Kolejny krok w stronę pierwszej elektrowni jądrowej. Umowa z Amerykanami wreszcie podpisana
Niemal miesiąc trwało procedowanie uzgodnionej pod koniec marca umowy między Polskimi Elektrowniami Jądrowymi a amerykańskim konsorcjum Westinghouse-Bechtel w sprawie dalszych prac przygotowawczych do budowy elektrowni jądrowej na Pomorzu. Strony muszą teraz wynegocjować najważniejszy kontrakt – na budowę obiektu.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Co zawiera umowa pomostowa zawarta między PEJ a konsorcjum Westinghouse-Bechtel.
- O czym jeszcze rozmawiał premier Donald Tusk z przedstawicielem amerykańskiej administracji.
- Jaki jest dalszy harmonogram prac przy projekcie jądrowym w Polsce.
Z końcem marca wygasła umowa, w ramach której Polskie Elektrownie Jądrowe zleciły amerykańskim firmom Westinghouse i Bechtel prace projektowe i inżynieryjne przy planowanej pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. Obiekt stanie na północy kraju w gminie Choczewo. Już od dłuższego czasu wiadomo było, że nie uda się tak szybko wynegocjować właściwego kontraktu na budowę obiektu, bo wciąż trwa m.in. dopinanie finansowania i notyfikacja pomocy publicznej dla tej inwestycji w Komisji Europejskiej. Od miesięcy trwały więc ustalenia na temat umowy pomostowej, która pozwoli kontynuować prace przygotowawcze w terenie do czasu rozpoczęcia właściwej budowy. Warunki kontraktu strony ustaliły 31 marca, ale prawie miesiąc trwało uzyskiwanie zgód korporacyjnych we wszystkich spółkach. Ostatecznie umowa została podpisana dopiero 28 kwietnia w Warszawie w obecności premiera Donalda Tuska i sekretarza ds. energii USA Chrisa Wrighta. Oznacza to, że PEJ może już zlecać Amerykanom nowe prace związane z projektem.
Twarde rozmowy z Amerykanami
Jak słyszymy w kuluarach, polsko-amerykańskie rozmowy nie były łatwe, bo każda ze stron starała się w jak najlepszy sposób zabezpieczyć swoje interesy. Jednak Westinghouse był zdeterminowany, by doprowadzić negocjacje do końca, bo Polska jest dla firmy bramą do dalszej ekspansji w Europie. Amerykańskie reaktory generacji III+ działają jak na razie w Chinach i USA, ale Westinghouse mocno zabiega o postawienie ich także na Starym Kontynencie. Jak podaje spółka, technologia AP1000 została wybrana do programów energetyki jądrowej również w Ukrainie i Bułgarii oraz jest w grze o uplasowanie jej na wielu innych rynkach.
– Inwestycja została opatrzona nową, lepszą umową. Nie ukrywam, że polska strona starała się, aby ta umowa była lepsza z punktu widzenia naszych interesów, zmieniliśmy wiele kluczowych kwestii, dzięki czemu ta inwestycja staje się pewniejsza, a wynegocjowane gwarancje dają nam poczucie bezpieczeństwa. Muszę powiedzieć z wielką satysfakcją, że z przyjaciółmi można negocjować twardo i bardzo solidnie. Polsce zależało na tym, by ta inwestycja była opłacalna dla obu stron w równym stopniu – stwierdził premier Donald Tusk.
O dobrym partnerstwie mówił też sekretarz ds. energii USA Chris Wright.
– To żaden przypadek, że pierwsza w Europie elektrownia jądrowa oparta na nowej technologii powstanie właśnie tutaj, w Polsce. Inwestycja stworzy dziesiątki tysięcy nowych miejsc pracy tu i kolejne dziesiątki tysięcy w USA. Nasza współpraca doprowadzi nie tylko do budowy bardzo dużej elektrowni jądrowej, która zapewni energię dla polskiej gospodarki na wiele lat. Stanie się także początkiem polsko-amerykańskiej współpracy przy budowie kolejnych reaktorów w Polsce i całej Europie – zapowiedział Chris Wright.
Nowa umowa wprowadza zmiany względem poprzedniego kontraktu, dotyczące m.in. modelu wynagradzania. Obejmuje także usprawnienie nadzoru inwestora nad realizacją umowy oraz procedur odbioru wykonanych zadań. Zakres umowy przewiduje dalszy rozwój prac przygotowawczych, geotechnicznych i inżynieryjnych. Dzięki temu możliwe będzie rozpoczęcie bardziej zaawansowanych prac nad projektem technicznym elektrowni oraz kontynuacja współpracy przy uzyskiwaniu pozwoleń. Równolegle rozwijany będzie łańcuch dostaw.

Nie tylko duże reaktory
Premier Donald Tusk ujawnił, że rozmowy ze stroną amerykańską nie dotyczyły wyłącznie budowy dużych reaktorów jądrowych na Pomorzu.
– Jeśli chodzi o energetykę, to nie poprzestajemy na tej inwestycji. Rozmawialiśmy też o przyszłości małych reaktorów i o zakupie skroplonego gazu LNG. Polska jest wielkim importerem gazu amerykańskiego i w ten sposób uniezależniła się od dostaw z Rosji. Możemy też zabezpieczyć dostawy amerykańskiego gazu do Ukrainy – powiedział premier.
Zaopatrzeniem Ukrainy w amerykański gaz ziemny zajmie się Orlen. W marcu polski koncern zawarł z ukraińskim Naftogazem porozumienie w tej sprawie. Do tej pory podpisał trzy kontrakty na dostawy łącznie 300 mln m sześc. błękitnego paliwa. Surowiec trafi do Polski statkami w formie skroplonej i zostanie regazyfikowany w terminalu w Świnoujściu. Następnie będzie przesyłany krajowym systemem gazociągów na granicę z Ukrainą.
Orlen wspólnie z Synthos Green Energy z portfela miliardera Michała Sołowowa planuje też zakup małych reaktorów jądrowych (tzw. SMR-ów) od amerykańsko-japońskiego GE Hitachi. Współpraca obu firm nie obywa się jednak bez komplikacji. Tymczasem nad własną technologią SMR-ów pracuje też Westinghouse.
Budowa pierwszego bloku za trzy lata
Co teraz będzie działo się na placu budowy elektrowni jądrowej na Pomorzu? Umowa pomostowa, zawarta na dziewięć miesięcy, ustala warunki dalszych prac projektowych. Chodzi m.in. o uzyskanie niezbędnych decyzji administracyjnych, licencji i pozwoleń. Obejmuje także kolejny etap pogłębionych badań geologicznych na terenie inwestycji. W tym roku planowane jest przekazanie terenu budowy amerykańskiemu wykonawcy w celu realizacji prac przygotowawczych.
Właściwe prace budowlane rozpoczną się w 2028 r., o ile na czas uda się uzyskać wszystkie pozwolenia. Wówczas nastąpi wylanie tzw. betonu jądrowego. Pierwszy blok ma być gotowy w 2036 r. Cała elektrownia, złożona z trzech reaktorów, ruszy w 2038 r.
Do celu jest jednak wciąż daleko. Kluczowe będzie uzyskanie zgody Komisji Europejskiej na pomoc publiczną dla elektrowni. Cała inwestycja ma pochłonąć 192 mld zł, z czego 60 mld zł popłynie z budżetu państwa. Reszta to będą kredyty pozyskane od banków oraz instytucji finansowych amerykańskich, kanadyjskich i francuskich. Oprócz dokapitalizowania Polskich Elektrowni Jądrowych z budżetu państwa oraz państwowych gwarancji dla zaciągniętego długu, inwestycja zakłada także zastosowanie kontraktu różnicowego. Kontrakt ten ma obowiązywać przez 60 lat. Dzięki temu elektrownia będzie miała gwarancję sprzedaży energii po określonej cenie. Na taki mechanizm musi jednak zgodzić się Bruksela. Rozmowy w tej sprawie trwają.

Główne wnioski
- Polskie Elektrownie Jądrowe wraz z amerykańskim konsorcjum Westinghouse-Bechtel podpisały tzw. umowę pomostową, która pozwala kontynuować przygotowania do budowy elektrowni jądrowej na Pomorzu. Umowa precyzuje zapisy gwarantujące współpracę między spółkami przez dziewięć kolejnych miesięcy. Kontrakt pozwala prowadzić dalsze prace inżynieryjne oraz przejść do kolejnych faz realizacji projektu, w tym negocjacji umowy na budowę.
- Jak słyszymy w kuluarach, polsko-amerykańskie rozmowy nie były łatwe, bo każda ze stron starała się w jak najlepszy sposób zabezpieczyć swoje interesy. Jednak Westinghouse był zdeterminowany, by doprowadzić negocjacje do końca, bo Polska jest dla firmy bramą do dalszej ekspansji w Europie.
- Przy podpisaniu umowy obecni byli premier Donald Tusk i sekretarz ds. energii USA Chris Wright. Ich rozmowy w Warszawie dotyczyły nie tylko dużych reaktorów. – Rozmawialiśmy też o przyszłości małych reaktorów i o zakupie skroplonego gazu LNG – ujawnił premier.