Kalifornia w ogniu, a Trump wznieca kolejne pożary – polityczne
Donald Trump jest wciąż tylko prezydentem-elektem, ale jego słowa już realnie zmieniają świat, a nie tylko zadziwiają, jak to miało miejsce do tej pory. Trumpowska retoryka wpływa jednak na inne dziedziny życia, niż te o których – jeszcze podczas kampanii wyborczej – buńczucznie mówił ówczesny kandydat na prezydenta. Okazuje się bowiem, że na zakończenie wojny w Ukrainie potrzeba będzie nie 24 godzin, ale co najmniej pół roku.
Z tego odcinka dowiesz się…
- Jakie reakcje wywołują kolejne wypowiedzi Donalda Trumpa w różnych częściach świata, już nie tylko w Kanadzie i na Grenlandii, ale także m.in. w Finlandii, Francji i na Filipinach.
- Jakie konkretne plany podboju kosmosu mają Indie i kiedy ich astronauci wybierają się na Srebrny Glob.
- Jak pożary w Kalifornii mogą wpłynąć na amerykański przemysł filmowy, czy opóźnione będą produkcje i premiery filmów i seriali oraz inne ważne wydarzenia jak Oscary.
Obejrzyj lub posłuchaj
Wideocast
Powiększ wideo
Wideocast
Powiększ wideo
Jak wiadomo amerykański prezydent-elekt chce kupić Grenlandię, bo uważa, że jest ona Stanom Zjednoczonym niezbędnie potrzebna. Rząd w Kopenhadze mówi „nie”, ale chyba nie aż tak wyraźnie, jak chciałoby to duńskie społeczeństwo. Tymczasem głos zabierają także sami mieszkańcy wyspy. Deklarują na przykład, że chcieliby, aby Grenlandia stała się samodzielnym członkiem NATO. Ale to nie wszystko.
– Na Grenlandii został niedawno przeprowadzony ciekawy sondaż, z którego wynika, że aż 60-70 proc. tamtejszego społeczeństwa opowiada się za niepodległością wsypy. Najwyraźniej wypowiedzi Donalda Trumpa i reakcja duńskiego rządu raczej wzmocniły, niż osłabiły dążenia niepodległościowe Grenlandczyków – zauważa Mateusz Gibała.
Reakcje na słowa amerykańskiego prezydenta-elekta widać również w Finlandii. Tamtejsza firma Kempower, specjalizująca się w produkcji stacji ładowania dla pojazdów elektrycznych była dotychczas nastawiona na rozwój w Stanach Zjednoczonych. Jednak Donald Trump stanowczo nie jest fanem sektora elektromobilności. Dlatego Kempower weryfikuje plany i rozważa przeniesienie swoich inwestycji do innych państw np. do Kanady, która od lat promuje zielone technologie.
Nad Sekwaną dominującą reakcją na zachowanie Donalda Trumpa wciąż jest przede wszystkim zaskoczenie. Ostatnio jego powodem było to, jedynymi Francuzami, którzy dostąpili zaszczytu zaproszenia na inaugurację 47. prezydenta USA zostali Eric Zemmour i Sarah Knafo.
– To dwoje, będących zresztą w życiu prywatnym parą, ultrakonserwatywnych francuskich polityków. Eric Zemmour jest celebrytą, miał kiedyś własny program telewizyjny, a później wystartował w wyborach prezydenckich. Sarah Knafo była wtedy szefową jego kampanii wyborczej, a dziś jest jedną z dwojga europosłów złożonej przez Erica Zemmoura partii Reconquête. Oboje są jednak postaciami zupełnie marginalnymi na francuskiej scenie politycznej, stąd powszechne zdziwienie zaproszeniem do Waszyngtonu – mówi Katarzyna Stańko.
Francuskie media podejrzewają, że powodem zaproszenia akurat tych dwojga polityków, jest ideologiczną więź łączącą ich z przyszłym lokatorem Białego Domu. Jednak Donald Trump zaprasza do Waszyngtonu także polityków o poglądach skrajnie innych niż jego własne, np. chińskiego lidera Xi Jinpinga. Ten jednak za ocean się nie wybiera, bo – jak zauważają analitycy – dałoby to przyszłemu prezydentowi USA zbyt dużą symboliczną przewagę.
Inauguracja prezydentury Donalda Trumpa to dla Chin oczywiście ważne wydarzenie. Ale jest ono również istotne dla mieszkańców innych państw rejonu Azji i Pacyfiku, m.in. Filipin.
– Stany Zjednoczone łączą bowiem z tym krajem traktaty, zawarte jeszcze lat 50. poprzedniego wieku. Krótko mówiąc Amerykanie zobowiązali się, że w razie konfliktu będą Filipin bronić. Dziś jednak trudno powiedzieć, jak po objęciu stanowiska zachowa się w tej kwestii Donald Trump. Czy będzie honorował te zobowiązania, czy – podobnie jak ma to miejsce w przypadku relacji z innymi sojusznikami – czegoś zażąda w zamian za gotowość do obrony Filipin – wyjaśnia Tomasz Augustyniak.
Od kilku tygodni gorąco jest również na linii Waszyngton-Ottawa. Kanadyjczycy zaczynają powoli mieć dość protekcjonalnego tonu prezydenta-elekta i jego wypowiedzi na temat potencjalnego włącz leczenia ich kraju do Stanów Zjednoczonych.
Ale jeszcze goręcej – i to dosłownie – jest w Kalifornii, gdzie od kilku dni ogień trawi okolice Los Angeles, w tym również Hollywood. Pożary już odciskają się i będą się dalej odciskać na amerykańskim przemyśle filmowym.
– Zobaczymy, jakie będą tego reperkusje. Już słychać, że produkcja niektórych seriali są opóźniane. Na razie nie wiadomo, czy w związku z tym co dzieje się teraz w Kalifornii, będą przekładane premiery filmów, ale gale nagród już są. Nie zdziwiłbym się, jeśli będzie to dotyczyć także Oskarów. Otwarte pozostaje też pytanie, czy Hollywood w tych warunkach będzie chciało świętować wręczenie swoich najważniejszych nagród – mówi gość wideocastu „Państwa, miasta. Raport XYZ” Łukasz Muszyński, redaktor naczelny portalu Filmweb.