Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

Maspex ma plan inwestycyjny za 1 mld zł. "Oczekuję, że moje państwo będzie pomocne"

– Prowadzę w Polsce biznes od 35 lat, w tym czasie rządzili już wszyscy. Polska i nasza firma pod rządami wszystkich sił politycznych po kolei osiągają w benchmarku do innych bardzo dobre rezultaty. W związku z tym unikam myślenia w czarno-białych kategoriach – mówi Krzysztof Pawiński, prezes Grupy Maspex. Określa ETS jako najgorszy podatek, cieszy się na zracjonalizowanie podejścia do ESG i chwali polski system imigracyjny.

- Polska o dziwo, z biedy wykreowała jeden z bardziej efektywnych systemów imigracji w Europie, polega on na braku lub niewielkim wsparciu socjalnym ale i zerowym ograniczeniu w dostępie do pracy - mówi Krzysztof Pawiński, prezes Grupy Maspex/ Fot. materiały prasowe
– Polska, o dziwo, z biedy wykreowała jeden z bardziej efektywnych systemów imigracji w Europie. Polega on na braku lub niewielkim wsparciu socjalnym, ale i zerowym ograniczeniu w dostępie do pracy – mówi Krzysztof Pawiński, prezes Grupy Maspex. Fot. materiały prasowe

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jaki plan inwestycyjny ma Grupa Maspex.
  2. Jak prezes największej prywatnej grupy spożywczej ocenia nowego prezydenta i jego wpływ na zarządzaną przez niego spółkę.
  3. Jaka jest lista wyzwań, z którymi dzisiaj mierzy się branża produkcji żywności.

Grupa Maspex, największy polski prywatny koncern spożywczy, realizuje plan inwestycyjny, który opiewa na ponad 1 mld zł.

W Tymbarku ruszyło właśnie innowacyjne centrum logistyczne za 165 mln zł. Poza tym prowadzimy przebudowę zakładu w Obornikach. Bardzo mocno inwestujemy też w Tychach, gdzie o 50 proc. zwiększymy możliwości logistyczne. Do tego zainwestowaliśmy w trzy nowe linie aseptyczne, które powstają w Tychach, Tymbarku i zakładzie produkcyjnym w Rumunii. Powstały także nowe centra logistyczne w Rumunii i Bułgarii. Doinwestowaliśmy również nasz nowy zakład Beherowki w Karlowych Warach, gdzie rozbudowaliśmy linie produkcyjne. Jesteśmy rozpędzeni – zapewnia Krzysztof Pawiński, prezes Grupy Maspex.

Dwa ostatnie lata były dla producentów żywności nieco słabsze. Przez falę inflacyjną konsumenci bardzo ostrożnie wydają pieniądze. Czy to odpowiedni moment na inwestycje?

– Inwestycje robione w momencie lekkiej dekoniunktury są tańsze i są gotowe w momencie, kiedy koniunktura wraca. Nasz obecny program inwestycyjny powstał na poprzedniej „górce”. Teraz jest konsekwentnie realizowany mimo pewnego rynkowego ochłodzenia z przekonaniem, że to zaplecze będzie nam potrzebne w momencie, kiedy znowu „wzejdzie słońce”. Mam pełne przekonanie, że tak będzie – przyznaje prezes Grupy Maspex.

Nie tylko wzrost organiczny

Maspex inwestuje też w przejęcia. Grupa, która ma na koncie 21 akwizycji, z czego dziewięć krajowych i 12 zagranicznych, złożyła w maju 2025 r. wniosek do rumuńskich organów nadzoru finansowego o nabycie akcji Purcari Wines. To jeden z największych producentów wina i brandy w Europie Środkowo-Wschodniej.

Zdaniem eksperta

Bankrutujące firmy spożywcze łakomym kąskiem

Liczba bankructw firm na świecie wzrosła w 2024 r. w skali roku o 13 proc. Rośnie ona systematycznie i nieprzerwanie od początku pandemii COVID-19, wynika z najnowszego opracowania Dun & Bradstreet Global Bankrupcy Report 2025.
 
To właśnie te bankrutujące lub bliskie bankructwa firmy są bardzo często łakomym kąskiem do przejęcia. Często za przysłowiowy „złamany gorsz”. Sytuację taką obserwujemy nie tylko w Polsce, ale także na świecie, niezależnie od branży, w tym także w sektorze produkcji żywności i napojów.
 
W Polsce tylko w ostatnich trzech latach zbankrutowało blisko ćwierć tysiąca firm z branży produkcji żywności i napojów, a ich liczba rośnie lawinowo. W 2024 r. w branży odnotowano 125 bankructw, co w porównaniu do roku 2023 stanowi wzrost o ponad 100 proc., a w zestawieniu z 2022 rokiem to wzrost już o blisko 250 proc. Dodatkowo pod koniec marca br. blisko 6 tys. firm miało problemy finansowe, z czego 1 tys. to firmy w bardzo złej sytuacji finansowej, a pozostała część znajduje się w słabej kondycji.
 
Nie inaczej jest na rynku europejskim czy światowym. Podobnie jak w Polsce także tam dynamicznie rośnie liczba bankructw firm z branży produkcji żywności i napojów, które z każdym rokiem tracą na wartości. To są potencjalne firmy do przejęcia. Często jest to jedyna droga ratunku, nie tylko dla zakładu produkującego, ale całej firmy czy znaku towarowego.

Nowy prezydent a branża spożywcza

Na plany firmy nie mają wpływu wyniki wyborów prezydenckich.

– Nic się wczoraj nie zaczęło i nic się jutro nie skończy. Politycy się zmieniają, a niezależnie od tego my, polska gospodarka, polscy przedsiębiorcy jesteśmy tutaj od zawsze i na zawsze. W związku z tym patrzę na każde tego typu rozstrzygnięcie jako naturalną kolej rzeczy i zawsze z rosnącymi oczekiwaniami i nadzieją – mówi Krzysztof Pawiński.

Ma jasne oczekiwania.

– Jako obywatel i przedsiębiorca oczekuję, że moje państwo będzie funkcjonowało coraz sprawniej, że będzie pomocne dla swoich obywateli i przedsiębiorców, którzy tutaj prowadzą biznes. I takiego pomocnego państwa wymagam, niezależnie od tego, kto aktualnie sprawuje władzę i wygrywa wybory. Prowadzę w Polsce biznes od 35 lat, w tym czasie rządzili już wszyscy. Polska i nasza firma pod rządami wszystkich sił politycznych po kolei osiągają w benchmarku do innych bardzo dobre rezultaty. W związku z tym unikam myślenia w czarno-białych kategoriach – zapewnia Krzysztof Pawiński.

Wyzwania sektora spożywczego

Przyznaje jednak, że branża spożywcza ma przed sobą wiele wyzwań.

– Musimy rozwiązać jak najszybciej kwestię działalności w specjalnych strefach ekonomicznych. W świetle nowych rozstrzygnięć dotyczących podatku minimalnego pojawiło się wiele interpretacyjnych wątpliwości – wskazuje szef Grupy Maspex.

Specjalne strefy ekonomiczne gwarantują zwolnienie z CIT stanowiące nawet 50 proc. inwestycji. To oznacza, że przez kilka lat mogą nie płacić podatku. Tymczasem globalny podatek minimalny wynoszący 15 proc. obowiązuje firmy z przychodami co najmniej 750 mln EUR od 2024 r. Jeśli firma zapłaci niższy podatek dochodowy, jest zobowiązana uiścić różnicę w kraju, w którym ma siedzibę. W Polsce nie ma jeszcze przepisów regulujących tę sprawę, choć firmy z całego świata korzystają ze zwolnień w strefach.  

Warto wiedzieć

Grupa Maspex w Polsce i na świecie

Maspex jest największą polską prywatną grupą w branży spożywczej. W 2024 r. przychody ze sprzedaży wadowickiej spółki wyniosły ponad 16 mld zł. Ma w portfolio prawie 70 marek, a jej produkty są obecne w ponad 80 krajach na świecie. Należą do nich m.in. Tymbark, Kubuś, Lubella, Łowicz, Krakus, Kotlin, Puchatek, DecoMorreno, Cremona, Plusssz, La Festa, Relax, Bucovina, River, Queens, Olympos, Apenta czy Vellingrad.

Obecnie spółka ma 18 zakładów produkcyjnych w kraju i za granicą. Co roku wytwarza się w nich ok. 2,2 mld litrów soków, nektarów i napojów, ponad 280 tys. ton makaronów, wyrobów zbożowych i instant, niemal 180 tys. ton dżemów i przetworów oraz 155 mln litrów alkoholi. Firma skupuje też corocznie od polskich rolników ok. 380 tys. ton owoców i warzyw oraz 130 tys. ton pszenicy.

XYZ za Grupa Maspex

Energetyczny ból głowy

Kolejna bolączka przedsiębiorców to koszty energii, które nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie są drastycznie wysokie.

Te wysokie ceny nie wynikają z kosztów produkcji energii, ale skutecznie funkcjonują jako podatek. Istotna część dochodów polskiego państwa, ponad 20 mld zł, pochodzi z podatku od ETS, czyli prawa do emisji. Oznacza to, że budżet państwa korzysta na czymś, co jest elementem kosztów produkcji dla przedsiębiorstw. Tworzy wewnętrznie coś, co można określić mianem "gry o sumie zerowej".

Absurdalne jest to, że energia podrożała w dużej mierze ze względu na przyjęty w całej Europie model jej opodatkowania. To ogromne niedociągnięcie. Polega na skupianiu się wyłącznie na wysokich kosztach energii z perspektywy kosztów technologicznych lub produkcyjnych. Jednocześnie pomija się znaczne obciążenia podatkowe z nimi związane – wylicza prezes spożywczej grupy.

Jego zdaniem opodatkowanie kosztów wytwarzania produktów, np. poprzez ETS, jest najgorszym podatkiem, jaki istnieje.

– W przeciwieństwie do innych podatków, takich jak VAT czy akcyza, które mogą zostać zniesione w przypadku eksportowanych produktów, podatek wbudowany w koszty produkcji trwale zmniejsza konkurencyjność europejskich, nie tylko polskich, produktów na rynkach zewnętrznych – mówi Krzysztof Pawiński.

Nic się wczoraj nie zaczęło i nic się jutro nie skończy. Politycy się zmieniają, a niezależnie od tego my, polska gospodarka, polscy przedsiębiorcy jesteśmy tutaj od zawsze i na zawsze.

Dodaje, że na szczęście wydaje się, że wreszcie zaczęło to docierać do prawodawców. Zaczynają mówić o Zielonym Ładzie w sposób racjonalny, a nie ideologiczny.

– Powinniśmy postawić na agendę pragmatyczną, a nie ideową. Trzeba zacząć od kalkulatora i rzetelnego policzenia efektu. Niektóre procesy związane z transformacją energetyczną, ze zmianą używanych technologii, zmianą miksu energetycznego, to zadania na kilka przyszłych pokoleń. Trzeba zacząć od rachunku inżynieryjnego, a nie ideologicznego zaśpiewu. Był on w ostatnich latach był dominujący i uczynił bardzo wiele krzywdy europejskiemu biznesowi. Mówię to jako zagorzały euroentuzjasta. Nie jestem kimś, kto siedzi w loży szyderców i wskazuje wyłącznie na czynniki, które nie działają – zapewnia prezes Maspeksu.

Racjonalne podejście do ESG

Dodaje, że UE zapowiada racjonalizację podejścia do ESG, czyli raportowania środowiskowego.

– Z całą odpowiedzialnością muszę przyznać, że to był naprawdę słaby projekt. Zakładał, że można zadekretować, żeby firmy były lepsze. A nie da się tego zrobić. Gdyby się dało uczynić dekretami gospodarkę i ludzi lepszymi, to panującym dzisiaj systemem byłby komunizm. A skoro tak nie jest, to najlepszy dowód, że koniecznie musimy odejść od tego narzuconego ładu, wynikającego z pięknego konceptu wielkiego planisty. On jest intelektualnie pociągający, tylko ma jedną fundamentalną wadę – nie działa – wskazuje Krzysztof Pawiński.

I podkreśla, że przez pierwotne założenia ESG nastąpiło skokowe obniżenie konkurencyjności europejskich przedsiębiorstw. Ideologiczna agenda narzuciła niesamowicie uciążliwe procedury.

– Raport Mario Draghiego [były premier Włoch, były prezes Europejskiego Banku Centralnego – red.], jasno pokazuje, co sobie sami uczyniliśmy. My się jednak skupiamy w naszym dyskursie, żeby krzyczeć o tym, kto go napisał i czy zespół ekspertów był dobrany wedle właściwego klucza. A może byśmy zaczęli od przeczytania tego raportu? Ja go przeczytałem i tam jest dużo powiedziane. A wnioski są takie, że trzeba przestać gadać i czas zabrać się za stworzenie wspólnego rynku usług, za zniesienie pozataryfowych barier rynku towarów – mówi Krzysztof Pawiński.

Podaje konkretny przykład.

– Jesteśmy bardzo dumni z naszego ujednoliconego rynku obrotu towarowego w Europie. Draghi jednak wylicza, że inne, pozataryfowe obciążenia między poszczególnymi krajami wynoszą tyle co 40-procentowe cło. To jest dyskwalifikujące. Problemem jest to, że nie mamy ujednoliconego rynku kapitałowego. W związku z tym nasze możliwości inwestowania w innowacje w Europie są płytkie. A potem się dziwimy, że firmy, które potrzebują głębokiego finansowania, idą tam, gdzie mają je szansę otrzymać. Czyli do Stanów Zjednoczonych – dodaje menedżer.

Mądra polityka migracyjna przewagą Polski

Krzysztof Pawiński podkreśla, że błędy w polityce migracyjnej, które są widoczne w krajach Zachodu, powinny nas otrzeźwić.

– Jeśli jesteśmy gospodarzem, to określamy warunki przyjmowania gości u siebie. To ma być wkomponowane w nasze długookresowe potrzeby i uzupełniać nasze możliwości rozwoju gospodarki. Taka imigracja ma sens, a ta nastawiona na państwo socjalne jest zaprzeczeniem jakiegokolwiek rozsądku. Nie da się pogodzić systemu państwa socjalnego gwarantującego wiele usług publicznych z systemem otwartych granic. Wyciągnijmy z tego rozsądne wnioski, ale nie po to, by straszyć i budować napięcia – apeluje prezes Maspeksu.

Uważa, że imigracja musi być mądrze prowadzona.

Polska, o dziwo, z biedy wykreowała jeden z bardziej efektywnych systemów imigracji w Europie. Polega on na braku lub niewielkim wsparciu socjalnym, ale i zerowym ograniczeniu w dostępie do pracy. Sprawa jest prosta: przyjeżdżasz, pracujesz, cieszysz się z nami tym, co mamy i z nami korzystasz z naszej skromnej oferty usług publicznych. A jak nie pracujesz, nie korzystasz ze świadczeń. Ten system działa i zawstydza innych – twierdzi Krzysztof Pawiński.

Główne wnioski

  1. Grupa Maspex ma plan inwestycyjny na lata 2023-2026, który opiewa na 1 mld zł.
  2. Krzysztof Pawiński, prezes Grupy Maspex, zapewnia, że jako obywatel i przedsiębiorca ma oczekiwania, że państwo będzie funkcjonowało coraz sprawniej, że będzie pomocne dla swoich obywateli i przedsiębiorców. Niezależnie od tego, kto aktualnie sprawuje władzę i wygrywa wybory.
  3. Zdaniem szefa Maspeksu absurdalne jest to, że energia podrożała w dużej mierze ze względu na przyjęty w całej Europie model jej opodatkowania. To jego zdaniem ogromne niedociągnięcie, polega na skupianiu się wyłącznie na wysokich kosztach energii z perspektywy kosztów technologicznych lub produkcyjnych przy jednoczesnym pomijaniu znacznych obciążeń podatkowych z nimi związanych.