Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Polityka Technologia

MRTT, czyli konieczność. Polska potrzebuje samolotów do tankowania w powietrzu

Co łączy takie samoloty, jak F-35, F-16 i FA-50PL oprócz tego, że będą latały z polską szachownicą i chroniły polskie niebo? Mają możliwość tankowania w powietrzu. Tyle że Siły Powietrzne RP nie mają samolotów, które by pełniły tę rolę. I powinniśmy to jak najszybciej zmienić.

Francuski Airbus A330 MRTT w locie
Airbus A330 MRTT należący do Sił Powietrznych Francji z wysuniętymi spod skrzydeł wężami giętkimi do uzupełniania paliwa. Fot. Airbus

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie zdolności może dać Siłom Powietrznym RP pozyskanie samolotów MRTT (multi role tanker transport).
  2. Dlaczego program ten – choć był już otwarty ok. 10 lat temu – nie był kontynuowany.
  3. Jaki może być koszt pozyskania nowych samolotów tego rodzaju.

Siły Powietrzne to jedna z wizytówek Sił Zbrojnych RP. Modernizujemy je i powiększamy. Czekamy na samoloty FA-50PL, a także na wielozadaniowe F-35. Wszystkie wymienione typy mają zdolność do tankowania w powietrzu.

W minionym tygodniu Hiszpanie zaprezentowali dwie maszyny. Pierwsza z nich to A330 MRTT (multi role transport tanker), pełniący dwojaką rolę: latającej cysterny, a także samolotu transportowego. Drugi to ciężki transportowiec A400.

Airbus A330 MRTT na lotnisku zakładów firmy w podmadryckim Getafe (fot. autor)
Airbus A330 MRTT na lotnisku zakładów firmy w podmadryckim Getafe. Fot. Łukasz Maziewski

Warto przyjrzeć się szczególnie pierwszemu z nich, czyli A330 MRTT. Szczególnie istotny, ponieważ w znaczący sposób zwiększyłby zdolności operacyjne Sił Powietrznych RP. Zdolności zarówno operacyjne, jak i – mówiąc wprost – projekcji siły. Co z tego bowiem, że mamy jedną z najlepszych jednostek specjalnych na świecie (mowa tu o jednostce GROM), skoro nasze zdolności do jej transportu i wykorzystania w razie potencjalnego kryzysu są mniej lub bardziej ograniczone?

Po co nam taki samolot? Były inspektor sił powietrznych tłumaczy

Aby zrozumieć, dlaczego tak potrzebne są nam te samoloty, zwróciliśmy się do byłego Inspektora Sił Powietrznych, gen. Tomasza Drewniaka. To m.in. on współtworzył plany pozyskania maszyny dla naszych pilotów. Doskonale też zna uwarunkowania polskiego lotnictwa.

– Samoloty MRTT mają dwie główne zdolności: tankowania w powietrzu i transportu. Zacznijmy od pierwszej z nich, czyli tankowania. Co to daje siłom zbrojnym? Kilka rzeczy. W czasie pokoju ćwiczy się te zdolności, aby je podtrzymywać. Piloci samolotów bojowych powinni mniej więcej co pól roku wykonać takie ćwiczenie. Przeliczmy to zatem teraz przez liczbę pilotów, których już mamy, oraz chcemy mieć, i wyjdzie kilkaset tankowań w roku. Zatem po pierwsze: element szkolny. Po drugie, w czasie kryzysu daje to zwiększenie możliwości operacyjnych – mówi generał.

W jaki sposób? Przyjmijmy, że chcemy wysłać i przez jakiś czas utrzymać parę dyżurną np. nad Zamościem. Samoloty takie muszą wystartować z Łasku lub z Krzesin. Lot to ok. 40 minut. Do tego rezerwa na ewentualne starcie w powietrzu i powrót. W obecnych uwarunkowaniach, kiedy pierwsza para dyżurna będzie wracać, musi startować kolejna para. Zakładając, że chcielibyśmy utrzymywać tam obecność przez kilka, kilkanaście godzin, musielibyśmy użyć ośmiu samolotów i oczywiście ośmiu pilotów. Idźmy dalej: załóżmy, że chcemy utrzymywać takie działania przez dwa dni.

– I co? Mamy w zasadzie zajętą całą eskadrę, 32 maszyny i 32 pilotów. A nie byłoby to konieczne, gdyby w powietrzu była także maszyna ze zdolnością do uzupełniania paliwa. I właśnie po to są tankowce: zwiększają strefę operacyjną oraz zwiększają siły w powietrzu. Jeśli mamy dostępny tankowiec, to takich stref możemy ustanowić nie dwie, a cztery i więcej. Wyobraźmy sobie, że nad cel leci – tak jak nad Ukrainą – 150 celów. Ile uda się zestrzelić przy dwóch maszynach, a ile udałoby się przy sześciu lub ośmiu, które nie muszą co chwilę wracać, aby uzupełnić paliwo? – mówi oficer.

"Latająca stacja benzynowa"? Nie tylko

Druga sprawa to transport. Zdaniem gen. Drewniaka właśnie dlatego mówi się o zdolności MRTT (przypomnijmy: multi role), że mamy samolot konfigurowalny. Oznacza to, że w razie potrzeby można konfigurować wnętrze zależnie od zadania. Wnętrze jest adaptowalne, co oznacza, że można zarówno przewozić pasażerów (ok. 300), jak i – jeśli zachodzi konieczność – dodać mini-salonkę dla VIP-ów. Można je również wymontować i transportować ładunek. A wersja MRTT+ może również spełniać zadania latającego szpitala, ponieważ wnętrze można skonfigurować na potrzeby transportu poszkodowanych i rannych w standardzie intensywnej opieki medycznej.

– Tłumacząc najprościej, jak się da: do Afganistanu samolotem CASA lataliśmy po 12-13 godzin z trzema tonami ładunku, ponieważ ma ona znacznie mniejszą prędkość przelotową. Tu leci się pięć godzin przy kilkudziesięciu tonach ładunku – wskazuje oficer.

Faktycznie, MRTT ma pod tym kątem duże możliwości. Producenci przekonywali, że może zabrać ok. 45 ton ładunku, w dwóch komorach. Dla porównania – obecnie użytkowane przez Siły Powietrzne samoloty Hercules mogą zabrać do 92 żołnierzy. Albo ok. 20 ton ładunku. Różnica na korzyść nowoczesnego Airbusa jest więc bezdyskusyjna.

Komora ładunkowa w Airbusie A330 MRTT, umieszczona pod pokładem pasażerskim (fot. autor)
Komora ładunkowa w Airbusie A330 MRTT umieszczona pod pokładem pasażerskim Fot. Łukasz Maziewski

Musimy także, jak dodaje Drewniak, pamiętać, że jednym z zadań wojska jest ewakuacja naszych obywateli. To się odbywało kilka razy: w Algierii, Tunezji czy niedawno w Izraelu.

– I takich pasażerów raczej nie "pakuje się" do Herculesa, w którym nie ma nawet toalety. Przypomnijmy sobie trzęsienie ziemi w Nepalu kilkanaście lat temu, kiedy ruszyła polska misja humanitarna i do Nepalu leciał jeden Hercules i dwie CASY z ratownikami, sprzętem, psami poszukiwawczymi. To była droga przez mękę – mówi Drewniak.

Oferta hiszpańska – czy warto? Tankuje, przewozi, może służyć jako latający szpital

Model A330 MRTT oparty jest o cywilną konstrukcję samolotu A330 – jednego z najpopularniejszych samolotów do przewozu pasażerów na świecie. To liczący niemal 60 m długości samolot o rozpiętości skrzydeł 60 m z trzyosobową załogą.

Samolot użytkowany jest przez kilkanaście krajów świata. Lata w barwach sił powietrznych m.in. Wielkiej Brytanii, Francji, Australii, Hiszpanii, Kanady czy Arabii Saudyjskiej. Dużą zaletą oparcia go o popularną konstrukcję cywilną jest to, że jego pilotaż jest stosunkowo prosty. Jak mówił jeden z hiszpańskich pilotów, zajmujący się oblatywaniem maszyny, "prowadzi się" go lekko i przyjemnie. Jeśli chodzi o sam proces tankowania, zajmuje się tym specjalnie wyszkolony członek załogi.

Samolot wyposażony jest w dwa sprzęty do uzupełnienia paliwa. Pierwszy to specjalny, składany bom, znajdujący się w tylnej części kadłuba maszyny.

Końcówka bomu do tankowania w powietrzu samolotu Airbus A330 MRTT (fot. autor)
Końcówka bomu do tankowania w powietrzu samolotu Airbus A330 MRTT. Fot. Łukasz Maziewski

Opcja druga to dwa specjalne wysięgniki, znajdujące się pod skrzydłami samolotu. Wysuwają się z nich węże giętkie, które podają paliwo. Oznacza to, że przy zdecydowaniu się na zakup hiszpańsko-francuskiej konstrukcji uzyskamy zdolność do uzupełnienia paliwa we wszystkich bojowych maszynach, które użytkujemy (obecnie de facto tylko F-16) lub będziemy użytkować (FA-50PL i F-35).

Podskrzydłowy zasobnik z wysuwanym wężem giętkim do tankowania. Airbus A330 MRTT ma dwa takie zasobniki
Podskrzydłowy zasobnik z wysuwanym wężem giętkim do tankowania. Airbus A330 MRTT ma dwa takie zasobniki. Fot. Łukasz Maziewski

Daje to użytkownikowi duże możliwości. Tankować można jednocześnie dwa samoloty. Dlaczego nie trzy, skoro samolot ma bom i węże giętkie? Ponieważ odległości między tankowanymi samolotami byłyby zbyt małe.

A330 MRTT na FAL (final assembly line) w zakładach Airbusa w Getafe (fot. Autor)
A330 MRTT na FAL (final assembly line) w zakładach Airbusa w Getafe. Fot. Łukasz Maziewski

Duży wydatek, ogromne możliwości

Czas w końcu porozmawiać o kosztach. Zakup samolotów MRTT nie byłby tani. Oczywiście, wywindowałoby to Siły Powietrzne na nowy pułap, ale – o czym również mówi gen. Drewniak – trzeba brać pod uwagę, że pozyskanie takich samolotów byłoby kosztowne także pod względem ich utrzymania.

– Sprawdźmy, czy nas na to stać. W przypadku A330 te cyfry z oznaczenia maszyny można byłoby przeliczyć na miliony euro. Z tego względu, musimy dokonać uczciwej analizy naszych potrzeb – mówi oficer.

Optymalnym rozwiązaniem dla Polski byłby zakup czterech maszyn: dwóch działających w dyżurze, jednej zapasowej i jednej do szkoleń. To może być jednak zbyt duży wydatek dla napiętego budżetu MON.

Stąd sugestia generał o dokładnej analizie: sprawdzeniu co daje nam własny zakup, a co – wejście w program międzynarodowy.

Pomyślmy o kosztach zakupu i utrzymania. I licząc to wszystko, dojdźmy do rozsądnych wniosków. W niektórych obszarach musimy naprawdę przyjrzeć się temu, jak kupujemy sprzęt, bo przy takim podejściu do zakupów, jakie w MON panowało, dojdziemy zaraz do sytuacji, w której sprzęt stoi nieużywany, bo po pierwsze nie ma odpowiednio przeszkolonej obsługi, a po drugie, koszty eksploatacji stają się rozpaczliwie wysokie.

Należy przy tym mieć na uwadze także i to, że byłoby to korzystne również dla naszego przemysłu. Część komponentów do produkcji samolotów Airbusa powstaje także w Polsce.

– Pomyślmy o kosztach zakupu i utrzymania. I licząc to wszystko, dojdźmy do rozsądnych wniosków. W niektórych obszarach musimy naprawdę przyjrzeć się temu, jak kupujemy sprzęt, bo przy takim podejściu do zakupów, jakie w MON panowało, dojdziemy zaraz do sytuacji, w której sprzęt stoi nieużywany, bo po pierwsze nie ma odpowiednio przeszkolonej obsługi, a po drugie, koszty eksploatacji stają się rozpaczliwie wysokie – wskazuje generał.

Szef Airbus Polska Sebastian Magadzio mówił, że "przy założeniu osiągnięcia sukcesu komercyjnego z MRTT i A400 M, można liczyć na poważne zwiększenie zaangażowania przemysłowego grupy Airbus w Polsce. Jakie? W perspektywie do 2035 r. zwiększenie dwukrotnie załogi do ok. 1500 osób. Po drugie: zwiększenie naszego pakietu zakupów z 500 do 700 mln euro rocznie. Po trzecie: wygenerowanie hubu cyfrowego do obsługi obu programów, jak i szerszej obecności strategicznej w Polsce. Airbus uczestniczy także w innych przetargach: na zakup śmigłowców szkoleniowych dla wojska oraz nowych samolotów pasażerskich dla PLL LOT".

Wszystko zależy w tym przypadku od szczegółów ewentualnego zamówienia: ilości maszyn, wyposażenia, szkolenia załóg i obsług.

MRTT w Siłach Powietrznych RP – długa droga donikąd

Polska od lat próbowała pozyskać samoloty służące do tankowania w powietrzu. Pod koniec grudnia 2023 r., obecny Inspektor Sił Powietrznych, gen. dywizji pilot Ireneusz Nowak przekonywał, że te samoloty są naszym Siłom Powietrznym potrzebne.

"Spotkaliśmy się z producentami tego typu samolotów. Tych samolotów nie jest dużo na rynku, są dwie platformy, które rozpatrywaliśmy. Zainicjowaliśmy procedurę tzw. pilnej potrzeby operacyjnej" – mówił gen. Nowak podczas rozmowy na YT z Krzysztofem Wojczalem.

Od tamtego czasu niewiele się jednak zmieniło, konkretów wciąż nie ma. Brak wszczętej procedury, choć odpowiedzialna za zakupy sprzętu wojskowego (SpW) Agencja Uzbrojenia uczestniczy podobno w rozmowach dotyczących pozyskania samolotów tankująco-transportowych.

– Nie jest tak, że nie dostrzegamy potrzeb w tym zakresie. Oprócz Agencji Uzbrojenia jest cały szereg instytucji wojskowych, partycypujących w procedurze pozyskiwania sprzętu wojskowego. Nie ma jeszcze decyzji kierunkowych w tym zakresie, ale wola pozyskania takich zdolności jest. AU realizuje zadania zgodnie z przyjętym planem modernizacji technicznej SZ RP – mówi Kacper Bakuła z Wydziału Komunikacji Społecznej Agencji Uzbrojenia.

Warto w tym przypadku nadmienić, że Polska takie samoloty chciała pozyskać od lat. Zdolność do tankowania w powietrzu pojawiła się w dokumentach planistycznych resortu obrony na lata 2013-2022, a 11 lat temu uruchomiono nawet, w ówczesnym Inspektoracie Uzbrojenia, analizę rynku trzech zdolności: tankowania w powietrzu, transportu o zasięgu strategicznym oraz transportu o zasięgu strategicznym rannych, w tym wymagających intensywnej opieki medycznej. Program dostał roboczy kryptonim "Karkonosze".

"Karkonosze" do piachu. Generał donosi do prokuratury na byłego ministra

Możliwości były trzy: zakup własnych maszyn, leasing bądź udział w NATO-wskim programie wspólnego zakupu i użytkowania samolotów MRTT przez kilka państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Uczestników programu było trzech, samoloty miały bazować w holenderskim Eindhoven, a w Powidzu powstać miała wysunięta baza dla działań operacyjnych samolotów. Minister Antoni Macierewicz podjął decyzję o wyjściu z programu. Powodów nie ujawniono, ale w listopadzie ub. roku Prokurator Generalny Adam Bodnar potwierdził, że szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, przewodniczący komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich gen. Jarosław Stróżyk złożył do prokuratury zawiadomienie dotyczące Antoniego Macierewicza i "Karkonoszy".

Pomysł pozyskania samolotów jednak wraca. Choć Plan Modernizacji Technicznej wciąż – nie wiadomo dlaczego – nie "wyszedł" ze Sztabu Generalnego, to nie ulega wątpliwości, że zdolność taka jest wojsku polskiemu potrzebna. Przyjrzyjmy się zatem, co oferuje w tym zakresie Airbus, który dekadę temu został wskazany jako dostawca. Oprócz europejskiego konsorcjum możliwości są dwie: albo pozyskanie samolotu od Amerykanów (mowa tu o mającym dużo mniejsze możliwości programie KC-46 Pegasus, obarczonego licznymi wadami, wynikającymi z młodej konstrukcji samolotu), oraz ewentualnej kooperacji z Izraelczykami, którzy pozyskują używane samoloty z rynku i adaptują je do potrzeb wojska.

Podsumowując, można powiedzieć, że takie samoloty są Wojsku Polskiemu po prostu bardzo potrzebne. I choć zakup nie należałby do tanich, to w perspektywie dalszej rozbudowy Sił Powietrznych będzie on po prostu niezbędny. Zamówień na tankowce powietrzne Airbus ma dużo, a produkcja, dostarczenie samolotów i ich certyfikacja trwa. Dlatego decyzja powinna zostać podjęta szybko. A nie bez znaczenia przy ewentualnym zakupie będzie to, że przy ewentualnym pojawieniu się środków z mechanizmów unijnych, lepiej byłoby wydać je na terenie Europy, niż polegać na partnerze niestabilnym (USA), lub dokonywać manewrów polegających na dostosowywaniu samolotów przez kraj spoza NATO (Izrael).

Główne wnioski

  1. Samoloty MRTT w znaczący sposób zwiększyłyby zdolności rozbudowywanych i powiększanych Sił Powietrznych RP.
  2. Ciekawą i wartą rozpatrzenia ofertą byłaby oferta europejskiego konsorcjum Airbus, które ma długą tradycję obecności w Polsce.
  3. Wybór europejskiego partnera przełożyłby się także na jego obecność (i wydatkowanie środków) w naszym kraju.