Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Sport

Ekscentryk z Netfliksa odmienił Charlton. Londyński klub walczy o Premier League

Charlton Athletic, beniaminek w EFL Championship, stał się postrachem ligi. Mimo małego budżetu za realny cel na ten sezon uznaje awans do Premier League. Na pewno nie będzie łatwo, ale klub jest zaprawiony w boju. Raptem dwa lata temu groził mu spadek na czwarty poziom rozgrywek. Sytuację – od strony sportowej i finansowej – odmieniła nowa grupa właścicielska. Na jej czele stanął człowiek dobrze znany w świecie angielskiego futbolu. Sławę zyskał dzięki viralowemu występowi w serialu „Sunderland aż po grób”. 

Charlton Athletic, EFL Championship, piłka nożna
O znacznych inwestycjach w stadion obecnie nie ma mowy, bo... jest w bardzo dobrej kondycji. The Valley zbudowano w 1992 r. po siedmiu latach sporów o ziemie i tułaczce klubu po różnych pobliskich stadionach. Obiekt może pomieścić 27 tys. osób. Fot. Mikołaj Śmiłowski

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Co wywołało kryzys w Charlton Athletic na początku obecnej dekady.
  2. Dlaczego kibice byli sceptycznie nastawieni do nowego właściciela klubu.
  3. Jak w dwa lata chłopcy do bicia z trzeciej ligi stali się postrachem drugiej ligi.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Jako dziennikarz sportowy i kibic co tydzień dostarczam wam najświeższe wiadomości ze świata brytyjskiej piłki nożnej. Polecam pozostałe teksty z serii Wyspa futbolu.

Pamiętam dobrze swoją wizytę na stadionie The Valley we wschodnim Londynie. Był rok 2023 i stosunkowo ciepły, lutowy wieczór. Na niebie widać było ciemne chmury, ale nie padało. Gospodarze – Charlton Athletic – podejmowali u siebie piłkarzy z małego miasteczka Fleetwood. Taki urok gry w EFL League One, trzeciej lidze w Anglii, że gości się kluby, o których poza UK mało kto słyszał. Mecz rozpoczynał się o godz. 15. Pierwsza połowa odbyła się jeszcze przy świetle dziennym, ale w przerwie słońce zaczęło zachodzić. Drugie 45 minut rozegrano w blasku jupiterów.

Atmosfera była jednak dość gęsta. Od kibiców biła niesamowita frustracja i to wynikająca nie tylko z przegranej 1:2. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem słychać było ogromne narzekanie.

Upadek i frustracja

Jak się okazało, trafiłem na ostatnie miesiące burzliwych rządów Thomasa Saangarda. Duński biznesmen, mieszkający w USA, przejął klub od niepopularnego Rolanda Duchateleta w 2019 r. Dość szybko udowodnił, że będzie kolejnym w historii Charlton nieobecnym włodarzem, który tylko czeka na okazje, by ubić interes. Pierwszą próbę przehandlowania klubu podjął już w 2020 r.

Jak się można domyśleć, nie zamierzał wykładać pieniędzy na rozwój drużyny. Kibice skazani więc byli na oglądanie walki o utrzymanie w EFL League One, a nie walkę o awans poziom wyżej. Na pewno trochę się do tego przyzwyczaili, bo od czasu spadku z Premier League w 2007 r. to właśnie w trzeciej lidze spędzili najwięcej czasu. Wcześniej jednak mieli chociaż nadzieje, że będzie lepiej, a w latach 2019-2023 nie pozostawiano im złudzeń.

Klub po prostu egzystował, ale w żadnym departamencie nie czuć było rozwoju. Zarówno zdolni zawodnicy, jak i trenerzy odchodzili do konkurencji. Jedyną drogą do poprawy sytuacji była zmiana właściciela. Kibice więc regularnie organizowali protesty, by wymusić sprzedaż klubu. Desperacja była duża. Aż momentami wydawało się, że zupełnie nieważne kto będzie nowym właścicielem, byle tylko pozbyć się starego.

Nowi właściciele Charlton

Punkt widzenia zmienił się, jednak gdy w czerwcu 2023 r. ogłoszono, kto kupił klub. Wszystkie udziały przejęła grupa inwestorska Global Footbal Partners, przez swoją brytyjską filię o nazwie SE7 Partners. Każdy z jej członków otrzymał ponad 5 proc. praw własnościowych. Najwięcej trafiło do portfeli dyrektorów grupy, Charliego Methvena i Edwarda Warricka.

Chociaż obaj panowie w przeszłości wspólnie bez sukcesów rządzili klubem Sunderland AFC, to nazwisko tego pierwszego wywołało burzę wśród kibiców. Methven zyskał sławę dzięki serialowi „Sunderland aż po grób”, dokumentującemu, jak się później okazało, nieudaną próbę odmiany losów legendarnego klubu z północno-wschodniej Anglii.

Prawie 50-letni były dziennikarz i konsultant biznesowy wrył się w pamięć widzów z powodu swojego ekscentrycznego stylu zarządzania i momentami nadmiernego entuzjazmu. Najbardziej popularna scena to ta, w której jako jeden z inwestorów, ale też prezes klubu, proponuje działowi marketingowemu zmianę utworu, do którego piłkarze wychodzą na boisko. Przekonuje, że tradycyjny utwór Prokofiewa „Dance Of The Knights” lepiej zastąpić techno, które Methven puszczał w swoich młodych latach jako DJ.

Methven i odbudowa

Trudno się więc dziwić sceptycyzmowi kibiców, okazanym w momencie ogłoszenia Charliego Methvena jako nowego prezesa klubu tuż przed sezonem 2023/2024. Sympatycy Charlton byli pełni obaw, a fani drużyn przeciwnych pękali ze śmiechu. Tymczasem jak się okazało, decyzja była bardzo trafna.

W pierwszym roku rządów zwiększono wydatki na wszystko – od zawodników i trenerów, po pracowników stadionu i renowacje obiektu treningowego. Zaprzestano też praktyki masowej sprzedaży młodych zawodników i zaczęto dawać im częściej szanse w wyjściowej jedenastce. Ostatecznie skończyło się rekordową stratą 13 mln funtów netto i 16 miejscem w lidze, ale czuć było, że sprawy idą w dobrym kierunku.

Prawdziwa rewolucja nastąpiła w sezonie 2024/2025. Pod wodzą Nathana Jonesa, nowego trenera, Charlton Athletic dostało się do fazy play-off i po sześciu latach wywalczyło awans do ligi EFL Championship. W decydującym meczu przeciwko Leyton Orient na Wembley zwyciężyli 1:0.

Charlton Athletic, EFL Championship, piłka nożna
W tym sezonie średnia frekwencja na domowych meczach Charlton Athletic zdecydowanie przekracza 20 tys. osób. Dwa lata temu wynosiła prawie połowę mniej. Na zdjęciu ścieżka prowadząca na stadion The Valley, który widać w oddali.
Fot. Mikołaj Śmiłowski

Awans i stabilizacja

Gol, strzelony z rzutu wolnego Macaulaya Gillespheya, okazał się dla Charlton Athletic warty około 9 mln funtów. Taka jest różnica między zarobkami w EFL Championship względem niższej EFL League One, wynikająca z wpływów z praw do transmisji meczów (11 kontra 2 mln funtów rocznie). Nie ma jeszcze danych finansowych klubu za zeszły sezon, ale suma wydatków na samych zawodników sugeruje, że pieniądze się przydadzą.

W momencie pisania tego tekstu, po prawie trzech miesiącach sezonu 2025/2026, Charlton Athletic zajmuje piąte miejsce na drugim poziomie rozgrywkowym w Anglii. Jest prawdziwym postrachem, a ze stadionu The Valley uczynił twierdzę niemal nie do zdobycia. To wszystko na jednym z najmniejszych budżetów w lidze. Według szacunków, biorących pod uwagę pieniądze z transmisji, bonus za awans (1 mln funtów dla tych, co awansowali przez fazę play-off) oraz potencjalne wpływy z biletów, przychody Charlton wyniosą około 20 mln funtów.

O tym, jak gospodarowane są te pieniądze, nie decyduje już Charlie Methven. Po dwóch latach za sterami klubu oddał władzę nowemu prezesowi, 39-letniemu Dane’owi Murphy’emu. To były piłkarz, ale też wprawiony zarządzający, który mimo małego budżetu poprowadził Barnsley do awansu do EFL Championship i z Nottingham Forest wszedł do Premier League. W Charlton Athletic ma przede wszystkim wzmocnić fundamenty. To pomoże uczynić klub mocnym graczem w EFL Championship z realną szansą na awans.

Główne wnioski

  1. Charlton Athletic przeszedł metamorfozę dzięki nowej grupie właścicielskiej. Odwrócono jego wcześniejsze problemy finansowe i sportowe. Dziś się rozwija i stawia sobie ambitne cele.
  2. Ekscentryczny i kontrowersyjny prezes Charlie Methven, mimo sceptycyzmu kibiców, wprowadził korzystne zmiany w klubie. Zwiększył inwestycje, zatrzymał młodych zawodników i zatrudnił zdolnego trenera, co w efekcie doprowadziło do awansu z EFL League One do EFL Championship.
  3. Po przekazaniu władzy nowemu prezesowi Dane’owi Murphy’emu klub skupia się na stabilnym budowaniu pozycji w EFL Championship z celem awansu do piłkarskiej elity, czyli Premier League.