ORP Ślązak i małe okręty rakietowe "na kołku". Co z ich załogami?
Mogłoby się wydawać, że sytuacja, z jaką obecnie mamy do czynienia w Zatoce Perskiej, nie ma przełożenia na odległy Bałtyk. Ale wnioski z tego, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, możemy wyciągnąć także i my. Warto przyjrzeć się naszym zdolnościom do przeciwdziałania ewentualnej agresji. Te pozostają skromne – szczególnie że modernizacja ORP Ślązak i małych okrętów rakietowych ciągnie się w nieskończoność.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie są zasoby Marynarki Wojennej RP na Bałtyku.
- Jak przebiega modernizacja ORP Ślązak i małych okrętów rakietowych, które wciąż tkwią w Stoczni Wojennej.
- Co dzieje się z załogami okrętów, gdy znajdują się one w stoczniach.
W regionie Bliskiego Wschodu nadal panuje napięcie. Iran i Izrael ostrzeliwują się wzajemnie. Do działań zbrojnych włączyły się także Stany Zjednoczone, które wysłały Siły Powietrzne do bombardowań instalacji nuklearnych. Trwa impas, mogący przerodzić się w regionalną wojnę.
Dodatkowo Iran, w miniony weekend, zagroził blokadą Cieśniny Ormuz – strategicznie ważnego przesmyku, przez który przepływa znaczna część światowego handlu ropą naftową. Blokada cieśniny, choć bardzo trudna, jest fizycznie możliwa i sprowokowałaby USA do dalszych działań wojennych.
Nie możemy jednak tracić z oczu także naszego „podwórka”. Gdyby do działań blokadowych doszło, wnioski z nich musiałaby wyciągnąć także Marynarka Wojenna RP. I choć od Zatoki Gdańskiej do Zatoki Perskiej dzieli nas znaczna odległość, nie możemy pozwolić sobie na zignorowanie tego, co dzieje się na Bliskim Wschodzie.
Co tam, panie, na Bałtyku? Remonty trzymają się mocno
O tym, że w Marynarce Wojennej RP nie dzieje się najlepiej, pisaliśmy na łamach XYZ.pl wielokrotnie. Przypomnijmy, że jeden z najnowszych okrętów naszej MW – ORP Ślązak – wciąż tkwi „na kołku” w Porcie Wojennym w Gdyni, czekając na modernizację. I jeszcze trochę poczeka.
Jak bowiem niedawno informowaliśmy, Agencja Uzbrojenia odpowiedziała na pytania o stan tej modernizacji, że „obecnie prowadzone są wstępne konsultacje rynkowe w zakresie doposażenia korwety patrolowej ORP Ślązak, których termin upływa w ostatnim kwartale 2025 r.”
„Po zakończeniu WKR zostaną podjęte dalsze działania, obejmujące także potencjalne uruchomienie postępowania na doposażenie okrętu” – dodano. Oznacza to, że w 2025 r. nie przewidziano środków na modernizację ORP Ślązak.
Wciąż trwa modernizacja także małych okrętów rakietowych. Trzy niewielkie, niespełna 50-metrowe jednostki, wyposażone w pociski przeciwokrętowe RBS15, to nasze „morskie kły”. Służyć mają do niszczenia wrogich okrętów i statków, stanowić eskortę dla naszych jednostek oraz patrolować i chronić szlaki handlowe czy wskazane obszary morskie.
Mówiąc krótko – w razie ewentualnego konfliktu lub prób blokowania Bałtyku, mogłyby pełnić rolę siły uderzeniowej. Obecnie jednak, jak już zaznaczono, przebywają w Stoczni Wojennej.
Okręty typu Orkan poddawane są obecnie modyfikacji w PGZ Stocznia Wojenna.
„Głównym elementem prowadzonej modyfikacji jest wymiana zespołów napędowych opartych na silnikach starej generacji na nowe, charakteryzujące się znacznie dłuższym okresem międzyremontowym” – odpowiedziało na pytania XYZ.pl Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych (DG RSZ).
Okręty „na kołku”. Co z ich załogami? DG RSZ: Podtrzymujemy „kondycję morską”
A co w takiej sytuacji dzieje się z załogami jednostek? Tu warto pochylić się nad odpowiedziami DG RSZ.
W Polskiej Marynarce Wojennej – jak informuje Dowództwo – funkcjonuje zasada „jeden okręt – jedna załoga”. Ukompletowanie załóg oraz poziom ich wyszkolenia stanowią informacje niejawne, w związku z czym nie mogą zostać upublicznione.
Jasne jest jednak, że kiedy okręt przebywa w stoczni, należy znaleźć zajęcie dla jego załogi. DG RSZ dodaje, że w trakcie remontu (modernizacji) okręty – z natury rzeczy – nie utrzymują gotowości bojowej. Ale marynarze raczej nie mają powodów do narzekań na brak zajęć.
„Załogi ww. okrętów realizują proces szkolenia oraz doskonalenia zawodowego w oparciu o dostępną infrastrukturę szkoleniową (ośrodki szkolenia – m.in. symulatory, trenażery) zarówno krajową, jak i zagraniczną. W celu podtrzymania «kondycji morskiej» członkowie załóg sukcesywnie odbywają szkolenie w morzu na innych okrętach dywizjonu, uczestnicząc w ćwiczeniach narodowych oraz międzynarodowych” – czytamy w odpowiedzi.
DG RSZ dodaje również, że marynarze wyznaczani są do służby w Siłach Odpowiedzi NATO oraz innych strukturach dowodzenia NATO. Część załogi pozostaje w zakładach naprawczych – w celu nadzoru realizacji umowy oraz prowadzenia prac nieuwzględnionych w wykazach naprawczych, które wykonuje Wykonawca Naprawy.
Może to oznaczać, że przynajmniej część załogi ORP Ślązak została przeniesiona np. na korwetę ORP Kaszub, a kolejni członkowie – na fregaty typu Oliver Hazard Perry. Gorzej może być z załogami małych okrętów rakietowych, ponieważ jednostki tego typu nie mają bezpośrednich odpowiedników w strukturze MW RP. Możliwe, że to właśnie oni realizują szkolenia na symulatorach i trenażerach.
Załogę małego okrętu rakietowego stanowi 37 oficerów i marynarzy. W przypadku trzech jednostek to ponad sto osób, które trzeba rozdysponować i efektywnie zagospodarować. Mogą również odbywać służbę na fregatach, choć ich specyfika działania znacznie różni się od pracy na jednostkach rakietowych.
Nie tylko korwety i fregaty. Co jeszcze chroni Bałtyk?
Warto mieć na uwadze, że podobnie jak w przypadku Cieśniny Ormuz, na Bałtyku zagrożeniem mogą być również miny morskie. I w tym obszarze mamy się czym pochwalić. Nasze niszczyciele min typu Kormoran II to naprawdę klasa światowa – wyposażone w zaawansowany zestaw czujników i sensorów, są przystosowane do wykrywania, identyfikacji, neutralizacji oraz niszczenia min.
W razie konfliktu, zaminowanie szlaków wodnych lub podejść do portów mogłoby je skutecznie wyłączyć z użytkowania. Dlatego trzy Kormorany będące obecnie w służbie to duży atut Marynarki Wojennej RP na Bałtyku. W budowie są trzy kolejne: dwa są już zwodowane, a trzeci powinien zostać zwodowany do końca roku. Pod tym względem możemy mówić o względnym poczuciu bezpieczeństwa.
Bałtyku „pilnuje” także dobrze wyposażona Morska Jednostka Rakietowa. Uzbrojona w kołowe wyrzutnie pocisków przeciwokrętowych NSM (Naval Strike Missile), może skutecznie zabezpieczyć wybrzeże przed próbami desantu, a w razie wyjątkowej potrzeby – atakować również cele lądowe. Ma jednak swoją piętę achillesową: radary o zasięgu mniejszym, niż być powinny.
Wojna na Bałtyku to nie tylko rakiety i okręty.
Dziś zagrożeniem są także destabilizacja, sianie paniki i chaosu informacyjnego. Przykładem są incydenty z ostatnich 2-3 lat – uszkodzenia elementów infrastruktury krytycznej, takich jak podmorskie kable i przewody. W przypadku takich działań kluczowe staje się posiadanie okrętów podwodnych oraz jednostek specjalistycznych, jak np. Ratownik, który może służyć pomocą nie tylko przy zatonięciu okrętu, lecz także przy wykryciu uszkodzenia infrastruktury podmorskiej.
Zdaniem eksperta
Główne zagrożenia na Bałtyku to miny i okręty podwodne.
Poszukiwania czegoś pod wodą na Bałtyku to naprawdę wyzwanie. Nikt nie będzie hasał po tym akwenie wiedząc, że w głębinach może kryć się okręt podwodny. Jego wykrycie wymaga dużych sił i środków – to daje też efekt psychologiczny.
Nad Bałtykiem może operować również lotnictwo, dlatego nasze okręty powinny mieć zapewnioną osłonę przeciwlotniczą, np. w postaci fregaty. Wszystko musi działać w ramach operacji połączonych – podobnie jak w przypadku małych okrętów rakietowych. One także muszą mieć zapewniony parasol ochronny większych jednostek, bo to, co mają na wyposażeniu – ręczne wyrzutnie – służy głównie do samoobrony.
Pewne zdolności można podtrzymywać na lądzie. Wiele scenariuszy uderzeń rakietowych można przećwiczyć na symulatorach. To dobre np. dla dowódcy ćwiczącego zadania taktyczne, ale technik powinien mieć możliwość ćwiczeń „na żywo”. Inna sprawa, że możemy mieć świetnych specjalistów, ale przy określonym stanie morza nic nie zrobią, bo rozłoży ich choroba morska. Dlatego nie do końca rozumiem pisania o „podtrzymaniu kondycji morskiej”. Jasne, pewne rzeczy da się zrobić na lądzie – ale najlepsze symulacje i treningi na sucho nigdy nie zastąpią wyjścia w morze i ćwiczeń na wodzie 1:1.
Główne wnioski
- Mamy na Bałtyku zdolności przeciwdziałania agresji czy napadowi zbrojnemu, ale wymagają one zdecydowanego rozwoju.
- Podobnie jak w Cieśninie Ormuz, głównym zagrożeniem na Bałtyku mogą być miny morskie oraz okręty podwodne.
- Część naszych jednostek nawodnych – ORP Ślązak oraz trzy małe okręty rakietowe – od dłuższego czasu pozostaje wyłączona z normalnej eksploatacji z powodu trwającej modernizacji.