Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka Świat

Bruksela od kuchni. Jak naprawdę wygląda dzień pracy lobbysty?

W Polsce „lobbing” wciąż jest synonimem niejawnych układów i szemranych interesów. Wiele osób postrzega go jako sprzeczny z zasadami fair play, a czasem nawet z demokracją. Tymczasem w Brukseli, sercu Unii Europejskiej, lobbying jest postrzegany zupełnie inaczej – jako nieodzowna część zdrowego systemu decyzyjnego, w którym różne grupy interesu mogą przedstawić swoje stanowiska urzędnikom i politykom. W Brukseli pracują przedstawiciele biznesu, związków zawodowych, organizacji pozarządowych, reprezentacji regionów i wielu innych grup interesu.

Źródło: Dado Daniela/ Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak w praktyce wygląda przykładowy dzień pracy lobbysty w Brukseli.
  2. Dlaczego lobbing jest postrzegany jako normalny element procesu decyzyjnego w Unii Europejskiej.
  3. Jakie znaczenie ma polska prezydencja w Radzie UE dla branży farmaceutycznej oraz jakie szanse i wyzwania się z tym wiążą.

Warto przypomnieć dane, o których pisałem w moim pierwszym felietonie: według wyliczeń Transparency International w Brukseli działa 25 tys. lobbystów. Tymczasem analiza portalu lobbyfacts.eu, bazująca na oficjalnym unijnym rejestrze transparentności, pokazuje, że zaledwie 10 polskich organizacji lub firm ma swoje oficjalne biura w Brukseli. W porównaniu do 253 organizacji z Niemiec czy 151 z Francji wypadamy dość słabo. Stany Zjednoczone, czyli kraj spoza UE, mają 155 zarejestrowanych przedstawicielstw.

Właśnie dlatego chciałbym dziś przyjrzeć się przykładowemu dniu Adama. To postać fikcyjna, ale jego historia odzwierciedla realia pracy lobbystów w Brukseli. Na potrzeby tego artykułu pełni rolę przedstawiciela polskiego sektora farmaceutycznego.

W 2025 r. Polska wchodzi w nowy etap – obejmuje prezydencję w Radzie UE, a w agendzie pojawia się kluczowy temat: reforma europejskiego prawa farmaceutycznego. Reforma ta ma m.in. zrównoważyć monopolowe prawa firm innowacyjnych i dostęp pacjentów do nowoczesnych leków w całej Unii.

Choć Adam jest postacią fikcyjną, każdy opisany tu krok i zdarzenie mogłyby w praktyce rozegrać się naprawdę – tak właśnie wygląda codzienna rzeczywistość wielu lobbystów w brukselskich kuluarach.

7:00 – Poranna pobudka i lektura newslettera

Adam zaczyna dzień wcześnie. Pierwsza kawa i codzienny rytuał: newslettery z POLITICO Pro i EurActiv, przegląd porannych tweetów (na platformie X) oraz szybki rzut oka na LinkedIn.

W farmacji ostatnio wrze – Polska obejmuje przewodnictwo w Radzie UE i zapowiada, że jednym z priorytetów będzie przyspieszenie dostępu pacjentów z mniejszych i mniej zamożnych krajów do nowych leków onkologicznych i leków na choroby rzadkie.

Na tapecie jest projekt unijnego rozporządzenia, który ma „zmodulować” (czyli w praktyce skrócić) okresy ochrony danych dla firm farmaceutycznych, jeśli te nie wprowadzą nowych leków jednocześnie w większości państw członkowskich. Pomysł podoba się takim krajom jak Polska, Litwa czy Słowenia, ale napotyka duży opór dużych graczy – przede wszystkim Danii i Niemiec.

Z porannego newslettera Adam dowiaduje się, że reprezentanci duńskiej branży farmaceutycznej lobbowali u kluczowych europosłów, argumentując, że skrócenie ochrony danych może osłabić innowacje. Adam od razu zaznacza w notatniku, by w ciągu najbliższych dni umówić się z asystentami polskich i hiszpańskich eurodeputowanych, by podkreślić korzyści płynące z szybszego dostępu pacjentów do leków w całej UE.

8:00 – Krótka sesja w social mediach

Zanim Adam opuści mieszkanie, szybko zagląda do mediów społecznościowych kluczowych decydentów:

  • Katarzyny Piotrowskiej-Radziewicz, Dyrektor Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji w polskim Ministerstwie Zdrowia, która na X udostępniła komunikat ministerstwa o założeniach dokumentu Akt o Lekach Krytycznych – Critical Medicines Act.
  • Edwarda James-Smitha, szefa ds. unijnych w duńskim Ministerstwie Zdrowia, który powtarza argumenty o konieczności zachowania dłuższych okresów ochrony. Tym razem Adam zauważył, że na LinkedIn Edward zareagował entuzjastycznie na wpis Sørena Jacobsena, Ambasadora, Zastępcy Stałego Przedstawiciela Danii przy UE, który pisze o tym, że zespół ds. duńskiej prezydencji jest już gotowy do pracy.

Te krótkie wpisy to czasem najlepsze okno na to, co dzieje się u poszczególnych interesariuszy. Śledząc komentarze, polubienia i reakcje, można czasem wyłapać niuanse, które pozwolą lepiej wyczuć najbardziej aktualne stanowiska poszczególnych krajów czy konkurencyjnych grup interesu. Polityka uwielbia szybkie komentarze – często pierwsze sugestie polityczne ogłasza się właśnie w mediach społecznościowych, zanim pojawią się oficjalne dokumenty.

8:45 – Droga do biura i podcast w słuchawkach

Adam mieszka niedaleko ronda Schumana, serca „dzielnicy europejskiej”, przy którym mieści się główny budynek Komisji Europejskiej. Spacerem to zaledwie 10 minut, ale w tym czasie zdąży przesłuchać pierwszy – i zazwyczaj najciekawszy – segment nowego odcinka podcastu „POLITICO’s EU Confidential”. W dzisiejszym odcinku – rozmowa o staraniach polskiej prezydencji, by przeforsować tzw. obowiązek dystrybucji dla koncernów farmaceutycznych: jeśli firma chce otrzymać pełne osiem lat ochrony danych, powinna zagwarantować dostępność leku w każdym z 27 państw członkowskich.

Dla Adama to kluczowy wątek, ponieważ reprezentuje polską stronę – branżę farmaceutyczną, ale zorientowaną na zapewnienie, by pacjenci w Polsce (i w innych mniejszych państwach) mieli taki sam szybki dostęp do nowych terapii, jak pacjenci w Niemczech.

9:00 – Zebranie zespołu: przegląd spraw w toku

Adam wchodzi do biura, w którym oprócz niego pracuje dwóch analityków i specjalista od komunikacji. To siedziba brukselskiego oddziału polskiego stowarzyszenia zrzeszającego producentów leków generycznych i firm biotechnologicznych.

Poranne „szybkie spotkanie” to standard:

  • Kasia, ekspertka ds. analizy legislacyjnej, informuje o nowym dokumencie krążącym w Radzie. Węgierska prezydencja przed Polską zaproponowała mechanizm „zmuszania” firm farmaceutycznych do podjęcia negocjacji cenowych z każdym krajem UE, w przeciwnym razie traciłyby część ochrony danych. Polska chce rozwinąć ten pomysł.
  • Marcin, odpowiedzialny za PR, przypomina, że pojutrze odbędzie się warsztat w Parlamencie Europejskim o „dostępie do leków w nowych państwach członkowskich”. Będą tam europosłowie z komisji ENVI i ITRE, którzy pracują nad legislacją farmaceutyczną. Prosi Adama, by dopiął spotkania w kuluarach.

Adam notuje w kalendarzu: „Czwartek: spotkania w PE – europosłanki z Litwy i Malty, eurodeputowany z Hiszpanii, ktoś z Rumunii.” Te kraje również wspierają szybszy i tańszy dostęp do leków.

9:30 – Pierwsze maile, pierwsze telefony

W skrzynce Adama pojawia się już kilkanaście maili. Jeden z nich pochodzi od stowarzyszenia francuskich producentów medycznych, zapraszającego na czwartkowy networking lunch. Francja, która oficjalnie waha się w sprawie skrócenia ochrony danych, odgrywa istotną rolę w Radzie UE, więc Adam szybko uznaje, że warto się tam pojawić.

Kolejny mail pochodzi od polskiego Ministerstwa Zdrowia, które prosi o przesłanie stanowiska branży w sprawie kluczowego punktu negocjacji – czy polskie firmy popierają propozycję obowiązkowego rozpoczęcia negocjacji cenowych w ciągu 12 miesięcy od uzyskania pozwolenia na dopuszczenie do obrotu w UE. Adam zamierza przesłać wstępny dokument, ale najpierw skonsultuje się ze swoim zespołem i centralą w Warszawie, aby upewnić się, że wszystkie firmy członkowskie stowarzyszenia się pod nim podpiszą.

10:30 – Spotkanie w Komisji Europejskiej (DG SANTE)

Adam ma zaplanowaną wizytę w Komisji Europejskiej, a konkretnie w Dyrekcji Generalnej ds. Zdrowia (DG SANTE). Umówił się z urzędniczką odpowiedzialną za analizę wpływu planowanej reformy farmaceutycznej na mniejsze rynki. Oficjalnie spotkanie jest tylko „ekspercką konsultacją”, ale w Brukseli każdy taki kontakt to także okazja do budowania relacji i przedstawienia stanowiska branży.

Podczas spotkania Adam dopytuje o szczegóły, jak Komisja zamierza weryfikować, czy firma uruchomiła proces rejestracji i negocjacji cenowych we wszystkich państwach członkowskich. Takie szczegóły mogą okazać się kluczowe dla skuteczności reformy.

11:30 – Powrót do biura i praca nad dokumentami

Adam siada do komputera, aby przygotować zarys stanowiska branży farmaceutycznej na prośbę polskiego Ministerstwa Zdrowia. W dokumencie:

  • Wyjaśnia, że polskie firmy (zwłaszcza producenci leków generycznych i biotechnologiczne start-upy) popierają modulację ochrony danych, pod warunkiem stworzenia przejrzystych zasad oraz jasności co do terminów rejestracji leków w poszczególnych krajach.
  • Zaznacza, że skrócenie okresu ochrony danych z ośmiu do sześciu lat powinno być zrównoważone realnymi zachętami dla koncernów innowacyjnych, aby nie zniechęcić ich do wprowadzania nowych terapii na mniejsze rynki.

To trudna gra polityczna: Adam musi pokazać, że polska branża farmaceutyczna rozumie interes pacjentów oraz rządu, który chce szybciej wprowadzać nowe leki, ale jednocześnie nie chce zniechęcić inwestorów farmaceutycznych ani hamować badań klinicznych.

Adam zwraca również uwagę, że reforma prawa farmaceutycznego nie działa w próżni. Oprócz producentów leków wpływ na proces mają także organizacje pacjenckie, stowarzyszenia lekarzy, szpitale oraz przedstawiciele sektora ubezpieczeniowego. Każda z tych grup lobbuje na swój sposób, prezentując własne dane i stanowiska, co dodatkowo komplikuje proces decyzyjny. Nie można pominąć głosu żadnej ze stron, co wymaga dużej zręczności w prowadzeniu dialogu.

12:30 – Lunch z doradcą europosła z komisji ENVI

W Brukseli lunch często jest ważniejszą okazją do rozmów niż formalne spotkania w biurze. Dziś Adam spotyka się z doradcą (Political Advisor) europosła z komisji ENVI (Ochrona Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności), który prowadzi sprawozdanie dotyczące nowej legislacji.

W menu? Nie tylko sałatka i woda mineralna, ale przede wszystkim omówienie poprawek, które poseł sprawozdawca rozważa zgłosić. Adam wyjaśnia, co te zmiany oznaczają dla polskich przedsiębiorstw i pacjentów. Podkreśla, że polska prezydencja szuka sojuszników, by przekonać większe, bogatsze kraje do bardziej elastycznych zasad ochrony danych.

Rozmowa dotyka także kwestii zasobów. Polskie stowarzyszenie, które reprezentuje Adam, dysponuje znacznie mniejszym zapleczem niż wielkie międzynarodowe koncerny. Samo utrzymanie biura w Brukseli i uczestnictwo w dziesiątkach wydarzeń wymaga dużych nakładów finansowych. Dlatego Adam musi działać efektywnie i wybierać priorytetowe spotkania, aby konkurować z organizacjami, które mają całe zespoły lobbystów i prawników.

13:30 – Debata w think-tanku

Niedaleko Place du Luxembourg, w pobliżu Parlamentu Europejskiego, odbywa się debata organizowana przez jeden z brukselskich think-tanków na temat: „Jak zrównoważyć innowacje i dostęp do leków w Europie?” Prelegentami są przedstawiciele Komisji Europejskiej, wiceminister zdrowia z Litwy oraz ekspert z branży farmaceutycznej.

Adam słucha z uwagą, notuje argumenty, a podczas części networkingowej zagaduje wiceministra zdrowia Litwy. Litwa, podobnie jak Polska, zmaga się z problemem dostępności nowych leków i popiera skrócenie okresów ochrony danych, aby przyspieszyć wprowadzenie tańszych generyków i biopodobnych. Rozmawiają o możliwości współpracy w rozmowach z Danią, która jest sceptyczna wobec takich zmian.

15:00 – Wideokonferencja z firmami w Polsce

Adam wraca do biura, gdzie czeka go wideokonferencja z członkami zarządu ds. regulacji kilku największych polskich firm farmaceutycznych. Omawiają rozwój sytuacji w Radzie UE i potencjalne nowe inicjatywy dotyczące wspólnych zakupów leków, które mogłyby obniżyć koszty dla polskiego systemu ochrony zdrowia.

Firmy pytają, czy w najnowszej wersji projektu pojawiły się zapisy o nowych obowiązkach raportowania cen w różnych krajach. Adam wyjaśnia stan negocjacji i podkreśla, że polska prezydencja ma tylko sześć miesięcy na znalezienie kompromisu. Ostrzega też, że po Polsce pałeczkę przejmie Dania, „farmaceutycznie przyjazna”, co może utrudnić wprowadzenie zmian korzystnych dla mniejszych rynków.

Tutaj widać wyraźny kontrast między Brukselą a Polską: choć Adam reprezentuje polski biznes, większość realnych decyzji zapada w unijnych instytucjach. W Polsce praca lobbysty wciąż budzi podejrzenia i niechęć, podczas gdy w Brukseli taki dialog jest naturalnym elementem procesu decyzyjnego.

16:30 – Raportowanie, e-maile i szybkie rejestrowanie spotkań

Jak większość lobbystów, Adam prowadzi bardzo skrupulatny dziennik kontaktów i spotkań. Oficjalne spotkania z przedstawicielami Komisji czy Parlamentu są rejestrowane w Transparency Register zgodnie z unijnymi zasadami przejrzystości. Na swoje potrzeby Adam w specjalnym notesie zapisuje kluczowe szczegóły: z kim dokładnie się widział, w jakim temacie, co ustalono oraz które wątki mogą być istotne w kolejnej rundzie negocjacji. Dzięki temu, gdy za kilka tygodni lub miesięcy pojawi się potrzeba ustalenia źródła jakiegoś pomysłu na poprawkę w nowej regulacji farmaceutycznej, Adam może szybko sięgnąć do notatek i odświeżyć szczegóły.

Adam odpisuje również na maile. Dwie organizacje pacjenckie z Polski pytają, czy może pomóc umówić spotkanie w Parlamencie, by opowiedzieć eurodeputowanym o trudnościach pacjentów onkologicznych z dostępem do terapii celowanych. Adam musi ocenić, czy zaangażować się bezpośrednio w ich inicjatywę – to organizacje społeczne, ale ich postulaty pokrywają się z tym, co promuje polski rząd.

18:00 – Networking dinner

W Brukseli dzień pracy zazwyczaj kończy się później niż standardowa 17:00. Tym razem Adam został zaproszony na kolację zorganizowaną przez hiszpańskie stowarzyszenie przemysłu farmaceutycznego. Temat wieczoru: „Jak wspierać innowacje w chorobach rzadkich, jednocześnie zapewniając dostęp pacjentom w całej UE?”. Przy stole zasiadają przedstawiciele firm z Hiszpanii, Włoch i Rumunii.

Atmosfera jest mniej formalna, ale właśnie w takich okolicznościach często padają szczere komentarze o tym, które kraje są gotowe na kompromis, a które twardo trzymają swoje stanowisko. Adam uważnie słucha – wie, że w Brukseli każde nieoficjalne słowo może być cenne, bo pozwala przewidzieć, jak budować sojusze przy stole negocjacyjnym.

21:30 – Wieczorne podsumowanie

Po kolacji Adam wraca spacerem do mieszkania. Mimo późnej pory szybko zapisuje kluczowe informacje i wrażenia z rozmów przy kolacji. Przed snem zagląda jeszcze na Twittera. Widzimy wpis europosła z Niemiec, krytycznego wobec polskich pomysłów. Pisze, że skrócenie ochrony danych „zagraża badaniom klinicznym”.

Adam szybko odpowiada: „To nie jest działanie antyinnowacyjne; to promowanie równego dostępu, bo pacjenci w mniejszych krajach czekają nawet ponad 2 lata na nowe leki.”

Dyskusja toczy się dalej, podczas gdy Adam przygotowuje się do snu. Poranek przyniesie nowe wyzwania: kolejne spotkania, analizy stanowisk i poszukiwanie tych „kreatywnych kompromisów”, bez których unijne prawo nie ma szans na zmianę.

Co wynika z tego „zwykłego” dnia?

Praca lobbysty w Brukseli to nieustanne spotkania, konsultacje i dyskusje – z urzędnikami Komisji, doradcami europosłów, przedstawicielami innych krajów członkowskich, ale też z innymi lobbystami, ekspertami i dziennikarzami.

Warto wiedzieć

Niestety wciąż niewiele polskich organizacji decyduje się na założenie stałego biura w Brukseli lub korzystanie z usług profesjonalnych firm doradczych.

Dla tych, którzy chcieliby w przyszłości aktywnie uczestniczyć w tworzeniu prawa, warto rozważyć:

  • Zrzeszenie się w europejskich stowarzyszeniach branżowych.
  • Nawiązanie kontaktu z polskim Stałym Przedstawicielstwem przy UE.
  • Zapoznanie się z zasadami rejestracji i transparentności w unijnym ekosystemie.

Dzięki temu łatwiej będzie dotrzeć do decydentów, zorganizować spotkania oraz prezentować rzetelne dane i analizy.

XYZ

Adam stara się, by głos polskich firm farmaceutycznych był słyszalny w kluczowych debatach. Rok 2025 jest dla niego szczególny, bo Polska przejmuje prezydencję w Radzie UE i ma tylko sześć miesięcy, by spróbować przeforsować rozwiązania korzystne dla firm z mniejszych państw. Po niej pałeczkę przejmie Dania, która nie ukrywa sceptycyzmu wobec skrócenia monopoli farmaceutycznych.

Z perspektywy polskiego biznesu farmaceutycznego to właśnie teraz jest idealny moment, by realnie wpłynąć na proces legislacyjny. W Brukseli codziennie toczą się rozmowy kształtujące prawo, które potem bezpośrednio wpływa na życie obywateli – w tym na dostępność nowoczesnych terapii w aptekach i szpitalach.

Dzień Adama to tylko ułamek tej rzeczywistości, ale pokazuje, że w unijnym ekosystemie trzeba być aktywnym, czujnym, dobrze przygotowanym i wytrwałym. Polityka regulacyjna to maraton – bez ciągłej obecności w brukselskiej debacie trudno liczyć na sukces.

Główne wnioski

  1. Bruksela to miejsce, gdzie dialog między politykami, urzędnikami a przedstawicielami różnych grup interesu stanowi nieodzowną część procesu tworzenia prawa.
  2. Choć w Polsce praca lobbysty często budzi negatywne skojarzenia, w unijnym ekosystemie jest to zawód regulowany, transparentny i ceniony za dostarczanie rzetelnych analiz.
  3. Rola polskich firm w unijnych negocjacjach może znacząco wzrosnąć, jeśli będą aktywnie uczestniczyć w dyskusjach w Brukseli – na przykład poprzez zakładanie biur, zrzeszanie się w europejskich stowarzyszeniach branżowych czy współpracę z polskim Stałym Przedstawicielstwem przy UE.