Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Kultura Sport

Byli w garniturach, a są w dresach. Trenerzy NBA naginają zasady, by nie chodzić na galowo

Mimo że regulamin ligi dość jasno nakazuje szkoleniowcom utrzymać biznesowy styl ubioru, większość z nich nie chce o nim słyszeć. Dzięki swojej determinacji wywalczyli możliwość porzucenia marynarek i pantofli na rzecz bardziej praktycznych i wygodnych akcesoriów. Udało im się wykorzystać lukę prawną w regulaminie NBA. Liga przymknęła na to oko, akceptując jednocześnie skutki wizerunkowe. Czy słusznie? 

Zdjęcie trenerów Indiany Pacers
Od lewej: Rick Carlisle, trener Indiany Pacers oraz Jenny Boucek i Lloyd Pierce, jego asystenci. Zarówno w trakcie sezonu zasadniczego, jak i w playoffach oraz finałach NBA cała kadra szkoleniowa drużyny z Indianapolis nosiła bluzy z krótkim suwakiem.
Fot.: Tim Heitman/Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Kiedy trenerzy NBA przestali ubierać się w garnitury i dlaczego.
  2. Jak udało im się przekonać ligę do zmian zasad dot. ubioru.
  3. Czemu nowe zasady budzą kontrowersje.

W pierwszych miesiącach wiosny 2020 r. centra polskich miast świeciły pustkami. Pracownicy biurowi, którzy w normalnych okolicznościach przemykaliby się między parkingiem, biurem, sklepem i restauracją siedzieli zamknięci w domach. W dresach i ciepłych kapciach zdalnie realizowali swoje codzienne zadania służbowe, myślami wracając do przedpandemicznych realiów. 

Jak się okazało, te realia już nigdy nie wrócą. Chociaż znowu życie społeczne kwitnie, a biurowce i ich okolice roją się od zaaferowanych karierowiczów, to w korporacyjnym środowisku coś ewidentnie się zmieniło. Nie tylko praca zdalna jest bardziej powszechna. Zdecydowanie spadła też popularność koszul i marynarek, na rzecz t-shirtów i bluz.  

Czas przełomu

To kwestia wygody i oszczędności czasu - tłumaczą trenerzy NBA, którzy też przekonali się do mniej oficjalnego stylu ubioru. Co prawda w trakcie lockdownu jako jedni z niewielu pracowali stacjonarnie, ale w okolicznościach wyjątkowych, które uzasadniały wybór mniej oficjalnego stroju. Byli przecież zamknięci w tzw. bańce covidowej, w ośrodku sportowo-rekreacyjnym Walta Disneya, położonym niedaleko Orlando na Florydzie. 

Pewnie wielu fanów koszykówki pamięta te dość nietypowe czasy. W 2020 r. drużyny NBA zamknięto w hotelach połączonych z halami sportowymi, by rozegrać turniej i rozstrzygnąć mistrzostwo w sezonie 2019/2020. Zarówno zawodników, jak i trenerów odcięto od świata zewnętrznego na czas bliżej nieokreślony. Finaliści spędzili w zamknięciu ponad miesiąc, ale byli tacy, którzy po kilku dniach wrócili do domów. 

By ułatwić trenerom oraz asystentom pakowanie na ten nietypowy wyjazd oraz zwiększyć ich wygodę w obliczu letniego gorąca, wprowadzono w zasadach ligi tymczasowy zapis, umożliwiający ubiór stroju nieoficjalnego. Planowano, że zniknie z regulaminu po zakończeniu pandemii, ale tak się nie stało. Głównie dzięki presji ze strony szkoleniowców. Jak gdyby nigdy zaczęli ubierać dresy już po wyjściu z bańki. Zadziałało.

Nie(oficjalnie)

Jak podaje Rick Carlisle, trener Indiany Pacers i przewodniczący związku trenerów NBA, jego koledzy po fachu niemal jednogłośnie opowiadają się za dowolnością w zakresie ubioru. W ostatnim głosowaniu ponad 80 proc. z dwustu trenerów i asystentów zagłosowało za utrzymaniem obecnego od pandemii zapisu pozwalającego na mniej oficjalny strój w pracy. Ta informacja jak co roku trafiła bezpośrednio do biur prawników NBA w Nowym Jorku.

Oficjalnie zasady dot. dress code’u pracowników klubów nadal są bardzo rygorystyczne. Wskazują, że wszyscy trenerzy muszą ubierać się w sposób biznesowy. W przypadku mężczyzn dozwolona jest marynarka, koszula, spodnie materiałowe lub markowe jeansy, długie skarpety i “odpowiednie biznesowe obuwie”. Dla kobiet nie ma tak szczegółowej rozpiski, natomiast przedstawicielom obu płci zakazuje się chodzenia w sandałach, klapkach, butach roboczych i sneakersach. 

Jest jednak wyjątek, wprowadzony wspomnianym zapisem w trakcie pandemii. Mówi on, że trenerzy mogą założyć koszulkę polo, sweter lub bluzę z krótkim suwakiem i spodnie dresowe, jeżeli jest na nich logo NBA i klubu. Poza tym, co ważne, ta zasada działa tylko wtedy, jeżeli wszyscy – trener i asystenci – ubrani są dokładnie tak samo. Dzięki temu łatwo stwierdzić, jaką pełnią funkcję i nie są np. kibicami czy pracownikami administracyjnymi klubu. 

Dwie strony 

Kibicom dzięki temu łatwiej jest poznać, kto jest trenerem, a kto nie. Dysonans poznawczy to główny zarzut płynący ze strony fanów w ostatnich latach, w związku z nowymi zasadami dot. ubioru. Dawniej, gdy trener był ubrany w garnitur z krawatem, od razu było wiadomo, jaką pełni funkcję i że jest ona zaszczytna. Dziś to nie jest takie oczywiste, szczególnie w obliczu spadającej średniej wieku szkoleniowców. Wielu z nich jeszcze kilka lat temu grało w koszykówkę i w dresie czasem wyglądają, jakby mieli zaraz rzucać do kosza, a nie zarządzać zawodnikami. 

Co ciekawe, niektórzy trenerzy powielają ten argument. Zauważmy, że około 15 proc. z nich podczas ostatniego głosowania, wspomnianego przez Ricka Carlisle’a, wyraziło nadzieję na powrót garniturów. Mimo to w minionym sezonie NBA żaden z nich nie zdecydował się na marynarkę, w jedności z wieloma kolegami po fachu. Pamiętajmy, że dresy są dozwolone tylko wtedy, jeżeli ubierze je cała kadra trenerska.  

zdjęcie trenerów NBA
Bluzy z krótkim suwakiem i swetry to krzyk mody wśród trenerów NBA. Nic dziwnego, bo przy ponad 40 meczach wyjazdowych w sezonie są bardzo praktyczne. Przewożenie garniturów samolotem bywało naprawdę problematyczne, podobnie jak prasowanie koszul w hotelach.
Fot.: Mikołaj Śmiłowski, XYZ

Jednym ze zwolenników garniturów jest Kenny Atkinson, laureat nagrody najlepszego trenera roku sezonu 2024/2025. Szkoleniowiec Cleveland Cavaliers lubi się dobrze ubrać i tęskni za czasami, w których mógłby pochwalić się swoją kolekcją designerskich ubrań biznesowych. Chodzi jednak w dresach, bo w nich najbardziej komfortowo czują się jego asystenci. Gdyby ubrał marynarkę, to strój galowy musieliby odkurzyć też jego współpracownicy. 

Idzie nowe 

Takie obecnie jest prawo i jego się trenerzy trzymają. Nie jest jednak ciężko wyobrazić sobie sytuację, w której główny trener jest w garniturze, a jego asystenci w dresach. Teoretycznie mogłoby to prowadzić do problemów, z uwagi na niezgodność z zasadami. Przy odpowiedniej argumentacji mogłoby się jednak obyć bez kary, a może nawet doszłoby do zmiany prawa.  

Zauważmy, że we wprowadzonym podczas pandemii specjalnym zapisie dot. ubioru trenerów mamy informację o tym, że dozwolone są casualowe topy i spodnie, natomiast nie ma nic o butach.  

Nie został zniesiony zakaz butów sportowych, więc teoretycznie szkoleniowcy powinni chodzić w dresach i mokasynach. Nikt się jednak nie burzy na to, że noszą snekearsy, dopóki są produkowane przez firmę Nike, sponsora ligi. Decyzję o doborze Air Maxów do dresu, zamiast mokasynów, łatwo wytłumaczyć, więc konsekwencji brak.

Gdyby jednak ktoś zdecydował się na zakazane sandały, to liga z pewnością musiałaby interweniować... Jeżeli dobrano by je ze skarpetami, to już w ogóle, zalecałbym karę finansową. Nawet jeśli producentem skarpet okazałoby się Nike. 

Jako akredytowany dziennikarz NBA co tydzień dostarczam Wam najświeższe wiadomości zza kulis najlepszej koszykarskiej ligi świata. Polecam pozostałe teksty z serii „Rzut za ocean”.

Główne wnioski

  1. Mimo że oficjalny regulamin NBA nakazuje trenerom biznesowy styl ubioru, większość szkoleniowców nie chciała się do niego stosować. Dzięki determinacji i wykorzystaniu luki prawnej, trenerzy wywalczyli możliwość noszenia wygodniejszych, sportowych ubrań, a liga zaakceptowała tę zmianę, mimo potencjalnych skutków wizerunkowych.
  2. Pandemia COVID-19 przyczyniła się do upowszechnienia pracy zdalnej i spadku popularności formalnych strojów w wielu branżach. Podobnie w NBA, trenerzy podczas lockdownu zaczęli nosić dresy, co zostało utrzymane po pandemii dzięki ich presji. To pokazuje, że zmiany w NBA są częścią ogólnoświatowego trendu odejścia od formalności na rzecz wygody.
  3. Choć większość trenerów popiera mniej oficjalny dress code, część z nich tęskni za garniturami. Nowe zasady wymagają, by cały sztab trenerski był ubrany jednakowo, jednak zdarzają się wyjątki. Dodatkowo, mimo że regulamin nie pozwala na sportowe buty, liga toleruje sneakersy, jeśli są produkowane przez sponsora NBA, firmę Nike. Pokazuje to, że nawet nowe reguły są elastycznie interpretowane i dostosowywane do realiów.