Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka

Trudności i szanse Nawrockiego i Trzaskowskiego. Dwa scenariusze

Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski rozpoczęli kampanie przed drugą turą. Choć będzie im trudno walczyć o głosy wyborców innych kandydatów, to nie są bez szans. Prof. Danuta Plecka, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego, ocenia ich szanse, komentuje sytuację pozostałych kandydatów oraz kreśli dwa scenariusze powyborcze.

Karol Nawrocki, Rafał Trzaskowski
Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski rozpoczęli walkę o zwycięstwo w drugiej turze. Fot. PAP/Tytus Żmijewski, Radek Pietruszka

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie szanse na nowe głosy mają Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski.
  2. Co wyniki wyborcze mówią o sytuacji kandydatów, którzy odpadli w pierwszej turze.
  3. Jak wyglądają powyborcze scenariusze.

Po niedzielnym głosowaniu w pierwszej turze polskich wyborów prezydenckich pojawia się sporo pytań o dalsze losy kandydatów, którzy przeszli do drugiej tury, sytuację koalicji oraz niespodziewanie wysoki wynik Grzegorza Brauna.

Krajobraz polityczny po pierwszej turze

Do drugiej tury, która odbędzie się pierwszego czerwca, przeszli Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. Kandydat PiS apeluje do Sławomira Mentzena o wsparcie. Z kolei kandydat KO otrzymał już poparcie Szymona Hołowni, a Magdalena Biejat chce z nim rozmawiać na temat realizacji ważnych dla niej postulatów.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Prof. Danuta Plecka, kierowniczka Zakładu Systemów Politycznych w Instytucie Politologii Uniwersytetu Gdańskiego, twierdzi, że przed Rafałem Trzaskowskim jest trudniejsze zadanie.

Zwraca uwagę, że kandydat KO musi przekonać do siebie lewicowy elektorat, którego głosy nie są oczywiste. Poparcie Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza nie musi też oznaczać przejęcia wyborców Hołowni z pierwszej tury, na co zwracała uwagę minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz z Polski 2050. Członkini rządu oceniła, że to już odpowiedzialność Trzaskowskiego.

Walka o wyborców Mentzena

Według Danuty Pleckiej kandydat KO nie jest bez szans w walce o wyborców Sławomira Mentzena.

– Przynajmniej tej części, która opowiada się za tym, co Trzaskowski ubrał w słowa „patriotyzmu gospodarczego”, czyli promocji polskich firm i towarów. Przed Trzaskowskim bardzo duże wyzwanie i sporo zadań na najbliższe dwa tygodnie. Rację ma pani prof. Magdalena Mikołajczyk, która pisze w „Gazecie Wyborczej”, że wyborcy Mentzena dzielą się na trzy kategorie: tych, którzy zostaną w domu, tych, którzy bezwzględnie zagłosują na Nawrockiego przeciwko Trzaskowskiemu oraz tych, do których racjonalnie może dotrzeć przekaz Trzaskowskiego o patriotyzmie gospodarczym. Jest szansa, ale minimalna. Chcę zwrócić uwagę na jedną kwestię, która wypłynęła w pierwszej turze. Nie możemy czysto matematycznie podchodzić do tego, kto na kogo odda głos. Ważne są również emocje. Fantastycznie – z perspektywy naukowej – wypłynęło tu zjawisko cichego wyborcy w kontekście czwartego miejsca Grzegorza Brauna – ocenia prof. Danuta Plecka.

Czy większe szanse na głosy wyborców Mentzena będzie miał Karol Nawrocki? To również nie jest oczywiste i zależy od starań kandydata PiS.

– Czytałam o odtrąbieniu sukcesu przez Jarosława Kaczyńskiego, ale o ile Trzaskowski jest w trudnej sytuacji, o tyle Nawrocki jeszcze nie zwyciężył. W kampanii wyborczej może zdarzyć się dużo, a wybory są sytuacją, którą trudno przewidzieć. Spójrzmy na Rumunię. Skrajnie prawicowy kandydat prowadził w sondażach i przegrał wybory w drugiej turze. To samo może zdarzyć się w Polsce. Musimy patrzeć na trendy. One przed pierwszą turą nie były łaskawe dla Trzaskowskiego. Były łaskawe dla Nawrockiego. Kampania trwa i Trzaskowski ma dwa tygodnie, by ten trend odmienić. Nawrocki również – podkreśla ekspertka.

Zwraca również uwagę, że sprawa kawalerki pana Jerzego, która zdominowała debatę publiczną w ostatnich dwóch tygodniach kampanii, nie zaszkodziła Nawrockiemu. W pierwszej turze wyborów prezydenckich zbliżył się do sondażowych wyników PiS.

Mentzen na podium. Wkrótce decyzja

Trzecie miejsce w pierwszej turze wzmocniło polityczną pozycję Konfederacji i Sławomira Mentzena. Kandydat osiągnął wyższy wynik, niż przewidywały ostatnie sondaże. Jego partia jest trzecią siłą polityczną, co paradoksalnie zwiększa zdolność koalicyjną PiS-u. W takiej konfiguracji Konfederacja byłaby mniejszym koalicjantem, ale o znacznie większej sile przebicia niż przy obecnym stanie posiadania.

Jeszcze przed pierwszą turą z jego otoczenia płynęły różne sygnały odnośnie do scenariuszy na drugą turę. We wtorek w południe lider Konfederacji ma ogłosić decyzję ws. ewentualnego poparcia któregoś z uczestników drugiej tury.

Według prof. Pleckiej Mentzen może próbować dyktować Nawrockiemu żądania w zamian za poparcie w drugiej turze. Mógłby to zrobić również wobec Trzaskowskiego, jednak ze znacznie mniejszymi szansami na ich spełnienie. W ostatnich tygodniach przed wyborami atakował jednak Nawrockiego za sprawę jego kawalerki w Gdańsku.

Braun największym zaskoczeniem

Największe zaskoczenie wywołał wynik Grzegorza Brauna. Kontrowersyjnego eurodeputowanego poparło ponad 1,2 mln wyborców. Polityk, który jeszcze w zeszłym roku współtworzył ze Sławomirem Mentzenem Konfederację Wolność i Niepodległość, wystartował w wyborach w kontrze do niego jako reprezentant kierowanej przez siebie Konfederacji Korony Polskiej. Nikt raczej się nie spodziewał, że Grzegorz Braun zdobędzie tyle głosów i zajmie czwarte miejsce.

Prof. Danuta Plecka ocenia, że sondaże mogły nie doszacować jego potencjału wyborczego. Mógł wystąpić tu wspomniany wcześniej syndrom cichego wyborcy, który nie chce ujawniać sympatyzowania ze skrajnymi i budzącymi kontrowersje politykami. Zdaniem ekspertki wysoki wynik Grzegorza Brauna dowodzi słabości państwa.

– To osoba, która swoim językiem i nienawistnymi czynami doprowadziła do sytuacji, w której stajemy się jako państwo i społeczeństwo na świecie nie tyle memem, co jesteśmy wytykani palcami. Państwo, instytucje i służby zawiodły, doprowadzając do sytuacji, w której mógł kandydować. Poglądy antysemickie są niedopuszczalne, natomiast Braun stoi na czele ugrupowania legalnego, legalnie bierze udział w życiu publicznym i demokracja ma to do siebie, że w ramach pluralizmu wartości dopuszcza różne zdania. Natomiast silna demokracja potrafi takie ekstrema zmarginalizować. Nasza demokracja wciąż jest raczkująca. Wyborcy mieli prawo do oddania głosu na Brauna czy Mentzena, natomiast nasze społeczeństwo skręca w prawą stronę i nie jestem pewna, czy to dobry prognostyk na przyszłość – komentuje politolog.

Kontrowersje wokół Brauna

W ostatnich tygodniach o Grzegorzu Braunie było głośno z powodu jego występków (m.in. palenia flagi Unii Europejskiej), antysemickich i rasistowskich wypowiedzi podczas debat przedwyborczych oraz utraty immunitetu w Parlamencie Europejskim.

Co jednak oznacza ponad 1,2 mln głosów oddanych na Grzegorza Brauna? Prof. Plecka przyznaje, że to dowód na skręt w kierunku skrajnej prawicy. Porównuje wynik Brauna z wyborami USA, gdzie do głosu doszły podobne poglądy.

– Po drugie, ksenofobia i antysemityzm nie biorą się z powietrza. Badania wskazują, że są głęboko zakorzenione również w polskim społeczeństwie. Wystarczy czasem posłuchać żartów młodych ludzi, którzy nie znają słów Shoah albo Holokaust. Wystarczy posłuchać inteligentów, którzy mówią, że jakiegoś filmu nie można dopuścić do emisji. Silne poparcie dla Brauna i Mentzena to przeszło 20 proc. uprawnionych do głosowania. Polska wpisuje się w nastroje panujące na świecie. Takie ksenofobiczne podejście widać w zeszłorocznych wyborach prezydenckich w USA. Nie świadczy to dobrze w społeczeństwie – ocenia ekspertka.

Niewykluczona jest próba konsolidacji potencjału wyborczego kandydatów, będących na scenie politycznej bardziej na prawo od PiS. Oznacza to scenariusz ponownej współpracy partii Brauna i Mentzena.

Przewaga kandydatów opozycyjnych nad rządowymi

Przed wyborami prezydenckimi Karol Nawrocki wielokrotnie podkreślał, że będą one referendum poparcia dla rządu Donalda Tuska. Już w trakcie wieczoru wyborczego Szymon Hołownia przyznał, że wyniki pierwszej tury oznaczają żółtą kartkę dla koalicji.

Liczby są bezlitosne. Kandydaci koalicyjni (Trzaskowski, Hołownia, Biejat) zdobyli łącznie 7 951 059 głosów, podczas gdy kandydaci największych partii opozycyjnych (Nawrocki, Mentzen, Braun, Zandberg) otrzymali łącznie 10 889 001 głosów. To niemal trzy miliony głosów więcej na kandydatów opozycyjnych niż rządowych.

– Mamy cały czas Polskę dwóch plemion. Jedno – nawet jeżeli podzielone na różne frakcje – mówi głośno o demokracji, przedstawia siebie jako obóz demokratyczny. Drugie – mówi, że demokracja została zachwiana. Nawet jeżeli w tym drugim są różnice, choćby ws. Unii Europejskiej – jedni mówią, że trzeba ją reformować, a Braun mówi o „eurokołchozie” – łączy ich niechęć do Tuska. Tę demokratyczną stronę łączy niechęć do PiS-u – mówi prof. Danuta Plecka.

Danuta Plecka widzi dwa możliwe powyborcze scenariusze:

– Jeżeli wygra Rafał Trzaskowski, to rząd Donalda Tuska w pewnym zakresie się zrekonstruuje i przetrwa do wyborów parlamentarnych w 2027 r. Reformy rządu mogą nabrać tempa, choćby ze względu na sprzyjanie prezydentowi. Jeżeli wygra Karol Nawrocki, możemy dość szybko spodziewać się samorozwiązania Sejmu i przyspieszonych wyborów. Nie jestem przekonana, że rząd Donalda Tuska, wsparty większością parlamentarną, otrzyma mandat do dalszego rządzenia. Wręcz przeciwnie. Dużą szansę na stworzenie rządu będą miały PiS i Konfederacja – prognozuje prof. Danuta Plecka.

Słabość Hołowni

W trudnej sytuacji jest Szymon Hołownia. Jego wynik był niemal 10 pkt proc. niższy niż pięć lat temu. Po wyborach, w których zajął piąte miejsce, w najbliższych miesiącach czeka go rezygnacja z funkcji marszałka Sejmu. Zgodnie z umową koalicyjną, tę rolę przejmie Włodzimierz Czarzasty.

– Rozumiem, że miał psychologiczne przekonanie, że zostanie prezydentem RP. Nie zważał na sondaże oraz że nie uzyska takiego poparcia, jakie miał w 2020 r. Zapomniał, że jego obecność z polskim parlamencie jest w pewnym stopniu związana z apelem Donalda Tuska, by wyborcy oddawali również głosy na mniejsze ugrupowania prodemokratyczne. Z badań wynika, że wyborcy Nowej Lewicy głosowali na Trzecią Drogę, by uzyskała wynik pozwalający na zajęcie miejsc w ławach poselskich – twierdzi prof. Danuta Plecka.

Fałszywa narracja

Hołownia mówił o przerwaniu duopolu PiS-KO, będąc koalicjantem drugiej z tych partii. Osłabił Trzecią Drogę, a większe znaczenie w tym ugrupowaniu może obecnie pełnić Władysław Kosiniak-Kamysz. Hołownia próbował w kampanii dystansować się od rządu i koalicji, którą współtworzy. Jak mówi prof. Plecka "nie mógł też być kimś, kto pogodzi zwaśnione spory, bo sam jest po jednej z tych stron".

– To była fałszywa narracja, tak samo jak obywatelska kandydatura Karola Nawrockiego. PiS wyciągnęło tu wnioski z ocen wyborców, a Hołownia ich nie wyciągnął. Narracja o obywatelskiej kandydaturze Nawrockiego traciła, gdy nie był w stanie osiągnąć pułapu poparcia PiS. Prezes Kaczyński powiedział wprost, że to kandydat PiS. Wtedy słupki poparcia zaczęły wzrastać. Hasło „obywatelski kandydat popierany przez PiS” nie trafiało do wyborców. Hołownia nie wyciągnął z tego wniosków. Gdy dziennikarze pytali go, czemu odcina się od rządu, mówił, że w rządzie go nie ma. Marszałkiem Sejmu nie zostaje się jednak dzięki głosom opozycji, a większości parlamentarnej. To była fałszywa narracja podająca w wątpliwość jego wiarygodność – ocenia politolog.

Ekspertka zwraca uwagę, że błędem mógł być start wbrew liderowi PSL-u, który miał nadzieję na kandydowanie Jacka Siewiery, byłego już szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy. W kampanii Hołowni nie było widać dużego wsparcia ze strony PSL-u (także w rejestrze darowizn na kampanię).

Co na lewicy?

Wynik Magdaleny Biejat jest dwa razy wyższy niż dwojga poprzednich kandydatów popieranych przez jej partię w wyborach prezydenckich. Może ona stawiać Trzaskowskiemu warunki, choć i tak najprawdopodobniej poprze go w drugiej turze. Inaczej może być z kandydatem partii Razem.

– Zandberg będzie grał jednak na rozpad koalicji z wielką nadzieją na przyspieszone wybory. Wszelkie sondaże dają mu teraz możliwość wprowadzenia do Sejmu stosunkowo dużej – jak na warunki partii Razem – reprezentacji do Sejmu. Nowa Lewica według różnych badań nie przekracza progu. Zandberg nie będzie stawiał żądań Trzaskowskiemu, by odciąć się od rządzących i grać na kolejne wybory parlamentarne – ocenia prof. Danuta Plecka.

Wynik Magdaleny Biejat może mieć znaczenie w kontekście jesiennych wyborów partyjnych w Nowej Lewicy.

Łącznie kandydaci lewicowi (uwzględniając również Joannę Senyszyn) zdobyli ponad 10 proc., co jest dla lewicy pozytywnym sygnałem po dołujących notowaniach.

Główne wnioski

  1. Zarówno Rafał Trzaskowski, jak i Karol Nawrocki mają szanse pozyskać nowych wyborców. Choć nie jest oczywiste, że wyborcy Mentzena i Brauna automatycznie poprą Nawrockiego, to również i przed Trzaskowskim jest trudne zadanie przekonania do siebie wyborców innych kandydatów. Kandydat KO otrzymał już poparcie Szymona Hołowni. Chce z nim rozmawiać Magdalena Biejat.
  2. Na prawej stronie sceny politycznej umocnili się Sławomir Mentzen oraz Grzegorz Braun. Magdalena Biejat może wzmocnić swoją polityczną pozycję w kontekście zmian w Nowej Lewicy. Adrian Zandberg może walczyć o samodzielne wejście swojej partii do Sejmu w kolejnych wyborach. Osłabła pozycja Szymona Hołowni, który w kampanii odcinał się od współodpowiedzialności za koalicję i stawiał się w roli bezstronnego arbitra.
  3. W przypadku zwycięstwa Rafała Trzaskowskiego rząd Donalda Tuska może przejść rekonstrukcję i dotrwać do kolejnych wyborach parlamentarnych. Będzie mógł też wprowadzać reformy przy wsparciu prezydenta. W przypadku zwycięstwa Karola Nawrockiego może dojść do wcześniejszych wyborów parlamentarnych.