Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Świat Technologia

Japonia się zbroi. Lęk przed Chinami i niepewność Ameryki pompują budżet obronny

Japonia notuje najwyższy budżet obronny od zakończenia II wojny światowej. Tokio prowadzi rekordowe zakupy sprzętu i intensywnie rozwija rodzimy przemysł zbrojeniowy – w obawie przed konfliktem z Chinami i nieprzewidywalną polityką USA. Jednocześnie japońska armia mierzy się z poważnymi problemami strukturalnymi i kryzysem wizerunkowym.

Japońska flaga na tle fotografii okrętu wojennego
Cień militarnej zmiany. Japonia na rozdrożu. Fot. Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego Japonia odchodzi od pacyfizmu i co uważa za największe wyzwania strategiczne.
  2. Jak społeczeństwo reaguje na remilitaryzację i ile będą kosztować zbrojenia.
  3. Jaki sprzęt produkuje japońska zbrojeniówka, z kim Tokio chce współpracować i które kraje są na celowniku.

W połowie 2024 r. Japońskie Siły Samoobrony znalazły się w centrum największego kryzysu wizerunkowego od dekad. Po serii skandali ministerstwo obrony zdymisjonowało ponad dwustu urzędników i oficerów. Dowódca marynarki wojennej został zmuszony do rezygnacji, a najwyższy rangą generał – oficjalnie upomniany.

Powodem były m.in. nieprawidłowości w obchodzeniu się z tajnymi informacjami, wieloletnie nadużycia finansowe, mobbing, molestowanie oraz nieefektywne zarządzanie, które sprawiło, że część budżetu na 2023 r. pozostała niewykorzystana. Wcześniej opinię publiczną poruszył skandal seksualny w armii, a przeprowadzone wśród żołnierzy badanie ujawniło ponad 1,7 tys. przypadków prześladowań, w tym molestowania.

Minister obrony Minoru Kihara publicznie przeprosił za nieprawidłowości w tradycyjnie niezwykle cenionej instytucji. Temat przez wiele tygodni nie schodził z czołówek portali i gazet, a analitycy obawiali się, że kryzys osłabi poparcie społeczne dla rosnących wydatków zbrojeniowych. Dekadę temu Kraj Wschodzącego Słońca radykalnie zmienił swoją politykę obronną, symbolicznie kończąc kilkudziesięcioletni okres pacyfizmu.

Dekadę temu Kraj Wschodzącego Słońca radykalnie zmienił swoją politykę obronną, symbolicznie kończąc kilkudziesięcioletni okres pacyfizmu.

Dziś Tokio intensywnie modernizuje siły zbrojne – do ich wyposażenia trafiają kolejne systemy rakietowe, myśliwce, drony, okręty i satelity. Celem jest wzmocnienie zdolności odstraszania oraz zapewnienie możliwości kontrataku.

Koniec z pacyfizmem

Od 1946 r. Japonia funkcjonuje w oparciu o konstytucję, która ogranicza użycie sił zbrojnych wyłącznie do obrony terytorium kraju i jego obywateli. Na tej podstawie powstały współczesne Japońskie Siły Samoobrony. Przełom nastąpił dopiero w 2015 r., gdy rząd premiera Shinzo Abe przeforsował ustawę reinterpretującą artykuł 9 konstytucji. Nowe przepisy pozwalają wojsku uczestniczyć w misjach poza granicami kraju oraz bronić sojuszników – nawet jeśli Japonia sama nie padła ofiarą ataku.

Jak tłumaczy Robert Dujarric, szef Instytutu Studiów nad Współczesną Azją na Uniwersytecie Temple w Tokio, doświadczenia II wojny światowej ugruntowały w japońskim społeczeństwie postawy pacyfistyczne. Starsze pokolenia nadal są im wierne, ale młodsi Japończycy częściej opowiadają się za wzmacnianiem potencjału obronnego kraju.

Mimo serii skandali siły zbrojne cieszą się bardzo wysokim zaufaniem społecznym, zwłaszcza dzięki zaangażowaniu w pomoc podczas klęsk żywiołowych. Na początku 2023 r. w rządowym sondażu aż 90 proc. respondentów wyrażało pozytywną opinię o wojsku – szczególnie wysoko oceniali je najmłodsi (18-29 lat).

W obliczu przyspieszających zbrojeń Chin i Korei Północnej oraz po rosyjskiej napaści na Ukrainę stratedzy w Tokio postawili na przyspieszoną remilitaryzację.

– Debata o zmianie konstytucji trwa od dekad, od momentu, gdy Japonia stała się gospodarczą potęgą. Ale taka zmiana byłaby trudna i w przewidywalnej przyszłości raczej nie nastąpi. W praktyce nie jest też konieczna – władze mogą interpretować przepisy tak, jak chcą, o ile mają poparcie wyborców – tłumaczy Robert Dujarric.

Japończycy chcą się zbroić

Z sondaży wynika, że to poparcie jest niemałe. Zdecydowana większość Japonek i Japończyków opowiada się za wzmocnieniem zdolności obronnych kraju. W badaniu „Nikkei” z 2022 r. takie stanowisko zajęło 55 proc. respondentów.

56 proc. ankietowanych przez „Asahi Shimbun” poparło rozwój możliwości kontrataku w razie agresji, a w sondażu publicznego nadawcy NHK 52 proc. pytanych popierało zwiększone wydatki na obronność, a zaledwie 7 proc. chciało ich ograniczenia.

W obliczu zbrojeń Chin i Korei Północnej oraz po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, japońscy stratedzy zdecydowali się na przyspieszoną remilitaryzację.

W grudniu 2022 r. rząd Fumio Kishidy zrobił kolejny krok w stronę remilitaryzacji, przyjmując nowe strategie bezpieczeństwa i zapowiadając podwojenie budżetu obronnego w ciągu pięciu lat. Po raz pierwszy w historii wydatki wojskowe mają sięgnąć 2 proc. PKB.

Jak podaje Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem (SIPRI), już w 2024 r. Japonia zwiększyła budżet obronny o 21 proc. rok do roku – do 8,4 bln jenów (55,3 mld dolarów). To największy wzrost od 1953 r. W 2025 r. budżet ma wzrosnąć do 9,9 bln jenów (69,3 mld dolarów), co odpowiada 1,8 proc. PKB. To czyni z japońskich sił samoobrony jedną z najlepiej finansowanych armii na świecie.

Czego się boją samuraje?


Jak wyjaśnia Robert Dujarric, głównym powodem intensyfikacji japońskich zbrojeń są rosnące wpływy Chin. Chińska flota liczy już więcej okrętów niż marynarka USA – choć technologicznie jej ustępuje – i coraz częściej demonstruje siłę wobec sąsiadów, zwłaszcza na Morzu Południowochińskim, które Pekin niemal w całości uważa za własne terytorium.

Roszczenia zgłasza również do niezamieszkałych wysp Senkaku (nazywanych przez Chińczyków Diaoyu), które Japonia uważa za swoje. Archipelag, leżący w pobliżu Tajwanu, staje się strategicznym punktem zapalnym. Chińskie okręty wojenne i straż przybrzeżna regularnie patrolują tamtejsze wody.

Chiny zwiększają też obecność na Zachodnim Pacyfiku, prowadząc ćwiczenia z użyciem głowic balistycznych dalekiego zasięgu. W czerwcu w pobliżu Japonii operował lotniskowiec Liaoning, a nad Morzem Wschodniochińskim pojawiły się chińskie drony.

– Japończycy obawiają się przede wszystkim wojny o Tajwan. Nawet jeśli nie dotknie ona bezpośrednio Japonii, może zagrozić bezpieczeństwu kraju, np. poprzez przerwanie dostaw surowców. W scenariuszu konfliktu Chiny mogłyby próbować sięgnąć także po sporne wyspy. Choć Japonia poradziłaby sobie bez Senkaku, ich utrata byłaby poważną porażką polityczną – ocenia Robert Dujarric.

Obawy te nasilił incydent z 2022 r., gdy chińskie rakiety przeleciały nad Tajwanem i spadły w japońskiej wyłącznej strefie ekonomicznej na Morzu Filipińskim. To umocniło przekonanie, że Pekin może zaatakować Japonię lub znajdujące się na jej terytorium bazy USA.

Dlatego japońska armia intensywnie inwestuje w nowoczesny sprzęt.

Japończycy obawiają się przede wszystkim wojny o Tajwan. Nawet jeśli nie dotknie ona bezpośrednio Japonii, może zagrozić bezpieczeństwu kraju, np. poprzez przerwanie dostaw surowców.

Ostre reakcje Pekinu

Na początku czerwca, podczas dorocznych ćwiczeń w rejonie Góry Fudżi, Japończycy zaprezentowali nowe pojazdy rozpoznawcze, transportery opancerzone i moździerze samobieżne. Kluczowym elementem przygotowań do potencjalnego konfliktu jest jednak modernizacja wojsk rakietowych.

Tokio rozmieszcza strategicznie samobieżne wyrzutnie pocisków dalekiego zasięgu – w tym rakiety przeciwokrętowe 12SSM klasy ziemia–woda. W 2026 r. do służby mają wejść hipersoniczne pociski szybujące HVGP o docelowym zasięgu do 3 tys. kilometrów.

Trzy dni po ćwiczeniach Pekin ostro zareagował na plany rozmieszczenia tych systemów na wyspie Kiusiu. Propagandowy dziennik Armii Ludowo-Wyzwoleńczej zarzucił Japonii, że jej podejście do bezpieczeństwa stanowi zagrożenie dla całego regionu. Jak podaje „South China Morning Post”, nowy japoński arsenał ma zabezpieczać archipelag Ryukyu – łańcuch wysp sięgający niemal do Tajwanu.

Już wcześniej Chiny krytykowały nową strategię obronną rządu Fumio Kishidy, w której nazwano je „bezprecedensowym wyzwaniem strategicznym”.

Rakiety Kima i okręty Putina

Nie tylko Chiny niepokoją japońskich strategów. Od lat jednym z głównych źródeł zagrożenia pozostaje reżim Kim Dzong Una. Już dziś północnokoreańskie rakiety mogłyby teoretycznie dosięgnąć Okinawy, a właśnie obawy przed Pjongjangiem skłoniły Japonię do rozwoju zaawansowanego systemu satelitów szpiegowskich.

Korea Północna, dysponująca bronią jądrową, regularnie przeprowadza testy rakiet, które kieruje w stronę Japonii. W lutym Kim otwarcie uznał zacieśnianie współpracy obronnej między Tokio, Seulem i Waszyngtonem za zagrożenie dla swojego kraju, usprawiedliwiając tym konieczność rozwoju północnokoreańskiego programu nuklearnego.

Niepokój budzą także działania Rosji, która od dekady rozbudowuje bazy wojskowe na spornych Wyspach Kurylskich. Moskwa rozmieściła tam nowe systemy rakietowe i zintensyfikowała wspólne manewry z Chinami, mające wzmocnić kontrolę nad Morzem Ochockim – bastionem rosyjskich okrętów podwodnych z bronią nuklearną. Inwazja Putina na Ukrainę w 2022 r. potwierdziła obawy o ekspansywną politykę Kremla. Japonia była wśród pierwszych państw, które potępiły agresję.

Niepewna Ameryka?

Od rozpoczęcia prezydentury Donalda Trumpa japońscy i południowokoreańscy sojusznicy nie mają już pewności co do trwałości wsparcia USA. Choć w Japonii stacjonuje ok. 55 tys. amerykańskich żołnierzy, Trump wielokrotnie krytykował sojuszników za zbyt niski – jego zdaniem – udział w kosztach ich obecności. Kwestionował też zapisy obowiązującego od 1960 r. traktatu obronnego, który zobowiązuje USA do obrony Japonii w razie ataku, ale nie nakłada na Tokio obowiązku wzajemności.

Według dziennika „The New York Times” największym zmartwieniem Japończyków jest scenariusz, w którym amerykański prezydent niespodziewanie zawiera strategiczny układ z Xi Jinpingiem, oddając Japonię i jej sąsiadów w chińską strefę wpływów. Tokio, intensywnie się zbrojąc, chce zwiększyć swoją wartość w oczach decydentów z Waszyngtonu i pokazać się jako kluczowy sojusznik. Głęboka modernizacja i strategiczna transformacja Sił Samoobrony ma zapewnić Japonii zdolność do działań zaczepnych i kontrataku.

Myśliwce F-35 na pokazach lotniczych na Bali
Myśliwce F-35 amerykańskiej firmy Lockheed Martin podczas pokazów lotniczych na Bali w 2024 r. Japonia ma być największym po USA użytkownikiem tych maszyn. Fot. Getty Images / Johanes P. Christo/NurPhoto

Amerykanie, Europejczycy i japoński przemysł

Od dekad głównym zagranicznym dostawcą zaawansowanego uzbrojenia pozostają Stany Zjednoczone. W ostatnich latach Japonia kupiła m.in. amerykańskie samoloty bojowe i systemy rakietowe. Docelowo Tokio ma dysponować 147 myśliwcami F-35, co uczyni je największym użytkownikiem tych maszyn poza USA. Dwa szwadrony – ponad 40 maszyn – stacjonują już na północy Honsiu, uzbrojone w pociski manewrujące dalekiego zasięgu, zdolne do rażenia celów poza granicami kraju. Tylko pierwsza partia przyleciała z USA – resztę zmontowano już w japońskich zakładach Mitsubishi.

Japoński przemysł zbrojeniowy produkuje na licencji nie tylko F-35, ale też śmigłowce, samoloty szkoleniowe, systemy rakietowe i pociski do wyrzutni Patriot. Transfer technologii pozwala zdobywać kluczowe kompetencje i uniezależniać się od importu.

Najwięksi gracze zbrojeniówki to: Mitsubishi Heavy Industries (okręty, samoloty, czołgi, pociski), Kawasaki Heavy Industries (m.in. śmigłowce i okręty podwodne) oraz Mitsubishi Electric (radary, systemy kierowania ogniem, satelity). Wspólnie zaopatrują większość japońskich sił lądowych i marynarki.

Od czasu zmian w polityce obronnej Japonia zaczęła dywersyfikować dostawców i otwiera się na Europę. Umowy podpisuje m.in. z Niemcami, Francją i państwami Skandynawii.

W ostatnich sześciu latach zamówiła w norweskim Kongsbergu pociski manewrujące Joint Strike Missile (JSM) warte ponad 300 mln dolarów – trafią na F-35. Szwedzki Saab ma dostarczyć do końca 2025 r. ponad 300 granatników Carl-Gustaf dla wojsk lądowych. Z kolei w Hiroszimie Japan Steel Works rozpocznie montaż fińskich transporterów opancerzonych Patria AMV – docelowo mają ich być setki.

W grudniu 2022 r. Tokio ogłosiło wspólny z Wielką Brytanią i Włochami program rozwoju myśliwca szóstej generacji. Pierwsze maszyny mają wejść do służby w 2035 r.


Sojusznicy i badania

W 2024 r. Japonia powołała wzorowany na amerykańskiej agencji DARPA instytut badawczy, który ma rozwijać innowacje w technologiach wojskowych – m.in. w obszarze robotyki i sztucznej inteligencji. Dzięki inwestycjom w B+R, strategicznym zakupom i transferowi technologii Tokio gwarantuje swoim siłom samoobrony pozycję jednej z najbardziej zaawansowanych armii świata.

Japonia nie tylko pozyskuje nowoczesny sprzęt, ale też reorganizuje flotę i zacieśnia współpracę z członkami formatu QUAD (USA, Indie, Australia, Japonia), z Filipinami oraz z NATO.

W lipcu 2024 r. weszło w życie porozumienie z Niemcami o wzajemnym świadczeniu dostaw i usług wojskowych. Berlin liczy na współpracę z Tokio przy produkcji dronów, pocisków, systemów obrony powietrznej oraz morskich systemów ISR. Podobne porozumienia podpisano z Wielką Brytanią i Australią, której Tokio chce sprzedać fregaty własnej produkcji. Trwają też negocjacje umowy ułatwiającej wspólne operacje z Francją.

Dzięki inwestycjom w B+R, strategicznym zakupom i transferowi technologii, japońskie siły samoobrony utrzymują pozycję jednej z najbardziej zaawansowanych armii świata.

Warto wiedzieć

Współpraca obronna z Polską?

W 2015 r. Tokio i Warszawa nawiązały partnerstwo strategiczne, a w lutym 2022 r. resorty obrony podpisały memorandum o współpracy i wymianie. Przemysł zbrojeniowy dopiero jednak buduje relacje. W marcu ożarowska Grupa WB (dawniej WB Electronics) zawarła ramową umowę współpracy z japońską firmą ShinMaywa Industries, producentem samolotów-amfibii. WB wytwarza m.in. amunicję krążącą Warmate i drony FlyEye – i to właśnie te systemy, wraz z rozwiązaniami łączności, interesują stronę japońską. Współpraca dopiero raczkuje, ale przykład masowych zakupów uzbrojenia z Korei Południowej pokazuje, jak szybko mogą się rozwinąć dwustronne relacje.

XYZ

Kto obroni kraj?

Jedną z największych bolączek Japońskich Sił Samoobrony pozostają niedobory kadrowe. W Kraju Kwitnącej Wiśni nie ma obowiązkowej służby wojskowej, a po raz ostatni udało się przyciągnąć wystarczającą liczbę ochotników w 2013 r. Obecnie armia realizuje plany rekrutacyjne mniej więcej w połowie – w 2023 r. mundury założyło niespełna 10 tys. z potrzebnych 19,6 tys. rekrutów.

– Rekrutacja to największe wyzwanie dla Sił Samoobrony. Jednym z powodów jest kryzys demograficzny – a może nawet demograficzny upadek kraju. SDF jest daleka od realizacji swoich celów. Najważniejszym zadaniem – ważniejszym niż zakupy sprzętu – jest podniesienie zarobków żołnierzy, poprawa warunków zakwaterowania i stworzenie systemu wsparcia dla wojskowych. W ubiegłym roku armia podniosła pensje, zaczęła też oferować stypendia dla studentów, a rząd podnosi wiek emerytalny – wylicza Robert Dujarric.

Zbliżenie na trójkę japońskich żołnierzy w mundurach polowych
Żołnierze Japońskich Sił Samoobrony w czasie dorocznych manewrów pod górą Fudżi. 8 czerwca 2025 r. Fot. Getty Images / David Mareuil /Anadolu

Atomowy guzik: ostateczny argument?

Z powodu doświadczeń II wojny światowej – zwłaszcza zrzucenia amerykańskich bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki – większość japońskiego społeczeństwa sprzeciwia się broni jądrowej. Politycy zazwyczaj milczą w tej sprawie, ale wśród emerytowanych wojskowych i ekspertów narasta debata o zmianie antynuklearnej polityki. Japonia teoretycznie dysponuje warunkami do rozpoczęcia własnego programu broni atomowej. Kraj posiada dziesiątki ton plutonu – pierwiastka, z którego można zbudować bombę – oraz opanował cały cykl nuklearny: od produkcji paliwa, przez transport, przetwarzanie, po składowanie odpadów.

Już samo przygotowanie gruntu mogłoby stać się kartą przetargową w negocjacjach z USA. Premier Shinzo Abe, zanim został zamordowany w 2022 r., sugerował rozważenie z Waszyngtonem koncepcji „nuclear sharing” – porozumienia wzorowanego na natowskim modelu współdzielenia taktycznej broni jądrowej.

Gdyby Stany Zjednoczone wycofały swoje wojska z regionu, dla Tokio i Seulu zmieniłoby się absolutnie wszystko.

W Azji Wschodniej nie tylko Japonia zaczyna poważnie rozważać „opcję atomową”. W ubiegłym roku, gdy pojawiła się realna perspektywa powrotu Donalda Trumpa do Białego Domu, debata na ten temat rozgorzała również w Korei Południowej.

– Dziś istnieje wiele argumentów przeciwko posiadaniu broni nuklearnej przez te kraje, ale są też okoliczności, w których warto ją rozważyć. Gdyby Stany Zjednoczone wycofały swoje wojska z regionu, dla Tokio i Seulu zmieniłoby się absolutnie wszystko – mówi Robert Dujarric.

Warto wiedzieć

Jak się zbroją Japończycy?

Japońskie Siły Samoobrony (JSDF) przechodzą największą modernizację w swojej historii. Po planowanym do 2027 r. podwojeniu budżetu obronnego ma ona jeszcze przyspieszyć.

Oto jaki sprzęt pozyskują japońscy wojskowi:

– nowe pojazdy rozpoznawcze, transportery opancerzone i moździerze samojezdne (Mitsubishi Heavy Industries – Japonia)

– Japonia inwestuje w krajową produkcję pocisków, w tym zmodernizowaną wersję rakiet ziemia-woda 12SSM, których zasięg ma wynieść 1 tys. km. Trwają również prace nad hipersonicznymi pociskami szybującymi (HVGP) o docelowym zasięgu 3 tys. km (Mitsubishi Heavy Industries – Japonia)

– 300 szwedzkich granatników przeciwpancernych Carl-Gustaf (Saab Bofors Dynamics – Szwecja)

rakiety manewrujące Tomahawk: do 2027 r. planowany jest zakup 400 sztuk pocisków o zasięgu 1,6 tys. km. Mają być częścią uzbrojenia niszczycieli klasy Aegis. Wartość całego pakietu (łącznie z wyposażeniem, szkoleniami i serwisem) to 2,35 mld dolarów. (RTX Corporation – USA)

– kolejne myśliwce F-35, które są montowane w Japonii; w sumie kraj ma mieć 147 tych maszyn (Lockheed Martin, Mitsubishi Heavy Industries – USA, Japonia)

– norweskie pociski manewrujące powietrze-ziemia JSM oraz amerykańskie JASSM dla myśliwców. Zakupy są warte kilkaset milionów dolarów (Kongsberg Defence & Aerospace, RTX Corporation, Lockheed Martin – Norwegia/USA)

– produkcja na licencji fińskich kołowych transporterów opancerzonych Patria AMV (Japan Steel Works, Patria – Japonia, Finlandia/Norwegia)

superniszczyciele ASEV: trwa budowa dwóch okrętów wojennych nowej klasy, przeznaczonych do obrony przeciwrakietowej. Szacowany koszt to ok. 5,25 mld dolarów. Pierwsza jednostka ma zostać oddana do służby w 2028 r. , a druga rok później. (Mitsubishi Heavy Industries, Japan Marine United Corporation – Japonia)

nowe niszczyciele: Japonia buduje wielozadaniowe niszczyciele kompaktowe nowej klasy, ulepszoną wersję fregat Mogami. Łączna wartość podpisanych w maju kontraktów na budowę dwóch niszczycieli i nowego okrętu zaopatrzeniowego wyniosła około 1,03 mld dolarów. Do końca 2032 r. flota ma się powiększyć o 12 takich okrętów. (Mitsubishi Heavy Industries, Japan Marine United Corporation – Japonia).

– dodatkowe okręty podwodne klasy Taigei: powiększy to japońską flotę podwodną z 24 do 27 jednostek. Koszt budowy jednego okrętu tej klasy to 470-480 mln dolarów (Mitsubishi Heavy Industries, Kawasaki Heavy Industries – Japonia)

– rozbudowa floty wojskowych satelitów telekomunikacyjnych i szpiegowskich. We wrześniu 2024 r. wystrzelono najnowszego satelitę obserwacyjnego IGS-Radar 8, a w listopadzie – platformę komunikacyjną Kirameki 3. W budżecie na rok fiskalny 2025 na projekty związane z przestrzenią kosmiczną przewidziano blisko 3,5 mld dolarów. (Mitsubishi Electric – Japonia)

ponad 20 amerykańskich dronów MQ-9B Sea Guardian dla morskich sił samoobrony, wartych ponad 1,8 mld dolarów. Mają być dostarczane do 2032 r. (General Atomics Aeronautical Systems – USA)

bezzałogowce różnego typu rozwijają także japońskie przedsiębiorstwa (Mitsubishi Heavy Industries, Kawasaki Heavy Industries, ACSL – Japonia)

– międzynarodowy program myśliwca szóstej generacji (BAE Systems, Leonardo, Mitsubishi Heavy Industries – Wielka Brytania, Włochy, Japonia)

XYZ / Asian Military Review / Royal United Services Institute / GIS Reports

Główne wnioski

  1. Japońskie siły zbrojne przechodzą gruntowną transformację i modernizację. W tym roku Tokio przeznaczy na obronność blisko 70 mld dolarów (1,8 proc. PKB), a do 2027 r. wydatki mają wzrosnąć do 2 proc. PKB.
  2. Japończycy obawiają się rosnącej potęgi Chin i konfliktu o Tajwan, który mógłby zagrozić ich interesom gospodarczym, a nawet prowadzić do utraty części terytorium. Niepokój budzą również zbrojenia rakietowe Korei Północnej oraz militaryzacja kontrolowanych przez Rosję Wysp Kurylskich.
  3. Dzięki inwestycjom w badania i rozwój, strategicznym zakupom oraz transferowi technologii Japonia utrzymuje pozycję w światowej czołówce zbrojeniowej. Kraj dywersyfikuje dostawców sprzętu wojskowego, coraz szerzej otwierając się na partnerów z Europy.