Jazda zaczyna się po pięćdziesiątce. Rajdowa historia Magdy Zając
Sportową karierę rozpoczęła kilka lat temu, następnie założyła własny zespół, a w zeszłym roku – już po 50. urodzinach – przejechała Rajd Dakar. Mówi, że gdy wsiada za kierownicę, świat przestaje istnieć.

Zdjęcie: Magda Zając

Z tego artykułu dowiesz się…
- Co zdecydowało o tym, że Magda Zając weszła do świata rajdów samochodowych już po 40. urodzinach.
- Dlaczego Magda Zając mówi: „Prawda jest brutalna”, gdy dziennikarze pytają ją o rady dla młodych kobiet, które chciałyby startować w rajdach samochodowych.
- Jak Magda Zając wytrzymuje trudy wyczerpujących fizycznie rajdów bez żadnego specjalnego treningu, skoro nawet odpięcie łopaty od samochodu rajdowego jest dla kobiety bardzo trudne.
– Nie, nie zauważyłam u znajomych żadnego przerażenia. Raczej wszyscy stwierdzili, że to w moim stylu – wspomina swoje sportowe początki Magda Zając, druga Polka, która ukończyła Rajd Dakar. Powtórzyła wyczyn Martyny Wojciechowskiej sprzed wielu lat.
Jeździ wielką Toyotą Hilux, o swoim samochodzie mówi: „moja Kicia”. W poprzednich dwóch latach nie było w Polsce zespołu rajdowego, który przejechałby tyle, ile Proxcars TME Rally Team z Magdą Zając za kółkiem. Łącznie ponad 20 długich rajdów w dwa sezony, w wielu różnych miejscach na świecie.
Niedawno Zając wygrała 11-etapowy rajd Africa Eco Race. Była radość, czyli uczucie nieczęsto spotykane za linią mety u naszej bohaterki – otwarcie przyznaje ona, iż „niestety taki ma charakter, że bardzo często nawet po dobrych występach górę bierze niedosyt, że coś można było zrobić lepiej”.
– Ostatnio rozbawili mnie koledzy z zespołu, krzycząc, że przecież jestem rajdowym żółtodziobem, że nie powinnam od siebie tak wiele wymagać. Rozbawili mnie, bo jaki to żółtodziób po pięćdziesiątce? Ale rzeczywiście startować w rajdach zaczęłam względnie niedawno, mniej niż 10 lat temu – mówi Magda Zając.

Jak Magda Zając weszła do świata rajdów
Jazdę samochodem kochała od zawsze (fotel kierowcy to „najukochańsze miejsce na świecie”), także tę po błocie. Wyjeżdżała amatorsko na różne wyprawy terenowe, gdzie zabawa polegała na tym, by „przez cztery godziny przepychać się i przeciągać przez kilometr błota”. Spoglądała na profesjonalne rajdy, ale tylko jak na marzenie, o którym wiemy, że się nie spełni.
Ale nawet z takimi marzeniami trzeba uważać.
W Polsce wystartowała seria Dacia Duster Cup – oferta była kusząca. Trzeba było co prawda kupić tytułowy samochód, ale reszta była już zapewniona: mechanicy, piloci, odpowiednie know-how.
– Dziś, kiedy doskonale zdaję sobie sprawę, jak drogi jest motorsport, muszę przyznać, że wtedy nawet samochód był w znakomitej cenie. Postanowiłam spróbować, amatorskie wyprawy już mnie tak nie ekscytowały, czułam, że potrzebuję rywalizacji. Pierwszy start? Biegałam przed nim „na siku” co 15 minut, stres był niesamowity. Tylko że w tym sporcie jest tak, że jeśli ktoś raz spróbuje… To strasznie wciąga – wspomina Magda Zając.

Komplet opon zamiast torebki Gucciego
„Wciągnęło” ją tak, że razem z inżynierem Adamem Szelerskim założyła własny zespół – Proxcars TME Rally Team. „TME” oznacza Transfer Multisort Elektronik, jednego z dwóch głównych sponsorów. Drugim jest sama Magda Zając. Wzdycha, gdy rozmowa schodzi na pieniądze. Gdy pada pytanie o prowadzoną przez nią księgarnię w centrum Łodzi, szybko sprowadza rozmówcę na ziemię.
– Niestety nie mamy tu takiej romantycznej historii, że oto sprzedaż książek pozwala mi startować w rajdach na całym świecie. Powiem krótko, kończąc temat: dla własnego zdrowia psychicznego nie sprawdzam, ile mnie to wszystko kosztuje. Oczywiście każda zniszczona opona to bardzo duża gorycz, bo oznacza kolejny wydatek. Zespół jest mój, samochód też, więc tak to wygląda. Powtórzę – to bardzo drogi sport. Ale to kocham, i dlatego zdecydowanie wolę kupić komplet kół niż torebkę Gucciego – mówi nasza rozmówczyni.
Dziennikarze często próbują ustawić ją w roli prekursorki, która zainspiruje młode kobiety i pokaże, że nie trzeba się bać rajdów.
– Tylko że ja nie wiem, co inspirującego mogłabym im powiedzieć, bo prawda jest brutalna. Albo jesteś wyjątkowo utalentowanym kierowcą i wtedy zgłasza się po ciebie zespół fabryczny, który wszystko zapewnia, albo masz pieniądze i dzięki nim wchodzisz do tego świata – mówi Magda Zając.
Jej udało się nie tylko wejść do świata rajdów i się w nim utrzymać, ale też odnosić sukcesy. Choć jest kobietą i zaczęła ścigać się późno, to jednak pokonuje trudy ekstremalnych wyzwań. Weźmy Rajd Dakar – temperatura w samochodzie często przekracza 50 st. C, a jazda trwa wiele godzin dziennie. Do tego wydmy, nierówności, ciągła walka z kierownicą.
Z uśmiechem Magda Zając wspomina historię, gdy jej pilot, słynny motocyklista Jacek Czachor, kazał jej odpiąć łopatę od samochodu.
– No dostałam szału po prostu, bo tego się nie dało odpiąć. Łopata musi być tak przymocowana, żeby nie odpadła na trasie, a wiadomo, jakie my mamy trasy. Dlatego nie mam problemu, żeby przyznać, że kobietom jest znacznie trudniej. Nie jesteśmy tak silne, nie ma co się oszukiwać. I też częściej przytrafiają nam się takie dni, w które chodzimy jak osy – dodaje Magda Zając.

Rajd Dakar, czyli amok
Wytrzymuje trudy rajdów, ponieważ napędza ją adrenalina. Nie przeprowadza żadnych profesjonalnych treningów, a w ostatnich dwóch sezonach nie miałaby na to nawet czasu – startów było zbyt dużo, by zachować jakąkolwiek systematyczność.
O Rajdzie Dakar mówi, że tam nie ma nawet chwili, by zastanawiać się, jak jest ciężko.
– Powiedziałabym nawet, że człowiek wchodzi w stan amoku, przynajmniej ja to tak wspominam. W ogóle moja refleksja jest taka, że dopiero po wielu miesiącach zdałam sobie sprawę, że dokonałam czegoś niezwykłego – ocenia Magda Zając.
Pytam jeszcze, czy jako właścicielka samochodu i zespołu odczuwa dodatkową presję związaną z ewentualnymi wypadkami.
Magda Zając podchodzi do pytania z innej strony i o łączeniu funkcji właścicielki oraz kierowczyni mówi:
– Najbardziej stresujące są te wszystkie sprawy poza prowadzeniem auta.
Dodaje jeszcze, żeby nie przesadzać z tym „piekłem”, bo takie to mają motocykliści.
– Na Dakarze umierają głównie oni. W samochodzie o to jest znacznie trudniej – kończy Magda Zając.


Główne wnioski
- Magda Zając ukończyła niezwykle trudny Rajd Dakar, mając już ponad 50 lat. Mówi, że adrenalina napędzała ją tak mocno, iż nie było nawet czasu na zastanawianie się nad własnym zmęczeniem.
- Magda Zając przyznaje, że rajdy samochodowe to bardzo droga dyscyplina sportu. Jeśli ktoś nie ma własnych pieniędzy, jego szanse na wielką karierę są dużo mniejsze.
- Magda Zając mówi, że nie boi się śmierci podczas rajdów, podkreśla jednak, iż na zdecydowanie większe ryzyko narażeni są motocykliści jeżdżący po wydmach i piaskach.