Jeśli lubisz marketing, pokochasz tego faceta. Oto Flavio Briatore, pierwszy rebeliant Formuły 1
Zbyt wiele skandali ciągnie się za Flavio Briatore, by mógł on kiedykolwiek rządzić Formułą 1. A szkoda – poskromiłby inżynierów, przez których wyścigi są tak nudne. Nie szanuje ich, uważa, że marketing jest znacznie ważniejszy.
Fot. Rudy Carezzevoli/Getty Images
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego Flavio Briatore musiał opuścić Włochy.
- Czym Benetton wyróżniał się na tle innych zespołów Formuły 1.
- O co oskarżano Flavio Briatore podczas sezonu 1994 w Formule 1.
W kwietniu skończył 75 lat, lecz nie zwalnia – dąży do „hat-tricka” w Formule 1. Mówi, że zespół Alpine, obecnie bardzo kiepski, pod jego wodzą w przyszłym sezonie stanie na podium, a za dwa lata zacznie wygrywać wyścigi. Jeśli tak się stanie, będzie to trzeci wielki triumf Włocha Flavio Briatore w Formule 1. W pierwszej połowie lat 90. poprowadził do wielkich sukcesów zespół Benetton, a dekadę później – Renault.
Najbardziej niezwykłe – sensacyjne, pikantne – były czasy Flavio Briatore w Benettonie. Włoska marka odzieżowa rzuciła wyzwanie potęgom Formuły 1 i wygrała, choć szef zespołu, właśnie Briatore, nie miał o tym sporcie zielonego pojęcia. Rozumiał za to doskonale, jaka moc tkwi w marketingu. Benetton z Formułą 1 pożegnał się ponad 20 lat temu, niemniej wciąż „aura” tej ekipy wspominana jest z ekscytacją. Damien Smith, uznany dziennikarz zajmujący się F1, parę lat temu wydał o zespole Briatore książkę z doskonale dobranym tytułem: „Rebelianci Formuły 1” (nie jest ona jeszcze dostępna w języku polskim).
Flavio Briatore nie miał zielonego pojęcia o Formule 1, gdy pod koniec lat 80. Luciano Benneton poprosił go o pomoc. Nie oglądał wyścigów, nie śledził wyników – nie interesował go ten sport. Luciano Benneton rozumiał, że to żaden problem – wiedział, że Briatore zna się na ludziach, na zarządzaniu oraz na marketingu. Razem w latach 80. podbili Amerykę, wprowadzili z przytupem ubrania Benettona na tamtejszy rynek.

Flavio Briatore, czyli „Tribula”
Flavio Briatore znajdował się wtedy „pod ręką” Luciano Bennetona w Ameryce Północnej, ponieważ musiał uciekać z Włoch, gdzie sporo narozrabiał i otrzymał kilkuletni wyrok. Brał udział np. w naciąganiu bogatych ludzi w kasynach, działając w szajce, która używała znaczonych kart. Od dziecka marzył o pieniądzach i o tym, żeby wyrwać się z małej górskiej wioski Verzuolo, położonej niedaleko granicy z Francją. W szkole uczył się fatalnie, przebrnął przez nią prawdopodobnie tylko dlatego, że działał na granicy prawa, czyli korzystał już z tych metod, które następnie przeniósł do Formuły 1. Taka hipoteza wydaje się uprawniona, gdyż Briatore jako uczeń zyskał pseudonim „Tribula”, a słowo to oznacza kogoś, kto skutecznie dąży do celu, nie bacząc na stosowane środki.
Właśnie to słowo było nazwą restauracji, którą otworzył w młodości Briatore. Wcześniej był przez rok instruktorem narciarstwa, „Tribula” była jego pierwszym biznesowym przedsięwzięciem. Skończyło się szybko ogromnymi długami i bankructwem. W młodości Briatore sprzedawał też polisy ubezpieczeniowe (mówi, że harował całymi dniami, nawet w weekendy), pracował na rynku nieruchomości, był brokerem. Najważniejsze w tym wszystkim okazało się to, że poznał Luciano Benettona.
– Nasze początki w Nowym Jorku były niezwykle trudne, ale w końcu się udało. Pamiętam otwarcie jednego z naszych pierwszych sklepów. Oczywiście wielką kolejkę stworzyliśmy ze swoich ludzi. Zadbaliśmy o odpowiednią muzykę, wpuszczaliśmy tylko po 10 osób, reszta czekała. W pewnym momencie widzimy, że w kolejce nie ma już w ogóle „naszych”, a ona się powiększa. Tydzień później pisał o nas „The New York Times”. Pomagały też bardzo kontrowersyjne reklamy. Połowa ludzi była zachwycona, połowa była oburzona, mówili o tym wszyscy – wspominał swego czasu Flavio Briatore.
Benetton stał się potęgą, tylko w USA otworzył ok. 800 sklepów. Coraz mocniej wchodził też w świat Formuły 1.
Flavio Briatore kontra inżynierowie
– Moje pierwsze spotkanie z Flavio Briatore? Nie byłem zachwycony, mówiąc najłagodniej. On został kilka tygodni wcześniej szefem naszego zespołu i przyszedł do naszej bazy z jakimś facetem, chyba negocjowali jakąś umowę. To był koniec lat 80., zespoły F1 nie miały jeszcze wiele miejsca dla siebie, byliśmy ściśnięci. My, inżynierowie, wraz z innymi członkami ekipy. Tamten facet zapytał Flavio: „Czy na pewno tutaj możemy rozmawiać, czy nie będziemy przeszkadzać?”. Flavio odpowiedział spokojnie: „Tak, to tylko inżynierowie”. Nie byliśmy zachwyceni – wspomina Pat Symonds, jeden z najbardziej znanych inżynierów w Formule 1.
Tamten facet zapytał Flavio: „Czy na pewno tutaj możemy rozmawiać, czy nie będziemy przeszkadzać?”. Flavio odpowiedział spokojnie: „Tak, to tylko inżynierowie”
Wspominając swoje relacje z inżynierami, Briatore mówi, że myśleli oni bardzo wąskotorowo.
– Przyszli do mnie raz, skarżąc się, że tak wielkie reklamy na bolidach to dodatkowe obciążenie auta, co negatywnie odbija się na jego osiągach. Od razu powiedziałem: „Dobrze, to zdejmujemy wszystko, ale jednocześnie tracimy pieniądze na budowę samochodu. Nie zdjęli niczego” – opowiadał Briatore w jednym z wywiadów.
W pierwszych latach jego rządów Benetton nie osiągał wielkich sukcesów, ale było o zespole głośno. W innych stajniach panowała cisza, „kult pracy inżynieryjnej”, Benetton zaś stawał się intrygującym barakiem. Briatore zaczął zapraszać na wyścigi magazyny takie jak „Vogue”, obok samochodów pokazywały się np. Naomi Campbell oraz Heidi Klum, jego późniejsze partnerki. Sam też wiedział, co mówić mediom, by pisały o Benettonie, mimo że jego angielski był i wciąż jest zdumiewająco fatalny, nie tylko jak na człowieka, który od początku lat 80. działa aktywnie w anglojęzycznych światach biznesu.
Oto tylko jeden przykład, pochodzący z drugiej połowy lat 90., gdy kierowca Benettona Jean Alesi zmagał się w bolidzie z zepsutym radiem. Był jednocześnie tak skupiony na wyścigu, że nie dostrzegał ludzi z własnego zespołu, którzy dawali mu z toru przeróżne sygnały, by zjechał do boksu i zatankował bolid. Alesi z pasją jechał dalej, aż w końcu jego samochód się zatrzymał. Zdumieni taką sytuacją dziennikarze oczywiście zapytali o komentarz Briatore. Ten odpowiedział, że następnym razem sam odpowiednio się wychyli i będzie machał w kierunku Alesiego pistoletem. Kolejne zdanie brzmiało: „Jeśli nie zareaguje, na następnym okrążeniu zacznę strzelać”.
Briatore zdobywa Schumachera
Benetton w Formule 1 tworzył wokół siebie intrygującą aurę, niemniej działała też inna – że to wciąż producenci ubrań. Wielcy kierowcy tamtego czasu nie byli zainteresowani angażem we włoskim zespole, skoro obok byli tacy giganci motorsportu jak McLaren, Williams czy Ferrari. Briatore doszedł do wniosku, że jedynym wyjściem jest znalezienie utalentowanego młodego kierowcy. Skautów wysyłał na wszystkie rozgrywane na świecie serie motorsportowe i żądał raportów. Wyselekcjonowano pewną grupę, znalazł się w niej m.in. Michael Schumacher. Drugi raz Briatore ujrzał to nazwisko w 1991 r., gdy młody niemiecki kierowca już miał debiutować w F1 – ale nie w barwach Benettona. Schumacher błyskawicznie (dosłownie!) pokazał, że jest wyjątkowo utalentowany, Flavio Briatore wiedział, że musi natychmiast działać. W swoim stylu rozegrał wszystko „na granicy prawa”, przejął kierowcę. I zwolnił od razu innego.
W 1994 r. Schumacher dał Benettonowi pierwsze z dwóch mistrzostw świata, inżynierowie zespołu mieli już mnóstwo pieniędzy na zbudowanie znakomitego samochodu. Oto włoska firma produkująca ubrania świętowała wielkie sukcesy, podczas gdy kibice oraz szefowie zespołu Ferrari wciąż musieli borykać się ze świadomością, że ich ostatni tytuł pochodzi z roku 1979. Mogli co prawda pocieszać się zdaniami, iż Benetton zdobył mistrzostwo w gangsterskim stylu, ale duma pozostawała urażona.
A sezon 1994 istotnie był w wykonaniu Benettona niezwykle kontrowersyjny. I nie chodzi tylko o to, że w ostatnim wyścigu prowadzący w klasyfikacji generalnej Michael Schumacher zderzył się z wiceliderem Damonem Hillem z Williamsa i w ten sposób sprawa mistrzostwa została rozstrzygnięta. Obaj nie dojechali do mety, obaj nie zdobyli punktów, nic się nie zmieniło w tabeli. Sugestie, że Michael Schumacher celowo wjechał w rywala, wciąż są uprawnione.
Benettona w 1994 r. oskarżano też o korzystanie z nielegalnego systemu kontrolującego przyczepność bolidu oraz z systemu ułatwiającego dynamiczny start. A także o to, iż bolidy zespołu są tankowane szybciej niż inne, oczywiście ze względu na nielegalne machinacje w systemie tankowania. To ostatnie oskarżenie swoją największą moc osiągnęło wtedy, gdy w czasie jednego z wyścigów podczas tankowania zapaliło się auto Josa Verstappena, drugiego kierowcy zespołu, ojca Maxa, dziś arcymistrza F1.
Briatore zdołał wykaraskać się ze wszystkich tych oskarżeń, Benetton nie stracił tytułu. W roku 1995 już zupełnie bezsprzecznie zdominował całą stawkę. W 1995 r. Benneton miał bardzo dużo pieniędzy również dzięki temu, że Briatore po sezonie 1993 zaproponował zakład przedstawicielom japońskiej marki papierosów Mild Seven. Zapytał ich, czy podwoją swoje wydatki na sponsoring w 1995 r., jeśli Benetton w 1994 r. zdobędzie mistrzostwo.
„Dożywotnia dyskwalifikacja”
Drugi wielki wzlot Włocha nastąpił w latach 2005 i 2006, gdy Hiszpan Fernando Alonso zdobył dla Renault dwa mistrzostwa świata (Renault przejęło zespół Benettona kilka lat wcześniej). Pierwsza dekada XXI w. miała być dla Briatore ostatnią w Formule 1, było właściwie pewne, że z kłopotów, w które się wpakował, już się nie wydobędzie. Włoch, wraz z innymi ważnymi członkami Renault, został oskarżony przez własnego kierowcę Nelsona Piqueta Jr., że w 2008 r. doprowadzili oni do celowej kraksy podczas Grand Prix Singapuru, żeby Fernando Alonso znalazł się w dogodnej pozycji do wygrania wyścigu. Krótko mówiąc, Piquet opowiedział dziennikarzom, że Briatore kazał mu uderzyć w ścianę, bo to da zwycięstwo Alonso (dało). Briatore został dożywotnio zdyskwalifikowany.
Znów jednak nie dał się pokonać – jakimś cudem w sądzie oczyścił swoje imię. Mógł wrócić do świata F1, ale już nie chciał. Rozwijał inne przedsięwzięcia biznesowe (m.in. nocny klub Billionaire w Sardynii), mocno krytykował Formułę 1. Mówił, że jej władze niczego nie rozumieją. Nie rozumieją tego, że rządy inżynierów sprawiają, iż kierowca odgrywa w wyścigach coraz mniejszą rolę, ponieważ liczy się właściwie tylko bolid. Mówił, że wygrywają nie kierowcy, lecz umysły inżynierów. Używał zdania: „W bolidach siedzą księgowi, którzy wykonują polecenia, a kiedyś mieliśmy tam gladiatorów, którzy walczyli koło w koło”. Włoch oczywiście upiększał przeszłość, jedank miał sporo racji, lata 2011-2020 w F1 były nudne, krytyka Briatore znajdowała mnóstwo zwolenników.
„W bolidach siedzą księgowi, którzy wykonują polecenia, a kiedyś mieliśmy tam gladiatorów"
Ten, który czyta w ludziach
Na powrót Włoch zdecydował się w maju 2024 r., został jedną z najważniejszych osób w zespole Alpine (grupa Renault). O swoim zadaniu mówił m.in. tak: „Zwolnić, kogo trzeba. Zatrudnić, kogo trzeba. Poprzestawiać ludzi tam, gdzie powinni być”.
To podobno jego szósty zmysł – zna się na ludziach jak mało kto i wie, jak do nich trafić. Gdy po jego powrocie rozmawiali o nim David Coulthard i Eddie Jordan (dwie wielkie postaci Formuły 1, Jordan zmarł w marcu tego roku), używali zwrotu: „People’s reader” („Ten, który czyta w ludziach”).
– On naprawdę w 2024 r. podczas Grand Prix Monako zebrał na swoim jachcie chyba wszystkie swoje „byłe”. Jeśli to nie jest dowód na to, że ten gość to król negocjacji, to ja nie wiem, co mogłoby takim dowodem być – śmiał się David Coulthard.
– To się wydarzyło dlatego, że on jest dżentelmenem! – wtrącił Eddie Jordan, choć to właśnie jemu Włoch zabrał Michaela Schumachera w 1991 r.
Główne wnioski
- Mimo że Flavio Briatore przed przyjściem do Formuły 1 w ogóle nie interesował się tym sportem, osiągnął w nim wielkie sukcesy. Stworzył potęgę Benettona, a dekadę później – Renault. Był jednak jednocześnie uważany za człowieka, który nie przestrzega zasad i dla sukcesu jest gotów na wiele nielegalnych działań.
- Flavio Briatore wszedł do świata Formuły 1, ponieważ o pomoc w prowadzeniu zespołu poprosił go przyjaciel Luciano Benetton, twórca potęgi włoskiej marki produkującej ubrania. Briatore wraz z Luciano Benettonem wprowadził tę firmę na rynek amerykański – z wielkim sukcesem.
- Flavio Briatore w ubiegłym roku wrócił do Formuły 1 i zapewnia, że zespół Alpine, obecnie bardzo kiepski, pod jego wodzą zacznie wygrywać w 2027 r. Włoch nie jest jednak zadowolony z obecnego stanu F1, uważa, że zbyt dużą rolę odgrywa w to, jakim bolidem jeździ dany kierowca. A nie to, jakie ma on umiejętności.
