Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

Czy wielkie inwestycje w polskiej energetyce wykonają rodzime firmy? Branża już zmienia praktyki

Duże inwestycje w energetyce ruszyły, a na horyzoncie widać kolejne gigantyczne projekty. Na razie jednak udział polskich firm w budowie bloków gazowych czy morskich farm wiatrowych nie satysfakcjonuje krajowej branży wykonawczej. W rządzie trwają prace nad poprawą sytuacji, a koncerny energetyczne zaczynają modyfikować swoje praktyki, aby wzmocnić polski komponent w realizowanych projektach.

Plac budowy elektrowni jądrowej w gminie Choczewo
Plac budowy elektrowni jądrowej w gminie Choczewo. Wartą blisko 200 mld zł inwestycję zrealizuje amerykańskie konsorcjum Westinghouse-Bechtel, ale polskie firmy będą walczyć o kontrakty w roli podwykonawców. Fot. PEJ

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie inwestycje w energetyce planowane są w Polsce.
  2. Jak polskie firmy przygotowują się do tych projektów.
  3. Jakie zmiany wprowadzają inwestorzy.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Polskie firmy wykonawcze i przemysłowe z uwagą śledzą zapowiedzi koncernów energetycznych dotyczące nowych inwestycji. To dla nich szansa na zdobycie zleceń i wejście w nowe segmenty rynku, takie jak morska energetyka wiatrowa czy energetyka jądrowa. Nie jest to jednak łatwe – przed startem w przetargu często trzeba uzyskać wymagane certyfikaty. Dodatkową barierą bywają trudne do przyjęcia zapisy umowne, przerzucające na wykonawcę dużą część ryzyk inwestorskich. W Ministerstwie Aktywów Państwowych trwają prace nad zwiększeniem udziału lokalnych firm w strategicznych inwestycjach energetycznych.

Problem z definicją

Już na starcie pojawia się jednak podstawowy dylemat. Jak zdefiniować firmę lokalną i komu realnie zwiększyć szanse na udział w dużych projektach? Metodologią pomiaru krajowego komponentu zajmuje się specjalny zespół w MAP. Swoją propozycję przygotowała też branża wykonawcza.

Polski Związek Pracodawców Budownictwa proponuje, by za krajowe podmioty uznawać firmy spełniające kilka kryteriów. Chodzi o trwałą działalność operacyjną w Polsce (co najmniej cztery lata), posiadanie zasobów i zaplecza w kraju. Wreszcie – o zatrudnianie pracowników i płacenie tu podatków.

– Przyjęcie tej definicji ma ogromne znaczenie dla całej branży. Rada PZPB prowadziła długą, merytoryczną dyskusję, aby wypracować rozwiązanie realistyczne, przejrzyste i oparte na faktach. Naszym celem jest wspieranie firm – zarówno z kapitałem krajowym, jak i międzynarodowych – które są faktycznie obecne w Polsce, inwestują tutaj, zatrudniają ludzi, mają realne zaplecze i odprowadzają podatki. Liczy się rzeczywisty udział w rynku i odpowiedzialność, a także wartość, jaką przedsiębiorcy wnoszą do polskiej gospodarki. To podejście systemowe i racjonalne. Zwiększy przejrzystość, wzmocni uczciwą konkurencję i pozwoli skuteczniej działać firmom budowlanym tworzącym wartość w Polsce – argumentuje Jan Styliński, prezes PZPB.

Zdaniem partnera cyklu

Istotne dla firm jest przygotowanie finansowe

Energetyka odnawialna to ogromna szansa dla polskich firm, które chcą wejść do globalnego łańcucha dostaw. Dzięki udziałowi w pierwszej fazie morskiej energetyki wiatrowej polskie przedsiębiorstwa zdobywają unikalne kompetencje, które już dziś przekładają się na rozwój branży w kraju. Podobny proces od lat zachodzi w energetyce lądowej. Obecnie firmy budują także doświadczenie związane z przygotowaniem i realizacją inwestycji w magazyny energii. Wraz z rosnącym know-how i rozbudową infrastruktury udział polskiego biznesu w inwestycjach energetycznych będzie się zwiększał. Oficjalne materiały rządowe szacują, że po 2030 r. local content w morskiej energetyce wiatrowej może sięgnąć ok. 50 proc. (wartości cyklu życia), a ponad 100 polskich podmiotów posiada już stosowne kompetencje.

Jednak aby skutecznie konkurować, nie wystarczy know-how i zaplecze techniczne – kluczowe jest także przygotowanie finansowe. Liczy się wiarygodność: silny bilans, transparentność oraz zgodność z normami ESG i branżowymi certyfikatami (ISO, GWO). To warunek wejścia do międzynarodowych łańcuchów dostaw. Udział w kontraktach lądowych i morskich wymaga znacznego kapitału oraz zdolności obsługi projektów o wartości setek milionów złotych. Firmy muszą być przygotowane na długie cykle płatności, wysokie wymogi formalne i konieczność zabezpieczenia gwarancji bankowych.
 
Polskie przedsiębiorstwa mogą korzystać z szerokiego wachlarza instrumentów finansowych: kredytów inwestycyjnych (na rozbudowę zakładów i zakup specjalistycznych maszyn), kredytów obrotowych (na bieżącą realizację kontraktów), gwarancji bankowych i akredytyw (standard w przetargach), leasingu sprzętu i jednostek pływających, a także zielonych obligacji i kredytów, które zyskują na znaczeniu w sektorze OZE.
 
PKO Bank Polski jako największy bank w kraju jest świadomy strategicznego znaczenia tych inwestycji. Zapowiada przeznaczenie kilku miliardów złotych na finansowanie łańcucha dostaw, ze szczególnym uwzględnieniem local contentu. Środki będą wspierać polskie firmy na wszystkich etapach rozwoju projektów OZE – od fazy przygotowawczej, przez produkcję i instalację, po eksploatację i dekomisję.
 
Choć z perspektywy krajowej gospodarki zasadne byłoby umożliwienie instytucjom finansowym wpływania na inwestorów w kierunku zwiększania udziału polskich firm, dziś brakuje narzędzi prawnych pozwalających na takie działania. Dodatkowo, nakładanie przez banki obowiązków faworyzujących krajowych dostawców mogłoby zostać uznane za naruszenie prawa UE, które zakazuje dyskryminacji podmiotów funkcjonujących na wspólnym rynku. 

Zmiana praktyk

Do tej pory polskie firmy nie korzystały w pełni z boomu inwestycyjnego w energetyce. Przy budowie pierwszych farm wiatrowych na morzu udział rodzimych przedsiębiorstw sięga około 20 proc. Bloki gazowe u nas budują m.in. firmy z Grecji i Turcji, a tureckiego wykonawcę spotkamy także na budowie pływającego terminala gazowego w Zatoce Gdańskiej. Polskie firmy zaczęły więc głośno krytykować koncerny energetyczne i domagać się głębszego dialogu z wykonawcami, aby zwiększyć udział krajowych podmiotów przy kluczowych projektach.

Pierwsze efekty już są: poszczególne spółki organizują spotkania z branżą wykonawczą i zmieniają praktyki przetargowe. W ostatnich postępowaniach dotyczących wyboru wykonawców bloków gazowych pojawiają się ograniczenia dotyczące udziału państw trzecich. To wyklucza z przetargów np. firmy chińskie czy tureckie. Nie gwarantuje to jednak wcale sukcesu. W przetargu Enei na budowę dwóch bloków gazowych w Połańcu nie zgłosił się żaden chętny wykonawca.

Enea wdrożyła więc program mający zwiększyć udział firm działających w Polsce w realizacji projektów spółki. Energetyczny koncern zapowiada m.in. szersze stosowanie konsultacji technicznych przed przetargami, transparentny dostęp do informacji o planowanych zamówieniach, tworzenie forów gospodarczych oraz współpracę z uczelniami i instytutami badawczymi.

– Chcemy, aby firmy działające w Polsce miały realną szansę konkurowania z globalnymi potentatami o realizację naszych projektów, a tym samym większy udział w inwestycjach Enei. Często przeszkodą nie jest technologia, lecz brak czasu na przygotowanie i planowanie, ograniczony dostęp do kapitału czy nieelastyczne zapisy ustawy o zamówieniach publicznych. Będziemy nad tym pracować, zaczynając od rzeczy najprostszych – wcześniejszej komunikacji planów, zmniejszania barier wejścia, budowania partnerskiego dialogu z potencjalnymi wykonawcami oraz współpracy z ośrodkami naukowymi. Naszym celem jest stworzenie trwałego ekosystemu dostawców, innowatorów i partnerów, którzy będą wspierać transformację energetyczną Polski przez kolejne dekady – wyjaśnia Dalida Gepfert, wiceprezeska Enei.

Zdaniem partnera cyklu

Potrzebna jest zmiana kultury realizacji inwestycji

Proces „repolonizacji” gospodarki – a może raczej „polonizacji”, bo przecież nikt nie planuje agresywnej renacjonalizacji firm niegdyś sprzedanych zagranicznym inwestorom – nie może zostać przeprowadzony dekretami czy ukazami. Aby rzeczywiście poprawić warunki funkcjonowania polskiego biznesu, potrzebna jest trwała zmiana kultury realizacji inwestycji, zwłaszcza w newralgicznych sektorach gospodarki, takich jak energetyka. To zadanie na lata.

Będzie ono wymagało przede wszystkim zmiany nawyków instytucji publicznych w relacjach z wykonawcami i odejścia od modelu pasywnego inwestora, który jedynie zleca realizację projektów, na rzecz aktywnego zamawiającego. Taki podmiot współdzieli z wykonawcami ryzyko inwestycyjne, uważnie monitoruje procesy zakupowe i premiuje firmy solidne, kompetentne oraz korzystające z lokalnych łańcuchów dostaw.

W moim głębokim przekonaniu w definiowaniu „podmiotu krajowego” powinno przeważyć podejście zdroworozsądkowe – takie, które z jednej strony wzmacnia firmy rdzennie polskie, a z drugiej promuje przedsiębiorstwa z kapitałem zagranicznym trwale zakorzenione na naszym rynku: inwestujące w Polsce, płacące tu podatki i zatrudniające polskich pracowników.

Miękkie formy faworyzowania lokalnych firm i eliminowania przypadkowych podmiotów spoza własnego rynku zostały doskonale opanowane przez inne kraje Unii Europejskiej, od których polscy urzędnicy powinni się tego nauczyć. Przykłady takich działań obejmują m.in. wymóg znajomości języka polskiego na poziomie komunikatywnym na budowach, współpracę firm z krajowymi uczelniami wyższymi czy obowiązek posiadania określonego sprzętu i doświadczenia w realizacji konkretnych obiektów energetycznych. Co bardzo istotne, wszystko to pozostaje w zgodzie z prawem unijnym.

Firmy już się szykują

Polskie firmy chcą zapewnić sobie zlecenia przy dużych projektach energetycznych także jako podwykonawcy. Duże szanse widzą przy budowie pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej. Atomową inwestycję na Pomorzu wykona konsorcjum amerykańskich firm: Westinghouse i Bechtel. Jednak do wydania są ogromne środki – niemal 200 mld zł – i polski biznes również powinien na tym skorzystać.

Prace przygotowawcze już trwają. Sześć firm przeszło niedawno pierwszy z trzech etapów dostosowywania swoich procedur do wymagań amerykańskiego wykonawcy. To Famak, Energomontaż Północ Gdynia, Mostostal Siedlce, Mostostal Kraków, Mostostal Kielce oraz Zakład Konstrukcji Spawanych Ferrum. Zdobycie certyfikatów pozwoli im wystartować w przetargach na dostawy elementów do wyspy jądrowej, czyli najważniejszej części atomowego bloku. Ułatwi im to również walkę o kontrakty atomowe za granicą.

Branża wskazuje, że potencjał wykonawczy polskich firm budowlanych jest bardzo duży. Jednak to, czy zostanie wykorzystany przy budowie pierwszej elektrowni jądrowej, zależy od wielu czynników, w tym aktywnej postawy inwestora. Polskie Elektrownie Jądrowe spotkały się w listopadzie z amerykańskim konsorcjum i branżą wykonawczą, aby omówić wątpliwości firm budowlanych.

– Obok dotrzymania kluczowych terminów realizacji elektrowni i odpowiedzialnego gospodarowania środkami publicznymi, równie priorytetowe jest dla nas umożliwienie jak największej liczbie polskich firm i specjalistów udziału w przedsięwzięciu. Dlatego uważnie wsłuchujemy się w postulaty zgłaszane przez organizacje, biorąc je pod uwagę w procesie negocjowania umowy wykonawczej. Zależy nam na możliwie szerokim uwzględnieniu przedstawianych propozycji – zapewnił po spotkaniu Marek Woszczyk, prezes PEJ.

Zdaniem partnera cyklu

W energetyce prosumenckiej najważniejsza jest jakość

Z perspektywy Pstryka – sprzedawcy energii w cenach dynamicznych, oferującego także zintegrowane rozwiązania technologiczne – najważniejsze w inwestycjach prosumentów [gospodarstw domowych wytwarzających energię elektryczną na własne potrzeby – red.] nie jest pochodzenie urządzeń, lecz ich zdolność do inteligentnej współpracy z rynkiem energii. Kluczowe jest dziś to, by magazyn energii był zintegrowany z systemami opartymi na sztucznej inteligencji (AI), które potrafią analizować dane rynkowe w czasie rzeczywistym i reagować na zmiany cen w taryfie dynamicznej. Tylko wtedy prosument może w pełni wykorzystać potencjał rynku i osiągać maksymalne korzyści ekonomiczne. Dlatego najważniejsza jest nie tyle geografia pochodzenia sprzętu, ile jego jakość i efektywność dla użytkownika końcowego.

Oczywiście wspieramy polskich producentów i chcemy, by rozwijali się w tym kierunku, jednak dziś to firmy zagraniczne szybciej adaptują technologie AI i integrację z rynkiem. Deklaracje o stawianiu na polskich producentów wyglądają dobrze na papierze, ale oznaczają konieczność ogromnych inwestycji w badania, rozwój i infrastrukturę. To ambitny cel – pytanie tylko, czy ktoś w Polsce jest realnie gotów, by go udźwignąć? Problemem są zbyt niskie nakłady inwestycyjne, co zresztą dotyczy całej Europy, dlatego Chiny wyraźnie dominują w tym obszarze.

Widzimy jednak światełko w tunelu w warstwie software – zwłaszcza w rozwiązaniach do zarządzania i agregacji energii. To właśnie kierunek, w którym rozwijamy Pstryka.

Więcej polskich firm na morzu

Są też szanse na to, że wzrośnie udział polskich firm przy budowie kolejnych morskich wiatraków. Swój pierwszy kontrakt na budowę pełnej stacji transformatorowej podpisała w tym roku spółka Crist Offshore. Stacja ma stanąć na farmie wiatrowej, którą planuje wybudować hiszpańsko-francuskie konsorcjum Ocean Winds.

We wrześniu w polsko-hiszpańskiej fabryce Baltic Towers w Gdańsku zaprezentowano także pierwszą, wyprodukowaną w Polsce wieżę dla morskiej energetyki wiatrowej.

Branża szacuje, że wartość inwestycji wiatrowych w polskiej części Bałtyku w pierwszej fazie przekroczy 130 mld zł. Do 2040 r. może sięgnąć nawet 500 mld zł.

– Produkcja energii z wiatru na morzu jest dziś jedną z najbardziej efektywnych i przyszłościowych technologii. Inwestycje w polską energetykę wiatrową stają się silnym impulsem rozwojowym dla krajowego przemysłu. Generują one zapotrzebowanie na produkty i usługi polskich przedsiębiorstw i wspierają rozwój zaplecza portowego, inżynieryjnego i serwisowego. Poza tym tworzą tysiące miejsc pracy w nowoczesnych sektorach – podkreśla Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Możliwości dla polskich firm będzie w kolejnych dekadach znacznie więcej. W Polsce ruszają duże inwestycje w sieci energetyczne, magazyny energii, projekty wodorowe. Warto obserwować też transformację ciepłownictwa oraz zmianę źródeł ogrzewania w gospodarstwach domowych.

Główne wnioski

  1. Rząd pracuje nad zwiększeniem udziału lokalnych firm w strategicznych inwestycjach – w tym energetycznych. Trwa dyskusja nad definicją „podmiotu krajowego”. PZPB proponuje, by brać pod uwagę: działalność w Polsce (min. cztery lata), posiadanie zaplecza w kraju, zatrudnienie oraz płacenie podatków w Polsce.
  2. Dotąd polskie firmy nie korzystały w pełni z boomu inwestycyjnego w energetyce. Koncerny energetyczne wdrażają zmiany i zapowiadają szersze konsultacje z wykonawcami. W przetargach na bloki gazowe wykluczane są firmy z państw trzecich, takich jak Chiny czy Turcja.
  3. Polskie firmy przygotowują się do walki o kontrakty przy budowie elektrowni jądrowej oraz kolejnych farm wiatrowych na morzu. Kilka z nich przechodzi proces certyfikacji, by zwiększyć swoje szanse na udział w projektach.