Avallon idzie po miliard na sukcesje i wykupy menedżerskie. Poszuka firm z przychodami nawet 500 mln zł
Fundusz planuje zebrać w czwartym wehikule niemal tyle, ile zgromadził w trzech poprzednich łącznie. Kapitału szuka m.in. wśród zamożnych Polaków. Chce spopularyzować w tej grupie inwestycje w private equity, kusząc perspektywą wysokich zysków.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak duży fundusz chce zebrać Avallon, do kiedy i jakich inwestorów szuka.
- Jaką rolę chce odegrać wobec polskich firm i jak postrzega znaczenie rynku private equity dla krajowej gospodarki.
- Ile zarobili inwestorzy drugiego wehikułu, na jakim etapie jest trzeci i jakie oczekiwania wobec czwartego ma fundusz.
Ponad 1 mld zł – tyle PFR przeznaczył w ciągu pięciu lat na inwestycje w fundusze private equity (PE). Ta kwota może w najbliższych latach jeszcze wzrosnąć. To z jednej strony dużo, z drugiej – niewiele, zważywszy, że po podobne środki sięgają już pojedyncze krajowe podmioty.
Działający od prawie 25 lat Avallon MBO zgromadził w trzech dotychczasowych funduszach 316 mln euro (czyli ok. 1,3 mld zł według aktualnego kursu). Właśnie rozpoczął zbieranie środków do czwartego wehikułu o docelowej kapitalizacji 220-260 mln euro.
– Naszym celem jest przekroczenie 1 mld zł kapitalizacji w czwartym funduszu. Dzięki temu awansujemy w rynkowej hierarchii. To odpowiedź na realne potrzeby kapitałowe firm z naszego segmentu. Nadal chcemy koncentrować się na wykupach menedżerskich, w których jesteśmy liderem w Polsce, i preferować duże firmy – z przychodami od 100 do nawet 500 mln zł. Ich obsługa wymaga podobnego zaangażowania co w przypadku mniejszych podmiotów, ale mają już ugruntowaną pozycję, stabilne procesy i są lepiej przygotowane do konsolidacji rynku – co ma szczególne znaczenie w obecnych realiach – komentuje Tomasz Stamirowski, partner zarządzający w Avallonie.
Private equity także dla fundacji rodzinnych
W trzecim wehikule, zamkniętym w 2021 r., fundusz zgromadził 137 mln euro. Oznacza to, że nowy fundusz może być nawet dwukrotnie większy. Za wzrostem stoi m.in. skumulowana inflacja, która od tamtego czasu wyniosła kilkadziesiąt procent.
– Większość publicznych inwestorów instytucjonalnych może objąć jedynie ograniczony udział w funduszu – np. 20-25 proc. Im większy fundusz, tym większe środki mogą zainwestować. Nasi dotychczasowi inwestorzy są zainteresowani kontynuacją współpracy. Otwieramy się też na nowe grono: nie tylko instytucje inwestujące w wehikuły o kapitalizacji co najmniej 200 mln euro, ale również fundacje rodzinne, których w Polsce stale przybywa – mówi Tomasz Stamirowski.
Globalnie 10-20 proc. oszczędności trafia do sektora private equity. W Polsce udział jest jeszcze śladowy, bo do niedawna nie było praktycznie oferty dla potencjalnych inwestorów indywidualnych.
Zwraca uwagę na globalny trend rosnącej koncentracji majątku. Łączny majątek 100 najbogatszych Polaków według „Forbesa” przekracza już 300 mld zł. Przyjmując, że jedna trzecia tej kwoty to kapitał do zainwestowania, mówimy o ok. 100 mld zł, a przecież w kraju jest jeszcze wiele innych zamożnych osób.
– Wszyscy szukają dziś alternatywy dla kolejnej nieruchomości. Na świecie 10-20 proc. oszczędności trafia do sektora private equity. W Polsce ten udział jest wciąż śladowy – bo do niedawna brakowało oferty dla indywidualnych inwestorów. To się jednak zmienia. Pojawiają się instytucjonalne podmioty, takie jak TDJ, czy mniejsze zespoły zarządzające majątkiem kilku rodzin. Naszym atutem jest jeden z największych zespołów inwestycyjnych w kraju – 14 specjalistów od inwestycji i pięciu od działalności operacyjnej – oraz doświadczenie zdobyte w ramach ponad 100 transakcji przejęć. To przekłada się na szeroką sieć kontaktów, zdolność do rozwijania firm i znajdowania dla nich nabywców. Private equity przestaje być w Polsce hermetyczną klasą aktywów – i chcemy ten moment wykorzystać – przekonuje Tomasz Stamirowski.
Szacuje, że w Polsce działa co najmniej 200-300 prywatnych podmiotów dysponujących odpowiednim majątkiem, by zaangażować się w sektor PE. To grono może się powiększyć, ponieważ Avallon rozważa stworzenie struktur umożliwiających wspólne inwestowanie kilku inwestorów.
– Nie chcemy jednak nadmiernie się rozdrabniać, bo private equity to nie jest inwestycja dla każdego. Oczekujemy zaangażowania na poziomie co najmniej 1 mln euro. Zależy nam na wąskiej grupie inwestorów, z którymi możemy budować trwałe relacje i – w razie potrzeby – korzystać z ich doświadczenia i sieci kontaktów – mówi partner zarządzający w Avallonie.
Zdaniem eksperta
Stratedzy się umacniają, fundusze konsolidują
Wśród kupujących nadal dominują inwestorzy strategiczni, szczególnie skoncentrowani na umacnianiu pozycji w swoich sektorach. Równocześnie rośnie aktywność funduszy, które zwiększyły liczbę projektów konsolidacyjnych.
Sukcesje i wykupy menedżerskie
Fundusz szczególnie interesuje się wsparciem procesów sukcesyjnych, często realizowanych wspólnie z menedżerami. Uznaje je za jeden z najsilniejszych trendów w polskiej gospodarce. Coraz więcej przedsiębiorców – z uwagi na wiek – musi podjąć decyzję o przyszłości swojej firmy.
– O tym, jak poważne mogą być konsekwencje braku uporządkowania spraw własnościowych, najlepiej świadczy przykład grupy pana Zygmunta Solorza. W obecnej sytuacji trudno oczekiwać, by jego firmy mogły podejmować decyzje strategiczne i planować długoterminowy rozwój bez ostatecznego uregulowania kwestii własnościowych. Gotowych do przejęcia rodzinnego biznesu dzieci nie ma wielu. Coraz więcej założycieli szuka profesjonalnych partnerów, którzy mogliby wspierać ich potomków w prowadzeniu firm. Obawiają się, że w dzisiejszych, niestabilnych czasach samodzielne prowadzenie dużego przedsiębiorstwa przez dzieci może być zbyt ryzykowne – mówi Tomasz Stamirowski.
Jako obserwator gospodarki z 30-letnim doświadczeniem, Stamirowski podkreśla, że obecna sytuacja nie ma precedensu. Nigdy wcześniej wyniki polskich firm nie były tak rozchwiane – często po bardzo dobrym roku przychodzi wyjątkowo słaby.
– Kto w takich warunkach najlepiej pokieruje firmą i oceni jej potencjał na tle konkurencji, jeśli nie zarząd? Jego członkowie to dla nas naturalni partnerzy do inwestycji. Dla nich wykup menedżerski bywa z kolei ukoronowaniem kariery i unikatową szansą na realne, duże pieniądze. Wielu nie zdaje sobie sprawy, że przy transakcji o wartości 100 mln zł wystarczy zainwestować zaledwie 2-3 mln zł – resztę finansuje fundusz. Co więcej, włożony przez menedżerów kapitał, wsparty systemami motywacyjnymi, „pracuje” na znacznie lepszym mnożniku niż kapitał funduszu – podkreśla Tomasz Stamirowski.
Wielu nie zdaje sobie sprawy, że przy transakcji o wartości 100 mln zł wystarczy zainwestować zaledwie 2-3 mln zł – resztę finansuje fundusz.
Menedżerowie często obawiają się zmiany, ponieważ brakuje im doświadczenia w takich procesach. W końcu przez sukcesję czy wykup przechodzi się raz, najwyżej dwa razy w życiu.
– Chcemy mieć realny wpływ na zarządzanie spółkami portfelowymi. Zazwyczaj przejmujemy pakiet większościowy, ale jesteśmy elastyczni. Jeśli założyciel świetnie funkcjonującej firmy chce odsprzedać np. 30 proc. udziałów, a wspólnie ustalimy perspektywę exitu – chętnie zaangażujemy się w taki projekt. Fundusze PE, takie jak nasz, są w zasadzie jedyną realną opcją dla przedsiębiorców z naszego regionu, którzy chcą sprzedać tylko część akcji. Inwestorzy branżowi zazwyczaj oczekują 100 proc. udziałów, a polska giełda – dla firm średniej wielkości – w praktyce nie funkcjonuje jako realna alternatywa – mówi partner zarządzający w Avallonie.
Warto wiedzieć
Akcje warte 2,8 mld zł dla menedżerów
Kierowanie firmą może zapewniać wysokie wynagrodzenie, ale listy najbogatszych Polaków zdominowane są przez właścicieli. To własność, a nie pensja, stanowi najczęściej źródło największego majątku.
Jednym z najbardziej hojnych programów opcji menedżerskich w Polsce jest ten wdrożony w Żabce, który XYZ opisał w szczegółach jako pierwszy. Pracownicy firmy, przed jej debiutem na GPW, posiadali ponad 13 proc. akcji, których wartość – według wyceny IPO – sięgała ok. 2,8 mld zł. Wycena całej spółki wyniosła 21,5 mld zł, czyli tyle, ile wynosi dziś jej kapitalizacja giełdowa.
W ramach IPO menedżerowie sprzedali 3,35 proc. akcji za 719,7 mln zł. Oznacza to, że pozostali właścicielami pakietu wartego ok. 2 mld zł, który – ze względu na tzw. lock-up – będą mogli sprzedać dopiero w kolejnych latach. Największy pakiet, wart ok. 1,1 mld zł, należał do wehikułu inwestycyjnego prezesa, natomiast wiceprezesi dysponowali udziałami wartymi po kilkaset milionów złotych. Większość menedżerów związana jest z Żabką od kilku do niemal 10 lat.
– Z moich obserwacji wynika, że standardem rynkowym jest przyznanie zarządowi 3-5 proc. udziałów w spółce. Kluczowe jest zawężenie programu do najważniejszych menedżerów, którzy rozumieją wpływ swoich decyzji na wyniki firmy. To znacząco ułatwia realizację celów wspólnych z właścicielem – mówi Małgorzata Bobrowska, współzałożycielka i partner zarządzająca funduszu Resource Partners.
Drugi fundusz zarobił, trzeci zaczął sprzedawać, czwarty wkrótce
Fundusz podkreśla, że w drugim wehikule zapewnił inwestorom 17 proc. rocznego zwrotu netto w euro – już po uwzględnieniu wszystkich opłat.
– Nie mamy dokładnych danych dla całego regionu, ale znajdujemy się wśród ok. 25 proc. funduszy PE w Europie, które osiągają taki wynik. Mówimy tu o realnie wypłaconej gotówce, a nie o wycenach spółek portfelowych, jak to bywa w funduszach VC – tłumaczy Tomasz Stamirowski.
Okres inwestycyjny trzeciego funduszu został przedłużony. Obecnie trwają prace nad dwiema nowymi inwestycjami oraz akwizycjami dla spółek już znajdujących się w portfelu.
– Mamy bardzo precyzyjny przegląd rynku i dostrzegamy duży potencjał w kilku sektorach. Szczególnie interesuje nas branża karmy dla zwierząt, w której jesteśmy obecni poprzez MPPK Group. Faza dezinwestycji prawdopodobnie potrwa do 2029 r. Na ten moment sprzedaliśmy Hortimex – nabywcą został globalny gracz branżowy, firma Azelis. W przypadku dwóch innych spółek prowadzimy zaawansowane rozmowy. W naszym portfelu znajduje się siedem firm, m.in. Clovin, S’Portofino oraz Letniskowo. Nie jesteśmy pod presją, dlatego skupiamy się na wzroście wartości poszczególnych firm – mówi Tomasz Stamirowski.
Fundraising czwartego wehikułu ma się zakończyć na przełomie III i IV kwartału. Niewykluczone jednak, że część inwestorów, którzy mają ograniczoną roczną pulę do inwestycji, dołączy dopiero na początku 2026 r.
– Już teraz intensywnie przygotowujemy przyszłe transakcje, by jak najszybciej zabezpieczyć dostęp do najciekawszych firm. Naszym celem jest zrealizowanie w tym roku co najmniej dwóch inwestycji. W kolejnych latach chcemy zwiększyć tempo i przeprowadzać trzy–cztery transakcje rocznie, co oznacza przyspieszenie względem wcześniejszych wehikułów. Mamy do tego odpowiedni zespół – składający się m.in. z aż sześciu partnerów – zapowiada Tomasz Stamirowski.
Avallon chce podwoić zysk firm
Mediana transakcji realizowanych w ramach trzeciego wehikułu Avallonu, z uwzględnieniem koinwestycji, wyniosła 17 mln euro. W czwartym funduszu Avallon będzie gotów inwestować samodzielnie 20 mln euro na projekt, co oznacza, że w portfelu znajdzie się prawdopodobnie ponad 10 firm.
– Mówimy tu wyłącznie o finansowaniu udziałowym, bez uwzględnienia długu. Nie wykluczamy również większych inwestycji. Prowadzimy rozmowy z kilkoma funduszami z Europy Zachodniej, które poszukują lokalnych partnerów do dużych projektów. Uważamy, że jesteśmy świetnym kandydatem do takiej roli – mówi Tomasz Stamirowski.
W kręgu zainteresowań funduszu znajdują się wyłącznie rentowne firmy, generujące EBITDA na poziomie 10-30 mln zł. Dopuszczalne są wyjątki – w przypadku przejściowych problemów wynik EBITDA może być niższy. W końcu nowy właściciel zarabia na wzroście.
– Zależy nam na dwucyfrowej marży EBITDA, ponieważ umożliwia ona szybkie zwiększanie zysku przy rosnącej sprzedaży. Naszym celem jest, by spółki portfelowe zwiększały wynik EBITDA o 20-25 proc. rocznie. Oczywiście trudno uśredniać, bo w przypadku firm we wczesnej fazie wzrostu mamy wyższe oczekiwania niż wobec dojrzałych biznesów. Minimalnym celem jest podwojenie EBITDA w ciągu całego okresu inwestycji, który zazwyczaj trwa 5-7 lat – informuje Tomasz Stamirowski.
Prowadzimy rozmowy z kilkoma funduszami z Europy Zachodniej, które poszukują lokalnych partnerów do dużych projektów. Uważamy, że jesteśmy świetnym kandydatem do takiej roli.
Żywność, kosmetyki, przemysł i ochrona zdrowia
Avallon analizuje rocznie około 240 firm. Za swoją przewagę uznaje brak koncentracji na jednym sektorze. Taka strategia pozwala mu szukać atrakcyjnych celów inwestycyjnych nawet wtedy, gdy niektóre branże – np. IT – przeżywają trudności.
– Mocno czujemy się na rynku FMCG [produktów szybkozbywalnych – red.], zwłaszcza w sektorach żywności i kosmetyków, czyli dwóch największych kategoriach. Wciąż widzimy wiele silnych marek konsumenckich z potencjałem ekspansji w regionie. Najchętniej dołożylibyśmy jeszcze eksport na Zachód – mówi Tomasz Stamirowski.
Za interesujący uznaje również trend reindustrializacji, zwłaszcza w obszarze zaawansowanej produkcji bazującej na inżynierii, a nie tylko prostym montażu.
– Dużo mówi się o wysokich cenach energii, które uderzają w przemysł. Jednak Europa musi produkować, jeśli chce się uniezależnić. A Polska jest do tego dobrze przygotowana – oferuje wysoką jakość w relacji do ceny. Ciekawy pozostaje także rynek ochrony zdrowia, zwłaszcza w kontekście negatywnych trendów demograficznych, których nie da się uniknąć – wyjaśnia partner zarządzający w Avallonie.
– W obecnym, rozchwianym otoczeniu obserwujemy wyraźny wzrost liczby ciekawych, nowych projektów. Rośnie również zapotrzebowanie prywatnych właścicieli na partnera, który nie tylko dostarczy kapitał, ale też wesprze rozwój firmy na kolejnych etapach – dodaje Agnieszka Pakulska, partnerka w Avallonie.
Rola private equity w gospodarce
Avallon jest jednym z nielicznych lokalnych funduszy private equity, które zdołały zebrać co najmniej cztery wehikuły inwestycyjne, obok Tar Heel Capital. Pod tym względem najaktywniejsi są Enterprise Investors i Innova Capital (odpowiednio: 10 i 7 wehikułów). To z jednej strony powód do dumy, z drugiej – świadectwo słabości polskiego rynku kapitałowego.
– W podobnym czasie co my powstało wiele zespołów zarządzających, ale do dziś przetrwały nieliczne. Dziś modne znów stało się hasło „repolonizacji”, a niewielu zdaje sobie sprawę, jak ważną rolę odgrywają fundusze PE – np. dla założycieli firm, którzy chcą przeprowadzić zmianę właścicielską, ale uniknąć sprzedaży zagranicznemu konkurentowi. W USA fundusze PE finansowane są przez fundusze emerytalne, ubezpieczycieli, uczelnie czy banki. W rezultacie mogą liczyć na pojedyncze wpłaty w wysokości nawet 50 mln dolarów – co jest tam standardem. Polskie fundusze natomiast wciąż opierają się głównie na pojedynczych lokalnych inwestorach instytucjonalnych – komentuje Tomasz Stamirowski.
W czasie pandemii COVID-19 fundusze PE na całym świecie zebrały rekordowe kwoty – liczone w bilionach dolarów. Natomiast w ciągu ostatnich trzech lat warunki do pozyskiwania kapitału były trudne. Niepewność makroekonomiczna, napięcia geopolityczne i wysoka inflacja ograniczyły gotowość inwestorów.
– W ostatnich miesiącach widzimy stopniowy powrót tej gotowości. Naszą przewagą jest m.in. obserwowany odwrót od globalizacji. W takim otoczeniu fundusz inwestujący lokalnie, z dogłębną znajomością rynku, ma większą szansę na sukces. Poza tym konkurencja o kapitał w Polsce praktycznie nie istnieje. Jest tak niewiele graczy, że inwestor, który zdecyduje się zainwestować w PE w naszym regionie, ma ograniczony wybór – w przeciwieństwie do rynków Europy Zachodniej – podsumowuje Tomasz Stamirowski.
Zdaniem eksperta
Private equity może stać się dźwignią rozwoju polskiej gospodarki
Warto podkreślić, że wzrost aktywności funduszy PE to dobra wiadomość dla polskich przedsiębiorców. Private equity nie tylko dostarcza kapitał, ale również przyspiesza rozwój technologiczny i wspiera ekspansję firm – często poprzez finansowanie przejęć oraz profesjonalizację zarządzania. To know-how, którego wielu polskim firmom nadal brakuje.
W USA silny sektor PE i VC od lat odgrywa kluczową rolę w tworzeniu globalnych liderów, szczególnie w sektorze technologicznym – już od najwcześniejszych etapów rozwoju. Różnicę stanowi jednak systemowe wsparcie: w Stanach Zjednoczonych rozwój wehikułów PE i VC wspierają fundusze emerytalne, uniwersyteckie czy fundacje, które są istotnymi dostarczycielami kapitału. W Polsce takiego zaplecza wciąż brakuje.
W Polsce potrzebujemy podobnego impulsu.Inicjatywy takie jak PFR PE przecierają szlaki, jednak to zmiany regulacyjne mogą realnie umożliwić szerszy udział lokalnych inwestorów instytucjonalnych w finansowaniu sektora PE. Jeśli ten trend się utrzyma, private equity może stać się realną dźwignią rozwoju polskich firm – i całej gospodarki.
Główne wnioski
- Fundusze
Działający od 2001 r. Avallon MBO zebrał trzy fundusze o łącznej wartości 316 mln euro. Drugi zapewnił inwestorom 17 proc. rocznego zwrotu netto. Trzeci jak dotąd sprzedał jedynie Hortimex, a w portfelu ma jeszcze siedem spółek i może zrealizować dwie kolejne transakcje. Czwarty fundusz ma osiągnąć wartość 220-260 mln euro, czyli może być niemal dwukrotnie większy niż poprzedni. Zakończenie fundraisingu oraz pierwsze inwestycje są możliwe jeszcze w tym roku. - Strategia
Fundusz nadal zamierza koncentrować się na sukcesjach i wykupach menedżerskich. Zwraca uwagę, że coraz więcej przedsiębiorców – z uwagi na wiek – staje przed koniecznością przekazania firmy. Często to właśnie menedżerowie są najlepszymi kandydatami do przejęcia sterów, a przy relatywnie niewielkim wkładzie własnym – dzięki wsparciu funduszu – mogą osiągnąć znaczne zyski. - Cele
Avallon skupia się na większych firmach, z przychodami od 100 do 500 mln zł i zyskiem EBITDA na poziomie 10-30 mln zł, najlepiej przy dwucyfrowej marży. Celem funduszu jest co najmniej podwojenie EBITDA w okresie inwestycji (5-7 lat). Okazji inwestycyjnych poszukuje m.in. w sektorze FMCG, przemyśle oraz ochronie zdrowia.




