, redukcja darmowych uprawnień do emisji CO2 wynikająca z unijnej polityki klimatycznej, może postawić pod znakiem zapytania funkcjonowanie huty w Dąbrowie Górniczej (odpowiada za około 50 proc. produkcji stali w Polsce). Te dwie kwestie można połączyć dzięki nowym inwestycjom w niskoemisyjne technologie produkcji stali. Bez nich zależność polskiej gospodarki od importu stali będzie rosła.
Polska jest największym importerem netto stali w UE
Produkcja stali w Polsce spada w bardzo szybkim tempie. Według danych World Steel Association w 2023 r. Polska wyprodukowała 6,5 mln ton stali surowej. Był to wynik o 13 proc. niższy niż w 2022 r. i aż o prawie 30 proc. niższy niż w 2019 r. Był to też najniższy poziom produkcji od lat 60. XX w. Dane GUS pokazują, że w okresie styczeń-wrzesień br. produkcja nieco odbiła, ale nadal jej poziom jest bardzo niski na tle historycznych wartości.
Jednocześnie zużycie stali w Polsce jest od lat na podobnym poziomie. W 2022 r. wyniosło 13,2 mln ton, a w 2019 r. – 13,6 mln ton. Wahania zależne są głównie od koniunktury w przemyśle. Podczas ożywienia w przemyśle w 2021 r. zużycie stali przekroczyło 15 mln ton, ale w pandemicznym 2020 r. wyniosło poniżej 13 mln ton.
Krajowa produkcja stali zaspokaja więc tylko połowę popytu, resztę Polska importuje. W 2023 r. import netto, czyli różnica pomiędzy importem a eksportem wyniosła 6,5 mln ton. Jeszcze większy deficyt w handlu stalą odnotowaliśmy w poprzednich latach – w 2022 r. było to 6,8 mln ton, a w 2021 r. prawie 8 mln.
Polska jest tym samym największym importem netto stali w Unii Europejskiej i piątym największym na świecie. Wolumen polskiego importu po odjęciu eksportu jest ponad dwukrotnie większy niż kolejnych państw w tym zestawieniu – Czech, Włoch, Rumunii oraz Hiszpanii. Dla zobrazowania skali można też spojrzeć na gospodarki z największym eksportem netto w UE. W Niemczech nadwyżka wynosiła 3,8 mln ton w 2023 r., podobny wolumen zanotowała Austria. Polska importuje więc równowartość niemal całej nadwyżki dwóch unijnych gospodarek z największym eksportem netto.
Warto wiedzieć
Technologie produkcji stali na świecie
Obecnie w sektorze stalowym wykorzystywane są trzy metody produkcji stali.
- Metoda wielkiego pieca (BF-BOF) polegająca na redukcji żelaza przy wykorzystaniu węgla koksującego jako reduktora. Odpowiada za ok. 70 proc. produkcji stali na świecie.
- Metoda elektrycznego pieca łukowego (EAF) polegająca na przetopie złomu z wykorzystaniem pieca zasilanego energią elektryczną. Odpowiada za ok. 20 proc. produkcji stali na świecie.
- Metoda bezpośredniej redukcji żelaza (DRI) polegająca na produkcji stali z rudy żelaza przy wykorzystaniu gazu ziemnego lub wodoru jako reduktora. Jest to najnowsza technologia, odpowiada za produkcję mniej niż 10 proc. stali na świecie, ale w Europie powstaje już kilkanaście hut, które będą ją wykorzystywać w swojej produkcji.
Sektor stalowy w UE ma jeszcze dziesięć lat na dekarbonizację
Europejska polityka klimatyczna pociąga za sobą konieczność dekarbonizacji sektora stalowego w perspektywie 2035 r. Głównym instrumentem, który będzie wywierał presję na graczy w sektorze jest unijny mechanizm uprawnień do emisji CO2 (ETS). Obecnie obejmuje on już sektor stalowy, a także inne sektory energochłonne (petrochemia, chemia, produkcja cementu), ale spółki otrzymują darmowe uprawnienia do emisji. Od 2026 r. te alokacje zaczną się zmniejszać, a w 2034 r. spadną do zera. To oznacza, że sektor będzie musiał każdego roku płacić za coraz większą część swoich emisji, a wreszcie od połowy przyszłej dekady za całość emitowanego CO2.
Likwidacja darmowych uprawnień oraz prognozowany wzrost ich cen silnie zróżnicuje opłacalność produkcji stali w różnych technologiach. Będzie to zależało od ich emisyjności. Z danych Institute for Energy Economics and Financial Analysis (IEEFA), produkcja 1 tony stali w technologii pieca tlenowego (BOF) generuje bezpośrednie emisje rzędu 1,2 tony CO2. Z kolei łączne emisje (np. związane z wytwarzaniem koksu), sięgają 2,2 tony CO2.
W przypadku technologii pieca elektrycznego (EAF) bezpośrednie emisje to zaledwie 0,04 ton CO2, a w całym łańcuchu produkcyjnym 0,3 tony CO2. Z kolei w przypadku hut, które będą opierać proces produkcji o bezpośrednią redukcję żelaza z wykorzystaniem wodoru (DRI) emisje CO2 na 1 tonę stali mogą spaść niemal do zera (opisy technologii produkcji stali znajdują się w ramce).
Dla hut działających w technologii pieca tlenowego może to oznaczać nawet wzrost kosztów produkcji o kilkadziesiąt procent. Obecnie koszty produkcji w takiej technologii kształtują się według danych Steelonthenet.com, na poziomie ok. 600 euro za tonę. Ceny uprawnień do emisji CO2 kształtują się na rynku w pobliżu 65 euro za tonę. To oznacza, że gdyby te huty musiały już dzisiaj płacić za emisje, to koszt produkcji tony stali byłby wyższy o ok. 80 euro, czyli ok. 13 proc.
Według różnych prognoz ceny uprawnień do emisji mogą wzrosnąć do poziomu nawet 200-400 euro za tonę w perspektywie 2035-2040 r. Wówczas wyprodukowanie tony stali w hucie BOF kosztowałoby dodatkowo ok. 240-480 euro. Tym samym łączne koszty wzrosłyby aż o 40-80 proc., a utrzymywanie produkcji stałoby się nieopłacalne.
Nowe inwestycje czy uzależnienie od importu?
Za produkcję ok. połowy stali w Polsce odpowiada huta w Dąbrowie Górniczej, należąca do koncernu ArcelorMittal. Jest to jedyna działająca obecnie huta z piecem tlenowym. Jak wynika z danych Fundacji Instrat, w 2022 r. wyemitowała ona 3,6 mln ton CO2, co sprawia, że odpowiadała za 3/4 emisji całego sektora. Konieczność ponoszenia opłat za emisje obciąży więc głównie hutę, jej dalsze funkcjonowanie stanie zatem pod znakiem zapytania.
Pozostałe huty w Polsce, odpowiadające za drugą połowę produkcji, działają w technologii pieca elektrycznego. Opłaty za emisje nie powinny wpływać na ich dalszą działalność. Większym wyzwaniem stanowią dla nich wysokie ceny energii elektrycznej w Polsce.
Brak znaczących inwestycji w sektorze stalowym może doprowadzić do wzrostu uzależnienia od importu. Zamknięcie huty w Dąbrowie Górniczej spowoduje, że produkcja stali w Polsce będzie odpowiadała jedynie za 25 proc. zapotrzebowania, a reszta będzie musiała pochodzić z importu.
Ale być może nie warto produkować stali w Polsce, a import jest bardziej efektywnym rozwiązaniem? Myślę, że jest kilka powodów, dla których warto utrzymywać produkcję stali w gospodarce. Po pierwsze, dostęp do niskoemisyjnej stali będzie determinował konkurencyjność przemysłu i budownictwa w gospodarce. Prognozy wskazują, że popyt na stal z tych sektorów będzie w najbliższych dekadach wzrastał. Po drugie, produkcja stali uodparnia gospodarkę na zaburzenia w łańcuchach dostaw, które obserwowaliśmy podczas pandemii i, w mniejszym stopniu, po wybuchu wojny w Ukrainie. Po trzecie, stal jest istotna również w kontekście produkcji sprzętu wojskowego.
Polska ma trzy możliwości, żeby utrzymać lub zwiększyć produkcję stali, jednocześnie redukując emisyjność. To wniosek z raportu Fundacji Instrat zatytułowanego „Stal nisko- czy zeroemisyjna? Jak dekarbonizować produkcję stali w Polsce?”. Pierwszą, którą można określić opcją minimum, jest inwestycja w instalację do wychwytu CO2 w hucie w Dąbrowie Górniczej, choć w przypadku tego rozwiązania pojawiają się jednak głosy krytyczne związane z wysokimi kosztami jej funkcjonowania. Drugą opcją jest inwestycja w nowe huty w technologii elektrycznego pieca łukowego, a trzecią budowa huty działającej w technologii bezpośredniej redukcji żelaza w oparciu o wodór, które w ostatnich latach licznie powstają w Europie Zachodniej.
Wspomniany raport wskazuje, że najbardziej efektywną kosztowo metodą byłyby huty z piecem łukowym, a dalej technologia bezpośredniej redukcji żelaza. Najmniej efektywna kosztowo opcja to wychwyt CO2 w hucie w Dąbrowie Górniczej.
Dekarbonizacja daje szansę na odbudowę produkcji stali w Polsce. Czas jednak ucieka, a Polska powinna podjąć takie decyzje szybko, najlepiej w perspektywie kilkunastu miesięcy. Biorąc jednak pod uwagę, że ani poprzedni, ani obecny rząd nie wypracował nawet ogólnej strategii przemysłowej, nie wspominając o strategii dla sektora stalowego, to można się raczej spodziewać dalszego spadku produkcji stali i wzrostu uzależnienia od importu.
Główne wnioski
- Produkcja stali w Polsce pokrywa jedynie połowę zapotrzebowania, a druga połowa pochodzi z importu. Oznacza to, że Polska jest największym importerem netto stali w UE i piątym największym na świecie.
- Polityka klimatyczna UE sprawia, że funkcjonowanie huty w Dąbrowie Górniczej może w perspektywie kolejnej dekady stać się nieopłacalne.
- Polska musi uruchomić nowe inwestycje w sektorze stalowym, w innym przypadku nastąpi dalszy wzrost zależności od importu.