Euforia scouserów z Liverpoolu. Kibice mistrza Anglii są... antybrytyjscy?
Liverpool zdobył 20. tytuł mistrza Anglii, ale w jego dzielnicach nie wybrzmiewało brytyjskie „God Save the King”, lecz lokalna duma, bunt i pieśń „You’ll Never Walk Alone”. Scouserzy – ludzie z Liverpoolu – pokazują, że nawet największy sukces sportowy nie oznacza zgody z narodowym establishmentem.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jaka jest geneza słowa „scouse” i co ono oznacza dla mieszkańców Liverpoolu.
- Jak liverpoolczycy odnosili się do Margaret Thatcher i królowej Elżbiety II.
- Dlaczego światowej klasy boczny obrońca i scouser – Trent Alexander-Arnold – może być przez wielu mieszkańców Liverpoolu uznany za zdrajcę.
Liverpool zdobył jubileuszowe, dwudzieste mistrzostwo Anglii, a debiutujący w tym sezonie w Premier League menedżer „The Reds” Arne Slot przyznał, że czuje się częścią tej wspólnoty, ale jest za wcześnie, by mógł mówić o sobie „scouse”.
Steven Gerrard, Robbie Fowler, Phil Thompson, Ian Callaghan, Jamie Carragher, Tommy Smith, Terry McDermott, John Aldridge, Sammy Lee, Jimmy Case – to legendy Liverpoolu z różnych piłkarskich epok. Co łączy tych znakomitych piłkarzy? Urodzili się w pobliżu stadionu Anfield, co sprawia, że przysługuje im miano scouserów.
Pierwszy raz o scouserach w Anglii można było usłyszeć w XIX wieku. Jak czytamy na portalu newonce, w tamtym czasie prosperował handel morski, a mieszkańcy portowego Liverpoolu byli określani mianem „lobscousers” – od nazwy gulaszu spożywanego kiedyś przez marynarzy. Potrawa ta wciąż jest przygotowywana w Liverpoolu. Z czasem słowo „scouse” stało się synonimem trudnego do zrozumienia dla wielu liverpoolskiego akcentu. Dziś scouserzy to członkowie lokalnej społeczności, odznaczający się silnym poczuciem tożsamości.
Adoptowany scouser z Niemiec
28 lutego 2020 r., gdy obchodzono Światowy Dzień Scousera, ówczesny menedżer Liverpoolu Jürgen Klopp został zapytany, czy uważa się za prawdziwego scousera.
„Myślę, że nieformalnie tak. Poczułem to, gdy otrzymałem statuetkę Liver Bird od Gerry'ego Marsdena, piosenkarza znanego z wykonywania klubowego hymnu «You'll Never Walk Alone». Naprawdę lubię utożsamiać się z regionem, w którym żyję. Kiedy się urodziłem, byłem w stu procentach chłopcem ze Stuttgartu – mówiłem dialektem itd. Teraz w pełni identyfikuję się z Liverpoolem” – wyznał Niemiec, który wówczas, pięć lat temu, stał się adoptowanym scouserem.
Połączyły ich idee?
Związek Kloppa z Liverpoolem był niemal idealny. Rozpoczął pracę na Anfield od deklaracji, że jest „The Normal One”, a gdy opuszczał klub, czuł się trochę niezręcznie – wszak stawiano go na równi z legendami sprzed lat.
„Nie, to zbyt dużo… Nie ma szans, by naprawdę uzyskać frazę, w której moje imię jest używane w tym samym zdaniu co Bill Shankly, Bob Paisley lub Kenny Dalglish. To po prostu nie przejdzie. To różne poziomy. Bill, jestem w stu procentach pewien, że był świetnym facetem, fantastycznym. Idealny człowiek, socjalista, świetny w kontaktach z ludźmi” – powiedział wtedy.
W mediach można spotkać się z tezą, że relacja niemieckiego trenera z Liverpoolem była idyllą, ponieważ miała tu miejsce swoista ideowa jedność. Bill Shankly, który święcił triumfy kilkadziesiąt lat temu, uchodził za człowieka lewicy, i to niezwykle pryncypialnego. Klopp podziela jego poglądy.
„Jestem lewicowcem, bliżej mi do lewej strony sceny politycznej niż centrum. Wierzę w państwo opiekuńcze. Nie przeszkadza mi płacenie za ubezpieczenie zdrowotne. Nie jestem ubezpieczony prywatnie, nigdy nie zagłosuję na partię, która obieca obniżenie najwyższej stawki podatkowej. Politykę postrzegam w ten sposób: jeśli wiedzie się mnie, chcę, by innym też się wiodło” – komentował wtedy.
Antybrytyjskość liverpoolczyków
Wielu scouserów kwestionuje swoją brytyjskość. Podczas meczów na Anfield niejednokrotnie można było usłyszeć gwizdy podczas odgrywania hymnu Anglii. To nie jest przypadek.
– Liverpool jako miasto zawsze różnił się od reszty Anglii. Nie tylko trudnym do zrozumienia akcentem, ale też kwestiami społecznymi i politycznymi. Przeszedł drogę od drugiego pod względem wielkości miasta Wielkiej Brytanii po Londynie (dzięki swojemu portowi), do upadłego regionu z ogromnym bezrobociem. U schyłku XX wieku decyzje premier Margaret Thatcher doprowadziły do „zarządzanego upadku” miasta i fali gwałtownych zamieszek – mówi Marek Mizerkiewicz, kibic Liverpoolu i były redaktor portalu lfc.pl.
Do dziś na stadionie Anfield wybrzmiewają przyśpiewki przeciwko Torysom, a za prawdziwą „Żelazną Damę” uznaje się Anne Williams – lokalną aktywistkę, która przez lata walczyła o prawdę na temat katastrofy na Hillsborough. W tragedii tej, która miała miejsce w 1989 r., zginęło początkowo 96 kibiców. Po latach, w 2021 r., zmarła kolejna osoba – Andrew Devine. Uznano go sądownie za 97. ofiarę, ponieważ jego śmierć miała bezpośredni związek z odniesionymi wówczas obrażeniami.
– Ostatecznie za winnego uznano państwową policję, co jeszcze bardziej podsyca niechęć Liverpoolu do Anglii i instytucji państwowych. Takich sytuacji można by przywołać znacznie więcej – dodaje Marek Mizerkiewicz.
Jak podaje Jędrzej Święcicki, redaktor newonce, kibice innych drużyn lubią kierować złośliwości w stronę Liverpoolu. „Nakarm scousera” to nieprzyzwoite nawiązanie do wielkiego głodu w połowie XIX wieku. Pasjonat angielskiej piłki wymienia w swoim artykule także frazy wykrzykiwane przez fanów Manchesteru United na przestrzeni lat: „Marcus Rashford karmi wasze dzieci” albo „Park je psy w swojej ojczyźnie, ale mogło być gorzej – mógłbyś być scouserem, wtedy jadłbyś szczury, siedząc w mieszkaniu socjalnym”.
Spontaniczność i błyskotliwość
Klopp jest ekstrawertykiem w stu procentach. Jego następca, Arne Slot, nie odznacza się aż taką otwartością, niemniej już w pierwszym sezonie dał wiele radości liverpoolczykom. Dwudziesty tytuł mistrza Anglii był długo wyczekiwany. Co istotne – dla „The Reds” to wprawdzie pierwszy triumf ligowy od pięciu lat, ale też pierwszy od 35 lat, który można świętować z przytupem, wspólnie z oddanymi kibicami. Dlaczego? W 2020 r. na całym świecie szalała pandemia i kibice mogli cieszyć się tylko w domach.
Choć wydaje się, że pod względem skracania dystansu Slot nie może dorównać nieocenionemu w kompetencjach miękkich Kloppowi, to bynajmniej nie brakuje mu poczucia humoru. W grudniu 2024 r., gdy przyszłość Mohameda Salaha – lidera drużyny – stanęła pod znakiem zapytania, błysnął ciętą ripostą. Został zapytany o to, czy nie obawia się, że to może być ostatni mecz Egipcjanina na Anfield przeciwko Manchesterowi City:
– Może Mo wie coś więcej o 115 zarzutach i spodziewa się, że w przyszłym sezonie Manchesteru City nie będzie w Premier League… – zażartował Holender.
Przypomnijmy: na Manchesterze City ciąży 115 zarzutów dotyczących nieprawidłowości finansowych. Jeśli klub z Etihad przegra tę sprawę, może zostać zdegradowany do Championship.
Chwali go sam van Basten
Marco van Basten, legendarny holenderski napastnik, również nie szczędzi pochwał swojemu rodakowi, który wziął szturmem Premier League.
– Ma świetny kontakt z zespołem, imponuje wiedzą taktyczną i potrafi w przystępny sposób wyjaśniać niuanse gry. Jest spokojny, inteligentny i bardzo komunikatywny – uważa były snajper Milanu.
Miniwywiad
Scouse vs Anglia
To prawda, że scouserzy od lat toczą wojnę z brytyjską prasą?
Liverpool zawsze wyróżniał się na tle reszty Wielkiej Brytanii. Widać to także w relacjach z mediami – od ponad 35 lat, od tragedii na Hillsborough, gdy tabloid „The Sun” fałszywie oskarżył kibiców z Merseyside o nieobyczajne zachowanie w obliczu dramatu. Społeczność do dziś solidarnie bojkotuje gazetę – nie znajdzie się jej w lokalnych kioskach. Kolporterzy nie chcą jej wystawiać – egzemplarze są zakrywane innymi tytułami albo trafiają prosto do kosza.
Czy ta sprawa ma także wymiar polityczny?
Zdecydowanie. Bojkot „The Sun” to jeden z wielu czynników kształtujących tożsamość polityczną mieszkańców Liverpoolu. W większości opowiedzieli się oni za pozostaniem w Unii Europejskiej. Od lat 70. w wyborach wygrywają tam kandydaci lewicy, a Partia Konserwatywna straciła poparcie m.in. przez antyimigracyjną narrację i politykę Margaret Thatcher, która uderzyła w przemysłowy charakter regionu.
Z jedną z legend Liverpoolu wiąże się ciekawa historia?
Tak. Scouserzy wyróżniają się charakterystycznym akcentem. Gdy Jamie Carragher zaczynał pracę jako ekspert w amerykańskiej telewizji CBS, pojawiły się obawy, że widzowie zza oceanu nie będą w stanie go zrozumieć. Zdarzało się, że nawet piłkarze mieli z tym trudności. Jednak jego telewizyjne wypowiedzi – choć dostosowane do masowego odbiorcy – przyczyniły się do popularyzacji liverpoolskiego akcentu. Dzięki Carragherowi i Gerrardowi mieszkańcom Merseyside łatwiej jest dziś porozumieć się z osłuchanymi z ich mową przyjezdnymi.
Reakcje na śmierć królowej
Elżbieta II zmarła 8 września 2022 r. na zamku Balmoral w Szkocji, w wieku 96 lat. Odeszła z tego świata kilka miesięcy po platynowym jubileuszu z okazji 70-lecia panowania na brytyjskim tronie. Była najdłużej panującą monarchinią w historii Zjednoczonego Królestwa. Cała Anglia pogrążyła się w żałobie? Bynajmniej.
– Miałem to „szczęście”, że byłem w Liverpoolu w dniu śmierci królowej Elżbiety i zostałem tam do końca weekendu. W centrum miasta rozbrzmiewała muzyka dyskotekowa, panowała atmosfera radości. Następnego dnia, w klubie, rozmawialiśmy z pewną kobietą i zapytaliśmy, co śmierć monarchini znaczy dla mieszkańców Liverpoolu. Wzruszyła ramionami i powiedziała, że niewiele. Po prostu umarł człowiek, z którym nic ich nie łączyło. To wiele wyjaśnia – mówi Marek Mizerkiewicz.
Scouse, który zdradził?
Trent Alexander-Arnold od kilku lat uchodzi za jednego z najbardziej ofensywnie grających bocznych obrońców w światowej piłce. Kibice „The Reds” chętnie się z nim utożsamiają. To zrozumiałe, skoro TAA wychowywał się w Liverpoolu, w dzielnicy West Derby, nieopodal ośrodka treningowego Melwood.
Po raz pierwszy pojawił się na Anfield w 2005 r. jako kibic, obserwując ćwierćfinałowy mecz Ligi Mistrzów z Juventusem. Mając sześć lat, trafił do klubowej akademii. Już na wczesnym etapie kariery wyróżniał się cechami przywódczymi – był kapitanem drużyn U-16 i U-18. Przyznawał, że inspirował go Steven Gerrard, klubowa legenda i – jak wiadomo – również scouser.
Od 2016 r. Alexander-Arnold występuje w pierwszym zespole Liverpoolu. Obecnie ma 26 lat i wszystko wskazuje na to, że wkrótce spróbuje sił w Hiszpanii. Od miesięcy kusi go Real Madryt.
Liczy się zespół
– Prawda jest taka, że dla scouserów sytuacja kontraktowa Trenta jest istotna, ale nie najważniejsza. Jeśli zdecyduje się odejść, pewnie zostanie drugim Michaelem Owenem – po owocnych latach w Liverpoolu grał on m.in. w Realu Madryt i… dla odwiecznego rywala Manchesteru United. Dziś kibice mają go w głębokim poważaniu. Czy w przypadku Trenta pojawią się okazjonalne przyśpiewki? Zapewne tak – ale rzadko i przy szczególnych okazjach. Zdecydowanie przeważają pieśni o legendach klubu, takich jak Kenny Dalglish czy Ian Rush. Dla „The Reds” zawsze najważniejszy był zespół – wspierali swoich piłkarzy do końca, również Arnolda – uważa Marek Mizerkiewicz.
Niektórzy kibice uznali, że radość Alexandra-Arnolda po golu z Leicester świadczyła o jego więzi z klubem. Trudno więc wyobrazić sobie jego odejście. Ale możliwe jest też inne odczytanie tej sceny. Być może Trent, zdobywając ważną bramkę, uświadomił sobie, że przybliżył Liverpool do mistrzostwa Anglii. Że to może być jego ostatnie trofeum w barwach LFC. Tak czy inaczej, dziś już niemal pewne, że latem dołączy do Realu Madryt.
– Dwudzieste mistrzostwo Anglii – oznaczające zrównanie się z Manchesterem United pod względem liczby tytułów – jest dla czerwonej części Merseyside wyjątkowe. To pierwsze zwycięstwo w lidze od 1990 r., które można świętować razem z kibicami. W 2020 r. celebrację storpedowała pandemia. 35 lat temu Liverpool wciąż leczył rany po tragedii na Hillsborough i doświadczał obojętności ze strony rządu Margaret Thatcher. Klub, wywodzący się z robotniczych doków, postrzegany jest jako „klub ludzi”. Szczególne emocje towarzyszące obecnemu tytułowi są całkowicie zrozumiałe – podsumowuje Mizerkiewicz.
Główne wnioski
- Scouse to nazwa potrawy marynarskiej, od której pochodzi określenie mieszkańców Liverpoolu – dziś oznacza ich akcent i silną lokalną tożsamość.
- Liverpool od zawsze odcinał się od reszty kraju – społecznie, politycznie i kulturowo; do dziś jest symbolem oporu wobec Torysów i brytyjskiej monarchii.
- Trent Alexander-Arnold, wychowany w Liverpoolu scouser, może odejść do Realu Madryt – co dla części kibiców oznacza zdradę, mimo jego statusu lokalnego bohatera.