Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Newsy

Czy Unia Europejska zmiękcza swoją politykę klimatyczną? Presję wywiera m.in. Polska

W ostatnich tygodniach Komisja Europejska podjęła decyzje, które mogą zwiastować częściowe przewartościowanie unijnej polityki klimatycznej. Zielony Ład, flagowy projekt Ursuli von der Leyen, zdaje się schodzić na dalszy plan, ustępując miejsca nowemu paradygmatowi: Clean Industrial Deal. KE wycofuje się powoli z walki z tzw. greenwashingiem, a ETS 2 stoi pod znakiem zapytania. KE nadal jednak popiera 90 proc. redukcję emisji do 2040 i neutralność emisyjną do 2050 r.

Powódź w miejscowości Braszów w Rumunii, maj 2025 r. Ewakuowano setki osób. Fot. Getty

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Co może zwiastować zmiękczanie polityki klimatycznej proponowanej przez Komisję Europejską?
  2. Czy KE utrzymała ambitny cel osiągnięcia tzw. neutralności emisji CO2 w 2050 r.
  3. Jakich nowych mechanizmów klimatycznych możemy spodziewać się od 2027 r.

Pod presją Polski, Francji, Hiszpanii i częściowo Niemiec, Komisja proponuje opóźnienie kolejnych kamieni milowych polityki klimatycznej – w tym rozszerzenia systemu handlu emisjami ETS2 na budownictwo i transport drogowy, walki z tzw. greenwashingiem oraz częściowo łagodzi Green Deal, dając wsparcie finansowe przemysłowi ciężkiemu.

Prezydent Francji Emmanuel Macron, jeszcze niedawno orędownik ambitnych celów klimatycznych, dziś wzywa do „pauzy regulacyjnej”, wskazując na potrzebę ochrony europejskiego przemysłu i „spójności społecznej”. Europa Wschodnia tradycyjnie pozostaje ostrożna w zakresie zielonej rewolucji w obawie przed drastycznym podwyższeniem kosztów życia.

KE zaproponowała cel klimatyczny UE do 2040 r.

Komisja Europejska ogłosiła w środę, że nadal popiera 90 proc. redukcję emisji do 2040 r. w porównaniu ze stanem w 1990 r, co jest mimo wszystko łagodniejszym celem niż pierwotnie planowano. KE ma mniej niż trzy miesiące na uzgodnienie z 27 krajami tego celu klimatycznego, a przewodząca Radzie UE Dania ma poprowadzić negocjacje.

Presja jest ogromna, ponieważ UE musi przedstawić swój ostateczny cel klimatyczny do września – zgodnie z wymogami Porozumienia Paryskiego i przed listopadowym szczytem klimatycznym COP30 w Brazylii. Jeśli nie uda się osiągnąć porozumienia, pozycja UE jako lidera globalnych działań klimatycznych zostanie osłabiona. Do 2050 r. UE zobowiązała się przecież osiągnąć tzw. neutralność emisyjną.

Aby przeforsować 90 proc. obniżkę emisji wśród 27 państw UE, KE planuje wprowadzić liczne ustępstwa i furtki prawne. Tym bardziej, że KE zaproponowała nowy cel pomimo rosnących wątpliwości niektórych państw. Prezydent Emmanuel Macron po unijnym szczycie w zeszłym tygodniu oznajmił, że KE powinna opóźnić propozycję nowego celu klimatycznego. Polska czy Węgry od dawna są sceptyczne wobec wyśrubowanych celów klimatycznych UE.

Dlatego też, począwszy od 2036 r., Bruksela oferuje państwom członkowskim większą elastyczność poprzez uwzględnienie w obliczeniach redukcji CO₂ pozyskiwania tzw. międzynarodowych kredytów węglowych poza UE.

Kredyty węglowe to dość kontrowersyjny mechanizm, który przenosi część wysiłków klimatycznych na projekty w krajach rozwijających się. Według proponowanych nowych zasad kraje UE mogłyby finansować projekty klimatyczne w innych krajach i zaliczać wynikającą z nich redukcję emisji na poczet własnych celów. Krytycy, w tym doradcy KE i aktywiści klimatyczni, ostrzegają jednak, że grozi to podważeniem wysiłków UE na rzecz dekarbonizacji.

KE chce również, aby maksymalnie 3 punkty procentowe celu zostały osiągnięte właśnie za pośrednictwem kredytów, co jest zgodne ze stanowiskiem Niemiec w tej sprawie.

OECD: Rynek kredytów węglowych wymaga rządowej ingerencji

W tym samym czasie, kiedy KE szuka większej elastyczności w swojej polityce klimatycznej, OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) opublikowała raport dotyczący ról rządów w kształtowaniu rynku kredytów węglowych. Zgodnie z analizą, rządy powinny odejść od „biernego podejścia do tych rynków i wziąć aktywną rolę w zapewnieniu ich integralności”.

Raport podkreśla, że obecnie większość rynku opiera się na prywatnych mechanizmach certyfikacji, często bez wystarczającej przejrzystości i kontroli jakości. Ponad 60 proc. podaży kredytów pochodzi z niezależnych mechanizmów, a aż 90 proc. popytu generuje rynek dobrowolny, gdzie ryzyko greenwashingu (udawania ekologiczności) jest największe.

Co to są kredyty węglowe (ang. carbon credits)

Carbon credit to instrument handlowy, który reprezentuje jedną tonę ekwiwalentu dwutlenku węgla (tCO₂), która została: zredukowana (np. poprzez modernizację technologii), usunięta z atmosfery (poprzez sadzenie drzew) lub uniknięta (np. poprzez zastosowanie biogazu zamiast węgla).

Taki kredyt może być sprzedany, aby inna firma lub państwo mogło go „użyć” do kompensacji swoich emisji.

Kredyty węglowe już funkcjonują i są aktywnie wykorzystywane – zarówno na poziomie globalnym, jak i częściowo w Europie. Występują w dwóch głównych formach: rynkach obowiązkowych (compliance) oraz dobrowolnych (voluntary carbon markets, VCM). Najbardziej znane są zasady dla międzynarodowych linii lotniczych, które muszą kompensować swoje emisje poprzez zakup kredytów.

W latach 2021–2023 wyemitowano ponad 1,7 miliarda kredytów węglowych. Około 90 proc. z nich było używanych dobrowolnie. Ich wartość rynkowa (szacunkowa) to ok. 1,5 miliarda dolarów rocznie. Najwięcej kredytów pochodzi z projektów typu: zalesianie, poprawa efektywności energetycznej, utylizacja metanu.

Od 2005 r. UE ma własny system ETS (Emissions Trading System, tj. System Handlu Emisjami), który opiera się na „uprawnieniach do emisji” a nie na kredytach – choć trwają prace nad włączeniem kredytów pochłaniających CO₂ do polityki klimatycznej UE. Niektóre kraje UE (np. Francja, Hiszpania, Finlandia) wspierają rozwój krajowych systemów kredytowych dla rolnictwa czy leśnictwa.

Unijny ETS póki co obejmuje: energetykę, przemysł ciężki (stal, cement, chemikalia), lotnictwo wewnątrz Europejskiego Obszaru Gospodarczego.

ETS 2 na zakręcie?

Do 2027 r. EU ETS ma zostać rozszerzone na nowe sektory i obejmie emisje związane z: paliwami grzewczymi w budynkach (gaz, olej opałowy itp.), paliwami używanymi w transporcie drogowym (benzyna, diesel).

Prawdopodobnie nie obejmie bezpośrednio gospodarstw domowych ani kierowców, lecz dostawców paliw, którzy będą musieli kupować uprawnienia do emisji CO₂, a koszty najpewniej przełożą na konsumentów.

Celem ETS2 ma być redukcja emisji w sektorach, które dotychczas nie były objęte żadnym limitem. Chodzi, jak wskazują eksperci UE, o „wyrównanie presji klimatycznej między przemysłem a konsumentami”.

Jak może działać ETS 2?

Firmy sprzedające paliwa będą musiały kupić uprawnienia do emisji CO₂ (tak jak fabryki w EU ETS). Liczba dostępnych uprawnień będzie się stopniowo zmniejszać z uwagi na presję na redukcję emisji. Powstanie nowy fundusz – Social Climate Fund – który ma kompensować koszty najuboższym gospodarstwom.

ETS 2 - Duży koszt polityczny dla rządów

ETS2 to potencjalnie przełomowy, ale politycznie ryzykowny mechanizm klimatyczny. Może znacznie ograniczyć emisje w transporcie i budownictwie, ale może też znacząco podnieść koszty życia, zwłaszcza dla osób ogrzewających domy gazem czy dieslem.

Komisja Europejska rozważa opóźnienie lub złagodzenie wprowadzenia ETS 2. Według nieoficjalnych informacji Polska miała poprzeć te plany, widząc w nich szansę na ograniczenie społecznych kosztów transformacji klimatycznej. W grę wchodzi nawet opcja tzw. „miękkiego startu” – czyli ETS 2 bez pełnych sankcji lub obowiązków przez pierwsze lata.

Warto wiedzieć

Kto jest ZA, a kto PRZECIW ETS 2 w UE?

ZA:

  • Niemcy, Holandia, Szwecja, Dania – kraje z już istniejącymi opłatami za CO₂ w tych sektorach.
  • Komisja Europejska – traktuje ETS2 jako kluczowy filar Zielonego Ładu i osiągnięcia celów redukcji o 55 proc. do 2030.

Sprzeciwiają się (lub chcą opóźnienia):

  • Francja – Emmanuel Macron niedawno wezwał do „pauzy” w ETS2, obawiając się skutków i protestów społecznych (żółte kamizelki 2.0).
  • Polska, Włochy, Węgry, Czechy, Bułgaria – podkreślają ryzyko ubóstwa energetycznego, inflacji i napięć społecznych.
  • Hiszpania – wzywa do ostrożnego wprowadzania i zabezpieczeń społecznych.

 Państwa wahające się / warunkowo popierające:

  • Belgia, Portugalia, Grecja – niektóre popierają ETS2, ale pod warunkiem silnego wsparcia socjalnego.
XYZ

Wbrew powszechnemu przekonaniu ETS to nie tylko wymysł UE. Chiny uruchomiły swój krajowy ETS w 2021 r. (największy na świecie pod względem emisji). Kalifornia (USA), Korea Południowa, Nowa Zelandia, Kanada – również posiadają własne systemy ETS. Wielka Brytania po Brexicie uruchomiła własny system: UK ETS.

Czy Clean Industrial Deal zastąpi Green Deal?

Clean Industrial Dealczęsto nazywany New Industrial Deal to kluczowa nowa inicjatywa Komisji Europejskiej zaprezentowana w lutym 2025 r., ukierunkowana na wsparcie europejskiego przemysłu w kontekście transformacji klimatycznej i konkurencyjności globalnej.

Często słyszy się twierdzenia, że Clean Industrial Deal ma zastąpić Green Deal, czyli Zielony Ład, krytykowany ostro przez środowiska konserwatywne. Jest on jednak kontynuacją i rozszerzeniem Green Dealu, a nie zastąpieniem, ponieważ działa w jego ramach.

Źródła w UE podkreślają jednak, że departamenty KE zajmujące się Zielonym Ładem tracą na znaczeniu przy podejmowaniu decyzji przez Ursulę von der Leyen. Głównym problemem w tym zakresie obecnie są wysokie ceny energii, które sprawiają, że gospodarka unijna staje się coraz mniej konkurencyjna, zaś zastąpienie paliw kopalnych energią odnawialną na obecnym etapie rozwoju technologicznego jest niemożliwe. Co zresztą przyznała w rozmowie z dziennikarzami sami pracownicy departamentów Green Dealu, wskazując, że import LNG z USA ma na jakiś czas zaspokoić potrzeby UE na tańszą energię. Pytani, czy oznacza to, że gaz nie jest już uznawany za paliwo kopalne, wskazują, że jest to „rozwiązanie tymczasowe”.

Czym jest Clean Industrial Deal

Clean Industrial Deal to rozbudowany plan wsparcia dla przemysłu energetycznie intensywnego (np. stal, chemia) i sektora clean-tech. Obejmuje: szybsze przyznawanie funduszy, uproszczenie regulacji, rozwój umiejętności, wsparcie eksportu i ochronę przed dumpingiem oraz przyspieszenie transformacji energetycznej.

Zakłada mobilizację ponad 100 mld euro środków UE – przez fundusze takie jak Innovation Fund, InvestEU, Horizon oraz nowy „Industrial Decarbonisation Bank”.

Plan ten wspiera rozwój odnawialnych źródeł, modernizację sieci, wspólny zakup surowców krytycznych, tzw. circular economy, public procurement promujący „made in EU” oraz podnoszenie kwalifikacji – m.in. Erasmus+.

Jednak organizacje ekologiczne alarmują, że rośnie tendencja do deregulacji (np. wygaszanie dyrektyw antygreenwashingowych), co może osłabić ambitny Green Deal.

Komisja uelastycznia reguły pomocy publicznej dla zielonych inwestycji do 2030 roku, co ma wesprzeć strategiczne sektory, ale wymaga to ostrożnego balansowania między konkurencją a celami klimatycznymi.

Komisja wycofuje się z walki z greenwashingiem?

Kolejny sygnał częściowego odwrotu od nieelastycznej polityki klimatycznej to decyzja Komisji o rezygnacji z kluczowych przepisów antygreenwashingowych, tj. raportowania na temat „zielonej polityki” firm. Sam greenwashing polega na „udawaniu ekologiczności”  bez realnych działań na rzecz ochrony klimatu, środowiska czy zrównoważonego rozwoju. Firmy udają ekologiczne głównie pod wpływem presji instytucji UE i konsumentów.

Unia Europejska przygotowała przepisy, które miały zakazać greenwashingu. Firmy nie będą mogły twierdzić, że są „zielone” lub „neutralne klimatycznie” bez dowodów naukowych. Planowane było rozporządzenie w sprawie oświadczeń środowiskowych (Green Claims Directive), ale KE rozważa jego wycofanie. Komisja tłumaczy to „nierealistycznymi oczekiwaniami co do wdrożenia” oraz obawą przed „przeregulowaniem rynku”. To nowe podejście zapowiedział pod koniec czerwca rzecznik KE Maciej Berestecki. Jednak po jego konferencji prasowej pojawiły się sprzeczne doniesienia.

Socjaliści i liberałowie oskarżyli niedawno Ursulę von der Leyen o uleganie żądaniom politycznym jej macierzystej Europejskiej Partii Ludowej, a także siłom ze skrajnej prawicy w celu luzowania polityki klimatycznej. Na ostateczne decyzje w sprawie antygreenwashingu musimy zdaje się jeszcze poczekać.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Bruksela między dekarbonizacją a reindustrializacją

Decyzje w zakresie uelastyczniania polityki klimatycznej UE wpisują się w szerszy trend – przesunięcie priorytetów z dekarbonizacji na reindustrializację. Zamiast Zielonego Ładu mamy dziś Clean Industrial Deal, który ma wzmocnić konkurencyjność europejskiego przemysłu wobec chińskiej ekspansji i amerykańskiej polityki dotacyjnej.

Komisja próbuje znaleźć równowagę między ambitnymi celami a rzeczywistością. Pytanie tylko, czy taki kurs wystarczy, by zrealizować cele klimatyczne, do których UE zobowiązała się w ramach Porozumienia Paryskiego, a z drugiej strony czy na próbę konkurowania z Chinami i innymi gospodarkami, które nie spełniają celów klimatycznych, nie jest za późno.

Wysokie poparcie społeczne dla działań klimatycznych

Niejako aby uzasadnić swoje działania klimatyczne, KE przeprowadziła szerokie badania społeczne. W badaniu przeprowadzonym na 26 tys., obywatelach UE, aż 85 proc. Europejczyków wskazało, że uważa zmianę klimatu za poważny problem. 81 proc. popiera cel neutralności klimatycznej do 2050 r., a 77 proc. zgadza się, że koszty szkód klimatycznych są wyższe niż koszty działań zapobiegawczych. 85 proc. ankietowanych twierdzi, że walka ze zmianą klimatu poprawia zdrowie publiczne i jakość życia. Prawie 4 na 10 obywateli UE czuje się osobiście zagrożonych skutkami zmian klimatu – najczęściej w krajach Europy Południowej, ale też w Polsce i na Węgrzech.

Główne wnioski

  1. W ostatnich tygodniach Komisja Europejska podjęła decyzje, które mogą zwiastować częściowe przewartościowanie unijnej polityki klimatycznej. Zielony Ład, flagowy projekt Ursuli von der Leyen, zdaje się schodzić na dalszy plan, ustępując miejsca nowemu paradygmatowi: Clean Industrial Deal, który wspiera przemysł ciężki dodatkowymi funduszami o wartości 100 mld euro . KE wycofuje się powoli z walki z tzw. greenwashingiem, a ETS 2 stoi pod znakiem zapytania. Aby uzyskać zgodę 27 państw UE na cel redukcji emisji o 90 proc. do 2040 r. KE musi zaproponować mechanizmy łagodzące lub ustępstwa. To niełatwe zadanie stoi przed Danią, która sprawuje przewodnictwo w UE od 1 lipca. Już nie tylko Europa Wschodnia, ale również Francja zaczyna rozumieć, że koszty polityczne związane z rosnącymi cenami energii mogą okazać się druzgocące dla rządów.
  2. Komisja Europejska ogłosiła w środę, że nadal popiera 90 proc. redukcję emisji do 2040 r. w porównaniu ze stanem w 1990 r, co jest mimo wszystko łagodniejszym celem niż pierwotnie planowano.  KE ma mniej niż trzy miesiące na uzgodnienie z 27 krajami tego celu klimatycznego, a przewodząca Radzie UE Dania ma poprowadzić negocjacje.Począwszy od 2036 r., Bruksela oferuje państwom członkowskim większą elastyczność poprzez uwzględnienie w obliczeniach redukcji C02 pozyskiwania tzw. międzynarodowych kredytów węglowych poza UE. Kredyty węglowe to dość kontrowersyjny mechanizm, który przenosi część wysiłków klimatycznych na projekty w krajach rozwijających się. Według proponowanych nowych zasad kraje UE mogłyby finansować projekty klimatyczne w innych krajach i zaliczać wynikającą z nich redukcję emisji na poczet własnych celów.
  3. Do 2027 r. EU ETS ma zostać rozszerzone na nowe sektory i obejmie emisje związane z: paliwami grzewczymi w budynkach (gaz, olej opałowy itp.), paliwami używanymi w transporcie drogowym (benzyna, diesel).Prawdopodobnie nie obejmie bezpośrednio gospodarstw domowych ani kierowców, lecz dostawców paliw, którzy będą musieli kupować uprawnienia do emisji CO₂, a koszty najpewniej przełożą na konsumentów. Celem ETS2 ma być redukcja emisji w sektorach, które dotychczas nie były objęte żadnym limitem. Koszty polityczne i społeczne tego mechanizmu mogą być jednak ogromne.