Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka Sport Świat

Donald Trump chce Grenlandii. Grenlandia chce do FIFA

Gdyby wszyscy mieszkańcy Grenlandii zasiedli na trybunach 80-tysięcznego stadionu w New Jersey, gdzie odbędzie się finał najbliższego mundialu, aż jedna trzecia miejsc pozostałaby pusta. Na trybunach zasiadłby z pewnością polityczny gospodarz mistrzostw, Donald Trump, który ostatnio powtarza, że chce kupić wyspę i nie może wykluczyć siłowego przejęcia. Grenlandczycy o sprzedaży nie chcą słyszeć. Chcą za to zagrać z USA w piłkę – i już zrobili ku temu pierwszy krok.

Donald Trump jeszcze nie objął urzędu, a już zdążył prowokacyjnie nazwać premiera Kanady „gubernatorem 51. stanu” oraz ogłosić, że USA potrzebują Kanału Panamskiego i Grenlandii. Fot. Eva Marie Uzcategui/Bloomberg via Getty Images & Stuart Franklin/Bongarts/Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego Donald Trump chciałby kupić Grenlandię i jak na ten pomysł zapatrują się Grenlandia oraz Dania, do której wyspa należy.
  2. Jak wygląda gra piłka nożna na Grenlandii i czy reprezentacja wyspy może wkrótce dołączyć do FIFA.
  3. W której dyscyplinie sportu Grenlandczycy są lepsi od Amerykanów.

Grenlandia jest częścią Danii, ale na przestrzeni lat mocno się od niej uniezależniła. To praktyczne dla obu stron, bo zamieszkiwana przez niespełna 60 tys. osób wyspa, oddalona jest od Kopenhagi o pięć godzin lotu samolotem.

– Grenlandia ma bardzo szeroką autonomię, z własnym parlamentem i administracją. W parlamencie w Kopenhadze ma swoich dwóch przedstawicieli. Od 2009 r. ma prawo do ogłoszenia niepodległości, ale nie chce tego robić, bo to oznaczałoby konieczność samodzielnego utrzymania wyspy. Teraz pieniądze do budżetu przelewa Dania. Dania odpowiada też za politykę zagraniczną i obronną – mówi dr Damian Szacawa, politolog z UMCS i Instytutu Europy Środkowej.

Tymczasem Donald Trump głośno zastanawiał się ostatnio na konferencji prasowej „czy Dania ma w ogóle jakieś prawa do Grenlandii.” Kolejny raz powtórzył, że Stany „potrzebują Grenlandii ze względów bezpieczeństwa”. Gdy dziennikarze dociekali, czy w celu przyłączenia wyspy gotów jest użyć wojska – swoją drogą Amerykanie mają na Grenlandii bazę – wspaniałomyślnie powiedział, że w tym momencie się do tego nie zobowiąże. W świetle kamer wyspę odwiedził natomiast syn Donalda Trumpa.

W kwestii Grenlandii rok 2025 nie najlepiej rozpoczął się dla Duńczyków.

„Nasza współpraca z innymi państwami i nasze relacje handlowe nie mogą w dalszym ciągu opierać się wyłącznie na pośrednictwie Danii” – powiedział w noworocznym orędziu Mute Egede, premier Grenlandii.

Mówił też, że Grenlandia musi pracować nad usunięciem „kajdan kolonializmu” i „iść naprzód”. Po jego przemówieniu pojawiły się informacje, że na wyspie jeszcze w 2025 r. przeprowadzone zostanie referendum niepodległościowe.

Grenlandzka autonomia przejawia się też w piłce nożnej. Grenlandia ma swoje rozgrywki piłkarskie i własną reprezentację. Tyle tylko, że ta reprezentacja nie należy do FIFA i UEFA. Choć bardzo by chciała. Niepodległość nie jest do tego konieczna.

W FIFA zrzeszonych jest obecnie 211 federacji. Pod względem liczby członków jest więc organizacją większą niż Międzynarodowy Komitet Olimpijski (206 komitetów narodowych) czy ONZ (193 państwa). Należą do niej z osobna Anglia, Szkocja i Walia. A także Gibraltar i Wyspy Owcze – te ostatnie, podobnie jak Grenlandia, należące do Danii.

Na przestrzeni lat zasady przyjęcia do FIFA się zmieniały. Gdy w 1988 r. przyjmowane były do niej Wyspy Owcze, wystarczył właściwie brak sprzeciwu ze strony Duńczyków. Jednak teraz droga do światowej federacji jest znacznie bardziej kręta.

Mówiąc o „konieczności” posiadania Grenlandii przez USA, Donald Trump ogłosił, że nowym ambasadorem Stanów w Danii będzie Ken Howery – miliarder, który wraz z Elonem Muskiem zakładał PayPala. W czasie pierwszej kadencji Donalda Trumpa był ambasadorem USA w Szwecji. Fot. Patrick McMullan via Getty Images

Mistrzowie jednego tygodnia

„Jest ciężko. Jest niedziela, siedemnasta. Pogoda też nie dopisuje do gry w piłkę” – mówił kiedyś w przerwie meczu Ekstraklasy, grający wówczas w Śląsku Wrocław, Piotr Ćwielong.

W ten sposób usprawiedliwiał słaby poziom spotkania.

Ta „niedopisująca pogoda” oznaczała ciepłe, bezdeszczowe niedzielne popołudnie. Nie sądzę, by ta wypowiedź była kiedykolwiek przetłumaczona na język grenlandzki, ale gdyby tak się stało, Grenlandczycy musieliby mocno marszczyć brwi.

Na wyspie zarejestrowanych jest około 5,5 tys. piłkarzy. To oznacza, że na każdych 10 mieszkańców 1 gra w piłkę. Głównie w halach, bo tamtejsza pogoda pozwala na grę na zewnątrz tylko od czerwca do września.

Do niedawna mecze rozgrywano na piachu i żwirze. O trawiastym boisku można jedynie pomarzyć – klimat na to nie pozwala, a boisk ze sztuczną nawierzchnią jest ledwie kilkanaście. W 2010 r. jedno z nich otwierał ówczesny szef FIFA Sepp Blatter. FIFA dołożyła zresztą kilkaset tysięcy dolarów do jego budowy. Jednak boisko nie spełniało norm rozgrywania oficjalnych meczów piłkarskich – było za krótkie i za wąskie.

Od lat planuje się budowę krytego boiska, na którym można by grać cały rok. Realizację tych planów wstrzymuje jednak brak funduszy. Na największym stadionie w kraju, w stolicy Nuuk, mecze może oglądać 2000 kibiców. Zabierają koce, poduszki i rozsiadają się na skałach. Podobny widok można zobaczyć w innych miejscach na wyspie.

Kibice oglądają mecz w Ilulissat w zachodniej części Grenlandii. Za bilety nie płacą, ale siedziska muszą sobie zorganizować samodzielnie. Fot. Universal Images Group via Getty Images

Od połowy lat 50. (z pandemiczną przerwą w latach 2020-2021) organizowane są piłkarskie mistrzostwa Grenlandii. W latach 80. ruszyły również rozgrywki kobiet. Zamiast całorocznej ligi odbywa się kilkudniowy turniej na jednym stadionie. Inaczej by się nie dało – nie byłoby jak dojeżdżać do rywali, ponieważ po skutej lodem wyspie podróżuje się głównie na wodzie lub w powietrzu. A to kosztuje. Mówimy przecież o terytorium siedem razy większym niż Polska.

– Zazwyczaj turniej odbywa się w sierpniu, a gospodarza wybiera federacja. Składa się z fazy grupowej, po której rozgrywane są półfinały i finał albo od razu finał i mecz o 3. miejsce. Format zmienia się każdego roku, podobnie jak liczba uczestników. Jeśli federacja otrzyma wiele zgłoszeń, organizowane są lokalne eliminacje – tłumaczy Adrian Gocel, co roku śledzący te mistrzostwa.

Transmisje można oglądać na YouTube, gdzie turniej relacjonuje grenlandzka telewizja KNR.

Obecnym mistrzem kraju jest zespół B-67 z Nuuk. W fazie grupowej ubiegłorocznego turnieju finałowego grał m.in. z drużyną N-48 z Illulisat.

Na nazwach klubów można by połamać sobie język: Inuit Timersoqatigiiffiat-79, Nagdlunguaq-48, Boldklubben af 1967. Nawet lokalsi używają skrótów: IT-79, N-48, B-67. Ten ostatni to najbardziej utytułowany klub na wyspie – w ubiegłym roku zdobył tytuł po raz piętnasty w historii.

– Poziom jest w pełni amatorski. Myślę, że obecny mistrz Grenlandii, B-67 Nuuk, mógłby grać w 4. lidze, bo 3. liga to już raczej za wysoki poziom. Pozostałe kluby z wielkiej czwórki grenlandzkiej – czyli N-48, G-44 i IT-79 – umieściłbym gdzieś w lidze okręgowej. Reszta klubów prezentuje poziom A-klasy lub B-klasy – ocenia Adrian Gocel.

Najbardziej znanym piłkarzem urodzonym na Grenlandii jest Jesper Grønkjær. Grał w Ajaksie, Chelsea i Atletico Madryt, choć Grenlandię opuścił w wieku pięciu lat. Piłkarsko wychował się w Danii, dla której zagrał 80 meczów. Podobną drogą podąża Asii Kleist Berthelsen, urodzona na wyspie piłkarka, która gra w duńskich młodzieżówkach.

Jesper Grønkjær urodził się w stolicy Grenlandii, ale karierę piłkarską rozwijał jako reprezentant Danii.
Fot. Clive Brunskill/Getty Images

Grenlandzkich piłkarzy poza wyspą ze świecą szukać. Jeśli ktoś decyduje się na wyjazd, zwykle wybiera najbliższe kulturowo i geograficznie kraje, jak Dania czy Islandia.

– Zawodnicy nie wyjeżdżają w poszukiwaniu kariery piłkarskiej, bo cenią sobie ułożone życie na wyspie. Nemo Thomsen szkolił się w duńskich klubach SønderjyskE i Kolding, a obecnie gra w Holbæk, na 4. poziomie rozgrywek w Danii. Milio Biilmann trenuje w Klaksvík na Wyspach Owczych – wylicza Adrian Gocel.

Obaj reprezentują Grenlandię, która rzadko zbiera się na mecze. Po pierwsze, jest to trudne logistycznie – amatorzy z wyspy muszą brać wolne w pracy na czas przerwy reprezentacyjnej. Po drugie, trudno znaleźć rywali, bo Grenlandia nie jest zrzeszona w FIFA ani żadnej federacji kontynentalnej, więc mecze z nią są nieoficjalne i nie liczą się do rankingu. Mimo to, czasem udaje się zorganizować spotkanie. W 2024 r. na zgrupowaniu w Turcji Grenlandczycy przegrali 0:5 z Turkmenistanem, ale wysoko pokonali dwa miejscowe amatorskie kluby.

Regularna gra i poważniejsi rywale mogliby stać się rzeczywistością dzięki przyjęciu do FIFA. Grenlandia zyskałaby możliwość udziału w eliminacjach do mistrzostw świata i mogłaby marzyć o mundialu. Może wtedy przyspieszyłby projekt budowy krytego Stadionu Arktycznego w stolicy. Dla porównania, Gibraltar na początku grał swoje mecze w Portugalii, a pieniądze na modernizację obiektu otrzymał m.in. z FIFA.

Mini wywiad

„W sprawie Grenlandii Donald Trump zachowuje się jak deweloper, któremu marzy się ziemia w dobrej lokalizacji”

Po co Stanom Zjednoczonym Grenlandia?

Pomysł zakupu Grenlandii przez USA wcale nie jest nowy. Tuż po II wojnie światowej z taką propozycją wystąpił prezydent Harry Truman. W okresie zimnej wojny chciał w ten sposób ograniczyć dostęp Związku Radzieckiego do wybrzeży USA. Dziś strategicznym rywalem Stanów Zjednoczonych są Chiny, a Amerykanie nie chcą dopuścić, by Pekin zdobywał przyczółki w ważnych geopolitycznie miejscach. A Grenlandia jest właśnie takim miejscem. Znajduje się tam baza Pituffik – najbardziej wysunięta na północ amerykańska baza wojskowa.

Słowa Donalda Trumpa o zakupie Grenlandii należy traktować poważnie czy to tylko polityczna retoryka?

O zakupie Grenlandii Trump wspomniał przy okazji nominacji nowego ambasadora USA w Danii. Kontekst był więc zupełnie inny niż np. nazywanie premiera Justina Trudeau „gubernatorem” Kanady. Już sam fakt powrotu do pomysłu, który Trump przedstawił w 2019 r., wskazuje, że traktuje ten temat poważnie.

Jak reagują na to Grenlandczycy?

Premier Grenlandii natychmiast odrzucił propozycję Donalda Trumpa, oświadczając, że Grenlandia nie jest na sprzedaż i nigdy nie będzie. Grenlandczycy traktują pomysł sprzedaży wyspy jako uwłaczający. Ta ziemia jest dla nich ojczyzną, której nie wyobrażają sobie oddać w cudze ręce.

A co na to duńska dyplomacja?

Duńczycy są bardzo ostrożni. W 2019 r., kiedy premier Mette Frederiksen nazwała pomysł sprzedaży Grenlandii „absurdalnym”, Trump obraził się i odwołał wizytę w Kopenhadze. Teraz Dania jest bardziej powściągliwa i waży słowa. Zwłaszcza że nadal nie wiadomo, co dokładnie kryje się za słowami Trumpa.

Autonomia Grenlandii jest duża, Dania de facto utrzymuje funkcjonowanie wyspy. Może w takim razie – skoro jest kupiec – powinna rozważyć sprzedaż?

Dzięki Grenlandii Dania jest państwem arktycznym, co jest ogromnym atutem w polityce międzynarodowej. Arktyka staje się coraz bardziej strategiczna, a lądolód skrywa cenne surowce – nie tylko ropę i gaz, ale także pierwiastki ziem rzadkich, kluczowe dla przemysłu kosmicznego i nowych technologii. To m.in. z tego powodu Chińczycy chcieli inwestować na Grenlandii, co początkowo interesowało Grenlandczyków. Jednak Stany Zjednoczone naciskały na Danię, by zablokowała chińskie wejście na wyspę.

Jeśli sprzedaż nie wchodzi w grę, a Trump będzie uparty, czy istnieje ryzyko, że USA spróbują przejąć Grenlandię siłą?

Na razie nie mówiłbym o takim zagrożeniu. Nie znamy szczegółowych planów nowego prezydenta USA. W swojej retoryce dotyczącej Grenlandii czy Kanału Panamskiego Trump bardziej przypomina dewelopera marzącego o ziemi w atrakcyjnej lokalizacji. Owszem, za nim stoi największa armia świata, a Stany Zjednoczone w przeszłości prowadziły ekspansjonistyczną politykę, jednak przejęcie Grenlandii siłą jest mało prawdopodobne. Dania jest lojalnym sojusznikiem USA, a oba kraje należą do NATO. Przejęcie Grenlandii siłą byłoby fatalnym sygnałem dla innych sojuszników.

Mieszkańcy UE, mistrzowie Ameryki

Aby ubiegać się o członkostwo w FIFA, należy najpierw należeć do federacji kontynentalnej – w Europie jest to UEFA. Grenlandczycy jednak nie zgłosili się do UEFA. Choć politycznie związani z Danią i będący obywatelami Unii Europejskiej, geograficznie leżą poza Europą. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, uniemożliwia to Grenlandii dołączenie do europejskiej federacji. Warto dodać, że do UEFA należą Azerbejdżan, Kazachstan i Izrael, ale dołączyły na wcześniejszych zasadach, głównie z powodów politycznych. Ponadto, po ostatnich zmianach regulaminu, UEFA nie przyjmuje już terytoriów zależnych. Ostatnim, który został przyjęty na starych zasadach, był Gibraltar.

Grenlandzcy działacze skierowali więc swoje starania do CONCACAF – organizacji zarządzającej piłką nożną w Ameryce Północnej, Środkowej i na Karaibach. Złożyli odpowiednie pismo i czekają na decyzję. Jeśli będzie pozytywna, Grenlandia zyska możliwość rywalizacji z drużynami z regionu, takimi jak Kanada, Meksyk czy USA.

Na korzyść Grenlandii działa fakt, że w CONCACAF zrzeszonych jest kilka federacji karaibskich wysp będących zamorskimi terytoriami europejskich krajów, m.in. Martynika i Gwadelupa (Francja), Sint Maarten i Bonaire (Holandia) oraz Kajmany (Wielka Brytania).

Co więcej, Grenlandia nie byłaby najmniejszym członkiem północnoamerykańskiej konfederacji. CONCACAF zrzesza Montserrat i Anguillę, zamieszkane przez odpowiednio 5 i 15 tys. osób.

Mniej optymistyczny dla Grenlandii jest jednak fakt, że część wymienionych terytoriów dołączyła do CONCACAF, ale nie do FIFA. Przynależność do federacji kontynentalnej jest bowiem tylko jednym z warunków, a nie gwarancją członkostwa w światowej centrali piłkarskiej.

Brak trybun ma swoje plusy. Oprócz piłkarzy można oglądać grenlandzkie krajobrazy. Źródło: KNR via YouTube

Problemem jest stan piłkarskiej infrastruktury na wyspie oraz krótkie okienko, w którym można grać w piłkę na Grenlandii. Spekuluje się, że gdyby Grenlandia dołączyła do CONCACAF, swoje mecze domowe musiałaby rozgrywać w Danii, Islandii, na Wyspach Owczych lub w Kanadzie.

Odstraszająca może być logistyka – Grenlandczycy mieliby kilka godzin lotu do każdego potencjalnego rywala. Jednak, jak zauważa Adrian Gocel, ten problem dałoby się rozwiązać.

– CONCACAF już teraz radzi sobie z dużymi odległościami między państwami, organizując miniturnieje w jednym miejscu, np. w Lidze Narodów. Grenlandia mogłaby udać się na karaibskie wyspy i tam rozegrać kilka meczów. Ale czyż nie ciekawiej byłoby, gdyby to zawodnicy z rajskich wysp przylecieli na Grenlandię? – zastanawia się ekspert.

W 2023 r. na Grenlandię przyleciały najlepsze piłkarki ręczne Ameryki Północnej. W Nuuk zorganizowano wtedy mistrzostwa tego kontynentu. W tej dyscyplinie Grenlandia należy zarówno do kontynentalnej, jak i światowej federacji, a na parkiecie radzi sobie całkiem dobrze.

Grenlandki wygrały organizowany u siebie turniej, co dało im przepustkę do udziału w mistrzostwach świata. Sukcesu gratulowało im nawet biuro prezydenta Islandii.

Rok później grenlandzcy szczypiorniści zdobyli brązowy medal na mistrzostwach kontynentu, pokonując w meczu o trzecie miejsce USA. Amerykanów pokonali również w 2014 r., kiedy okazali się najlepsi na kontynencie.

Uprawianie piłki ręcznej nie jest uzależnione od pogody, podobnie jak gra w futsal – halową odmianę piłki nożnej, która na wyspie cieszy się dużą popularnością. Jednak futsalem również… zarządza FIFA, więc aby Grenlandia mogła uczestniczyć w dużych turniejach, musi otrzymać odpowiednie dokumenty od tej organizacji.

Z pewnością nie nastąpi to przed najbliższym mundialem, który odbędzie się w USA, Meksyku i Kanadzie. Grenlandia nie będzie miała nawet szansy zagrać w eliminacjach do tego turnieju. Przed kolejnymi mistrzostwami sytuacja może się jednak zmienić.

O ile w międzyczasie – za sprawą Donalda Trumpa – nie zmieni się polityczny status największej wyspy świata.

Główne wnioski

  1. Donald Trump chciałby kupić Grenlandię, aby Stany Zjednoczone zyskały ważne geopolitycznie terytorium, bogate w surowce i pierwiastki ziem rzadkich. Jednak ani Grenlandczycy, ani Duńczycy nie są zainteresowani sprzedażą.
  2. Grenlandia stara się o członkostwo w FIFA, co wymaga najpierw przynależności do piłkarskiej federacji kontynentalnej. Wyspa, leżąca w Ameryce Północnej, złożyła aplikację o dołączenie do CONCACAF – tamtejszego odpowiednika UEFA.
  3. Mimo surowych warunków pogodowych i trudności logistycznych, na Grenlandii odbywają się piłkarskie mistrzostwa kraju. Zamiast tradycyjnej ligi drużyny rywalizują w kilkudniowym turnieju.