Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka

Chcą znieść dwukadencyjność w samorządach. PSL składa projekt ustawy

Polskie Stronnictwo Ludowe chce powrotu braku ograniczeń w liczbie kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. W Sejmie złożono projekt ustawy o zniesieniu dwukadencyjności. Szanse na wejście w życie projektu nie są jednak duże. Ekspert zwraca uwagę na ryzyko PSL-u.

Władysław Kosiniak-Kamysz
PSL składa projekt ustawy o zniesieniu dwukadencyjności w samorządach. Prezes partii Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiadał to jeszcze jesienią ubiegłego roku. Fot. Dominika Zarzycka/SOPA Images/LightRocket via Getty Images)

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Co zawiera projekt o zmianach w samorządzie.
  2. Jakie mogą być dalsze losy projektu.
  3. Co ten ruch może politycznie oznaczać dla partii Kosiniaka-Kamysza.

Podczas małopolskiego zjazdu Polskiego Stronnictwa Ludowego prezes partii Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział złożenie projektu ustawy znoszącej dwukadencyjność w samorządach. Byłoby to zniesienie prawa wprowadzonego w 2017 r. za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Na jego mocy wójtowie, burmistrzowie oraz prezydenci miast mogą być wybierani maksymalnie dwie kadencje, które od 2018 r. nie trwają 4 a 5 lat.

Plan PSL-u: koniec z dwukadencyjnością

Pierwsza kadencja po tej zmianie trwała jednak 6 lat ze względu na nałożenie się na siebie terminów wyborów samorządowych i parlamentarnych w 2023 r. Oznacza to, że w 2024 r. zakończyła się pierwsza, a rozpoczęła druga kadencja samorządu, w której obowiązuje prawo wprowadzone przez PiS.

– Koniec z dwukadencyjnością. Koniec z ograniczeniami startowania do różnych organów przedstawicielskich, bo to nasi poprzednicy z PiS-u zablokowali, ograniczyli samorządność, my samorządność przywracamy. Obiecaliśmy to idąc do wyborów, protestowaliśmy jak byliśmy w opozycji, przeciwko zabieraniu wspólnotom lokalnym prawa o decydowaniu – mówił wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz w sobotę 28 czerwca w Krakowie.

Prezes PSL-u zapowiadał taki projekt już w ubiegłym roku. Mówił o tym podczas wrześniowego IV Forum Miasteczek Polskich. Od tamtej pory minął niemal rok.

W piątek poselski projekt ustawy został złożony w Sejmie. Jego koordynatorem jest poseł PSL Michał Pyrzyk, w latach 2005 - 2006 starosta słupecki, a w latach 2006 - 2023 burmistrz Słupcy w Wielkopolsce.

Projekt o zniesieniu dwukadencyjności. Pozostałe założenia:

  • Ustalanie granic okręgów wyborczych przez radę gminy, radę powiatu lub sejmik wojewódzki, a nie przez komisarza wyborczego. Pomysłodawcy chcą, by okręgi wyborcze tworzyły się na podstawie lokalnych związków i zależności, a nie geografii i wskaźników demografii. 
  • Zwiększenie możliwej liczby kandydatów startujących w wyborach do rad gmin zamieszkiwanych przez ponad 20 tys. mieszkańców, rad powiatów i sejmików oraz zwiększenie liczby kandydatów wybieranych (radnych) o co najmniej troje. Powody? Bardzo duże zainteresowanie kandydowaniem w ostatnich wyborach samorządowych oraz ograniczenia związane z limitem kandydatów na liście i parytetem płci. Ludowcy liczą, że większy bierny udział w wyborach przełoży się na wyższą frekwencję wyborczą. 
  • Rozważenie wprowadzenia przepisów zezwalających właścicielom nieruchomości na zdejmowanie materiałów wyborczych, które zostały zamieszczone na ich terenach bez odpowiedniej zgody. Obecnie usunięcie banneru zawieszonego bez zgody na prywatnym ogrodzeniu jest traktowane przez prawo jako zniszczenie materiału wyborczego. 
  • Umożliwienie kandydatom na wójta, burmistrza lub prezydenta miasta jednoczesnego kandydowania do rady powiatu lub sejmiku województwa.  

Argument PSL-u: doświadczenie

Również w piątek politycy PSL opowiadali o projekcie w swoich regionach. W Gdańsku o argumentach na rzecz zniesienia dwukadencyjności mówili posłanka Magdalena Sroka, wicemarszałek województwa pomorskiego Adam Gawrylik, burmistrz Pelplina Mirosław Chyła, wójt gminy Pszczółki Maciej Urbanek oraz pełnomocnik ministra rozwoju ds. innowacyjności Artur Dziambor.

Magdalena Sroka przekonywała, że dwukadencyjność w samorządzie ogranicza konstytucyjne prawo włodarzy do biernego udziału w wyborach. Mówiła też o znaczeniu doświadczenia samorządowców.

– W obecnej sytuacji gospodarczej i geopolitycznej widzimy, jak dużym doświadczeniem powinni cechować się samorządowcy. Ono jest ważne w kierowaniu małymi ojczyznami w sytuacjach kryzysowych. Pamiętamy ubiegłoroczną powódź. Samorządowcy bez dużego doświadczenia w wielu momentach potrzebowali ogromnej pomocy, której udzielał rząd. Ważne, by decydowali mieszkańcy, a nie paragrafy wprowadzane przez polityków. To ludzie, którzy widzą, jak rozwija się ich gmina, powinni mieć głos – mówiła posłanka Magdalena Sroka.

W obecnej sytuacji gospodarczej i geopolitycznej widzimy, jak dużym doświadczeniem powinni cechować się samorządowcy. Ono jest ważne w kierowaniu małymi ojczyznami w sytuacjach kryzysowych.

Betonowanie samorządów? PSL odpowiada

Politycy PSL-u bronią się przed argumentami o betonowaniu samorządów mówiąc o wymianie, która miała miejsce w 2024 r. W wyborach samorządowych stanowiska straciło wtedy ponad 30 proc. włodarzy miast i gmin. Dodają, że w wyborach parlamentarnych z 2023 r. zmieniło się 20 proc. posłów. Adam Gawrylik, wicemarszałek województwa pomorskiego oraz szef PSL-u na Pomorzu, twierdził, że świadczy to o dobrym działaniu mechanizmów demokratycznych.

– Jeżeli mieszkańcy nie są zadowoleni z włodarza, sięgają po mechanizm wyborczy. Nie ograniczajmy demokracji i przywróćmy jak największej liczby W wielu gminach wójtowie rządzą już po 6 czy 7 kadencji. Nie pozwólmy, by tak doświadczeni samorządowcy przestali służyć mieszkańcom – mówił Adam Gawrylik.

Artur Dziambor podaje przykład Wojciecha Szczurka, byłego prezydenta Gdyni. Wieloletni samorządowiec wygrywał regularnie kolejne wybory w pierwszej turze mając nawet 80 proc. głosów. Ostatnie wybory przegrał nie wchodząc nawet do drugiej tury.

– W Gdyni byliśmy przyzwyczajeni, że Gdynia to Wojciech Szczurek. Przestał być prezydentem po 25 latach, choć mógł być nim dalej. Argument o zabetonowaniu sceny został empirycznie przeprowadzony negatywnie. Mieszkańcy go ocenili. Dwukadencyjność nie była tu potrzebna. Pamiętam, że gdy PiS to wprowadzało, to było to zagraniem na nosie prezydentom największych miast – mówił były poseł.

Wójt Pszczółek Maciej Urbanek, który w 2018 r. był najmłodszym wójtem w Polsce, przekonywał, że brak ograniczeń w liczbie kadencji pomaga w zapewnieniu stabilności w realizowaniu inwestycji.

– Samorządy działają w oparciu o dwa istotne dokumenty: wieloletnią prognozę finansową oraz wieloletni plan inwestycyjny. W momencie zmian włodarza istnieje ryzyko, że jakość inwestycji może być mniejsza – mówił Maciej Urbanek.

Burmistrz Peplina Mirosław Chyła, wicemarszałek województwa pomorskiego Adam Gawrylik, posłanka Magdalena Sroka, pełnomocnik ministra rozwoju Artur Dziambor i wójt gminy Pszczółki Maciej Urbanek
Burmistrz Peplina Mirosław Chyła, wicemarszałek województwa pomorskiego Adam Gawrylik, posłanka Magdalena Sroka, pełnomocnik ministra rozwoju Artur Dziambor i wójt gminy Pszczółki Maciej Urbanek. Facebook

Kto poprze zniesienie dwukadencyjności?

Politycy PSL-u liczą, że już na najbliższym posiedzeniu Sejmu rozpoczną się prace legislacyjne nad projektem. Na czyje poparcie mogą liczyć? W Koalicji Obywatelskiej słyszymy, że nie było jeszcze na klubowym forum dyskusji o projekcie PSL-u. Pewne może być poparcie dla projektu ze strony wieloletnich samorządowców, którzy są obecnie parlamentarzystami KO. Przykładem może być Jacek Karnowski, wieloletni prezydent Sopotu, a obecnie wiceminister funduszy i polityki regionalnej.

W pozostałych koalicyjnych klubach poparcie dla projektu nie jest oczywiste. Na platformie X poparcie dla projektu zadeklarował Bartosz Romowicz, poseł Polski 2050, a wcześniej burmistrz Ustrzyk Dolnych. Zapowiedział, że będzie przekonywać swój klub do podobnej decyzji.

Opozycja będzie przeciwko

Po stronie parlamentarnej opozycji próżno szukać poparcia dla projektu. W stanowczym tonie na temat inicjatywy Ludowców wypowiedział się Adrian Zandberg, współprzewodniczący partii Razem.

– PSL ogłosił, że chce wylać beton na polskie samorządy. To jest oczywiście bardzo zły pomysł żeby tę ustawę zmieniać w ten sposób, który proponuje PSL i z naszej strony nie będzie na to zgody – powiedział w poniedziałek w Legnicy Adrian Zandberg.

Pewne jest, że przeciwko projektowi będzie klub PiS. To właśnie za rządów Zjednoczonej Prawicy wprowadzono dwukadencyjność. Przekonywano, że tam, gdzie jest silna władza wykonawcza na podstawie bezpośredniego mandatu wyborców, ograniczenie liczby kadencji jest konieczne. Gdy jesienią Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiadał taki projekt, poseł PiS Marcin Horała, który w 2017 r. koordynował projekt wprowadzający dwukadencyjność, odnosił się krytycznie do tych zapowiedzi. W rozmowie z XYZ mówił, że włodarze rządzący przez wiele kadencji mają ogromną przewagę nad konkurencją jako główni pracodawcy w gminie.

Jeżeli ustawa o zniesieniu dwukadencyjności zostałaby jednak przyjęta przez parlament, szanse na podpis prezydenta będą niewielkie. Karol Nawrocki może nie chcieć cofnąć ustrojowej reformy rządów PiS. Sam ma dobre relacje z posłem Marcinem Horałą. Politycy PSL-u są świadomi, że ustawa może zostać zawetowana.

Niektórzy z Ludowców przyznają, że wiązali nadzieję z wygraną w wyborach prezydenckich kandydata reprezentującego obecną koalicję rządzącą. Sam Rafał Trzaskowski, jako prezydent Warszawy, zabiegał o poparcie samorządowców, którzy wyrażali oczekiwanie, że dwukadencyjność zostanie zniesiona. PSL nie chce już zwlekać z projektem, który jest ważny dla partii i jej sympatyków. Mając perspektywę prezydenckiego weta.

Zdaniem eksperta

Ryzykowny ruch PSL-u

W perspektywie Władysława Kosiniaka-Kamysza ma to sens. Jesienią jest kongres partyjny. PSL jest partią samorządowców i Kosiniak-Kamysz musi pokazać, że dba o ich interesy. Oceniam to w kontekście kampanii wewnątrzpartyjnej.

Ten ruch nie ma jednak żadnej szansy na skuteczność. Lewica tego nie poprze, PiS i Konfederacja również. Może to być polityczna demonstracja obliczona na własnych działaczy, a nie realny plan polityczny i pewnie dlatego premier Donald Tusk zgodził się, by Władysław Kosiniak-Kamysz wyszedł z tą inicjatywą. To ruch ryzykowny. Nie pomaga wizerunkowi PSL-u z 2023 r., który chciał politykę reformować.

Nie tylko PSL chce działać na rzecz zniesienia dwukadencyjności. W trwającej kadencji ruchy w tym kierunku podejmowali niezrzeszeni senatorowie, którzy wywodzą się z samorządu. Pracują obecnie nad powołaniem do życia nowej partii politycznej, której dwoma filarami mają być gospodarka i samorządność. Są to senatorowie Wadim Tyszkiewicz - były prezydent Nowej Soli, Zygmunt Frankiewicz - były prezydent Gliwic i Andrzej Dziuba - były prezydent Tychów.

Posłanka Magdalena Sroka zaprzecza, by moment złożenia projektu miał związek z zapowiedziami powstania nowego ruchu politycznego.

– Jesteśmy po konsultacjach z samorządowcami z całej Polski. Dlaczego teraz? Jesteśmy na finiszu tych konsultacji. To samorządowcy, którzy mają plan, wizję i są aktywni, są oceniani przez mieszkańców. Nie powinni być pozbawiani przez polityków prawa do startu – przekonuje Magdalena Sroka.

Główne wnioski

  1. Projekt PSL-u poza samym zniesieniem dwukadencyjności włodarzy zakłada również możliwość równoległego startu na wójta i burmistrza oraz na radnego powiatu lub sejmiku wojewódzkiego. Ludowcy chcą także zwiększenia liczby kandydatów startujących w wyborach do rad gmin, powiatów oraz sejmików.
  2. Inicjatywa może liczyć na poparcie byłych samorządowców z koalicyjnych klubów parlamentarnych. Wiadomo, że nie poprą go PiS i partia Razem. Szanse na prezydencki podpis Karola Nawrockiego pod ewentualną ustawą są niewielkie.
  3. Według prof. Sławomira Sowińskiego, ruch PSL-u jest grą na użytek wewnętrzny przed jesiennym kongresem partii. Szeregowi działacze oraz bliscy PSL-owi samorządowcy liczyli, że po wyborach prezydenckich projekt będzie miał większe szanse na powodzenie. Projekt może być dla PSL-u ryzykowny wizerunkowo.