Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Kultura Lifestyle

Biohacking w biznesie. Trend z Doliny Krzemowej dociera do Polski

Biohacking zatacza coraz szersze kręgi w świecie biznesu. Trend, który kładzie nacisk na kompleksowe dbanie o zdrowie, dotarł do Polski z Doliny Krzemowej. Nie bez przyczyny zainteresował się nim jeden z najbardziej znanych polskich przedsiębiorców, Maciej Panek, tuż po fiasku jednej ze swoich usług.

Na zdjęciu napis Biohacking, wokół niego elementy takie jak słuchawki, owoce i kawa.
Biohacking zatacza coraz szersze kręgi, także wśród przedsiębiorców. Fot. Fascinadora 500px, GettyImages

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Czym jest biohacking i skąd się wywodzi.
  2. Jak ten trend zaczyna rozwijać się w Polsce, również w środowisku biznesowym.
  3. Jak Maciej Panek, znany przedsiębiorca, odkrył biohacking po fiasku usługi carsharingu.

Biohacking to pojęcie, które określa holistyczne podejście do zdrowia – tak fizycznego, jak i psychicznego – oraz zwraca uwagę na kondycję organizmu. Trend zyskał na popularności wraz z rozwojem medycyny spersonalizowanej i w odpowiedzi na trend długowieczności (ang. longevity). Chodzi o to, żeby żyć zdrowiej i lepiej.

Bardzo ważną rolę w biohackingu odgrywają ruch, dieta, ale także technologia. Pojęcie to powstało na początku XXI w. i przywędrowało do nas prosto z Doliny Krzemowej – kolebki światowego hi-techu. Jest połączeniem słów „bio”, odnoszącego się do biologii i „hacking”, czyli hakowanie. W tym kontekście oznacza ono optymalizację swojego zdrowia i wydolności organizmu. Tak jak haker modyfikuje system, tak biohacker modyfikuje własne ciało, by widzieć pożądane efekty.

Czy biohacking to rzeczywiście potrzebny trend, czy już moda?

Zwrot w stronę psychiki

Jak nieudane doświadczenie Panek Carsharing sprowadziło pana w stronę biohackingu? Pytam o to Macieja Panka, prezesa firmy Panek, zajmującej się wynajmem aut na godziny. W marcu tego roku firma Panek poinformowała, że kończy z jedną ze swoich flagowych usług, Panek Carsharing. Polegała ona na wynajmie samochodów na minuty i miała być usługą konkurencyjną wobec taksówek. Niestety, duża kolizyjność i wysoka liczba kradzieży aut oraz części, doprowadziła do zawieszenia carsharingu. Więcej na ten temat w wywiadzie z Maciejem Pankiem, który można przeczytać pod tym linkiem.

– Problemy związane z carsharingiem spowodowały, że zacząłem odczuwać stres, co rzutowało na mój stan zdrowia. Uznałem, że moje zdrowie jest dla mnie najważniejsze i zacząłem się nim interesować, opiekować się samym sobą. Jestem z tego zadowolony, ponieważ poprawiło to znacznie mój stan zdrowia, usunęło pewnego typu schorzenia i choroby, które wcześniej mi dolegały – opowiada Maciej Panek, prezes firmy Panek.

Maciej Panek podkreśla, że jest gotowy i chętny do dzielenia się swoją wiedzą z zakresu biohackingu. Nie bez przyczyny chciał więc wprowadzić go w swoim najbliższym otoczeniu, w rodzinie, ale również wśród pracowników. Jak jednak podkreśla – nie każda ze znanych mu osób miała w sobie wolę do zmian. Zauważa to również wśród dużej części polskiego społeczeństwa.

– Życie dla przyjemności, poszukiwanie komfortu – to teraz wyznacznik nowoczesnego społeczeństwa. Życie przeznaczone w pełni na poszukiwanie komfortu jest antyrozwojowe. Biohacking wymaga zaangażowania, zamiany starych, niezdrowych nawyków na nowe, zdrowe – mówi Maciej Panek.

Zdaniem prezesa firmy Panek genezy tego trendu możemy upatrywać w rozwoju mediów społecznościowych, w których każdy chce się pokazać od jak najlepszej strony.

– Nastąpiła potrzeba bycia ładnym, pięknym i przede wszystkim zdrowym. Trend się faktycznie rozwija, coraz więcej ludzi zaczyna dbać o siebie. Natomiast to nie jest jeszcze ten docelowy etap jak w USA, gdzie bardzo zwraca się uwagę na to, jak człowiek funkcjonuje i co je. Ale za tym poszło zdrowie, bo samo zdrowie by nie przeszło, bo jest nudne, a ludzie potrzebują ciągłego napięcia – komentuje biznesmen.

Hamaki w pracy niewiele zmienią

Za dbaniem o własne zdrowie przyszła potrzeba rozpropagowania trendu wśród pracowników w firmie. Maciej Panek przestrzega jednak przed błędami, które jego zdaniem popełnił na drodze do biohackingu w przedsiębiorstwie.

– Kilka lat temu stworzyłem w swojej firmie specjalną salę do medytacji, odpoczynku, z poduszeczkami. Proszę sobie wyobrazić, że nikt z niej nie korzystał. Ludziom wydawało się to dziwne. Dlatego uważam, że najpierw musi się zmienić mentalność. Ludzie muszą sobie uświadomić, co jest dla nich ważne i co im daje lepsze samopoczucie. Jeśli będziemy coś robić na siłę, to nie przejdzie – komentuje Maciej Panek.

Jednocześnie podkreśla: hamaki czy picie piwa w pracy nie pomogą, jeśli człowiek nie jest spełniony i usatysfakcjonowany ze swojego stanowiska. I to powinno przyświecać zarówno pracodawcy, jak i pracownikowi. To tym bardziej istotne, że wokół biohackingu w pracy narosło sporo mitów. To choćby słynne już owocowe czwartki czy „casualowe piątki”, które mają być bonusem do pracy, przy czym w odbiorze pracownika – niewiele zmieniają.

– Największe mity? Praca zdalna w piątki i poniedziałki. Dlaczego akurat wtedy? Bo to przedłużenie weekendu. Wiele badań mówi o tym, że w te dni ludzie działają nieefektywnie – nie pracują, tylko odpoczywają po ciężkim weekendzie. Zauważyłem też, co jest potwierdzone badaniami, że w firmach, które zatrudniają więcej niż 150 osób, pracownicy odczuwają mniejszą satysfakcję i mniej się starają w kierunku kreatywnych rozwiązań. Walczą o karierę, a nie o sens swojej pracy – komentuje Maciej Panek.

Jego zdaniem ważne są inne aspekty.

– Dobry sen i ciągły ruch. Na tym się skupiłem w dbaniu o siebie. Moim celem jest przeżycie 120 lat w pełnym zdrowiu fizycznym i psychicznym. Wiem, że to jest możliwe i staram się do tego dążyć – podsumowuje prezes firmy Panek.

Trzeba coś zmienić w sobie

– Wcale się nie dziwię, że ludzie dopiero poznają termin biohacking. Kiedy zaczęłam się interesować biohackingiem, nie byłam w stanie znaleźć żadnej literatury polskiej na ten temat – mówi w rozmowie z Magdą Brzózką, dziennikarką XYZ, Klaudia Saferna, przedsiębiorczymi i pasjonatka biohackingu. Całą rozmowę można obejrzeć tutaj.

Jakie ma zalecenia przy wdrażaniu biohackingu? Jak podkreśla Klaudia Saferna, największym gamechangerem była dla niej rezygnacja z elastycznych diet i świadomość, że aby żyć zdrowo – z czegoś trzeba zrezygnować. Kluczowa zdaniem biohackerki jest więc rezygnacja z cukrów i przetworzonego jedzenia, a także wprowadzenie odpowiedniej ilości snu.

– Bardzo fajnym biohackiem są zimne prysznice, należy je traktować indywidualnie. Nie należy oczywiście z nimi przesadzać. Bardzo pomagają się obudzić i walczyć ze stresem. W momencie, gdy polewamy się zimną wodą, budujemy pewność siebie. Pokazujemy organizmowi, że nie uciekamy przy pierwszym stresie, jakim jest kontakt z zimną wodą. Istotne są także odpowiednie techniki oddechowe – mówi Klaudia Saferna.

Jak dodaje, biohacking jest połączeniem tradycyjnych metod z medycyną, nie ma natomiast nic wspólnego ze szkodliwym „szamaństwem”, które odrzuca wszystko, co związane z medycyną.

– Największy mit, jaki krąży wokół biohackingu, jest taki, że to wymysł stworzony dla multimilionerów, których stać na to, aby inwestować w drogie gadżety i jechać na Bali na treningi medytacyjne. Szkoda, bo człowiek nie sprawdzi tego, nie zainteresuje się, a biohacking jest bardzo prosty. Ale nie jest dla osób, które nie chcą niczego zmienić w swoim życiu – podsumowuje Klaudia Saferna.

Główne wnioski

  1. Biohacking w Polsce dopiero się rozwija, ale znajduje zainteresowanie wśród przedsiębiorców. Trend, który narodził się w Dolinie Krzemowej, zaczyna przenikać do polskiego biznesu i życia codziennego. Przykładem jest Maciej Panek, który po doświadczeniach związanych ze stresem i porażką carsharingu w swojej firmie zaczął stosować biohacking jako sposób na poprawę zdrowia i jakości życia.
  2. Istotą biohackingu jest świadoma praca nad zdrowiem, zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Podstawowe elementy to ruch, sen, dieta, techniki oddechowe czy zimne prysznice. Nie chodzi o kosztowne gadżety czy modne rytuały, ale o konsekwentne wprowadzanie zmian w codziennych nawykach, które prowadzą do większej odporności i lepszego samopoczucia.
  3. Wdrożenie biohackingu wymaga zmiany mentalności i zaangażowania, a nie powierzchownych udogodnień w pracy. Hamaki w biurze czy owocowe czwartki nie poprawią efektywności, jeśli pracownicy nie mają świadomości własnych potrzeb i motywacji. Biohacking opiera się na odpowiedzialności za siebie, gotowości do rezygnacji z niezdrowych nawyków i budowaniu trwałych fundamentów dobrego życia.