Gdzie jesteśmy po pięciu latach walki frankowiczów
Polskie sądy wiedzą, jak mają orzekać, a banki są coraz bardziej uległe w proponowaniu ugód. W kolejnym roku wysokość rezerw powinna być już znacząco niższa.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Czy polskie sądy mogą kierować kolejne pytania do Trybunału Sprawiedliwości.
- Ile spraw frankowych jest w sądach i jaka jest dynamika nowych pozwów.
- Jak duże koszty poniosły do tej pory polskie banki.
3 października minęło pięć lat od wydania wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w sprawie Justyny i Kamila Dziubaków (sygnatura C-260/18), którzy zaciągnęli kredyt frankowy w Raiffeisen Polbanku. Trybunał orzekł, że sąd nie może uzupełniać luk w umowie kredytowej powstałych po wykreśleniu niedozwolonej klauzuli (pozwalającej bankowi ustalać kurs waluty), oraz że unijne prawo nie sprzeciwia się unieważnieniu umowy, jeśli po usunięciu klauzuli zmienia się charakter jej głównego przedmiotu. TSUE otworzył w ten sposób drogę do masowego unieważniania umów kredytów we frankach szwajcarskich w polskich sądach.
Wyroki: sądy wiedzą jak orzekać …
Wyrok TSUE zdecydowanie zmienił proporcje na korzyść kredytobiorców. W 2019 r. Związek Banków Polskich (ZBP) informował, że tylko 10,3 proc z 1136 wyroków dotyczących kredytów frankowych było korzystnych dla kredytobiorców. Jednak już w 2020 r. według danych kancelarii frankowej Votum sądy orzekały na ich korzyść w 92,5 proc. przypadków, a w pierwszym półroczu 2024 r. było to aż 97,8 proc. z 8,9 tys. wyroków.
Od 2021 r. sądy zaczęły odchodzić od tzw. „odfrankowienia” umów (przewalutowanie kredytu na złote przy zachowaniu oprocentowania z kredytu we frankach) na rzecz ich unieważnienia, co oznacza, że klient zwracał bankowi wyłącznie kapitał kredytu, bez dodatkowych opłat i odsetek. W 2021 r. „odfrankowienie” stanowiło jedynie 2 proc. korzystnych dla kredytobiorców wyroków, podczas gdy w 2019 r. było to 35 proc. W tym okresie teoria dwóch kondykcji (osobne roszczenia banku i kredytobiorcy) zaczęła wypierać teorię salda (roszczenie przysługuje tylko stronie, która otrzymała mniejszą korzyść finansową). Pomógł w tym wyrok Sądu Najwyższego (III CZP 11/20).
Wyrok w sprawie Dziubaków ośmielił polskie sądy do kierowania kolejnych pytań do unijnego Trybunału. Sporo z nich dotyczyło prawa banków do żądania wynagrodzenia za korzystanie z kapitału lub waloryzacji kwoty kredytu. TSUE stwierdził 15 czerwca 2023 r. (sygnatura C-520/21), że banki nie mają prawa do takich roszczeń poza zwrotem kapitału i ewentualnych odsetek za zwłokę. Orzeczenie to potwierdzono jeszcze w grudniu 2023 r. i styczniu 2024 r., odrzucając możliwość waloryzacji kredytów po ich unieważnieniu.
... ale są sprawy wymagające ujednolicenia
Choć większość zagadnień dotyczących kredytów frankowych jest już wyjaśniona, wciąż otwarte pozostaje pytanie o przedawnienie trzyletniego okresu roszczeń banków o zwrot kapitału. Jak wskazuje Wojciech Bochenek z kancelarii Bochenek i Wspólnicy, obsługującej frankowiczów, problem ten może dotyczyć wielu spraw, w których banki nie zdążyły podjąć działań.
– Fakt, że pytania są wciąż kierowane do TSUE, pokazuje, iż kwestie związane z kredytami frankowymi nadal budzą wątpliwości sędziów. Nie jest prawdą, że wszystko zostało rozstrzygnięte. Sądy powinny skupić się na dogłębnej analizie tego, co już zostało powiedziane przez TSUE. To sądy krajowe, na podstawie przepisów prawa krajowego i indywidualnych okoliczności każdej sprawy, powinny przywracać równowagę między stronami – komentuje Piotr Bodył Szymala, radca prawny z Santandera.
Według Iwony Doroty Gajek, dyrektor zarządzającej pionem prawnym w BNP Paribas, wyjaśnienia wymaga choćby kwestia rzadziej stosowanych kredytów walutowych (nieindeksowanych we franku szwajcarskim ani waloryzowanych do franka). Kredyty, w których wypłata i spłata mogły odbywać się w walucie obcej, są w portfelach głównie BNP Paribas i Deutsche Banku.
– TSUE nigdy nie wydał orzeczenia dotyczącego takich umów. W sądach pojawiają się zarówno wyroki pozwalające na kontynuację takich umów z zastosowaniem średniego kursu NBP, jak i wyroki stwierdzające ich nieważność. Ostatnio jednak orzecznictwo zmierza w kierunku niekorzystnym dla banków, choć wyrok Sądu Najwyższego z maja był dla nich pomyślny – zaznacza Iwona Dorota Gajek.
Dodaje, że 24 października TSUE odpowie na pytanie, czy wynajmujący mieszkania frankowicze są traktowani jako konsumenci, czy przedsiębiorcy. Sąd może uznać, że ochrona konsumencka (wynikająca z dyrektywy 93/13) nie powinna dotyczyć tych, którzy zawierali kilka umów na zakup mieszkań. Jeśli tak się stanie, znacząco utrudni to takim frankowiczom walkę w sądach.
Pozwy: dynamika powoli maleje
Prokonsumenckie orzecznictwo, wspierane kampaniami kancelarii frankowych, doprowadziło do wzrostu liczby nowych pozwów. Ministerstwo Sprawiedliwości informowało, że w samym 2020 r. do sądów okręgowych i rejonowych wpłynęło 37 tys. pozwów dotyczących kredytów we frankach. Rok wcześniej było ich 11,7 tys., a w 2018 r. – 7,2 tys. Kancelarie frankowe wyjaśniały, że nawet pandemia COVID-19 nie zniechęciła kredytobiorców, a wręcz dała im czas, na zebranie potrzebnej dokumentacji.
Obecnie według ZBP w sądach jest ok. 190 tys. pozwów, z czego 30 tys. stanowią tzw. kontrpozwy, które banki składają regularnie, aby przerwać trzyletni okres przedawnienia. W dziewięciu analizowanych przez nas bankach (w tym w polskim oddziale Raiffeisena, którego dane podaje austriacki akcjonariusz), na koniec drugiego kwartału 2024 r. toczyło się 134,7 tys. spraw sądowych. Najwięcej (aż 60 proc. łącznej liczby pozwów) przypada zaledwie na trzy banki: PKO BP (35,2 tys.), Millennium (24,2 tys.) i mBank (21,6 tys.)
Widać jednak spowolnienie napływu nowych pozwów. W II kwartale przybyło ich 6,23 tys., czyli najmniej od końca 2022 r. (5,9 tys.), a mBank pochwalił się nawet, że liczba prowadzonych przeciwko niemu postępowań spadła (w ujęciu kwartalnym) za sprawą rozliczenia się stron po prawomocnych wyrokach i zawierania ugód z klientami. W takiej sytuacji wcześniej był tylko Citi Handlowy, który ma marginalny portfel kredytów frankowych.
Jedną z kluczowych obaw sektora bankowego są pozwy składane przez kredytobiorców, którzy już dawno spłacili kredyty (najczęściej w latach 2015–2022). Po pierwszym i drugim kwartale 2023 r. w mBanku tacy kredytobiorcy stanowili już 20 proc. wszystkich składających pozwy. Bank Millennium szacuje, że 24 proc. osób, które wcześniej spłaciły kredyty, zdecyduje się na pozwanie banku.
– Trudno pogodzić się z sytuacją, gdy konsument siedem lat po spłaceniu kredytu pozywa nas i domaga się stwierdzenia nieważności umowy, która wygasła na skutek spłaty. Naszym zdaniem to nieproporcjonalne sankcje, ponieważ roszczenie klienta o stwierdzenie nieważności się nie przedawnia, podczas gdy nas obowiązuje trzyletni okres przedawnienia, liczony od pierwszego oświadczenia klienta, na przykład reklamacji – komentuje Iwona Dorota Gajek.
Ugody: banki coraz bardziej ustępują
Tuż po wyroku w sprawie Dziubaków banki nadal liczyły, że orzecznictwo sądów będzie zróżnicowane, więc pozostawały niechętne do polubownego rozwiązania sporu. W 2020 r. Millennium jako pierwszy zaczął oferować ugody na indywidualnych zasadach. W grudniu Jacek Jastrzębski, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), zaapelował do branży o wypracowanie standardu ugód, w ramach którego kredyty frankowe miałyby być porównywane z hipotetycznym kredytem w złotym wziętym w tym samym czasie. Klient otrzymywałby różnicę między tymi kredytami.
Na pierwsze ugody według tych zasad trzeba było poczekać aż do października 2021 r., gdy PKO BP i ING rozpoczęły program ugód zakładający mediacje przed sądem polubownym KNF. Na koniec 2021 r. banki miały podpisane 14,3 tys. porozumień. Przekonywanie pozostałych instytucji, które uważały ugodę KNF za zbyt uległą wobec kredytobiorców, było trudne. Raiffeisen wycofał się z prac nad branżowym standardem ugód, a w 2022 r. mBank przeprowadził dwa pilotaże ugód, które zakończyły się zaledwie 300 podpisanymi porozumieniami.
Brak nadziei na zmianę linii orzeczniczej i rosnące koszty prowadzonych sporów, zmusiły banki do ponownego rozważenia ugód, które wciąż pozostają dla nich mniej kosztownym wariantem rozwiązania sporu frankowego niż unieważnienie umowy w sądzie. Od czwartego kwartału 2023 r. wszystkie giełdowe banki z kredytami frankowymi zaczęły zawierać ugody, a liczba porozumień sięgnęła 104 tys. W grudniu 2023 r. ugody w wersji szefa KNF zaczął oferować też Raiffeisen.
– Najlepszym rozwiązaniem sporu jest ugoda. Znacząco skraca czas rozwiązania sporu i oszczędza pieniądze, które należałoby wydać na prowadzenie procesu. Powinniśmy dążyć do polubownego rozwiązywania tych spraw, a sądy mogą aktywnie skłaniać strony do zawierania ugód– podkreśla Piotr Bodył Szymala.
– Obserwuję wzmożoną akcję banków dotyczącą ugód. Większość propozycji nadal nie jest korzystna w kontekście rozliczeń na podstawie wyroków sądowych. Zdarzają się jednak propozycje warte rozważenia, w których bank oferuje nie tylko całkowite umorzenie aktualnego zadłużenia, ale i dodatkowo zwrot części kwot z nadpłaconego kredytu – mówi Kacper Sampławski, prawnik reprezentujący frankowiczów w KS Legal.
Zdarzają się propozycje warte rozważenia, w których bank proponuje nie tylko całkowite umorzenie zadłużenia, ale dodatkowo zwrot części kwot z nadpłaconego kredytu
Kacper Sampławski, prawnik reprezentujący frankowiczów w KS Legal
Wojciech Bochenek sugeruje, aby przy oferowaniu ugód szczególnie podkreślić obowiązek informacyjny względem konsumentów.
– Często zdarza się, że broszury informujące o ugodzie wskazują jedynie pozytywy ugodowego zakończenia sporu. Takie przedstawienie sytuacji nie daje konsumentowi pełnego obrazu, co może zyskać decydując się na ugodę, co może zyskać, idąc do sądu oraz z czego rezygnuje, godząc się na ustępstwo wobec banku – zaznacza prawnik.
Rezerwy: większość kosztów została już poniesiona
Rosnąca liczba prawomocnych wyroków, pozwów i zawieranych ugód zmusza banki do regularnego tworzenia nowych rezerw, które mają pokrywać koszty prawne związane z portfelem kredytów frankowych. Komitet Stabilności Finansowej (KSF-M) szacuje, że tylko na koniec 2023 r. wszystkie rezerwy na ten cel sięgnęły 75 mld zł, a kwota ta stale rośnie, ponieważ banki od początku roku zaksięgowały dodatkowe koszty frankowe. PKO BP, mBank i Millennium poinformowały już nawet o utworzeniu w trzecim kwartale łącznie 2,5 mld zł rezerw.
Do tej pory najwyższe rezerwy utworzyły PKO BP (17,7 mld zł) i mBank (16,5 mld zł). W sprawozdaniach widoczna jest jednak inna wartość – banki rozwiązują rezerwy w miarę rozliczania się z klientami wskutek unieważnienia umów lub zawieranych ugód, jednocześnie regularnie tworząc nowe rezerwy. To wpływa na zyskowność sektora. W czasach wysokich stóp procentowych spadek zysków nie jest jednak tak odczuwalny dzięki wysokim dochodom z odsetek. Według Narodowego Banku Polskiego (NBP) od stycznia do sierpnia 2024 r. bank zarobiły 28,8 mld zł, więcej niż w całym 2023 r. Są na najlepszej drodze, by zyski w 2024 r. były rekordowe.
Kluczowym pytaniem, które stawia sobie cały sektor jest to, jak duże rezerwy banki będą musiały jeszcze utworzyć w kolejnych kwartałach. Już teraz w mBanku odpowiadają one za 140 proc. wartości portfela kredytów frankowych, w pozostałym bankach to zwykle 100-110 proc. Analitycy przewidują, że w 2025 r. nie będzie już potrzeby tworzenia wysokich rezerw. Banki mogą jednak wówczas stanąć przed nowymi wyzwaniami: spadającymi stopami procentowymi i rosnącą falą pozwów dotyczących sankcji kredytu darmowego.
Główne wnioski
- W sądach toczy się 190 tys. spraw frankowych, ale napływ nowych spraw stopniowo maleje. Kluczowym ryzykiem dla banków są pozwy od osób, które spłaciły kredyty lata temu.
- Polskie banki zawarły 104 tys. ugód z frankowiczami, a kancelarie frankowe obserwują dużą chęć banków do zawierania porozumień. Prawnicy apelują, by banki rzetelnie informowały klientów o tym, z czego rezygnują, godząc się na ugodę.
- Łącznie koszty dla sektora bankowego wynoszą już 75 mld zł, a kwota ta stale rośnie. Banki mimo to notują rekordowe nominalne zyski, głównie z powodu wysokich stóp procentowych.