Orlen kończy z rosyjską ropą w Czechach. Nie wszystkie unijne kraje poszły tą drogą
Z końcem czerwca wygasł kontrakt Orlenu z rosyjskim Rosnieftem na dostawy ropy do czeskich rafinerii koncernu. Całkowite uniezależnienie się Czech od rosyjskiej ropy było możliwe dzięki rozbudowie Ropociągu Transalpejskiego (TAL) biegnącego z Włoch. Tańsze surowce ze Wschodu wciąż jednak płyną do niektórych unijnych krajów, z czego korzysta np. węgierski MOL.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Skąd Orlen sprowadza obecnie ropę do swoich rafinerii.
- Jak Europa dywersyfikuje dostawy tego surowca.
- Co o konkurencji Orlenu z węgierskim MOL-em mówią analitycy.
– To historyczny moment. 30 czerwca zakończyliśmy ostatni kontrakt na dostawy ropy naftowej z Rosji do Czech. Pieniądze, które płynęły z tego tytułu do Rosji, nie będą już wykorzystywane przeciwko tym, przeciwko którym nie powinny być wykorzystywane, nie będą zasilać wojny w Ukrainie. Zawsze mieliśmy dyskomfort związany z zakupem rosyjskiej ropy, jeszcze w poprzednich latach, gdy zaczęła się hybrydowa wojna. Teraz cieszę się, że ta pełna dywersyfikacja nastąpiła. Nie udałoby się to bez pomocy czeskiego rządu i przyspieszenia prac przy rurociągu TAL – podkreśla Ireneusz Fąfara, prezes Orlenu.
Orlen ma rafinerie w Polsce, na Litwie i w Czechach. Najwcześniej, bo już w 2022 r., rosyjska ropa przestała płynąć na Litwę. Następnie w 2023 r. od dostaw ze Wschodu uwolniła się Polska. Na początku 2023 r. wygasł kontrakt Orlenu z Rosnieftem. Następnie pod koniec lutego rosyjski Tatnieft sam zakręcił kurek i przestał przesyłać surowiec do Polski rurociągiem Przyjaźń. Polska i Litwa dzięki dostępowi do morza miały ułatwione zadanie w dywersyfikacji dostaw. W przypadku naszego kraju kluczową rolę odgrywa Naftoport w Gdańsku, zbiorniki magazynowe zlokalizowane na wybrzeżu i rurociąg pomorski z Gdańska do Płocka. Czesi musieli postawić na rozbudowę rurociągów i ostatecznie udało im się to dopiero w 2025 r.
Zmiana kierunku dostaw w Czechach
Kontrakt z Rosnieftem na czeskim rynku Orlen podpisał dwanaście lat temu. Zakładał on dostawy ropy do rafinerii w czeskim Litvinovie. Drugi zakład Orlenu w tym kraju, w Kralupach, przerabiał surowiec wyłącznie spoza Rosji. Ze względu na brak dostatecznej przepustowości ropociągów pozwalających na import ropy z alternatywnych kierunków Litvinov cały czas korzystał z dostaw ze Wschodu z rurociągu Przyjaźń. Dlatego po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 r. rząd Czech wystąpił do Unii Europejskiej o zwolnienie z konieczności stosowania sankcji i zgodę na kontynuowanie importu rosyjskiej ropy, aby zapewnić odpowiednią podaż produktów naftowych na rynek czeski.
Dzięki zgodzie UE na odstępstwo od stosowania sankcji na rosyjska ropę czeski operator infrastruktury ropociągowej Mero zyskał czas na zwiększenie mocy przesyłowych Ropociągu Transalpejskiego (TAL) w kierunku Czech. Rurociąg ten umożliwia dostawy ropy dostarczanej drogą morską do włoskiego Triestu. Surowiec jest potem transportowany przez terytorium Austrii i Niemiec.

Orlen tymczasem przygotowywał swój zakład w Litvinovie, który od początku istnienia korzystał z rosyjskiej ropy. Wymagało to przeprowadzenia wielu modyfikacji technologicznych i przetestowania różnych mieszanek surowca.
– Nasze doświadczenia z Polski i Litwy pomogły nam w dobraniu optymalnej mieszanki ropy do czeskiej rafinerii. Gdy tylko przebudowa rurociągu TAL została zakończona w marcu tego roku, mogliśmy przestawić się na ropę inną niż rosyjska. Od tego czasu kontrakt z Rosnieftem nie był już realizowany. Wynikało to też z przyjętego w lutym nowego pakietu sankcji UE wobec Rosji – wyjaśnia Łukasz Strupczewski, dyrektor wykonawczy ds. handlu ropą w Orlenie.
Obecnie czeskie rafinerie zasilane są ropą pochodzącą m.in. z rejonu Morza Północnego i Śródziemnego, Arabii Saudyjskiej, Ameryk Południowej i Północnej oraz Afryki.
Polska już bez rosyjskiej ropy
W Polsce w 2024 r. po raz pierwszy nie wpłynęła na lokalny rynek ani jedna kropla rosyjskiej ropy. Blisko 90 proc. surowca do przerobu trafiło do nas z trzech krajów: Arabii Saudyjskiej, Norwegii i USA. Jak podaje Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego, głównym dostawcą ropy do Polski w ubiegłym roku była Arabia Saudyjska. Z wolumenem blisko 14,1 mln ton samodzielnie zaspokoiła ponad połowę krajowego zapotrzebowania na ten surowiec (51 proc.). Z Norwegii trafiło do nas 8,7 mln ton ropy, czyli 31 proc. zapotrzebowania. Natomiast dostawy z USA wzrosły aż o 56 proc. do 2,2 mln ton i pokryły 8 proc. krajowego popytu.
Tymczasem jeszcze w 2014 r. rosyjska ropa stanowiła aż 91 proc. dostaw surowca do polskich rafinerii. Jak informuje POPiHN, o przewadze zakupów tego gatunku ropy decydowały
kontrakty długoterminowe, atrakcyjna cena, dostosowanie technologiczne rafinerii oraz wykorzystanie transportu rurociągowego, który jest najtańszą opcją dostaw.

Rosyjska ropa wciąż płynie do UE
Od rosyjskiej ropy stopniowo odcina się cała Unia Europejska. Jak podaje Komisja Europejska, import tego surowca zmalał z 27 proc. na początku 2022 r. do 3 proc. obecnie. Ropę ze Wschodu wciąż sprowadzają rurociągami Węgry i Słowacja. Oba kraje sprowadziły w minionym roku 13 mln ton rosyjskiej ropy.
UE chce całkowicie odciąć się od surowców z Rosji. Najnowsza propozycja KE zakłada wstrzymanie importu rosyjskiej ropy do końca 2027 r. Państwa członkowskie będą zobowiązane do przedstawienia planów dywersyfikacji zawierających szczegółowe środki i etapy stopniowej eliminacji importu rosyjskich surowców. KE przekonuje, że stopniowe działanie pomoże ograniczyć ryzyko wzrostu cen energii w UE i uniknąć jakiegokolwiek ryzyka dla bezpieczeństwa dostaw.
Z tańszej rosyjskiej ropy wciąż korzysta jeden z konkurentów Orlenu na europejskim rynku – węgierski MOL. Według analityków to nie jest problem dla polskiej spółki, ale duże ryzyko dla węgierskiego koncernu.
– Orlen nie musi się obawiać o pozycję konkurencyjną wobec MOL-a. To MOL powinien się bać tego, że w pewnym momencie dostawy rosyjskiej ropy zostaną wstrzymane z powodów wojennych. Dziś Orlen jest bezpieczny pod względem podaży surowca, a MOL nie. To samo dotyczy dostaw rosyjskiego gazu. Tak więc MOL oczywiście zarabia na rosyjskiej ropie, bo kupuje ją z upustem. Naraża się natomiast na duże ryzyko, że w pewnym momencie te dostawy się skończą – tłumaczy Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.
Ekspert podkreśla też, że sytuacja na globalnym rynku ropy naftowej pozostaje bardzo niepewna.
– Jestem umiarkowanym pesymistą co do rynku ropy. Widzę ryzyko, że popyt na ten surowiec będzie spadał z powodu spowolnienia gospodarczego, a jednocześnie możliwe jest zwiększenie wydobycia. Jednak sytuacja jest bardzo dynamiczna, jest mnóstwo czynników, które są dziś niewiadome, jak kwestie geopolityczne czy dalszy los wojny celnej. Dlatego trudno jest dziś kreślić jednoznaczne prognozy – dodaje Łukasz Prokopiuk.
Główne wnioski
- Wszystkie rafinerie Orlenu od marca 2025 r. zaopatrywane są w ropę naftową pochodzącą spoza Rosji. Z końcem czerwca wygasł ostatni już kontrakt Orlenu na dostawy surowca ze Wschodu, który dotyczył czeskiej rafinerii Litvinov. W praktyce od kilku miesięcy kontrakt ten nie był już realizowany.
- Odcięcie się Czech od dostaw rosyjskiej ropy było możliwe dzięki zwiększeniu mocy przesyłowych Ropociągu Transalpejskiego (TAL), który biegnie z włoskiego portu w Trieście w kierunku Austrii, Czech i Niemiec. Obecnie czeskie rafinerie zasilane są ropą pochodzącą m.in. z rejonu Morza Północnego i Śródziemnego, Arabii Saudyjskiej, Ameryk Południowej i Północnej oraz Afryki.
- Tańsza rosyjska ropa wciąż płynie na Węgry i Słowację, z czego korzysta m.in. węgierski koncern paliwowy MOL. Zdaniem analityków Orlen nie powinien jednak obawiać się wzmocnienia siły rynkowej MOL-a, bo węgierski koncern wziął na siebie ogromne ryzyko. – MOL oczywiście zarabia na rosyjskiej ropie, bo kupuje ją z upustem, natomiast naraża się na duże ryzyko, że w pewnym momencie te dostawy się skończą z powodów wojennych – tłumaczy Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.
