Amerykańska gospodarka ucieka, Europa zastanawia się, jak ją gonić
Gospodarka amerykańska w ostatnich latach zachowuje się mniej więcej tak jak Usain Bolt w szczycie swojej kariery – finiszuje znacznie przed wszystkimi i nie zatrzymuje się nawet po przekroczeniu mety. Europa zastanawia się, w jaki sposób powinna ją gonić. Wnioski: może to być trudne, szczególnie politycznie.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak wzrosła produktywność pracy w USA i innych gospodarkach rozwiniętych po pandemii.
- Z czego wynikał jej wysoki wzrost w USA.
- Jakie wnioski wynikają z tego dla Europy i jak się to ma do opublikowanego raportu Draghiego.
Eksplozja produktywności w USA
Na początku pandemii zarówno w rozwiniętych, jak i w rozwijających się gospodarkach nastąpił wyraźny wzrost produktywności. Następnie jednak zaczął mocno wyhamowywać, ale z jednym wyjątkiem – Stanów Zjednoczonych. Co takiego wyjątkowego jest w tamtejszej gospodarce, że pozwoliło jej podnieść produktywność w tempie nieosiągalnym dla innych?
Na to pytanie próbują odpowiedzieć ekonomiści z Banku Rozliczeń Międzynarodowych (BIS) w opublikowanym niedawno artykule „Productivity in the post-pandemic world: old trend or new path?” (Produktywność w świecie po pandemii: stary trend czy nowa ścieżka?).
W badanej grupie ponad dwudziestu rozwiniętych gospodarek, głównie ze strefy euro, wzrost produktywności wyniósł ponad 1 proc. W USA ten wzrost przekroczył ponad 4 proc. Zarówno w gospodarce amerykańskiej, jak też w dwóch analizowanych grupach gospodarek wzrost był wyższy od przedpandemicznego trendu.
Było to nietypowe, ponieważ zwykle w trakcie recesji produktywność spada, a właśnie z recesją mieliśmy do czynienia w pierwszym roku pandemii. Jeszcze ciekawsze zjawisko wystąpiło jednak później. Kiedy pandemia zaczęła tracić na sile i znoszone zostały restrykcje, w tym lockdowny, wzrost produktywności wyhamował. Od 2022 r. w analizowanej grupie gospodarek rozwiniętych był już wyraźnie poniżej trendu sprzed pandemii.
Jak wyjaśnić wzrost produktywności w pierwszej fazie pandemii? Autorzy wskazują przede wszystkim „efekt oczyszczenia” (cleansing effect), czyli zwolnienia mniej produktywnych pracowników oraz upadłość najmniej produktywnych firm. Poza tym pracownicy migrowali z części branż, które cechują się niską produktywnością (np. branży gastronomiczno-hotelowej) do branż produkcyjnych o wyższej produktywności. Kiedy sytuacja gospodarcza zaczęła wracać do normy, powyższe zjawiska zaczęły wygasać i wzrost produktywności zahamował.
A co takiego odróżnia gospodarkę USA od całej reszty, że pozwoliło jej skokowo zwiększyć produktywność? Autorzy badania wskazują, że można to przypisać czynnikom instytucjonalnym – zwłaszcza bardzo wysokiej elastyczności rynku pracy, która pozwala na szybkie zatrudnianie i zwalniania pracowników. Nieco większa była także łatwość prowadzenia biznesu, w tym możliwości szybkiego otwierania i zamykania w razie potrzeby.
Wymieniają jednak także drugi czynniki – różnice w odpowiedzi polityki gospodarczej na pandemię. USA skupiło się głównie na bezpośrednich transferach do gospodarstw domowych. Z kolei w Europie wybrano politykę wsparcia przedsiębiorstw, mającą na celu utrzymanie zatrudnienia i niedopuszczenia do ich bankructwa. Różnica była także w skali stymulacji – amerykański rząd utrzymywał od pandemii dwukrotnie wyższy deficyt niż rządy w Unii Europejskiej.
W rezultacie „efekt oczyszczenia” był znacznie silniejszy. W połączeniu z wysokim popytem na skutek bezpośredniego wsparcia gospodarstw domowych nastąpiło ożywienie w sektorze prywatnym, czego wynikiem jest m.in. bardzo duża liczba nowych przedsiębiorstw. Od połowy 2021 r. utrzymuje się na poziomie 20-40 proc. wyższym w porównaniu do 2019 r. W strefie euro ten poziom jest jedynie 10 proc. wyższy niż przed pandemią.
Stany Zjednoczone uciekają, Europa zastanawia się jak je gonić
Porównanie zmian w produktywności od momentu wybuchu pandemii między amerykańską i europejskimi gospodarkami nie pozostawia złudzeń, że ta pierwsza radzi sobie znacznie lepiej. To zjawisko wpisuje się w kontekst trwającej obecnie, szerokiej debaty na temat europejskiego modelu rozwoju gospodarczego. Najważniejszym dotychczas głosem w tej debacie jest raport opracowany na zlecenie Komisji Europejskiej przez Mario Draghiego, byłego prezesa Europejskiego Banku Centralnego i byłego premiera Włoch.
Raport zatytułowany „Przyszłość europejskiej konkurencyjności” dokładnie analizuje sytuację w gospodarce europejskiej (choć skupia się głównie na krajach tzw. Starej Unii) i niemal na każdym kroku porównuje ją do gospodarki amerykańskiej. Następnie dochodzi do wniosku, że dystans między gospodarkami powiększa się na niekorzyść Europy i ten trend będzie się umacniał, jeśli nie będzie ona w stanie tego zmienić. Wśród przyczyn wymienia m.in. dużą fragmentację unijnej gospodarki, a więc niedostateczny poziom integracji, niską innowacyjność i brak przewag konkurencyjnych, zwłaszcza w sektorze technologii. Jednocześnie przedstawia wiele działań, które Europa powinna podjąć. Jednym z kluczowych jest uruchomienie dodatkowych inwestycji w wysokości 5 proc. PKB rocznie w latach 2025-2030.
Konkurencyjność czy produktywność? Na czym powinna skupić się Europa
Raport Draghiego został generalnie dobrze przyjęty w środowisku ekonomistów. Pozytywnie ocenił go m.in. Olivier Blanchard, były główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego. W komentarzu napisanym wspólnie z Angelem Ubide zwraca jednak uwagę, że raport nie powinien skupiać się na konkurencyjności, a na produktywności. Kraj może być konkurencyjny mimo niskiej produktywności (dzięki niższym cenom), ale to produktywność ostatecznie decyduje o poziomie dochodu.
Jednocześnie autorzy argumentują, że Draghi nie dostatecznie skupił się na wyjaśnieniu problemu niższej produktywności Europy względem USA. Zarzucają, że pominął w diagnozie architekturę instytucjonalną europejskich gospodarek, w tym m.in. bardzo rozbudowane zabezpieczenie społeczne (choć wskazują, że po skorygowaniu o czynniki demograficzne różnice w zmianach produktywności od 2000 r. są mniej niekorzystne dla Europy, niż diagnozuje to raport).
I tutaj trzeba wrócić do porównania zmian produktywności USA względem Europy od pandemii. Amerykańska gospodarka znacznie bardziej efektywnie wykorzystała ten kryzys dzięki bardzo elastycznemu rynkowi pracy i otoczeniu biznesowemu, jak i wspieraniu gospodarstw domowych zamiast przedsiębiorstw, jak to się stało w Europie.
Wydaje się, że ten przykład dobrze ogniskuje wyzwania, przed którymi stoją europejscy politycy zajmujący się gospodarką. Europa powinna stać się nieco bardziej dynamiczna, zarówno pod względem rynku pracy, jak i konkurencji pomiędzy przedsiębiorstwami. Tylko jak to osiągnąć przy przywiązaniu Europejczyków do dotychczasowego modelu społecznego? To będzie duże wyzwanie polityczne.
Główne wnioski
- Produktywność pracy od pandemii wzrosła w gospodarkach rozwiniętych, jednak najmocniej w USA.
- Wyższy wzrost produktywności w amerykańskiej niż w europejskiej gospodarce można wytłumaczyć czynnikami instytucjonalnymi – zdecydowanie wyższą elastycznością rynku pracy oraz większą swobodą prowadzenia biznesu, a także innym rodzajem i skalą wsparcia gospodarki w trakcie pandemii.
- Porównanie pokazuje, że jeśli Europa chce dogonić USA pod względem produktywności, to powinna stać się bardziej dynamiczna na rynku pracy oraz konkurencji między przedsiębiorstwami. Wprowadzenie takich rozwiązań może być jednak trudne politycznie.