Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Świat

Amerykańska giełda największym przegranym ceł Trumpa. Straciła prawie 2 bln dolarów

Inwestorzy giełdowi od dłuższego czasu uwzględniali w cenach akcji potencjalne skutki polityki handlowej Donalda Trumpa. Mimo to najnowsze cła na import, ogłoszone przez prezydenta USA podczas ostatniego przemówienia, wywołały panikę na rynkach. Spadki odnotowano na giełdach w Europie i Azji, jednak największa wyprzedaż miała miejsce na Wall Street. W Nowym Jorku niemal wszystkie indeksy świeciły się na czerwono.

Zdjęcie przerażonego brokera
Prawie dwa biliony dolarów w mgnieniu oka odpłynęły z amerykańskiej giełdy. To może być najgorszy dzień na Wall Street od ponad 20 lat.
Fot. Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak na nowe cła zareagowały kursy akcji spółek notowanych na amerykańskiej giełdzie.
  2. Dlaczego inwestorzy tak bardzo obawiają się skutków polityki handlowej USA.
  3. Jak obecną sytuację na giełdach komentują amerykańscy eksperci.

Ruchy na kontraktach terminowych po wystąpieniu Donalda Trumpa w Ogrodzie Różanym niedaleko Białego Domu sugerowały, że czwartkowe otwarcie sesji giełdowej może przypominać istny Armagedon. Skala wyprzedaży, która nastąpiła tuż po dzwonku otwierającym notowania w Nowym Jorku, przerosła jednak najśmielsze oczekiwania większości obserwatorów rynków finansowych.

Polała się krew 

W pierwszych godzinach handlu na Wall Street wartość rynkowa spółek z indeksu S&P 500 zmniejszyła się o ok. 2 bln dolarów. Inwestorzy zaczęli obawiać się nie tylko potencjalnej recesji w amerykańskiej gospodarce, ale również gwałtownego spadku zysków firm opierających działalność na produkcji zagranicznej i imporcie.

Chodzi o największe amerykańskie korporacje, będące ikonami globalnego biznesu. Apple, które większość swoich produktów wytwarza w objętych srogimi cłami Chinach, straciło 8 proc. kapitalizacji. Notowania Nike, produkującego głównie w Wietnamie, spadły o 10 proc. Akcje Walmartu i Dollar Tree, popularnych dyskontów importujących towary z wielu krajów, osunęły się odpowiednio o 2 i 11 proc.

Spadków nie uniknęła większość spółek notowanych w USA. Na otwarciu sesji kursy akcji spadły w przypadku ok. 70 proc. firm z indeksu S&P 500, a ponad połowa z nich straciła co najmniej 2 proc. Nic więc dziwnego, że główny indeks giełdowy znajduje się na ścieżce do największego dziennego spadku od 2022 r.

Zmiana zasad gry 

Mimo skali wyprzedaży, zaskoczenie może budzić fakt, że gwałtownie spadły również notowania banków. Akcje Morgan Stanley, Bank of America oraz Citigroup straciły po ponad 8 proc., choć instytucje te nie importują dóbr zza granicy. Korekta była jednak efektem zmiany oczekiwań inwestorów wobec przyszłej polityki pieniężnej Rezerwy Federalnej.

Rynek zakłada, że w obliczu zagrożenia recesją wywołaną przez nowe cła, amerykański bank centralny (Fed) będzie bardziej skłonny do obniżek stóp procentowych w celu pobudzenia gospodarki. A niższe stopy to tańszy kredyt – czyli mniejsze zyski z działalności kredytowej banków. Stąd negatywna reakcja akcjonariuszy, którzy obawiają się spadku rentowności sektora finansowego.

Potwierdzeniem tych oczekiwań są ruchy na rynku obligacji skarbowych USA. Rentowności papierów o wszystkich terminach zapadalności spadły, co oznacza wzrost ich cen. To sygnał, że inwestorzy realnie liczą na łagodniejszą, bardziej „gołębią” politykę Fed.

Strzał w kolano 

Giełdy w Azji i Europie zareagowały wyraźnie na wydarzenia w Waszyngtonie. Główne indeksy w Wietnamie i Korei Południowej spadły odpowiednio o 6 i 3 proc. Wskaźniki największych chińskich spółek – Hang Seng w Hongkongu i CSI 300 w Szanghaju – straciły odpowiednio 1,5 i 0,5 proc.

W Europie szeroki indeks Stoxx Europe 600 osunął się o 1,9 proc., a główne giełdy Francji i Niemiec zanotowały spadki o około 3 proc. Mocniej ucierpiały indeksy w Europie Wschodniej – WIG20 zamknął sesję 4 proc. pod kreską.

Warszawska giełda spadła wyraźnie z trzech powodów. Po pierwsze, zaliczana jest do rynków wschodzących, na których nastroje silnie zależą od Chin i Indii – państw szczególnie dotkniętych nowymi cłami. Po drugie, indeks WIG20 notowany jest w złotym, który umacnia się, gdy dolar traci – a ten osłabił się po wystąpieniu Donalda Trumpa. Wreszcie, po trzecie, zapowiedź obniżek stóp procentowych przez prezesa RPP wpłynęła negatywnie na kursy banków, które stanowią istotną część indeksu.

Eksperci bez złudzeń 

Choć spadki w Azji i Europie były znaczące, to właśnie giełda amerykańska – mimo rzekomych korzyści z polityki protekcjonistycznej – traci najwięcej. W chwili publikacji tekstu S&P 500 był 4,2 proc. pod kreską i nadal zmierzał w dół.

W komentarzach strategów z Wall Street trudno dostrzec choćby cień optymizmu. Michael Feroli, ekonomista JPMorgan, zauważa, że cła są w istocie podatkiem nakładanym na Amerykanów, a rynek w tej chwili wycenia największy wzrost obciążeń podatkowych od 1968 r.

Jego zdaniem amerykańska gospodarka jest już bardzo blisko recesji – i to nawet przed uwzględnieniem skutków spadku eksportu oraz ograniczenia inwestycji zagranicznych. Takie kroki zapowiada już m.in. Emmanuel Macron, prezydent Francji.

Największe konsekwencje poniosą największe amerykańskie spółki. Analitycy Citigroup wskazują, że jeśli Apple nie zdecyduje się na podniesienie cen i sam pokryje koszty ceł, to jego marża skurczy się aż o 9 proc. Dla akcjonariuszy to czarny scenariusz, a warto pamiętać, że Apple jest jedną z największych spółek notowanych na Wall Street.

Stratedzy obniżają prognozy dla indeksu S&P 500. Eksperci UBS jako pierwsi skorygowali swoje oczekiwania – krótko- i średnioterminowy cel to 5300 pkt. Jeśli jednak cła pozostaną na obecnym poziomie i rozmowy z partnerami handlowymi zakończą się fiaskiem, indeks może spaść do 5000 pkt. Obecnie znajduje się na poziomie 5430 pkt.

– Nie kupujemy dołka na amerykańskich akcjach. W czasach takich jak obecnie gotówka staje się dla inwestorów formą zabezpieczenia przed niepewnością. W najbliższym czasie będą raczej czekać i obserwować, jak inne państwa odpowiadają na cła wprowadzone przez Donalda Trumpa – powiedziała cytowana przez agencję Bloomberg Aneeka Gupta, szefowa działu badań makroekonomicznych w firmie inwestycyjnej WisdomTree.

Główne wnioski

  1. Znaczne spadki na giełdzie: Wprowadzenie nowych ceł przez Donalda Trumpa wywołało silną przecenę na amerykańskich rynkach. Wartość spółek z indeksu S&P 500 spadła w pierwszych minutach handlu o ok. 1,7 biliona dolarów. Korekta objęła niemal wszystkie sektory – od technologii, przez handel detaliczny, po bankowość.
  2. Obawy o recesję i politykę pieniężną: Inwestorzy obawiają się, że USA mogą wpaść w recesję, co skłoni Rezerwę Federalną do obniżek stóp procentowych. To z kolei negatywnie wpływa na banki, które przy niższym koszcie pieniądza zarabiają mniej na kredytach.
  3. Międzynarodowe skutki: Spadki nie ograniczyły się do USA. Rynki akcji w Azji i Europie również zanotowały silne korekty, choć mniejsze niż na Wall Street. To pokazuje, że polityka handlowa Stanów Zjednoczonych ma globalne konsekwencje – zwłaszcza dla państw silnie powiązanych z handlem międzynarodowym.