Kategoria artykułu: Biznes

Bitwa miast o drugą elektrownię jądrową

Bełchatów i Konin to dwie preferowane przez rząd lokalizacje drugiej elektrowni jądrowej w Polsce. Włodarze obu miast zabiegają o to, by ta ogromna inwestycja została zrealizowana w ich regionach. Z kolei eksperci podkreślają, że każda z tych lokalizacji ma swoje zalety, ale wybór właściwego terenu dla atomu to skomplikowany proces.

Elektrownia Pątnów w Koninie i Elektrownia Bełchatów w Bełchatowie
Po lewej Elektrownia Pątnów w Koninie, po prawej Elektrownia Bełchatów. Fot. ZE PAK/Dominika Zarzycka/NurPhoto/ Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego akurat Konin i Bełchatów mają największe szanse na lokalizację na ich terenie drugiej elektrowni jądrowej.
  2. Jakie są obawy osób, które mieszkają blisko budowy elektrowni jądrowej na Pomorzu.
  3. Na jakim etapie są projekty jądrowe w Polsce.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce stanie na Pomorzu w gminie Choczewo. Budowa ma ruszyć w 2028 r., a inwestor negocjuje właśnie z Amerykanami szczegóły kontraktu. Równolegle trwa proces przygotowawczy do budowy kolejnego takiego obiektu w głębi kraju. Rząd jako preferowane lokalizacje wskazał Bełchatów i Konin, czyli miasta od lat związane z energetyką węglową. Podczas gdy na Pomorzu część mieszkańców protestuje przeciwko stawianiu tam reaktora jądrowego, włodarze Bełchatowa i Konina w potencjalnej inwestycji widzą szansę na utrzymanie miejsc pracy i stabilną sytuację gospodarczą dla swoich regionów.

Na czele Konin i Bełchatów

W projekcie aktualizacji Programu polskiej energetyki jądrowej” wskazano cztery miejsca, gdzie może stanąć druga elektrownia jądrowa. Wybrano je spośród analizowanych wcześniej 27 lokalizacji. Za priorytetowe tereny uznano: Bełchatów i Konin. W obu gminach działają dziś elektrownie zasilane węglem brunatnym z pobliskich kopalń. Jako rezerwowe miejsca wskazano: Kozienice i Połaniec, gdzie grupa Enea ma elektrownie na węgiel kamienny.

Rozpoczęcie budowy drugiej elektrowni ma ruszyć w 2032 r. Znacznie wcześniej należy rozstrzygnąć, gdzie ta inwestycja zostanie zlokalizowana. Dlatego już teraz Konin i Bełchatów lobbują za realizacją atomowego projektu na ich terenach. W obu przypadkach analizy prowadzić będzie Polska Grupa Energetyczna (PGE). PGE jest właścicielem kompleksu energetyczno-węglowego Bełchatów.

Natomiast w Koninie elektrownię i kopalnię prowadzi prywatna spółka ZE PAK. W kwietniu 2023 r. PGE i ZE PAK utworzyły spółkę PGE PAK Energia Jądrowa, która zajmowała się analizą budowy w Koninie reaktorów jądrowych w technologii oferowanej przez koreański koncern KHNP. W październiku 2025 r. PGE przejęła udziały od ZE PAK i stała się wyłączonym właścicielem atomowej spółki. Projekt z Koreańczykami przepadł, ale kompetencje dotyczące energetyki jądrowej pozostały w spółce.

Konin o krok dalej w analizach

Ponieważ w Koninie już wcześniej rozważano atomową inwestycję, region ten jest o krok dalej od Bełchatowa w analizie możliwości posadowienia tam takiego obiektu. Oba tereny potrzebują dalszych badań terenowych m.in. geologicznych i środowiskowych, a także związanych z dostępnością wody chłodzącej i możliwością transportu na plac budowy gigantycznych elementów przyszłej elektrowni.

– Cały czas wierzę, że żyję w kraju, w którym nie ten ma rację, kto najgłośniej krzyczy, tylko ten, kto ma naprawdę rzetelne i mocne argumenty – i to one zdecydują o tym, gdzie zostanie zlokalizowana elektrownia atomowa. Mam nadzieję, że w Wielkopolsce. Ale jeśli te racjonalne argumenty przemówią na rzecz innej lokalizacji, to będziemy musieli się z tym pogodzić – stwierdził Marek Woźniak, marszałek woj. wielkopolskiego, podczas listopadowej konferencji Atom w Koninie, wpisującej się w starania o lokalizację drugiej polskiej elektrowni jądrowej w rejonie Konina. 

Konin od lat związany jest z energetyką, ale lokalne zasoby węgla brunatnego już się kończą. W 2025 r. ZE PAK eksploatuje ostatnią kopalnię odkrywkową Tomisławice i ostatni blok węglowy w Elektrowni Pątnów. Grupa przewiduje produkcję energii z węgla brunatnego do czasu wydobycia całości surowca z obecnie eksploatowanego złoża, ale nie dłużej niż do końca pierwszego półrocza 2026 r.

Włodarze Konina podkreślają, że ich gmina ma lepsze walory niż Bełchatów dla atomowego projektu. Chodzi głównie o dostępne zasoby wody. Pozostałe atuty to m.in. gotowa infrastruktura energetyczna, wykwalifikowana kadra pracowników i poparcie społeczności lokalnej. Zwolennicy inwestycji wskazują, że konińska elektrownia węglowa powoli kończy pracę, dlatego region pilnie wymaga transformacji i nowych inwestycji.

Bełchatów chce pozostać energetyczną stolicą

Bełchatów także przedstawia swoje argumenty. Prezydent miasta Patryk Marjan od początku swojej kadencji zabiega i lobbuje na rzecz Bełchatowa jako drugiej lokalizacji elektrowni jądrowej w kraju.

– Od ponad 40 lat szczycimy się mianem „energetycznej stolicy kraju”. Naturalne jest więc, że po zakończeniu działalności wydobywczo-energetycznej nadal chcemy tą stolicą pozostać. Mamy do wykorzystania zarówno tereny kompleksu Bełchatów, jak i istotny potencjał technologiczny wraz z infrastrukturą dla rozwoju różnych źródeł wytwórczych, w tym potencjał do budowy elektrowni jądrowej. Należy też pamiętać o wykwalifikowanej i związanej z energetyką kadrze. To atuty, które przemawiają za naszą lokalizacją – przekonuje Kryspina Rogowska, rzeczniczka Urzędu Miasta Bełchatowa.

Dodaje, że atom dla Bełchatowa popierają także mieszkańcy, którzy przyjechali tam z różnych stron Polski, aby pracować w największej krajowej elektrowni węgla.

– Jako miasto i region stoimy w przededniu transformacji energetycznej. Wiedząc, że elektrownia i kopania zatrudniają ponad 12 tys. osób, to zamknięcie tak dużych zakładów dla 51-tysięcznego miasta równoznaczne jest z jego degradacją. Ta będzie miała wymiar gospodarczy, ekonomiczny, ale przede wszystkim społeczny – najtrudniejszy do zaakceptowania. Teren, który przez dziesięciolecia zapewniał stabilizację i bezpieczeństwo energetyczne Polski, nie może zostać pominięty w nowych rozwiązaniach energetycznych w kraju. To również odpowiedzialność państwa polskiego za ludzi, którzy to bezpieczeństwo energetyczne przez lata gwarantowali – apeluje Kryspina Rogowska.

Podkreśla, że tak duża inwestycja to nadzieja na utrzymanie miejsc pracy i stabilną sytuację gospodarczą dla całego regionu. Dlatego rady gmin i miast sąsiadujących z Bełchatowem oraz samorząd województwa przyjmują kolejno uchwały intencyjne, popierające budowę elektrowni atomowej w tej lokalizacji. PGE nie podaje dokładnej daty zamknięcia Elektrowni Bełchatów. Zarząd spółki informował niedawno, że bloki w Bełchatowie będą funkcjonowały jeszcze przynajmniej przez 10 lat.

To skomplikowany proces

Eksperci podkreślają, że wybór miejsca dla posadowienia tam elektrowni jądrowej nie jest łatwy i musi być poprzedzony szczegółowymi badaniami. Dziś za wcześnie, by stwierdzić, która z lokalizacji będzie lepsza dla tak potężnej i strategicznej inwestycji: Bełchatów czy Konin.

– Proces lokalizacji elektrowni jądrowej jest skomplikowany i nie przebiega metodą znaną z filmu „Poszukiwany, poszukiwana” – „To jezioro damy tutaj, a ten niech sobie stoi w zieleni” – wyjaśnia Maciej Lipka, ekspert ds. energetyki jądrowej, wiceprezes Fundacji Nuclear.pl.

Zaznacza, że każda ze wskazanych lokalizacji ma swoje zalety.

– Bełchatów ma bardzo dobre połączenie z infrastrukturą sieciową, a Konin – przynajmniej w teorii – szybciej ustabilizuje stosunki wodne po likwidacji odwodnienia odkrywek. Pamiętajmy jednak, że w obu przypadkach hasło „Bełchatów” czy „Konin” raczej nie oznacza obecnej działki po elektrowni węglowej, ale związany z nią region – podkreśla Maciej Lipka.

Podobnie jest z lokalizacją pierwszej elektrowni jądrowej, której nazwa brzmi: „Lubiatowo-Kopalino”. W rzeczywistości obiekt nie powstaje ani w Lubiatowie, ani w Kopalinie. Najbliżej placu budowy znajduje się miejscowość Słajszewo (gmina Choczewo). To właśnie tam część mieszkańców protestuje, bo nie chce mieć reaktora jądrowego „za płotem”.

– W obu lokalizacjach: Bełchatowie i Koninie niezwykle istotny jest czynnik transformacyjny atomu. Po zakończeniu wydobycia węgla brunatnego i likwidacji opalanych nim elektrowni, regionom niewątpliwie pomogłaby budowa dużego zakładu przemysłowego, jakim jest elektrownia jądrowa. Polska potrzebować będzie kilkanaście gigawatów mocy atomowych, by zmienić swoją energetykę w kierunku zeroemisyjnym. Być może w związku z tym rozwijać trzeba obie lokalizacje, do pewnego momentu równolegle, a ustawić je w odpowiedniej kolejności dopiero na etapie samej inwestycji – proponuje Maciej Lipka.

Co przed nami?

Harmonogram dla budowy drugiej elektrowni jądrowej przewiduje, że budowa pierwszego bloku rozpocznie się w 2032 r., a cały obiekt złożony z trzech bloków ruszy w 2043 r. W 2025 r. miały miejsce wstępne analizy potencjalnych lokalizacji. Rozpoczęcie właściwych badań lokalizacyjnych i środowiskowych zaplanowano na rok 2026.

Kluczowym punktem będzie wybór technologii reaktora jądrowego, który przewidziano na 2027 r. Jak dotąd wstępne zainteresowanie udziałem w tym przedsięwzięciu wyraziło trzech dostawców reaktorów: amerykański Westinghouse (dostarczą reaktory dla pierwszej elektrowni jądrowej), francuski EDF i kanadyjski AtkinsRéalis. Zaproszenie do rozmów od polskiego rządu otrzymał też koreański KHNP.

Ostateczna decyzja o ustaleniu lokalizacji ma zapaść w 2028 r. Rok później rozpoczną się prace przygotowawcze na placu budowy.

Aby plany te zostały zrealizowane, potrzebne będzie m.in. podjęcie kierunkowej decyzji przez polski rząd, zorganizowanie finansowania dla projektu (budowa pierwszej elektrowni jądrowej pochłonie niemal 200 mld zł), a także uzyskanie zgody Komisji Europejskiej na pomoc publiczną dla tej inwestycji.

Główne wnioski

  1. Polski rząd chce postawić drugą elektrownię jądrową w głębi kraju. Jako priorytetowe lokalizacje wskazał Bełchatów i Konin, gdzie od lat funkcjonują elektrownie węglowe. Oba miasta rozpoczęły walkę o przyciągnięcie do siebie tej potężnej inwestycji. To dla nich szansa na utrzymanie miejsc pracy po likwidacji energetyki węglowej.
  2. Zwolennicy lokalizacji atomu w Koninie przekonują, że obiekt będzie miał lepszy dostęp do wody niż w Bełchatowie. Poza tym ostatni blok w miejscowej elektrowni węglowej wygaśnie już w 2026 r. i region potrzebuje nowych inwestycji. Władze Bełchatowa przekonują natomiast, że mają gotową infrastrukturę energetyczną i wykwalifikowaną kadrę, a pozostawienie terenu po największej elektrowni węglowej w Polsce bez planu grozi katastrofą ekonomiczną dla całego regionu.
  3. Według ekspertów obie lokalizacje mają swoje atuty i w każdym z nich niezwykle istotny jest czynnik społeczny. – Polska potrzebować będzie kilkanaście gigawatów mocy atomowych, by zmienić swoją energetykę w kierunku zeroemisyjnym. Być może na tym etapie rozwijać trzeba obie lokalizacje równolegle – proponuje Maciej Lipka, wiceprezes Fundacji Nuclear.pl.