Koniec importu rosyjskiego gazu. Pośrednio jednak sprowadzamy go na potęgę… w nawozach
Od piątku 20 grudnia wchodzi w życie unijne embargo na import LPG z Rosji, a już wcześniej do Polski przestał płynąć rosyjski gaz ziemny. Jednocześnie kupujemy jednak rekordowe ilości nawozów ze Wschodu. – Sprowadzając do kraju rosyjskie czy białoruskie nawozy, pośrednio importujemy stamtąd gaz ziemny – zauważa Marcin Dusiło z Forum Energii.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Ile gazu płynnego zużywają polscy odbiorcy i z jakich kierunków trafia on do naszego kraju.
- Jakie skutki dla dostępności LPG i jego cen będzie miało wyeliminowanie surowca z rosyjskiego rynku.
- W jaki sposób Polska pośrednio sprowadza rosyjski gaz i jakie może to mieć skutki dla rodzimego przemysłu.
Po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. Polska postanowiła uniezależnić się od dostaw rosyjskich surowców. Jeszcze w tym samym roku wprowadziła embargo na rosyjski węgiel, nie czekając nawet na decyzję Unii Europejskiej w tej sprawie. W tym samym roku rosyjski Gazprom zakręcił nam kurek z gazem ziemnym, gdy Polska nie chciała płacić za surowiec w rublach. Z końcem 2022 r. długoletni kontrakt na dostawy gazu ziemnego rurociągiem do Polski ostatecznie wygasł. Następnie wygasł też jeden z kontraktów Orlenu na dostawy ropy ze Wschodu, a w przypadku drugiego kontraktu to Rosja odcięła dostawy ropy do naszego kraju na początku 2023 r.
Wciąż jednak kwitł handel rosyjskim skroplonym gazem petrochemicznym (LPG), który jest mieszaniną propanu i butanu. W Polsce sprzedawany jest on przede wszystkim jako autogaz do napędu samochodów (udział tego segmentu w sprzedaży LPG w 2023 r. wyniósł niemal 76 proc.). Pozostała część trafia do odbiorców gazu w butlach (10 proc.) i w zbiornikach (niemal 15 proc.), a więc m.in. do gospodarstw domowych, szklarni i zakładów przemysłowych, które używają tego gazu do celów grzewczych.
Polscy odbiorcy zużywają około 2,5 mln ton gazu płynnego rocznie, z czego aż 80 proc. pochodzi z zagranicy. Jak wyliczyła Polska Organizacja Gazu Płynnego (POGP), jeszcze w pierwszej połowie 2024 r. 53 proc. importowanego LPG pochodziło z Rosji. Surowiec ten sprowadzaliśmy także m.in. ze Szwecji (17 proc.), Norwegii (6 proc.), Wielkiej Brytanii (4 proc.) i USA (4 proc.).
Po 20 grudnia import LPG z Rosji będzie w dużej części zakazany. Unijne sankcje objęły mieszanki gazów płynnych odpowiadające za 90 proc. rosyjskiego LPG, który wjeżdżał do Polski. Sankcje zaczęły obowiązywać od 19 grudnia 2023 r., jednak do 20 grudnia 2024 r. trwał okres przejściowy i można było jeszcze sprowadzać ten surowiec na mocy zawartych wcześniej kontraktów.
– Polscy importerzy – także ci, którzy wcześniej zaopatrywali się na Wschodzie – w ciągu ostatniego roku podjęli ogromny wysiłek w celu uniezależnienia się od dostaw LPG z Rosji. W efekcie od lipca obserwujemy postępujący spadek udziału gazu rosyjskiego w strukturze importu, z ponad 50 proc. w pierwszej połowie roku do szacunkowych 20-25 proc. w listopadzie. W dużej mierze udało się to osiągnąć dzięki dywersyfikacji dostaw, w tym zwiększeniu importu ze Szwecji, Stanów Zjednoczonych, Norwegii, Niemiec czy Wielkiej Brytanii. Oznacza to, że rynek jest już blisko poziomu docelowego. Obecne prognozy wskazują, że import z Rosji w 2025 r. ustabilizuje się na poziomie kilkunastu tysięcy ton miesięcznie, co jest zgodne z literą prawa i europejską polityką sankcyjną. Zważywszy, że w 2024 r. równocześnie spadł o 40 proc. wywóz gazu LPG z Polski, branża spogląda na sezon zimowy z ostrożnym optymizmem – komentuje Bartosz Kwiatkowski, dyrektor generalny POGP.
Obawy o dostępność LPG i jego ceny
Odbiorcy gazu płynnego obawiają się, że po wyeliminowaniu rosyjskiego surowca mogą pojawić się problemy z jego dostępnością. Martwią się też wzrostem cen LPG – gaz z Rosji był tani i dlatego tak obficie wpływał do naszego kraju. Podwyżki cen były już zauważalne w sierpniu, kiedy nastąpił spadek importu rosyjskiego LPG. Według Bartosza Kwiatkowskiego nie ma jednak powodów do paniki.
– Obecne warunki rynkowe: ciepła zima, słaby wzrost gospodarczy w Europie i nadpodaż gazu w USA sprzyjają stabilności dostaw. Jeśli nie wystąpią nieoczekiwane zakłócenia, takie jak problemy logistyczne w transporcie kolejowym w Polsce lub w Niemczech, i jeśli na początku roku nie przyciśnie ostry mróz, znaczących wahań cen nie należy się spodziewać. Zmiana struktury importu została już w znacznej mierze uwzględniona w aktualnych cenach – w porównaniu do stycznia tego roku cena litra autogazu wzrosła o blisko 35 gr i dziś stanowi 52,5 proc. ceny benzyny. LPG pozostaje zatem bezkonkurencyjnym cenowo paliwem alternatywnym w transporcie – uspokaja Bartosz Kwiatkowski.
Analitycy oceniają, że w 2025 r. ceny autogazu nie powinny przekroczyć poziomu 3,30 zł za litr, czyli o ok. 50 gr niższego niż bezpośrednio po rozpoczęciu pełnoskalowej wojny w Ukrainie.
– W dalszej perspektywie nie widać czynników, które mogłyby sprzyjać wzrostowi cen. Największy odbiorca LPG, czyli Chiny, borykają się z problemami gospodarczymi. Największy eksporter, czyli USA, wykazuje nadprodukcję gazu płynnego, a zwycięstwo Partii Republikańskiej wieszczy politykę przyjazną dla sektora paliw. Realizowane w Zatoce Perskiej inwestycje zapewnią jeszcze większą podaż gazu na rynek światowy w kolejnych latach. Dziś największym czynnikiem niepewności jest sposób wdrożenia europejskiej polityki klimatycznej – podkreśla dyrektor generalny POGP.
Rośnie pośredni import rosyjskiego gazu
Równolegle krajowy rynek zalewa rekordowa ilość nawozów ze Wschodu. Do ich produkcji wykorzystywany jest amoniak, który pochodzi z gazu ziemnego.
– Patrząc z tej perspektywy, można powiedzieć, że sprowadzając do kraju rosyjskie czy białoruskie nawozy, pośrednio importujemy stamtąd gaz ziemny – zauważa Marcin Dusiło, koordynator projektu ds. transformacji przemysłu w Forum Energii.
O rosnącej konkurencji ze Wschodu alarmował ostatnio zarząd Grupy Azoty, która jest największym krajowym producentem nawozów. Azoty podały, że tylko w ciągu ośmiu miesięcy tego roku do Polski wjechało 2,8 mln ton zagranicznych nawozów. Z tego aż 1,1 mln ton pochodziło z Rosji i Białorusi, co oznacza wzrost o 60 proc. rok do roku.
Forum Energii szacuje, że w 2024 r. pośredni import gazu ziemnego z Rosji i Białorusi wyniesie ponad 0,5 mld m sześc., czyli dwa razy więcej niż w rekordowym jak dotąd pod tym względem roku 2017. To mniej więcej tyle, ile w ciągu trzech miesięcy zużywa Grupa Azoty. Od marca 2022 r. koszt importu nawozów tylko z tych dwóch krajów wyniósł 2,9 mld zł.
– Z nawozami ze Wschodu jest tak, jak z rosyjskim węglem, który jeszcze niedawno przyjeżdżał do nas szerokim strumieniem, bo był tańszy od krajowego. Potrzeba było decyzji politycznej najpierw na poziomie krajowym, a później europejskim, by zatrzymać import rosyjskiego węgla. I tu mechanizm jest ten sam – nawozy z Rosji i Białorusi będą do nas napływać, skoro są tańsze i nie są objęte embargiem. Dopiero decyzja o nałożeniu ceł albo zakazie wprowadzania takich nawozów na unijny rynek mogłaby zatrzymać import, a tym samym wygasłoby to źródło dochodu do rosyjskiego budżetu, z którego finansowana jest wojna w Ukrainie – zaznacza Marcin Dusiło.
Ekspert Forum Energii zwraca też uwagę na konieczność ochrony polskiego przemysłu.
– Jeszcze w 2021 r. Polska była największym producentem nawozów azotowych oraz drugim producentem nawozów ogółem w Europie i była filarem bezpieczeństwa żywnościowego. Teraz, w związku z rosnącym importem nawozów z Rosji i Białorusi do Polski, istnieje obawa, że lokalne firmy albo upadną, albo wyprowadzą się poza Europę, co przy ponownym potencjalnym zerwaniu łańcuchów dostaw, jak to miało miejsce podczas pandemii, mogłoby zagrozić stabilności dostaw żywności zarówno w Polsce, jak i w Europie – twierdzi Marcin Dusiło.
Główne wnioski
- Jeszcze w pierwszej połowie 2024 r. 53 proc. importowanego do Polski LPG pochodziło z Rosji. Od 20 grudnia nie będzie już można sprowadzać go do naszego kraju.
- Polska Organizacja Gazu Płynnego nie obawia się o dostępność LPG na rynku, bo rosyjski gaz szybko zastąpiliśmy dostawami z innych kierunków. Zdaniem POGP zmiana struktury importu została też już w znacznej mierze uwzględniona w cenach tego surowca.
- Jednocześnie do Polski płyną rekordowe ilości nawozów z Rosji i Białorusi, które powstają na bazie amoniaku produkowanego z gazu ziemnego. Forum Energii szacuje, że w 2024 r. taki pośredni import rosyjskiego i białoruskiego gazu wyniesie ponad 0,5 mld m sześc., czyli dwa razy więcej niż w rekordowym jak dotąd pod tym względem roku 2017.